Trwa ładowanie...

COVID-19 stanie się chorobą sezonową? Potwierdzają to dane epidemiologiczne

Czy COVID-19 będzie wracać sezonow?
Czy COVID-19 będzie wracać sezonow? (Getty Images)

Zadaniem naukowców ze Stanów Zjednoczonych, COVID-19 stanie się chorobą sezonową jak grypa. Badacze przeanalizowali przebieg epidemii w ponad 220 krajach. Na tej podstawie stwierdzili, że nasilenie epidemii jest uzależnione m.in. od czynników klimatycznych. Badania naukowe pokazują, że zwiększenie liczby przypadków zakażeń koronawirusem może być powiązane ze spadkiem temperatury czy wilgotnością powietrza. Im zimniej, tym więcej chorych na COVID-19. W jaki sposób temperatura i szerokość geograficzna mogą wpływać na przebieg epidemii? Czy tempo mutacji zależy od czynników klimatycznych?

spis treści

1. Koronawirus jak grypa

Od początku pandemii SARS-CoV-2 naukowcy spierali się nad kwestią sezonowości tego wirusa. Czy obniżenie temperatur zimą sprzyja szybszemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa? Czy wilgotność powietrza ma wpływ na to, jak długo pozostaje na powierzchniach? Przeprowadzone dotąd badania były niewystarczające. Żadne z nich nie mówiło zbyt wiele o żywotności koronawirusa w różnych warunkach pogodowych. Dopiero badanie naukowców Illinois rzuciło nieco więcej światła na tę kwestię.

Badacze z amerykańskiego University of Illinois College of Agriculture, Consumer and Environmental Sciences, wzięli pod lupę wpływ czynników klimatycznych i geograficznych na przebieg epidemii. W badaniu wzięto pod uwagę czynniki takie jak: liczba wykonywanych testów, zachorowalność, śmiertelność, kwestie hospitalizacji pacjentów.

Zobacz film: "Prof. Krzysztof Simon o grypie (WIDEO)"

Naukowcy postanowili skupić się na tym, w jakim okresie następowały przyrosty zakażeń w poszczególnych krajach. Przeanalizowali przebieg fali zachorowań w 221 państwach. Jednym z wniosków płynących z badań jest to, że COVID-19 jest chorobą sezonową.

Wirusolog dr Tomasz Dzieciątkowski w rozmowie z WP abcZdrowie wyjaśnia, że od dawna naukowcy podejrzewali, że koronawirus może zachowywać się podobnie jak grypa. To nie pierwsze badania, które to potwierdzają. Wcześniej również naukowcy z Sydney School of Veterinary Science w Australii mówili o cykliczności epidemii. Podejrzewając, że "zima będzie czasem COVID-19".

- Wątpliwe by było, żeby SARS-CoV-2 nie przejawiał sezonowości zachorowań, dlatego że praktycznie wszystkie wirusy wywołujące zakażenia dróg oddechowych mają nasilenie zakażeń w sezonie jesienno-zimowym. Wystarczy popatrzeć na grypę. Zawsze zachorowań będzie więcej wczesną wiosną czy zimą i jesienią. Najprawdopodobniej z SARS-CoV-2 będzie dokładnie tak samo - tłumaczył dr Dzieciątkowski.

Zdaniem doktora habilitowanego, Piotra Rzymskiego, biologa medycznego i środowiskowego z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, na przestrzeni jesieni i zimy lekarze odnotowują wzrost zakażeń wirusami, którymi możemy zarazić się drogą kropelkową.

Przykładowo szczyt zachorowań na grypę przypada w Europie na styczeń-marzec, czyli obejmuje dwa z najzimniejszych miesięcy w roku. Zatem popularną w internecie tezę o tym, że syberyjskie mrozy, panujące obecnie w Polsce, "wymrożą" koronawirusa, można włożyć między bajki.

- Ujemne temperatury na pewno nie zaszkodzą SARS-CoV-2 - podkreśla dr Rzymski. Jednak nie oznacza to, że rozprzestrzenienie się wirusa zależy wyłącznie od warunków pogodowych. Doktor Rzymski dodaje, że w kontekście zachorowań większe od temperatury znaczenie ma nasze zachowanie.

