Trwa ładowanie...

Takie błędy popełniają Polacy. Eksperci apelują w sprawie antybiotyków

 Karolina Rozmus
oprac. Karolina Rozmus 03.11.2022 16:51
Wiele osób bierze antybiotyki bez wskazań lekarskich lub przerywa leczenie, gdy ustąpią objawy choroby
Wiele osób bierze antybiotyki bez wskazań lekarskich lub przerywa leczenie, gdy ustąpią objawy choroby (Getty Images)

Aż 90 proc. infekcji górnych dróg oddechowych ma podłoże wirusowe, a nie bakteryjne. Antybiotyki na nic się nie zdadzą - alarmują eksperci. Tymczasem wyniki ankiety wskazują, że aż połowa Polaków jest przekonana, że na choroby wirusowe antybiotyk jest potrzebny. To może być jedna z przyczyn rosnącego problemu lekooporności.

spis treści

1. Antybiotyk na wirusy i bez wskazań lekarza?

- Około 90 proc. wszystkich zakażeń górnych dróg oddechowych to są infekcje o podłożu wirusowym, a zaledwie 10 proc. zakażeń to są zakażenia bakteryjne. W związku z tym w około 10 proc. zapaleń gardła antybiotyki miałyby swój użytek – podkreślił mikrobiolog i wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podczas wtorkowego spotkania online.

Większość infekcji dróg oddechowych ma podłoże wirusowe
Większość infekcji dróg oddechowych ma podłoże wirusowe (Getty Images)
Zobacz film: "Antybiotyki mogą uszkodzić serce"

Tymczasem w badaniu, którego wyniki prezentowano na spotkaniu, a którym objęto 600 dorosłych Polaków, połowa uczestników oceniła, że antybiotyki działają na wirusy, a jedna czwarta, że infekcję wirusową należy zwalczać antybiotykami.

Z tego samego badania wynika, że ponad połowa Polaków doświadcza infekcji, której towarzyszy ból gardła co najmniej raz na kwartał, a co piąty z nas - raz w miesiącu. Aż 35 proc. badanych osób, które kiedykolwiek stosowały antybiotyk do leczenia infekcji powiązanej z bólem gardła przyznało, że robiło to bez zalecenia lekarzy.

Zdaniem ekspertów jest to wynik wciąż za małej wiedzy na temat podłoża infekcji i działania antybiotyków, a także rosnącej antybiotykooporności, która jest zagrożeniem dla naszego zdrowia i życia.

- Pacjenci postrzegają antybiotyk jako panaceum na wszystko. Czasem mówią o antybiotyku, jako o cudownym leku na ból kręgosłupa. Antybiotyk jawi się jako święty Graal, który zrobi w organizmie określony porządek. A tak nie jest – podkreślił dr Michał Sutkowski, specjalista medycyny rodzinnej i chorób wewnętrznych, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. Jego zdaniem zmiana świadomości społecznej wymaga wielu lat ciężkiej pracy, edukacji i wielu kampanii.

2. Rośnie problem lekooporności

Dr Dzięciątkowski ocenił, że duża część naszego społeczeństwa uważa antybiotyki za leki przeciwgorączkowe.

- Z tym się wiąże problem lekooporności, dlatego że bardzo wielu pacjentów przestaje przyjmować - prawidłowo nawet przepisany - antybiotyk w momencie, gdy zauważą, że gorączka spadła. Nic bardziej mylnego, bo antybiotyk bierze się do końca antybiotykoterapii zgodnie z zaleceniem lekarza – tłumaczył specjalista.

Dodał, że później w naszych domowych apteczkach zostają resztki antybiotyków.

- I gdy mamy kolejną infekcję, która przebiega podobnie, a nam się wydaje, że jest taka sama jak poprzednia (...), to zażywamy na własną rękę ten antybiotyk, co został i generujemy wtedy bardzo poważny problem antybiotykoodporności – wyjaśnił dr Dzieciątkowski.

Podkreślił, że zdaniem wielu mikrobiologów zaczynamy żyć w epoce poantybiotykowej.

- Musimy naprawdę nauczyć się szanować te antybiotyki, które mamy – podkreślił.

Jak wyjaśnił, antybiotykooporność jest zanikiem wrażliwości konkretnych gatunków bakterii na konkretne antybiotyki.

- Pierwsze szczepy antybiotykooporne pojawiły się w dekadę po wprowadzeniu penicyliny do powszechnego stosowania, w połowie lat 50. XX wieku. (...) A później zaczęło to rosnąć lawinowo – mówił mikrobiolog.

Jak dodał, istotnym generatorem antybiotykoodporności okazał się być chów zwierząt (drobiu, świń i bydła), dlatego, że niewielki dodatek antybiotyków do pasz zwiększa przyrost masy mięśniowej. To generowało większy zysk, dlatego wszyscy zaczęli stosować antybiotyki w hodowli.

- Niestety mamy w tej chwili - zazwyczaj w warunkach szpitalnych - do czynienia z bardzo istotnym problemem lekkoporności – powiedział dr Dzieciątkowski.

W efekcie lekarze nie mają czym leczyć pacjenta z zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych czy sepsą, ponieważ bakterie odpowiedzialne za chorobę są oporne na antybiotyki. Specjalista zaznaczył, że z czasem może dojść do tego, iż pacjenci znowu zaczną umierać na choroby zakaźne, jak 100 lat temu.

Dr Dzieciątkowski wyjaśnił, że antybiotyki mogą działać na bakterie, a niektóre antybiotyki mogą też działać w przypadku infekcji wywołanych przez grzyby.

- W przypadku zakażenia SARS-CoV-2 czy wirusem grypy osłonowe podawanie antybiotyków ma pewne uzasadnienie w niektórych grupach pacjentów szczególnie zagrożonych nadkażeniami bakteryjnymi albo ciężkim przebiegiem infekcji wirusowej – wyjaśnił specjalista.

Dr Michał Sutkowski podkreślił, że nigdy nie powinniśmy się decydować na zastosowanie antybiotyku bez konsultacji z lekarzem.

Eksperci ocenili, że w diagnostyce podłoża infekcji górnych dróg oddechowych i w prawidłowym doborze leczenia pomóc mogą szybkie testy diagnostyczne.

Od 1 lipca 2022 r. rozszerzono listę badań dostępnych w podstawowej opiece Zdrowotnej (POZ) o Strep-test – wymaz z gardła pozwalający określić przyczynę objawów chorobowych górnych dróg oddechowych. To szybki test, który pomaga w szybkiej identyfikacji bakterii w gardle, a konkretnie - paciorkowców (Streptococcus).

Z badania prezentowanego na konferencji wynika, że świadomość istnienia tych testów ma jedynie połowa badanych.

Źródło: PAP

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze