Trwa ładowanie...

Błyskawicznie opanował Polskę. "Bardzo charakterystyczne dla JN.1"

 Karolina Rozmus
15.01.2024 15:41
Nowy wariant wysuwa się na prowadzenie. GIS potwierdza: odpowiada za 40 proc. infekcji
Nowy wariant wysuwa się na prowadzenie. GIS potwierdza: odpowiada za 40 proc. infekcji (Getty Images)

Najnowsze dane, jakie przekazał nam GIS, wskazują, że w Polsce podwariant JN.1 stanowi już 40 proc. zakażeń. Rozprzestrzenia się błyskawicznie i może dawać nowe objawy, a jeszcze bardziej niebezpieczne są powikłania po COVID. - Koronawirus jest takim mini-HIV-em w tym sensie, że uszkadza naszą odporność, być może nawet na kilka lat - ostrzega dr Paweł Grzesiowski.

spis treści

1. JN.1 coraz częstszy w Polsce

Dane z pierwszego tygodnia stycznia wskazywały, że dominującym w Polsce podwariantem SARS-CoV-2 był wówczas EG.5.1 (Eris) stanowiący 33 proc. infekcji, podczas gdy JN.1 odpowiadał za zaledwie 16 proc. Jak przekazał Wirtualnej Polsce Główny Inspektorat Sanitarny, sytuacja obecnie jest zupełnie inna.

"Nadal jedynym wariantem wirusa SARS-CoV-2 wykrywanym aktualnie w Polsce jest Omikron" - przekazuje GIS. W ostatnim tygodniu najczęstszymi wykrywanymi wariantami były:

Zobacz film: "Testy na grypę, COVID i RSV niemal niedostępne. Pustki w aptekach"
  • JN.1 - 40 proc. przypadków,
  • EG.5.1 (Eris) – 19 proc.,
  • BA.2.86 (Pirola) – 14 proc.,
  • XBB.1.5 (Kraken) – 2 proc.,
  • FL.1.5.1 (Fornax) – 2 proc.

JN.1, potomek Piroli, został po raz pierwszy wykryty we wrześniu 2023 r. w Luksemburgu.

- ECDC wskazuje że JN.1 uplasował się już na drugim miejscu w Europie pod względem liczby zakażeń, podczas gdy niedawno słyszeliśmy doniesienia o tym, że bardzo szybko rozprzestrzenia się w Kanadzie czy Stanach Zjednoczonych - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku i podlaska konsultant w dziedzinie epidemiologii.

Eksperci zwracają uwagę na nowe objawy, jakie daje JN.1
Eksperci zwracają uwagę na nowe objawy, jakie daje JN.1 (Getty Images)

2. Jakie objawy daje teraz COVID?

Doniesienia lekarzy wskazują, że najnowszy mutant jednak może dawać inne objawy niż te, do których przyzwyczaił nas Omikron.

- Po zakażeniu JN.1 często jako pierwszy objaw pojawiają się bóle mięśniowo-stawowe. Niecharakterystyczne zapalenia stawów pojawiały się zresztą już w poprzednich podtypach wariantów COVID-19, ale najczęściej w zespołach postcovidowych. Można zatem powiedzieć, że jest to pewne novum w odniesieniu do JN.1 - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Piotr Ligocki, specjalista reumatolog i specjalista chorób wewnętrznych, Kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy.

Przyznaje również, że druga nietypowa cecha infekcji spowodowanej przez JN.1 to brak utrzymującej się gorączki.

- Może ona trwać przez jeden lub dwa dni i ustępować, przy jednocześnie utrzymujących się objawach grypowych czy paragrypowych. To jest bardzo charakterystyczne dla wariantu JN.1 - dodaje ekspert.

Prof. Zajkowska zwraca uwagę, że o nowym podwariancie mówi się także, że częściej może manifestować się biegunką. Dr Ligocki przyznaje, że JN.1 uwidacznia jeszcze jeden problem.

- Mowa o zaburzeniach sfery emocjonalnej, zaburzeniach lękowych różnego rodzaju czy problemach ze snem. Takie objawy obserwowaliśmy szczególnie w czasie, gdy dominującym wariantem była Delta. Sam chorowałem wówczas ciężko i pamiętam, że duży problem stanowiła bezsenność, która pojawiła się w czasie infekcji i utrzymywała się jeszcze przez dwa, trzy tygodnie po przechorowaniu. Ta dolegliwość prawdopodobnie ma związek z pobudzeniem układu krzepnięcia - przyznaje lekarz.

3. Jest jak "mini-HIV". Uszkadza niemal wszystkie narządy

Dr n. med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych zwraca uwagę, że COVID upośledza odporność.