- Wzrost zakażeń jesienią i zimą łatwo wytłumaczyć tym, że wraz ze spadkiem temperatur, coraz więcej czasu spędzamy w zamkniętych pomieszczeniach. Niekiedy się wręcz w nich tłoczymy. Oznacza to, że mamy znacznie bliższy kontakt ze sobą, a to ułatwia transmisję wirusa - wyjaśnia biolog.

2. Jak wilgotność powietrza wpływa na koronawirusa?

Niekorzystne warunki atmosferyczne (suche i mroźne powietrze) powodują wysuszenie śluzuówki nosa. Sytuacja ta sprawia, że upośledzeniu ulegają rzęski-włoski wyścięłające nasz kanał nosowy. Zdaniem naukowców, najlepsze warunki dla naszego układu oddechowego są wówczas, gdy wilgotnosć powietrza wynosi nie więcej niż 60 procent. Optymalny warunek to 40-60 procent. Z taką wilgotnością powietrza mamy do czynienia w okresie wiosennym i letnim, z kolei zimą wilgotność wynosi średnio 10 - 40 proc.

- Sezon jesienno-zimowy rzeczywiście sprzyja wirusom, ale nie dlatego, że obniża się temperatura powietrza. Po prostu dochodzi do ogólnego spadku odporności. Zwłaszcza będzie to odczuwalne, kiedy temperatura powietrza zacznie oscylować ok. 0°C. Duże różnice temperatur pomiędzy pomieszczeniami a zewnętrzem sprzyjają osłabieniu naszego układu immunologicznego. W tej sytuacji możemy łatwiej się zakazić każdym patogenem, nie tylko SARS-CoV-2. Dlatego sezon jesienno-zimowy charakteryzuje się falą tradycyjnych przeziębień, grypą, anginą i zapaleniem płuc — tłumaczy dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

3. Temperatura i szerokość geograficzna mogą wpływać na przebieg epidemii

Wyniki badań Amerykanów zostały opublikowane na łamach pisma "Evolutionary Bioinformatics". Pod uwagę brali nie tylko położenie geograficzne danego państwa, średnie temperatury, ale również odnotowaną do tej pory liczbę zachorowań, śmiertelność, dostępność do testów i leczenia w warunkach szpitalnych. Co ciekawe, za jeden z kluczowych dni w analizowanym okresie uznali 15 kwietnia, w którym odnotowano największe sezonowe różnice temperatur w poszczególnych państwach.

"Nasza globalna epidemiologiczna analiza pokazała istotne powiązanie między temperaturą i zachorowalnością, śmiertelnością, liczbą wyzdrowień i aktywnych przypadków. Ten sam trend, tak jak się spodziewaliśmy, dotyczył szerokości geograficznej, ale nie długości" - wyjaśnił prof. Gustavo Caetano-Anollés, jeden z autorów badań.

Co zaskakujące, autorzy pracy nie zauważyli zależności między nasileniem epidemii a częstszym występowaniem cukrzycy, otyłości czy odsetkiem osób starszych w danym państwie. Ich zdaniem zależność w tej kwestii może być bardziej złożona, bo wpływ może mieć również sposób odżywiania, jak również dostęp do witaminy D. Wiadomo, że niedobór wit. D jest powszechny wśród osób mieszkających w rejonach z ograniczonym dostępem do światła słonecznego. Tymczasem wiele badań wskazuje na jej rolę w przebiegu COVID-19, jak również innych infekcji wirusowych.

Temperatura może wpływać na skalę epidemii w danym państwie
Temperatura może wpływać na skalę epidemii w danym państwie (123rf)

4. Czy tempo mutacji zależy od czynników klimatycznych?

Naukowcy stwierdzili również, że temperatury i szerokość geograficzna nie wpływają na tempo mutacji.

"Wiemy, że grypa jest sezonowa i daje nam odetchnąć latem. To daje szanse na opracowanie szczepionki przed jesienią. Kiedy znajdujemy się w środku szalejącej epidemii, ten czas na odetchnięcie nie istnieje. Być może nauka tego, jak wzmocnić nasz układ odpornościowy, pomoże nam walczyć z chorobą, w czasie gdy staramy się nadążyć za ciągle zmieniającym się koronawirusem" - tłumaczy prof. Caetano-Anollés z Uniwersytetu Illinois.

5. Czy wirus będzie wracał do nas sezonowo jak grypa?

Większość ekspertów jest zdania, że musimy nauczyć się żyć w cieniu koronawirusa, bo z dużym prawdopodobieństwem SARS-CoV-2 zostanie z nami na zawsze. Dzięki wprowadzeniu szczepionek uda się ograniczyć liczbę zachorowań i miejsca jego występowania. Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska przypuszcza, że w przyszłości zachorowania na COVID-19 będą miały, podobnie jak grypa, charakter sezonowy.

- Są trzy hipotezy na ten temat. Jedne z nich mówią, że ten wirus może pojawiać się falami: na wiosnę i jesienią. Druga z hipotez mówi, że zastosowanie szczepionki wyhamuje rozprzestrzenianie się wirusa. Z kolei obserwacje dotyczące samej rodziny koronawirusów, do której należy SARS-CoV-2 pokazują, że jeśli wirus z tej rodziny pojawi się wśród ludzi, to już pozostaje. Takim przykładem są m.in. wirusy przeziębieniowe, które kiedyś nawiedziły populację ludzką i zostały z nami na zawsze - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog i immunolog.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

6. "Problem nie rozwiąże się sam"

Według dra Piotra Rzymskiego, gdyby pandemia koronawirusa była rzeczywiście uzależniona tylko od pogody, w państwach, gdzie dominuje ciepły klimat, problem SARS-CoV-2 nie istniałby wcale. Tymczasem wiele krajów Ameryki Łacińskiej oraz niektóre państwa Afryki, odnotowały bardzo duże liczby zakażeń i zgonów z powodu COVID-19.

- Nie warto więc żywić nadzieję, że przyjdzie wiosna i problem rozwiąże się sam - podkreśla dr Piort Rzymski.

W ubiegłym roku w Polsce niemal przez cały okres wiosenno-letni odnotowywano niskie liczby zakażeń koronawirusem. Wahały się one pomiędzy 300-600 nowych przypadków dziennie. Epidemia przyśpieszyła dopiero we wrześniu, kiedy dzieci wróciły do szkół. Eksperci uważają, że niskie liczby zakażeń były związane nie tyle z pogodą, ile z faktem, że pierwszy lockdown został wprowadzony w odpowiedniej chwili. Przez co wirus nie zdążył rozprzestrzenić się w społeczeństwie, a krzywa zakażeń została spłaszczona. Dobrym przykładem tu mogą być USA, gdzie dość późno wprowadzono restrykcje i szybko je poluzowano. To spowodowało, że w lipcu, najgorętszym miesiącu w roku, w Stanach Zjednoczonych odnotowano duży skok zakażeń.

To wszystko może sugerować, że przyczyny spadków i wzrostów zakażeń nie są związane z pogodą, tylko z przestrzeganiem środków bezpieczeństwa.

Zdaniem dra Piotra Rzymskiego, ciepło wpływa jedynie na zwiększenie naszej odporności oraz na fakt, że mniej czasu spędzamy w pomieszczeniach, a więcej na wolnym powietrzu. Więc w ten sposób minimalizujemy ryzyko zakażenia się koronawirusem. Jednak sama temperatura powietrza raczej ma niewielki wpływ na epidemię.

- Wcześniej sądzono, że im wyższa temperatura powietrza, tym mniej zakażeń, ponieważ krople, w których znajduje się wirus, będą szybciej wysychać. To może mieć wpływ na to, jak długo wirus może przetrwać poza organizmem, na różnych powierzchniach. Jednak do zakażeń dochodzi przede wszystkim drogą kropelkową, czyli podczas kontaktu z drugą osobą. Pogoda więc w tym przypadku nie ma aż tak dużego znaczenia. Bardziej na liczby zakażeń wpływa fakt, ile czasu spędzamy w zamkniętych pomieszczeniach oraz, czy stosujemy się do środków bezpieczeństwa - podsumowuje dr Rzymski.

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze