Upadła w lesie. Groźna bakteria zaczęła "zjadać" jej twarz
Shelley Puchalsky podzieliła się swoją przerażającą historią. Kobieta nie spodziewała się, że upadek w lesie zupełnie zrujnuje jej życie. Lekarze mieli trudności z wykryciem mięsożernej bakterii.
1. Niefortunny wypadek doprowadził do poważnej infekcji
We wrześniu 2019 roku Shelley wybrała się do lasu ze swoim psem. Podczas biegu na szlaku potknęła się i upadła na twarz. Miała poważne rany nosa i czoła, które w ogóle nie chciały się goić. Kobieta czuła się bezradna.
Kilka tygodni po upadku 39-latka udała się do chirurga plastycznego w celu przeszczepu skóry, by pozbyć się szpecących twarz blizn. Zabieg odbył się w lutym 2021 roku. Należało usunąć wszystkie zainfekowane obszary, ale tak się nie stało.
Operacja nie okazała się jednak zbyt udana. Rany nadal się nie goiły, sączyła się z nich ropa, a zainfekowana skóra odpadała od kości. Wypadła też część włosów Shelley.
- Patrząc wstecz, myślę, że lekarze nie zdawali sobie sprawy, że obszar był zainfekowany, kiedy umieszczono na nim przeszczep. Kiedy powiedziałam, co się dzieje, nie potraktowano mnie poważnie – powiedziała Shelley w rozmowie z The Sun.
2. Niegojąca się rana
Ropiejąca rana i pogarszający się stan 39-latki sprawił, że trafiła do szpitala. Dopiero wtedy lekarze zdali sobie sprawę z powagi sytuacji. Okazało się, że podczas upadku u Shelley doszło do infekcji mięsożerną bakterią. Kobieta dosłownie była przez nią pożerana.
Lekarz, który w 2021 roku przeprowadzał przeszczep, nie zdawał sobie sprawy z obecności mięsożernej bakterii, co jedynie pogorszyło jej stan. Na tym etapie infekcji zdiagnozowano u niej również zapalenie kości i szpiku. Doszło także do sepsy.
Nieleczone zakażenie zaczęło "wędrować" na inne obszary twarzy i głowy 39-latki. Dopiero krytyczny stan jej zdrowia pomógł odkryć przyczynę problemów. Shelley miała sporo szczęścia, że przeżyła.
Choć leczenie zakończyło się sukcesem, twarz kobiety zmieniła się nie do poznania. Włosy we wcześniej zainfekowanym obszarze nie odrastają, a głębokie blizny szpecą jej czoło i nos.
Kobieta nie pokazywała się publicznie przez dwa lata. - Część moich włosów zniknęła i można było zobaczyć cały górny obszar mojej głowy, była tam tylko krew. Nadal nie mogę znieść własnego odbicia – wyznaje Shelley.
Do dziś 39-latka unika pokazywania się publicznie. Jeśli musi coś załatwić, stara się to robić wcześnie rano lub po zmroku. Nie poznaje siebie, kiedy patrzy w lustro. Na chwilę obecną nie jest w stanie nic poradzić.
- Wcześniej mogłam nie mieć idealnej twarzy, ale czułam się z nią komfortowo. Nie obchodziło mnie, czy mam luźną skórę czy trądzik, a teraz czuję, że bardzo się krzywię, kiedy patrzę w lustro – dodaje Shelley.
3. Nadzieja na odzyskanie dawnego życia
Cała sytuacja jest dla Shelley wykańczająca fizycznie, psychicznie i finansowo. Przez kilka lat nie była zdolna do pracy, a specjalistyczne leczenie zmusiło ją do przeprowadzki z dala od rodziny. W planach ma też operację.
39-latka zbiera pieniądze na operację, która pomoże jej częściowo usunąć szpecące blizny. Ma nadzieję, że uda jej się zebrać 30 tys. dolarów przed ślubem. - Przeprowadzenie tej operacji przed moim wielkim dniem byłoby spełnieniem marzeń - wyznaje.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.