Magister farmacji: gaśnie prestiż naszego zawodu
Dawniej cieszył się on ogromnym poważaniem, dzisiaj na pracowników apteki patrzy się przez pryzmat sprzedawcy. Państwo opiekę farmaceutyczną również traktuje po macoszemu. – Każdego dnia przedzieramy się przez pułapki, jakie przygotowały dla nas instytucje państwowe. Niejasność przepisów i możliwości różnej ich interpretacji prowadzą do szeregu problemów, kończących się najczęściej obciążeniami finansowymi wobec farmaceutów – mówi Paulina, magister farmacji, autorka bloga „Euceryna”.
WP abczdrowie: Farmacja uchodzi za niezwykle trudny kierunek studiów.
Euceryna: I tak faktycznie jest. Uczono mnie wielu rzeczy. Gdy opuszczałam mury uczelni, umiałam robić leki recepturowe (łącznie z ampułkowaniem iniekcji), narysować setki wzorów chemicznych (wyglądających wielokrotnie jak plaster miodu), opowiadać z lekarską niemal precyzją o anatomii i fizjologii człowieka, znałam szereg leków tylko z nazwy chemicznej substancji czynnej. A to jeszcze nie wszystko! Umiałam rozróżnić ususzony i pokruszony liść melisy od szałwii, obsługiwać horrendalnie drogi chromatograf i inne sprzęty, które poza uczelnią zobaczy w pracy może 2 proc. absolwentów. Wniosek? Studia farmaceutycznie w żaden sposób nie przygotowują do pracy w aptece. Nie w dzisiejszych czasach. Program studiów przeładowany jest rzeczami niekoniecznie potrzebnymi w praktyce, a pomija się sprawy istotne. Dla mnie trudnością były choćby nazwy handlowe preparatów. Po 5 latach studiów błyszczałam określeniami chemicznymi i łacińskimi, ale jak wzięłam do ręki lek z półki, to dopóki nie przeczytałam składu, nie miałam o nim pojęcia. A przecież to podstawa pracy w aptece!
Leki to jedno, ale nie da się ukryć, że dzisiejsze apteki to małe centra handlowe.
To prawda, że asortyment obecnych aptek wykracza poza ramy leków. Na własną rękę specjalizujemy się w kosmetologii, medycynie ratunkowej, dietetyce, bo musimy znać się na kremach, rodzajach plastrów na odleżyny czy na odchudzaniu. Nie uczą na studiach o rodzajach pieluchomajtek dla dorosłych, smoczkach i butelkach dla niemowląt czy ciśnieniomierzach i glukometrach. Suplementy diety też rejestrują się szybciej, niż rosną grzyby po deszczu. Nie sposób wiedzę o nich wynieść z budynku uczelni. I nawet jeśli prawnie nie byłoby nakazu dokształcania się, i tak każdy z nas po swojej pracy tkwi przed komputerem w domu, w nowościach po uszy, żeby nadążyć za rynkiem. Farmaceuta zatem jest nie tylko sprzedawcą, ale też poniekąd psychologiem, ratownikiem medycznym, pielęgniarką, dietetykiem czy lekarzem.
Wszystkie wymienione zawody mają jedną cechę wspólną – wymagają dużych pokładów cierpliwości i empatii.
I taki też powinien być farmaceuta. W codziennej pracy ma bowiem kontakt z człowiekiem, co wymaga zaangażowania, odporności psychicznej i dystansu. Mile widziana jest oczywiście komunikatywność, łatwość łagodzenia konfliktów, dyskrecja, profesjonalizm, stanowczość i wiara w siebie. Kontakt z pacjentami nie polega tylko na sprzedaży. To jakby skutek uboczny całości. Wiele osób w aptece szuka porady na swoje problemy zdrowotne. Niejednokrotnie są to intymne rozmowy z farmaceutą o sprawach z nikim dotąd nie poruszanych. Pacjenci często są osobami pokrzywdzonymi przez rodzinę, lekarzy. Nie można ich wyśmiać, zlekceważyć, ponaglać. Wszystko, co do nas mówią, jest ważne. Często jakaś z pozoru niewinna i błaha informacja pozwala nam znaleźć świetne rozwiązanie i realną pomoc.
A jak farmaceutów traktują lekarze?
W idealnej sytuacji te dwa zawody współpracują ze sobą w imię dobra pacjenta. Wzajemnie się uzupełniają, pomagają, wspierają. Niestety, obecnie farmaceuta jest dla lekarza kimś, kto zabiera mu pacjentów i kto ciągle ma pretensje o sposób wypisania recepty. Mam wrażenie, że nie lubimy się nawzajem. Ale wina leży po obu stronach. Lekarz nie dostrzega korzyści z ewentualnej współpracy, a farmaceuta nie ma już siły, żeby o nią walczyć. Muszę jednak przyznać, że zdarzają się – choć rzadko –wspaniałe kontakty na linii lekarz-aptekarz.
Może lekarzom chodzi o to, że wchodzicie w ich kompetencje?
Farmaceuci służą pacjentom swoją wiedzą medyczną i doświadczeniem, ale nie leczą i nie diagnozują chorych. Problem leży zupełnie gdzie indziej. Dziś panuje zjawisko samoleczenia. Lekarza traktujemy jak automat do wypisania recepty, a farmaceutę jako realizatora transakcji. Sami wiemy lepiej, co nam jest i jak temu zaradzić. Badania kontrolne też robimy sami, bo przecież wiele placówek oferuje to odpłatnie. Jeszcze tylko szybka analiza wyników z „doktorem Google” i mamy diagnozę. Teraz wystarczy tylko iść do apteki po odpowiedni lek, który poleciła nam pani w białym fartuchu z reklamy.
Nie trzeba iść do apteki, bo i na stacji benzynowej lub w hipermarkecie znajdziemy to, czego szukamy.
Rynek suplementów poszerza się z roku na rok. Wiele tego rodzaju preparatów jest ogólnodostępna. Nie zapominajmy też, że szereg leków OTC [wydawanych bez recepty – przyp. red.] również znajdziemy w sklepach, kioskach czy na stacjach paliw. A skoro tam leżą, są tylko zwykłym produktem, a nie środkiem ratującym zdrowie i życie! Pacjent jest zatem przyzwyczajony, że do ich sprzedaży nie jest wymagany fachowy personel. To bardzo niebezpieczne zjawisko. Podobnie zresztą jak szeroko pojęta reklama suplementów i leków OTC w mediach. Pacjent zaczyna czerpać z nich wiedzę, ślepo wierząc, że jest nieprzekłamana i prawdziwa. Aktorzy udający personel medyczny stają się autorytetami. Jakkolwiek śmiesznie to brzmi, stanowią dla nas konkurencję, jeśli chodzi o klasyczne poradnictwo lekowe w aptece. Gaśnie zatem prestiż zawodu.
Jeszcze kilka lat temu pacjenci zwracali się do obsługującego go farmaceuty "panie magistrze". Dzisiaj w wielu aptekach pracują technicy farmaceutyczni. Jakie mają uprawnienia?
Technik nie może wydawać ani sporządzać leków zawierających substancje silnie działające, odurzające i psychotropowe. Prowadzi to do licznych paradoksów, gdyż większe uprawnienia ma magister tuż po stażu (o znikomym wciąż doświadczeniu), niż technik z 20-letnim okresem pracy zawodowej. Uważam, że ten przepis jest krzywdzący. Technicy też nie mogą pracować bez magistra w jakichkolwiek godzinach, dlatego na dyżurach nocnych czy świątecznych zawsze powinien znajdować się magister. Technicy nie mają też obowiązku ciągłego szkolenia i doskonalenia zawodowego. Ich dalsze kształcenie tkwi w osobistym wyborze i ambicji. Nie mogą również wystawiać tzw. recepty farmaceutycznej. Technik może prowadzić samodzielnie punkt apteczny. Prawo zabrania mu jednak objęcia funkcji kierownika apteki – ani otwartej, ani szpitalnej.
Technik faktycznie zarabia mniej od magistra farmacji?
Teoretycznie tak, ale każda apteka ma swoje zasady. Wiele zależy też od sytuacji ekonomicznej regionu. Ze statystyk wynika, że technik z Podkarpacia zarabia tyle samo co magister z Lubuskiego. Zawód technika nie powstał po to, aby magistra zastępować, ale żeby mu pomagać. Wiedza i doświadczenie obu profesji to jednak sprawa indywidualna. Pracuję z doświadczonymi, genialnymi techniczkami, których umiejętności wielokrotnie przewyższą te posiadane przez znanych mi magistrów. Nie można powiedzieć zatem, że technik jest gorszy. Ma po prostu inny zakres obowiązków. Różnica jest również w czasie kształcenia. Technik uczy się dwa lata w szkole i odbywa dwa lata stażu w aptece, zaś magister kończy 5-letnie studia i jest zobowiązany do odbycia półrocznego stażu.
Przeczytaj koniecznie
- Nigdy nie zapominaj o tej prostej czynności. Dzięki niej Twoje dziecko będzie się zdrowo rozwijać
- Większość rodziców w okresie jesienno-zimowym popełnia ten błąd. Skutki mogą być fatalne
- Poważne zagrożenie dla dziecka, które czyha zimą w każdym domu
- Gwiazda na placu budowy! Tego jeszcze nie było
- Znana blogerka opowiada o przełomie w swoim życiu. Dowiedz się, co go spowodowało
Obecnie system opieki zdrowotnej jest w trakcie modyfikacji, zmiany dotykają również opieki farmaceutycznej. Czy wasza grupa zawodowa jest solidarna?
Myślę, że nie. Farmaceuci cierpią na brak wzajemnej współpracy. Pojawiające się rozterki każdy niweluje na własnym podwórku. Jesteśmy zatem niemal bezradni wobec niekorzystnych dla nas pomysłów NFZ i rządu. Powszechna biurokracja i liczne reformy prowadzą tylko do ograniczenia naszego zawodu. Każdego dnia przedzieramy się przez pułapki, jakie przygotowały dla nas instytucje państwowe. Niejasność przepisów i możliwości różnej ich interpretacji prowadzą do szeregu problemów, kończących się najczęściej obciążeniami finansowymi wobec farmaceutów.
Warto przyjrzeć się też sytuacji opieki farmaceutycznej w naszym kraju. Całość dopiero raczkuje, ale jakoś nie widać szansy na poprawę i rozwój w najbliższym czasie. A szkoda, bo idea słuszna. Jednak doradztwo na takim poziomie i szeroko pojęta współpraca z lekarzem, w imię dobra pacjenta, to wciąż płonne nadzieje. Owszem, system nowatorskich szkoleń i adaptacja aptek do tej roli to kosztowny zabieg, ale z pewnością opłacalny. Bo przecież świadomie prowadzona terapia, nieobarczona błędami i interakcjami, to lepsze zdrowie pacjentów i mniejsze wydatki na leczenie.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.