Takie błędy popełniają Polacy. Eksperci apelują w sprawie antybiotyków
Aż 90 proc. infekcji górnych dróg oddechowych ma podłoże wirusowe, a nie bakteryjne. Antybiotyki na nic się nie zdadzą - alarmują eksperci. Tymczasem wyniki ankiety wskazują, że aż połowa Polaków jest przekonana, że na choroby wirusowe antybiotyk jest potrzebny. To może być jedna z przyczyn rosnącego problemu lekooporności.
1. Antybiotyk na wirusy i bez wskazań lekarza?
- Około 90 proc. wszystkich zakażeń górnych dróg oddechowych to są infekcje o podłożu wirusowym, a zaledwie 10 proc. zakażeń to są zakażenia bakteryjne. W związku z tym w około 10 proc. zapaleń gardła antybiotyki miałyby swój użytek – podkreślił mikrobiolog i wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podczas wtorkowego spotkania online.
Tymczasem w badaniu, którego wyniki prezentowano na spotkaniu, a którym objęto 600 dorosłych Polaków, połowa uczestników oceniła, że antybiotyki działają na wirusy, a jedna czwarta, że infekcję wirusową należy zwalczać antybiotykami.
Z tego samego badania wynika, że ponad połowa Polaków doświadcza infekcji, której towarzyszy ból gardła co najmniej raz na kwartał, a co piąty z nas - raz w miesiącu. Aż 35 proc. badanych osób, które kiedykolwiek stosowały antybiotyk do leczenia infekcji powiązanej z bólem gardła przyznało, że robiło to bez zalecenia lekarzy.
Zdaniem ekspertów jest to wynik wciąż za małej wiedzy na temat podłoża infekcji i działania antybiotyków, a także rosnącej antybiotykooporności, która jest zagrożeniem dla naszego zdrowia i życia.
- Pacjenci postrzegają antybiotyk jako panaceum na wszystko. Czasem mówią o antybiotyku, jako o cudownym leku na ból kręgosłupa. Antybiotyk jawi się jako święty Graal, który zrobi w organizmie określony porządek. A tak nie jest – podkreślił dr Michał Sutkowski, specjalista medycyny rodzinnej i chorób wewnętrznych, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. Jego zdaniem zmiana świadomości społecznej wymaga wielu lat ciężkiej pracy, edukacji i wielu kampanii.
2. Rośnie problem lekooporności
Dr Dzięciątkowski ocenił, że duża część naszego społeczeństwa uważa antybiotyki za leki przeciwgorączkowe.
- Z tym się wiąże problem lekooporności, dlatego że bardzo wielu pacjentów przestaje przyjmować - prawidłowo nawet przepisany - antybiotyk w momencie, gdy zauważą, że gorączka spadła. Nic bardziej mylnego, bo antybiotyk bierze się do końca antybiotykoterapii zgodnie z zaleceniem lekarza – tłumaczył specjalista.
Dodał, że później w naszych domowych apteczkach zostają resztki antybiotyków.
- I gdy mamy kolejną infekcję, która przebiega podobnie, a nam się wydaje, że jest taka sama jak poprzednia (...), to zażywamy na własną rękę ten antybiotyk, co został i generujemy wtedy bardzo poważny problem antybiotykoodporności – wyjaśnił dr Dzieciątkowski.
Podkreślił, że zdaniem wielu mikrobiologów zaczynamy żyć w epoce poantybiotykowej.
- Musimy naprawdę nauczyć się szanować te antybiotyki, które mamy – podkreślił.
Jak wyjaśnił, antybiotykooporność jest zanikiem wrażliwości konkretnych gatunków bakterii na konkretne antybiotyki.
- Pierwsze szczepy antybiotykooporne pojawiły się w dekadę po wprowadzeniu penicyliny do powszechnego stosowania, w połowie lat 50. XX wieku. (...) A później zaczęło to rosnąć lawinowo – mówił mikrobiolog.
Jak dodał, istotnym generatorem antybiotykoodporności okazał się być chów zwierząt (drobiu, świń i bydła), dlatego, że niewielki dodatek antybiotyków do pasz zwiększa przyrost masy mięśniowej. To generowało większy zysk, dlatego wszyscy zaczęli stosować antybiotyki w hodowli.
- Niestety mamy w tej chwili - zazwyczaj w warunkach szpitalnych - do czynienia z bardzo istotnym problemem lekkoporności – powiedział dr Dzieciątkowski.
W efekcie lekarze nie mają czym leczyć pacjenta z zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych czy sepsą, ponieważ bakterie odpowiedzialne za chorobę są oporne na antybiotyki. Specjalista zaznaczył, że z czasem może dojść do tego, iż pacjenci znowu zaczną umierać na choroby zakaźne, jak 100 lat temu.
Dr Dzieciątkowski wyjaśnił, że antybiotyki mogą działać na bakterie, a niektóre antybiotyki mogą też działać w przypadku infekcji wywołanych przez grzyby.
- W przypadku zakażenia SARS-CoV-2 czy wirusem grypy osłonowe podawanie antybiotyków ma pewne uzasadnienie w niektórych grupach pacjentów szczególnie zagrożonych nadkażeniami bakteryjnymi albo ciężkim przebiegiem infekcji wirusowej – wyjaśnił specjalista.
Dr Michał Sutkowski podkreślił, że nigdy nie powinniśmy się decydować na zastosowanie antybiotyku bez konsultacji z lekarzem.
Eksperci ocenili, że w diagnostyce podłoża infekcji górnych dróg oddechowych i w prawidłowym doborze leczenia pomóc mogą szybkie testy diagnostyczne.
Od 1 lipca 2022 r. rozszerzono listę badań dostępnych w podstawowej opiece Zdrowotnej (POZ) o Strep-test – wymaz z gardła pozwalający określić przyczynę objawów chorobowych górnych dróg oddechowych. To szybki test, który pomaga w szybkiej identyfikacji bakterii w gardle, a konkretnie - paciorkowców (Streptococcus).
Z badania prezentowanego na konferencji wynika, że świadomość istnienia tych testów ma jedynie połowa badanych.
Źródło: PAP
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.