Koronawirus w Polsce. Pacjenci kardiologiczni ucierpieli najbardziej?
- Ta kardiologia, która kroczyła dumnie, musiała się zatrzymać i musi nadrabiać straty związane z pandemią, które spowodowały paraliż służby zdrowia - mówi dr Beata Poprawa. Eksperci uważają, że może to potrwać nawet kilka lat.
1. Dramat w kardiochirurgii
Prof. Mariusz Kuśmierczyk z Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie podsumował skutki pandemii, oceniając, że potrzeba co najmniej dwóch lat, by "nadrobić zaległości, jakie powstały w kardiochirurgii". Chodzi o pacjentów, którzy z powodu pandemii musieli dłużej czekać na planowe zabiegi kardiochirurgiczne i torakochirurgiczne.
Jak podaje w rozmowie z PAP prof. Kuśmierczyk, dotychczas prężna praca na oddziałach zabiegowych sprawiała, że opóźnień nie było. Pandemia wszystko zmieniła. Zabiegi były przekładane, oddziały kardiochirurgiczne przekształcane, a maszyny do natleniania krwi (ECMO) dotychczas wykorzystywane w miażdżącej przewadze u pacjentów z niewydolnością krążenia, stały się przede wszystkim niezbędne dla pacjentów z niewydolnością oddechową – tłumaczył Prezes Polskiego Towarzystwa Kardio-Torakochirurgów.
Również dr hab.n.med. Krzysztof Wróbel, kardiochirurg, widzi ten problem. Co więcej, obawia się, że nadrabianie strat może potrwać nawet dłużej niż 2 lata. Potwierdza także, że na polu kardiologicznym są duże problemy i pacjenci z chorobami serca będą generować utrudnienia z powiększającą się liczbą koniecznych do wykonania zabiegów kardiochirurgicznych.
- Część osób, która miała zaplanowane jakieś badania diagnostyczne, wstrzymała się z tym – ludzie bali się iść do szpitala, żeby nie zarazić się koronawirusem, część straciła chęć diagnozowania się – to efekt nocebo. Oczywiście problemem jest także dostępność do usług, wydłużenie kolejek i zmniejszenie dostępności personelu – wylicza kardiochirurg.
2. Brak miejsc, personelu czy wina pacjentów?
Tak, jak w innych gałęziach medycyny, tak i w kardiochirurgii oraz kardiologii spadła liczba zabiegów i zdiagnozowanych przypadków, ale nie oznacza to poprawy zdrowia Polaków.
Pandemia zamaskowała przez swoją obecność pozostałe problemy zdrowotne społeczeństwa. Dramatycznie przedstawia się zwłaszcza sytuacja onkologii, ale również kardiologia boryka się z problemem "zaniedbanych" pacjentów.
Co roku w Polsce z powodu chorób układu krążenia umiera 167 tys., z kolei niedługo po ogłoszeniu pandemii, do kardiologów zgłaszało się nawet o 25-30 procent mniej pacjentów. Pacjenci ignorują dolegliwości, bagatelizują je, a wreszcie – z obawy o swoje życie, paradoksalnie unikają lekarzy, szpitali i ośrodków zdrowia.
- Osobiście obserwowałem to poczucie lęku przed kontaktem ze szpitalem, które jednak już po pierwszej fali się zmniejszyło. Ci, którzy źle się czuli, potrzebowali pomocy, tak nagminnie i uporczywie nie zwlekali. Początkowo faktycznie tak było – jeśli wydzwaniało się pacjentów na planowe zbiegi, część z nich odmawiała. Potem – wręcz przeciwnie. Wynikało to z faktu, że pewne rzeczy organizacyjnie zostały uporządkowane – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr hab. n. med. Marcin Grabowski, profesor w Katedrze i Klinice Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Czy to dobra wiadomość? Nie do końca, bo choć wydawałoby się, że pandemia jest w odwrocie i przyszedł czas na oszacowanie strat, a także ponowną ocenę stanu pacjentów kardiologicznych, to w rzeczywistości u tej grupy chorych zwłoka może być nawet śmiertelnym zagrożeniem.
Jednym z problemów jest także brak wykwalifikowanych pracowników – prof. Grabowski akcentuje, że brakuje obsady pielęgniarskiej, zwłaszcza na bloku operacyjnym.
- Pandemia tylko pokazała, że jest problem z personelem – przede wszystkim pielęgniarskim. Wiele operacji chirurgicznych nie odbywa się z uwagi na brak obsady bloku operacyjnego – zaznaczył ekspert.
3. "Mamy wrażenie, że pracujemy z pacjentem w gorszym stanie"
Dr n.med. Beata Poprawa, kardiolog, internista, ordynator oddziału szpitala w Tarnowskich Górach, w rozmowie z WP abcZdrowie przyznaje, że obecnie, gdy pandemia nieco zelżała, obserwuje zwiększoną liczbę pacjentów z różnymi dolegliwościami, ale to pacjenci kardiologiczni dominują.
- Trafiają do nas pacjenci z ciężkimi niewydolnościami krążenia, z zaburzeniami rytmu serca, które mają od dłuższego czasu. To jest związane z faktem, że dostępność wizyt lekarskich była ograniczona i w tej chwili widzimy, że ci pacjenci trafiają do nas w znacznie gorszym stanie. Mamy dużo wydłużonych hospitalizacji. Widzimy problem z dostępnością łóżek na oddziałach kardiologicznych i internistycznych – stwierdza dr Poprawa. Pacjenci na oddziałach są w znacznie gorszej kondycji niż przed pandemią, są bardziej zaniedbani, co przełoży się na ich przyszłość - dodaje.
"Zalew pacjentów kardiologicznych" może być plagą w przyszłości zdaniem profesora Piotra Jankowskiego, kardiologa Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Zwraca on uwagę na jeszcze jeden aspekt pandemii, który może sprawić, że pacjentów kardiologicznych przybędzie.
Zwiększenie masy ciała, hiperlipidemia, miażdżyca, w konsekwencji choroby serca, to może być znak popandemicznych czasów.
- Z powodu zmniejszenia aktywności fizycznej Polaków doszło do wzrostu masy ciała Polaków, co jest jedną z przyczyn wzrostu ciśnienia tętniczego, cukrzycy, wzrostu stężenia cholesterolu. Te wszystkie choroby plus zmiana trybu życia i niekorzystne zmiany w diecie są przyczyną progresji miażdżycy i częstszego rozwoju chorób krążenia. Należy się spodziewać dalszego wzrostu liczby pacjentów z chorobami układu krążenia w ciągu następnych lat - mówi prof. Poprawa.
- Niestety będziemy się długo zbierać w kardiologii zachowawczej. Od nowa będziemy musieli edukować tych pacjentów, od nowa próbować ustawić ich leczenie. Ta kardiologia, która kroczyła dumnie, musiała się zatrzymać i musi nadrabiać straty związane z pandemią, które spowodowały paraliż służby zdrowia - podsumowuje ekspertka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
-
COVID-19 atakuje serce. 8 znaków ostrzegawczych, które mogą świadczyć o powikłaniach kardiologicznych
-
"Lepka krew" u pacjentów z COVID-19. Zatory, zawały i udary głównymi wczesnymi powikłaniami po zakażeniu koronawirusem
-
Koronawirus w Polsce. Dr Sutkowski potępia przychodnie ograniczające się do teleporady (WIDEO)
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.