Trwa ładowanie...

Mniejsza liczba zgonów w Polsce. Dr Zielonka uważa, że ma to pośredni związek z koronawirusem

Dr Zielonka ostrzega: smog jest groźniejszy niż koronawirus
Dr Zielonka ostrzega: smog jest groźniejszy niż koronawirus (East News)

Branża pogrzebowa zauważyła to jako pierwsza. Teraz tę tendencję potwierdza pulmunogol dr Tadeusz Zielonka, który odkrył, że nieoczekiwanym efektem restrykcji związanych z koronawirusem jest spadek liczby zgonów. Ekspert przyznaje, że niestety pośrednich ofiar koronawirusa w najbliższej przyszłości może być więcej.

1. Pośrednie ofiary koronawirusa

Dr Tadeusz Zielonka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodniczący Koalicji Lekarzy i Naukowców na rzecz Zdrowego Powietrza przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie, że oficjalne statystyki nie uwzględniają wielu pośrednich ofiar koronawirusa. Pacjentów, którzy nie zostali zdiagnozowani, albo u których zbyt późno rozpoczęto leczenie, mogą być tysiące. Skalę problemu ciężko na razie oszacować, bo część zmian będzie widać dopiero w dłuższej perspektywie czasowej.

- Część chorych bała się iść do lekarza ze względu na koronawirusa i próbowała jak najdłużej przetrzymać chorobę, ale była też sytuacja odwrotna, kiedy służba zdrowia nie chciała ich przyjąć. Proszę sobie wyobrazić chorego z zapaleniem płuc. Jakie on będzie miał objawy: kaszel, duszność, gorączka. Wypisz wymaluj COVID, a to oznaczało, że taki pacjent był lokowany w izolacji, pobierano mu wymaz i czekano dwie doby, aż się okaże, że nie jest zakażony. A wtedy mogło być już za późno na skuteczne leczenie - mówi dr hab. Tadeusz Zielonka. - Zalecenia mówią, że należy do minimum skrócić czas od wystąpienia tych objawów do włączenia antybiotyków. Niemcy sprawdzają w takich przypadkach, czy nie przekroczono jednej godziny, a Brytyjczycy zalecają włączenie antybiotyku w ciągu maksymalnie czterech. Można sobie wyobrazić, co dla pacjentów mogą oznaczać dwie doby czekania - dodaje ekspert.

Lekarz przyznaje, że problem dotyczy w szczególności pacjentów onkologicznych.

Zobacz film: "Współczesny "masowy morderca". W Polsce zabija 50 tys. osób rocznie"

- 48 proc. planowych zabiegów onkologicznych zostało odwołanych, to przesunięcie oznacza, że w jakimś stopniu ryzykuje się życie tych pacjentów, bo efekt leczenia za miesiąc, dwa może być spóźniony. Ja jestem przekonany, że ta liczba osób, która pośrednio umrze z powodu epidemii, będzie kilka razy większa niż liczba osób, która umrze z rozpoznaniem COVID-19. Aczkolwiek obawiam się, że nigdy nie dowiemy się, jaka to będzie skala, bo jednostkowo nie będziemy w stanie udowodnić, że u chorego zbyt późno podjęto leczenie - przyznaje lekarz.

Zobacz także: Chirurg Paweł Kabata o pacjentach z rakiem pominiętych przez system: "Wpadli w systemową przepaść"

2. Mniej zgonów dzięki spadkowi zanieczyszczeń powietrza

Dr Tadeusz Zielonka przyznaje, że pandemia koronawirusa przyniosła jeszcze jedną zaskakującą zmianę: globalny spadek liczby zgonów. W Polsce tę tendencję zauważyła najpierw branża pogrzebowa, w niektórych miejscach liczba pogrzebów spadła o 40 proc.

- Pomimo dodatkowego tysiąca zgonów na COVID-19, być może jeszcze większej liczby zgonów spowodowanych pośrednimi skutkami epidemii, czyli opóźnienia w leczeniu, okazało się, że u nas miesięcznie umiera 3-4 tysiące mniej osób, niż w tym samym okresie rok temu. To znaczy, że całkowity spadek tej liczby zgonów musi być rzędu 5-7 tysięcy. To jest sumaryczny efekt przeciwstawnych wektorów, który silnie przeciąga statystki w stronę spadku liczby zgonów - wyjaśnia ekspert.

Lekarz powołuje się na dane Głównego Urzędu Statystycznego, z których wynika, że w kwietniu 2020 r. było w naszym kraju 30,5 tys. zgonów, podczas gdy w tym samym miesiącu w 2019 r. było ich 33,6 tys., a w 2018 – 34,6 tys. Jakie mogą być przyczyny tego zjawiska? Dr Zielonka przyznaje, że z jednej strony mniejszy ruch samochodowy spowodował mniejszą liczbę ofiar wypadków komunikacyjnych na drogach, ale kluczową rolę odegrała poprawa jakości powietrza.

- W przypadku związków azotu powstających w dużej mierze przez ruch samochodowy, ten spadek sięgał w Europie średnio 40 proc. Brytyjczycy, którzy prowadzili badania, ocenili, że w Polsce stężenie związków azotu w powietrzu zmniejszyło się o 21 proc. a pyłów zawieszonych o 17 proc. Jest liniowa zależność między stężeniem zanieczyszczeń powietrza a liczbą zgonów, jeżeli to stężenie wzrasta o mikrogram, to liczba zgonów wzrasta o ok. procent - tłumaczy pulmonolog.

3. Smog zabija więcej osób niż koronawirus

Przewodniczący Koalicji Lekarzy i Naukowców na rzecz Zdrowego Powietrza przypomina, że istnieje silna korelacja między liczbą przypadków infekcji wirusowych a stężeniami pyłów zawieszonych PM2,5 i PM10. Ten wpływ dotyczy wielu chorób.

- Polskie badania, które były robione na Śląsku, wykazały, że jeżeli mamy alarm smogowy, czyli przekraczamy dopuszczalne przez WHO normy, to o 25 proc. wzrasta liczba ostrych incydentów wieńcowych i zawałów serca. Na zawały umiera rocznie w kraju ok. 150 tys. osób, czyli rozmawiamy o tysiącach zgonów miesięczne - podkreśla ekspert. - Kardiolodzy potwierdzają, że w ostatnim czasie spadła liczba zatorów, zawałów i udarów - dodaje.

Dr Zielonka przyznaje, że ta zależność jest znana od lat w kręgach specjalistów. To, co zaskoczyło naukowców to skala zjawiska: nikt nie spodziewał się, że spadek liczby zgonów będzie aż tak znaczący.

Zespół naukowy dr. Zielonki przy współpracy z europejskimi uniwersytetami wskazał, że w całej Unii w związku ze zmniejszeniem zanieczyszczeń powietrza liczba zgonów tylko w marcu mogła spaść o 11 tys.

Zobacz także: Koronawirus nie sprawił, że inne choroby zniknęły. Z powodu epidemii coraz więcej pacjentów z innymi poważanymi chorobami trafia do lekarza za późno

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze