W Finlandii przybywa nieszczepionych dzieci. Jak sytuacja wygląda w Polsce?
W Finlandii coraz więcej rodziców decyduje o tym, by nie szczepić swoich dzieci. Według fińskiego Instytutu Zdrowia i Dobrobytu w wielu regionach Finlandii liczba dzieci zaszczepionych na odrę, świnkę i różyczkę spadła poniżej bezpiecznego progu 95 proc. populacji. Rząd zostawia wolną rękę w sprawie szczepień i stawia na edukację. Jak kwestia wygląda w Polsce? W Polsce szczepienia dzieci są obowiązkowe, co wynika bezpośrednio z przepisów prawa. Nie da się ukryć, że ruchy antyszczepionkowców rosną w siłę i zdobywają coraz więcej społecznej przychylności.
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci w Finlandii. Fiński rząd nie jest jednak zwolennikiem nakładania kar finansowych i zachęca swoich obywateli do szczepień poprzez edukację. Pytania i wątpliwości dotyczące szczepień będą rozwiązywane w każdej przychodni zdrowia poprzez programy edukacyjne, pogadanki i spotkania ze specjalistami. Minister ds. rodziny i służb społecznych, Annika Saarikko stwierdziła, że odpowiedzialność społeczna powinna rozpocząć się od zapewnienia dostępności do fachowej wiedzy.
W Polsce już od kilku lat ruchy antyszczepionkowców cieszą się społecznym przyzwoleniem oraz popularnością. Według dr Karoliny Zioło-Pużuk z kampanii Zaszczep się wiedzą przeciwwagą są rodzice, którzy coraz częściej świadomie decydują i propagują szczepienia siebie i swoich dzieci.
- Popularność teorii antyszczepionkowców rośnie i widać to niestety również w komentarzach pod postami na profilu "Zaszczep się wiedzą". Z drugiej strony jest też grupa ludzi, którzy chętnie przyznają się do tego, że szczepią swoje dzieci. Do tej pory najgłośniej było słychać antyszczepionkowców, teraz coraz częściej pojawiają się komentarze w stylu: "szczepię siebie” lub "szczepię swoje dziecko”. Ludzie z chęcią mówią o korzyściach wynikających ze szczepienia - mówi dr Zioło-Pużuk.
Sprawdź koniecznie:
1. Zaszczep siebie i swoje dziecko
Korzyści ze stosowania szczepionek są nie do przecenienia. Dziś nie można sobie wyobrazić epidemii, która wyludnia całe wsie i miasta, zabijając ponad 20 milionów ludzi. A działo się tak w wyniku pandemii grypy niecałe 100 lat temu. Mimo to, ruchy antyszepionkowców cieszą się niesłabnącą popularnością. A może to ludzie przestali wierzyć w śmiertelne skutki niektórych chorób?
"Ja to rozumiem w takim sensie, że dzięki szczepieniom właśnie, nie widzi się w Europie wielu chorób i ich skutków. Ale przecież choroby istnieją na świecie! Na przykład polio nadal jest obecne w takich krajach jak Pakistan, Afganistan i południowa Nigeria. Problem zaczyna się kiedy ignorujemy realne zagrożenie jakim jest zachorowanie na chorobę i odmawiamy szczepień. Ludzie na co dzień nie widząc chorób, nie myślą, że mogą zachorować, więc nie chcą podejmować nawet niewielkiego ryzyka związanego ze szczepieniem" - komentuje Heidi Larson, profesor z London School of Hygiene and Tropical Medicine (Londyńska Szkoła Higieny i Medycyny Tropikalnej) w wywiadzie z Zaszczep się wiedzą.
" Ryzyko, jak w przypadku każdej procedury medycznej, istnieje, choć jest niewielkie. Bardzo rzadko zdarzają się niepożądane odczyny poszczepienne i zwykle nie są poważne. Jednak brak ryzyka związanego z zachorowaniem jest ułudą. Skuteczna komunikacja na temat korzyści wynikających ze szczepień napotyka na poważną przeszkodę, ponieważ nauka patrzy na szczepienia z poziomu populacji, a rodzice - własnego dziecka, indywidualnie. I oczywistym jest, że boją się, iż "ten jeden na milion” przypadek może dotyczyć właśnie ich rodziny. Rodzice nieszczepiący dzieci czasem odrzucają osiągnięcia nauki oraz medycyny w ogóle, uważają, że nie ma wystarczających dowodów na skuteczność szczepień" - dodaje profesor Larson. (Fragment wywiadu udostępniony dzięki uprzejmości kampanii Zaszczep się wiedzą).
Sprawdź koniecznie:
Nie masz palnów na wakacje? Nie martw się. Mamy dla ciebie propozycje.
2. Statystyki
W Polsce mimo rosnącego ruchu antyszczepionkowców, od kilku lat liczba szczepionych dzieci (do 7 roku życia) utrzymuje się w granicach 96 proc. (lata 2010-2015 dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego).
Najmniej szczepień w 2015 r. wykonano w województwach: warmińsko-mazurskim, zachodnio-pomorskim i podkarpackim (92 proc). PZH prowadzi również statystykę dotyczacą odmowy szczepień (uwględniane są odmowy z pobudek prywatnych, jak również medycznych). W ostatnim kwartale 2016 r. liczba odmów wynosiła 23 147 - tendencja jest wzrostowa, bo w pierwszym kwartale 2017 r. liczba dzieci, które nie przyjęły szczepień wzrosła o 183 (dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego).
W Polsce szczepienia dzieci są obowiązkowe, co wynika bezpośrednio z przepisów prawa. Przesłanką do ich nałożenia jest art. 5 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Dlaczego mimo to niektórzy rodzice nie chcą szczepić swoje dzieci?
- Istnieje wiele nieprawdziwych teorii dotyczących szczepień - mowi dr Karolina Zioło-Pużuk. Spośród nich można wyróżnić trzy najbardziej popularne. Pierwszy mit: szczepienia powodują autyzmu. To nieprawda. Rozmawialiśmy o tym z prof. Paulem Offitem, lekarzem, naukowcem, współtwórcą szczepionki na rotawirusy, która ratuje życie dzieci na całym świecie. Sam mówi, że wydano już setki tysięcy, a może i miliony dolarów na to, by udowodnić, że teza nie jest prawdziwa. Mimo to ludzie nadal w nią wierzą. Brak jest dowodów potwierdzających związek między szczepieniami a autyzmem.
- Drugą kwestią jest skład szczepionek. Niebezpieczeństwo związane z adiuwantami, czyli substancjami pomocniczymi w szczepionkach. Naukowcy mówią jasno: liczy się ilość tej substancji, a w mniejszym stopniu to, czy ona występuje w szczepionkach czy nie. Naukowcy, z którymi rozmawiamy podkreślają, że szczepionki są jednymi z najlepiej przebadanych preparatów.
- Po trzecie, jest grupa osób, która zgłasza też kwestie etyczne związane ze szczepieniami. To dotyczy tego, że niektóre szczepionki powstały z linii komórkowej komórek płodu. Dla nich jest to bardzo trudne do zaakceptowania. My na naszej stronie rozmawialiśmy również z księdzem, który tłumaczył, co kościół sądzi na temat szczepień. Tak naprawdę nie ma prostej analogii między komórkami a szczepionką. Jednak jest to inny argument i nie wynika on z wiary w pseudonaukę tylko z wątpliwości etycznych. Najważniejsze jest szukanie wiarygodnych źródeł informacji i zaufanie lekarzom, a nie wiadomościom z forów internetowych. Dowód anegdotyczny nie jest dowodem naukowym.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.