Tu już walczą z groźnym patogenem. W Polsce mamy inny problem. "Rozprzestrzeniają się bez kontroli"
Uporczywa biegunka i wymioty, a w skrajnych przypadkach nawet śmierć. Tak może atakować czerwonka, która w USA staje się coraz poważniejszym problemem ze względu na lekooporne bakterie. W Polsce mamy inny problem. - W przebiegu infekcji może dojść do bardzo poważnych powikłań, w tym niewydolności nerek i krążenia, a w konsekwencji do zgonu - ostrzega prof. Robert Flisiak.
1. Groźna bakteria szaleje w USA
W USA przybywa przypadków czerwonki bakteryjnej (dyzenterii). Wywołuje ją groźna bakteria jelitowa Shigella. Sytację pogarsza fakt, że wykryto szczep, który jest oporny na działanie antybiotyków i - jak podało Centrum Kontroli i Prewencji Chorób - stał on za 5 proc. przypadków choroby potwierdzonych w ubiegłym roku.
"Shigella XDR (tak został oznaczony nowy szczep - red.) stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Bakterie łatwo się rozprzestrzeniają, mogą także mutować i przenosić geny oporności na inne bakterie jelitowe" - ostrzega Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC).
CDC issues new Health Alert Network (HAN) health advisory. CDC observed an increase in extensively drug-resistant shigellosis among some populations of adults. See recommendations for diagnosing & managing these infections & steps to keep others healthy: https://t.co/xtJpUPfoAa pic.twitter.com/4uwpOI7oWH
— CDC (@CDCgov) March 1, 2023
CDC wskazuje na dotkliwe objawy, które wywołuje czerwonka - uporczywą biegunkę, a także obecność krwi i śluzu w stolcu. Zaznacza, że nieleczona choroba może doprowadzić nawet do śmierci.
Czerwonka to jednak niejedyny problem, który nasila się w USA. Rośnie też liczba przypadków "zimowej choroby żołądka" wywołanej przez norowirusy. Ta dolegliwość jest też świetnie znana w Polsce. Czy daje powód do obaw?
2. "Musimy być gotowi"
- Aktualnie w Polsce nie mamy problemu z czerwonką bakteryjną, chociaż każde pojawienie się szczepów lekoopornych niesie ze sobą zagrożenie i wyzwania dla systemu opieki zdrowotnej, na które musimy być gotowi - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Zaznacza, że w Polsce lekooporne szczepy Shigelli, która wywołuje czerwonkę bakteryjną, nie są aktualnie problemem klinicznym i epidemiologicznym, a zakażenia zdarzają się sporadycznie.
Według statystyk Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB, od początku tego roku do końca lutego zanotowano tylko cztery przypadki czerwonki bakteryjnej, a w analogicznym okresie w 2022 roku zaledwie jeden.
Bakterie powodują stany zapalne błony śluzowej żołądka i jelit. Nieleczona czerwonka prowadzi do niebezpiecznych powikłań, w tym sepsy, zapalenia płuc, czy zapalenia stawów. W Polsce aktualnie takie przypadki się jednak nie zdarzają.
- Chorzy mają klasyczne objawy charakterystyczne dla chorób układu pokarmowego, czyli biegunkę, nudności, bóle brzucha, wymioty, odwodnienie. Rzadziej pojawia się krew w stolcu - zaznacza prof. Flisiak.
- Przebieg choroby jest zazwyczaj łagodny, a chorzy stosunkowo dobrze reagują na leczenie antybiotykami, więc nie jest to zagrożenie - dodaje lekarz.
3. "Zakażenia rozprzestrzeniają się praktycznie bez kontroli"
Podobnie jest z norowirusami. Mimo że są jedną z najczęstszych przyczyn infekcji pokarmowych, nazywanych potocznie "grypą żołądkową" czy "jelitówką".
Norowirus przenosi się błyskawicznie, wystarczy np. krótki kontakt z zarażonym lub zjedzenie produktów, których dotykał. Objawy, jakie wywołuje, w tym biegunka, bóle brzucha i głowy czy gorączka są dotkliwe dla chorego, ale zazwyczaj nie wymaga on hospitalizacji, a choroba mija po kilku dniach.
- Gorzej jest z innymi bakteriami, które są teraz w Polsce największym problemem. To przede wszystkim Clostridium. W tym przypadku mówimy już o szczepach lekoopornych, których pojawienie się oznacza, że zakażenia rozprzestrzeniają się praktycznie bez kontroli - tłumaczy prof. Flisiak.
W ciągu ostatnich 10 lat, kiedy pojawiły się szczepy lekooporne, zakażenia, które kiedyś były łagodne, stały się poważnym problemem.
Jego skalę pokazują dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB. Od początku tego roku do końca lutego zanotowano już 3672 przypadki zakażeń Clostridium difficile. W analogicznym okresie w 2022 roku było ich 3576.
4. Leczenie w szpitalu nie rozwiązuje problemu
- Fakt, że na bakterie nie działają antybiotyki, powoduje, że pojawia się coraz więcej nosicieli i w ten sposób tworzy nam się błędne koło, z którego bardzo trudno wyjść - zaznacza lekarz.
Prof. Flisiak tłumaczy, że pacjenci z takim zakażeniem często wymagają hospitalizacji, ale to nie rozwiązuje problemu.
- Co z tego, że podamy pacjentowi antybiotyki, skoro działają one w bardzo ograniczonym zakresie. Skutkiem jest nawrót infekcji, kiedy patologiczna flora bakteryjna znowu zaczyna dominować w przewodzie pokarmowym i ponownie konieczne jest leczenie. Ponadto pacjenci cały czas mogą zakażać innych - podkreśla lekarz.
Zakażenie jest szczególnie niebezpieczne dla seniorów i osób, które zmagają się z innymi chorobami. U nich, ze względu na dodatkowe obciążenie organizmu przebieg choroby może być dramatyczny.
- U takich pacjentów odwodnienie, do którego dochodzi w przebiegu tej infekcji może doprowadzić do bardzo poważnych powikłań, w tym niewydolności nerek i krążenia, a w konsekwencji zgonu - tłumaczy prof. Flisiak.
- Lekooporność bakterii jest następstwem nadużywania antybiotyków nie tylko przez samych pacjentów, ale też zapisywania ich przez lekarzy lekką ręką, w nieuzasadnionych przypadkach i przedwcześnie - przyznaje lekarz.
Zaznacza, że w przypadkach, gdy zawodzi antybiotykoterapia, szanse dla chorego daje przeszczep mikrobioty jelitowej.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.