Trwa ładowanie...

Na zdiagnozowanie boreliozy trzeba czekać nawet 2 lata. Pacjenci alarmują

 Ewa Rycerz
05.06.2019 12:38
Jedynym charakterystycznym objawem boreliozy jest rumień
Jedynym charakterystycznym objawem boreliozy jest rumień (123RF)

Nawet dwa lata musi czekać chory na boreliozę na wizytę u specjalisty chorób zakaźnych. To ogromny problem, ponieważ pacjentów z tym schorzeniem przybywa, a lekarze rodzinni nie mogą się podjąć diagnostyki.

1. 2 lata na diagnozę

Maria miała 47 lat, gdy po raz pierwszy pomyślała, że zanikające i nawracające bóle stawów kolanowych to nie jest reumatyzm, ale coś innego. Poszła do lekarza rodzinnego, który skierował ją do ortopedy. Ten po badaniu tomografem komputerowym diagnozę wykluczył, ale zalecił wizytę u neurologa.

- Poszłam prywatnie, bo kolejki były na kilka miesięcy do przodu, a ja nie chciałam czekać. Neurolog na początku bagatelizował moje objawy. Przypuszczał, że moja zbytnia nerwowość, tiki i zaburzenia snu spowodowane są nerwicą. Wypisał leki uspokajające, ale przyjmowanie ich przez kilka tygodni nic nie dało. Później zasugerował stwardnienie rozsiane. A ja postanowiłam zmienić lekarza – mówi Maria.

Przeczytaj także:

Zobacz film: "Uwaga, borelioza! - objawy choroby"

I wtedy, zupełnie przypadkiem, trafiła w sklepie na książkę o chorobach odzwierzęcych. Na okładce był kleszcz. - To było jak grom z jasnego nieba. Nagle przypomniałam sobie, że kilka lat przed początkiem moich problemów, ugryzł mnie kleszcz – przyznaje Maria. Poszła znowu do specjalisty chorób zakaźnych i powiedziała o wszystkim. Wtedy lekarz zlecił badania. Potwierdziły boreliozę. Kobieta rozpoczęła leczenie, ale z powikłaniami po boreliozie boryka się do dziś.

Objawy boreliozy - jak je rozpoznać?
Objawy boreliozy - jak je rozpoznać? [7 zdjęć]

By stwierdzić boreliozę czasami nie potrzebne są żadne badania. Wystarczy dobrze obserwować swoje ciało.

zobacz galerię

Historia Marii jest jednym z wielu podobnych do siebie przypadków. Wiele z nich mogłoby się zakończyć szybszym postawieniem diagnozy, gdyby skierowanie na pełne badania na boreliozę mogli wypisywać lekarze rodzinni. A tak nie jest.

- W tej chwili lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej niemalże z automatu kierują pacjentów do specjalistów. Sami mogą jedynie wypisać receptę na antybiotyk, jeśli pacjent zauważy u siebie rumień wędrujący - mówi Rafał Reinfuss, prezes Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę.

- Niestety, ten system tak jest skonstruowany, że nie możemy skierować pacjenta na żadne badania, które mogą potwierdzić lub wykluczyć boreliozę - przyznaje dr Michał Sutkowski, rzecznik prasowy Kolegium Lekarzy Rodzinnych. - Opcje mamy dwie: albo zalecić pacjentowi, żeby zrobił badanie prywatnie, albo skierować go do specjalisty chorób zakaźnych. Tylko on może wypisać skierowanie na badania w kierunku boreliozy z Lyme.

Problem w tym, że na taką wizytę trzeba czekać miesiącami. W Nowym Szpitalu w Olkuszu pierwszy możliwy termin u specjalisty chorób zakaźnych dostępny jest dopiero w styczniu 2018 roku, w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie – w marcu 2018 roku, a w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych w Gdańsku – za 2 lata.

Niestety, wizyta w poradni finansowanej ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia to jedyny sposób, by przeprowadzić diagnostykę boreliozy bezpłatnie. Każdy inny wiąże się z płaceniem z własnej kieszeni.

Na początek chorzy za ok. 70 zł wykonują test ELISA. - Wykrycie boreliozy z Lyme za pomocą tego testu u człowieka polega na określeniu poziomu przeciwciał zarówno klasy IgM, jak i IgG, reagującymi z antygenami krętków Borrelia burgdorferi wywołujących boreliozę z Lyme. Jeżeli wynik jest dodatni bądź wątpliwie dodatni, wykonuje się drugi etap badania metodą Westen-blot lub Immuno-blot - mówi prof. Stanisława Tylewska-Wierzbanowska z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.

- Niestety, ten test jest mało wiarygodny w przypadku wykonywania go na dalszym etapie choroby. Wtedy rośnie ryzyko otrzymania wyników fałszywie negatywnych. Taki pacjent, choć chory, zostaje wtedy pozostawiony sam sobie – mówi Rafał Reinfuss. Chyba, że za kolejne 100-200 zł wykona w prywatnym gabinecie bardzo czuły test Western-Blot. Daje on 100-procentową diagnozę.

- Badanie to określa frakcje przeciwciał skierowane przeciwko konkretnym białkom występującym w krętkach. W opracowaniach medycznych wykazano, które z białek są swoiste dla wyłącznie dla krętków Borrelia burgdorferi. Jeżeli wynik wskazuje, że w organizmie obecne są przeciwciała co najmniej 2 białek swoistych dla Borrelii burgdorferi, mamy wtedy do czynienia z boreliozą z Lyme. Jeśli jest ich mniej lub są inne – możemy mówić o wyniku ujemnym - wyjaśnia ekspertka.

2. Problem dla wszystkich?

- Nie rozumiem, dlaczego lekarze rodzinni nie mogą sami wypisywać skierowań na badania w kierunku boreliozy. Ta choroba jest naprawdę dużym problemem i każde przesunięcie diagnostyki w czasie pogarsza stan zdrowia. Tutaj trzeba działać szybko i sprawnie. Liczba chorych rośnie, a lekarzy zaczyna być za mało, biorąc pod uwagę jeszcze inne choroby. Poza tym, im większe zaniedbanie na początku, tym trudniej później postawić jednoznaczną diagnozę. Objawy boreliozy zaczynają być coraz bardziej niejednoznaczne. Pojawiają się i zanikają, zmieniają się. Czy nie lepiej byłoby, gdy to właśnie lekarze rodzinni diagnozowali i leczyli pacjentów? - pyta Rafał Reinfuss.

Właśnie dlatego Stowarzyszenie Chorych na Boreliozę od 2013 roku apeluje do Ministerstwa Zdrowia o poszerzenie koszyka świadczeń medycznych lekarzy POZ tak, by mogli oni diagnozować boreliozę. Ci także zauważają problem. - Mamy do czynienia z paradoksem. Polega on na tym, że my jako lekarze rodzinni mamy dziesiątki tysięcy porad lekarskich związanych z boreliozą rocznie, ale nie możemy zrobić nic oprócz wypisania recepty i odesłania do specjalisty chorób zakaźnych. Chorych przybywa. A ministerstwo na razie nie robi nic - denerwuje się Michał Sutkowski.

Resort zapewania, że na razie sprawę analizuje.

Przeczytaj także:

A pacjenci podkreślają, że obecna sytuacja jest niezwykle trudna, ale też dla nich niezrozumiała. - Widzę tu ewidentny brak logiki. To, co mamy, to strata nie tylko naszego zdrowia, ale też publicznych pieniędzy. Nie opierajmy się zmianom – zachęca Rafał Reinfuss.

3. Co to jest borelioza

Borelioza z Lyme to stosunkowo nowa choroba odzwierzęca. Zwana jest także krętkowicą kleszczową lub chorobą z Lyme. Wywołują ją bakterie należące do krętków, głównie jest to Borrelia burgdorferi. Mimo że zarazić się nią można jedynie wskutek ugryzienia kleszcza, liczba chorych rośnie. W okresie od 1 stycznia do 31 lipca 2017 roku Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny potwierdził 9957 przypadków. W okresie analogicznym w roku poprzednim było to 8153 przypadków.

Leczenie boreliozy jest uzależnione od postępu choroby oraz jej postaci (neuroborelioza, borelioza stawowa). Do walki z bakteriami włącza się głównie antybiotyki i leki wspomagające ich działanie.

Na własną rękę, z pominięciem kolejek w państwowej służbie zdrowia, można wykonać także badanie kleszcza. Pod warunkiem jednak, że go mamy, bo po kilku latach jest to przecież niemożliwe. Takie badanie jednak sporo kosztuje. Zapłacimy za nie nawet 350 zł.

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze