Dr Magdalena Łasińska-Kowara: Każdy katolik, który będąc świadomym objawów COVID-19, nie testował się, nie pozostawał w izolacji, powinien się spowiadać z zabójstwa
W ciągu ostatniej doby z powodu COVID-19 zmarły 653 osoby. To najwyższa liczba zgonów w tym roku. - Zbliżamy się do sytuacji, którą opisywali i przewidywali dla nas Chińczycy z Wuhan - w każdej rodzinie będzie ktoś zmarły na COVID - alarmuje dr Magdalena Łasińska-Kowara, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii z Gdańska.
1. "System nie wytrzymał"
To, co się dzieje na oddziałach pokazuje dobitnie, że sytuacja już dawno wymknęła się spod kontroli.
- System jest niewydolny. On już nie wytrzymał. Dowodem są nadmiarowe zgony - w tej kwestii jesteśmy w światowej czołówce, blisko podium. Nadmiarowe zgony są właśnie miarą niewydolności systemu - mówi dr Magdalena Łasińska-Kowara
- Jeśli trzeba odwoływać operacje, to znaczy, że system nie wytrzymał. Jeśli każdy Polak musi mieć świadomość, że pomoc nie nadejdzie lub przyjdzie za późno - po kilku godzinach oczekiwania na karetkę - to system nie wytrzymał. Jeśli mówi się o ewakuacji chorych do innych województw, to system nie wytrzymał. Zbliżamy się do sytuacji, którą opisywali i przewidywali dla nas Chińczycy z Wuhan - w każdej rodzinie będzie ktoś zmarły na COVID - dodaje lekarka.
2. Brak miejsc, brak leków, brak ludzi
Anestezjolożka przyznaje, że sytuacja jest coraz trudniejsza również dla samych medyków, w których rośnie frustracja.
- Pielęgniarka z oddziału pyta mnie, czy można się do tego przyzwyczaić. Do tego, że tylu pacjentów umiera. Dziewczyny płaczą na dyżurach - opowiada.
- Brak miejsc, brak leków, brak ludzi. I jednocześnie poczucie odpowiedzialności, żeby próbować pomóc. Robi się co może, a jednocześnie za każdą decyzję można być kiedyś pozwanym. Zaczynają się procesy wytaczane szpitalom, ochronie zdrowia, o zakażenie COVID-19 lub brak udzielenia pomocy - wylicza dr Łasińska-Kowara.
Większość oddziałów tymczasowych nie jest w stanie zapewnić wielospecjalistycznego leczenia i diagnostyki, której potrzebują ciężko chorujący na COVID. Takie leczenie gwarantuje tylko oddział intensywnej terapii przy większym szpitalu. Lekarka przyznaje, że w ciągu ostatnich miesięcy wielokrotnie zdarzały się sytuacje, że musieli dosłownie w ostatniej chwili szukać miejsc dla takich pacjentów.
- Trzeba było ich zaintubować na miejscu, a następnie z respiratorem transportowym przewozić na oddziały intensywnej terapii do innych szpitali. Na ogół udawało się znaleźć wolne miejsca. Teraz te miejsca w całym województwie się skończyły. Dramatów na pewno będzie więcej, więcej będzie też nadmiarowych zgonów - przyznaje anestezjolożka.
- Nadal brak procedur i rozwiązań organizacyjnych. Na przykład procedury przekazywania na tzw. czyste, czyli niecovidowe oddziały intensywnej terapii tych pacjentów, którzy przeżyli ostrą fazę infekcji, ale nadal potrzebują leczenia respiratorem i innych wielospecjalistycznych działań. Nie wiem, czy ktokolwiek już myśli o zwiększonych potrzebach przewlekłej respiratoroterapii, w tym domowej, bo proces leczenia ciężkich postaci infekcji COVID-19 nie jest zero-jedynkowy. Po COVID-19 pozostaje coraz więcej przewlekle chorych osób, w różnym stopniu ciężkości - podkreśla.
3. Świadome narażanie innych na zakażenie
Lekarka przyznaje, że w pewnym sensie sami zapracowaliśmy na taką sytuację poprzez totalne ignorowanie restrykcji i unikanie izolacji.
- Znam osobiście ludzi, którzy lekceważą bezpieczeństwo innych do tego stopnia, że idą do pracy z objawami choroby. "Mówiłem ludziom, że jestem chory. Kto chciał się zarazić, to przychodził" - to słowa jednej z osób, które znam - mówi dr Łasińska-Kowara.
Anestezjolożka mówi wprost, odwołując się do wiary Polaków: Każdy katolik, który w ciągu ostatniego roku, będąc świadomym objawów typowych dla choroby COVID-19, jednocześnie nie testował się, nie pozostawał w izolacji, nie nosił prawidłowo maski na ustach i nosie, powinien się spowiadać z zabójstwa.
- Osobom niewierzącym musi wystarczyć świadomość narażenia zdrowia i życia innych ludzi, bez możliwości uzyskania rozgrzeszenia - dodaje.
4. Koronawirus w Polsce. Raport Ministerstwa Zdrowia
W środę 31 marca resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 32 874 osoby otrzymały pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. To oznacza o blisko 2,9 tys. zakażeń więcej w porównaniu z danymi z ubiegłego tygodnia. Tylko w ciągu ostatniej doby liczba hospitalizowanych z powodu COVID-19 wzrosła o 240 osób.
Najwięcej nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia odnotowano w województwach śląskim (6092), mazowieckim (4813), wielkopolskim (3695), dolnośląskim (2826).
Niepokoi też bardzo wysoka liczba osób zmarłych - 653 osoby. To drugi najgorszy wynik od początku pandemii w Polsce. Gorzej było tylko 25 listopada, kiedy odnotowano aż 674 zgony.
Według oficjalnych raportów od początku pandemii zmarło w Polsce ponad 52 tys. osób zakażonych koronawirusem. Dane Eurostatu wskazują, że w ubiegłym roku było w Polsce 70-75 tys. tzw. nadmiarowych zgonów w porównaniu do poprzednich lat: większość z nich jest bezpośrednio lub pośrednio związana z COVID.
Z danych Rządowego Centrum Bezpieczeństwa wynika, że 14-dniowa zapadalność na 100 tys. ludności wynosi w Polsce 716,7 (dane na 25 marca). Dla porównania w krajach sąsiadujących ten współczynnik wynosi:
- w Niemczech – 194,83;
- w Czechach – 1328,25;
- na Słowacji – 446,92;
- na Litwie – 247,31.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
-
Bloomberg ocenił Polskę. Prof. Filipiak: To pokazuje totalną porażkę strategii walki z pandemią w naszym kraju
-
To nie koniec rekordów trzeciej fali. Dr Afelt: może być 40 tys. zakażeń dobowo, jeżeli nie będziemy odpowiedzialni
-
"Jest taka rozpierducha, że wam się w głowach nie mieści!" Dramatyczna relacja ratownika medycznego o sytuacji w szpitalach
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.