- Coraz więcej badań potwierdza, że wirus ten przypomina mechanizmem uszkodzenia odporności wirusa HIV. Koronawirus jest takim mini-HIV-em w tym sensie, że uszkadza naszą odporność, być może nawet na kilka lat. Stąd też zupełnie niespodziewane zakażenia o ciężkim przebiegu u ludzi młodych i zdrowych, a nie tylko u tych z wielochorobowością i w starszym wieku - mówi w rozmowie z PAP.

Przyznaje również, że obecnie "największym zmartwieniem" są powikłania po COVID - nieprzewidywalne, bo nie wiadomo, kogo będą dotyczyć i w jakim zakresie. O tym problemie mówi również dr Ligocki.

- Wirus, przyczepiając się do receptora ACE2, powoduje jego dysregulację. Skutkuje to osłabionym wpływem enzymu, który zabezpiecza nas m.in. przed patologiami układu sercowo-naczyniowego, płucnego lub nerkowego, którym towarzyszy nie tylko uszkodzenie tkanek, ale także wzmożone tzw. pogotowie prozakrzepowe, czyli większa możliwość wystąpienia groźnych dla zdrowia i życia powikłań zakrzepowo-zatorowych - wyjaśnia.

- Co gorsze ten zaburzony proces nie powraca do stanu pierwotnego w momencie zakończenia ostrej fazy choroby COVID-19, a zaburzenia aktywacji układu immunologicznego nie kończą się niestety w momencie ustąpienia objawów chorobowych - podkreśla.

Przypomina przypadek swojego pacjenta, 32-letniego mężczyzny, który po przejściu COVID, kilka tygodni po wyjściu ze szpitala, przeszedł zawał serca. - Pacjent ten nie miał żadnych czynników ryzyka poza niewielką nadwagą. Co ciekawe, w ostrej fazie COVID-19 mamy częściej do czynienia z zatorowością płucną, a nawet po kilku miesiącach od zachorowania obserwuje się powikłania zakrzepowo-zatorowe z zawałem mięśnia serowego lub udarami mózgu - wyjaśnia.

Badanie opublikowane na łamach "iScience" zwraca uwagę, że SARS-CoV-2 przyłączając się do ACE2 obecnego w tkankach serca, może prowadzić do dysfunkcji serca, zwłaszcza u pacjentów z czynnikami ryzyka. Badacze alarmują nawet o potencjalnej "pandemii niewydolności serca w epoce postcovidowej".

Dr Grzesiowski mówi wprost, że niemal każdy narząd może zostać dotknięty - uszkodzenia mogą dotyczyć nie tylko serca, płuc czy układu odpornościowego, ale też mózgu czy jelit. Przypomina, że odległym skutkiem pocovidowym może być choroba Alzheimera, infekcja zwiększa też ryzyko innego schorzenia neurodegeneracyjnego, tj. parkinsona.

- To tylko obserwacje, ale po wejściu nowego wariantu JN.1 widzimy więcej powikłań mikronaczyniowych i skokową zmianę w funkcjonowaniu nerek, która faktycznie wydaje się gorsza niż w przypadku poprzednich wariantów - przyznaje w rozmowie z BBC David Strain, profesor nadzwyczajny zdrowia kardiometabolicznego na Uniwersytecie w Exeter w Wielkiej Brytanii.

4. Kto w szpitalach? Eksperci ostrzegają

Zarówno prof. Zajkowska, jak i dr Ligocki zwracają uwagę na pacjentów, którzy obecnie są hospitalizowani wskutek ciężkiego przebiegu COVID. To wciąż te same grupy pacjentów.

- W szpitalu, w którym pracuję, mamy pojedyncze ciężkie przypadki zachorowań. Tak jak i wcześniej szczególnie narażone są osoby z grup ryzyka, tj. obciążone schorzeniami onkologicznymi czy hematologicznymi bądź innymi chorobami przewlekłymi o podłożu zapalnym czy autoimmunologicznym - mówi dr Ligocki.

Niestety pozorna łagodność Omikronu sprawiła, że Polacy stracili czujność.

- Zapomnieliśmy o maseczkach, ktokolwiek odważy się ją założyć, traktowany jest jak trędowaty. Społeczeństwu polskiemu brak typowej dla krajów azjatyckich przezorności, gdzie każda osoba, która ma jakąkolwiek infekcję, odruchowo zakłada maseczkę.

Dodaje, że nie pamiętamy także o izolowaniu się od zdrowych osób. - Społeczeństwo odtrąbiło zwycięstwo nad COVID-em, podczas gdy wirus cały czas mutuje, rozprzestrzenia się i jako lekarze wcale nie obserwujemy spektakularnego spadku zachorowań - podsumowuje.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze