Trwa ładowanie...

Czy we wrześniu znowu uderzy Delta? Naukowcy potwierdzili, że nadal krąży w środowisku

Naukowcy z Izraela w badaniach ścieków wykryli obecność Delty. Ich zdaniem ten wariant może jeszcze wpłynąć na przebieg w pandemii
Naukowcy z Izraela w badaniach ścieków wykryli obecność Delty. Ich zdaniem ten wariant może jeszcze wpłynąć na przebieg w pandemii (Getty Images)

Naukowcy z Izraela potwierdzili obecność wariantu Delta w ściekach. Takie badania są prowadzone praktycznie we wszystkich krajach Europy Zachodniej, gdyż dostarczają one obiektywnych informacji dotyczących nowych zakażeń i dominujących wariantów, na które nie wpływa polityka testowania. W Polsce właśnie je wstrzymano.

spis treści

1. Nie doceniliśmy zdolności Delty. Może powrócić

- Delta stwarza większe zagrożenie, niż się na ogół podejrzewa – podkreśla na łamach "The Times of Israel" prof. Ariel Kushmaro z Uniwersytetu Ben-Gurion. Analizy izraelskich naukowców są alarmujące. Do tej pory wraz z pojawianiem się nowych wariantów koronawirusa, dochodziło do stopniowego zanikania poprzedników. Badacze uważają, że za szybko zapomnieliśmy o zagrożeniu związanym z Deltą, wierząc w to, że koronawirus mutuje w kierunku łagodniejszych wariantów, a tak nie jest. Mutacje wirusów są przypadkowe, a COVID już nie raz nas zaskoczył.

- Podczas naszych badań kanalizacji w Polsce obserwowaliśmy całkowite wyparcie wariantu Delta przez Omikron w przeciągu zaledwie dwóch-trzech tygodni. Przy czym wcale nie dziwię się, że wariant Delta w tej chwili został wykryty w ściekach w Izraelu, bo on nie zniknął - mówi dr Paweł Zmora, kierownik Zakładu Wirusologii Molekularnej Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu.

Zobacz film: "Koronawirus zmierza do endemii"

- Ten wariant cały czas funkcjonuje gdzieś w środowisku. W momencie, kiedy trafia na podatny grunt, czyli podatną populację, będzie się dalej rozprzestrzeniał. Jego rezerwuarem może być m.in. Afryka, w której duża część społeczeństwa nie jest zaszczepiona przeciwko COVID-19 - dodaje wirusolog.

Wariant Delta cały czas krąży w środowisku
Wariant Delta cały czas krąży w środowisku (Getty Images)

2. Delta może wrócić w kolejnej fali?

- Nasze badanie wskazuje, że pandemia nie przeminęła i prędzej czy później pojawi się kolejna fala zachorowań, najprawdopodobniej już latem lub pod koniec lata – podkreśla prof. Ariel Kushmaro. Zdaniem naukowców z Izraela podczas kolejnej fali może wrócić właśnie wariant Delta albo jego podtyp.

- Musimy pamiętać, że wariant Delta nie został całkowicie wyparty ze wszystkich regionów. Są miejsca, które są gorzej skomunikowane z resztą kontynentu, myślę tu głównie o Azji, Afryce, gdzie obserwujemy w tej chwili wzrost liczby przypadków nowych zachorowań na COVID-19 i niestety również wzrost zgonów. I tu wariant Delta również będzie odgrywał swoją rolę i niestety będzie mógł się dalej rozprzestrzeniać - przyznaje dr Zmora.

W podobnym tonie wypowiada się również dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19.

"Na podstawie wstępnych wyników badania, można oczekiwać, że poziomy Omikrona będą się zmniejszać aż do wyeliminowania, podczas gdy wariant Delta utrzyma swój tajemniczy obieg, który może wynikać z korzystniejszych cech biologicznych albo nieznanego wektora" - prognozuje we wpisie na Twitterze dr Paweł Grzesiowski.

Zdaniem dr. Zmory jesienią karty może rozdawać nowa mutacja koronawirusa.

- Myślę, że w Polsce będzie to sytuacja bardzo podobna do tego, co było jesienią 2021 r., a więc rozpoczniemy sezon z wariantem Omikron, nie wiadomo tylko, który podwariant będzie dominującym, bo w tej chwili są już cztery, a mogą pojawić się kolejne. Omikron zapewni nam zwiększoną liczbę zachorowań, przez co w pewnym momencie pojawi się zupełnie nowa odmiana SARS-CoV-2. Pytanie, czy ta odmiana będzie szła w kierunku Omikronu, czyli będzie się rozprzestrzeniać, ale będzie mieć niską zjadliwość, czy też ten nowy wariant pójdzie w kierunku Delty, czyli stosunkowo zjadliwego wariantu o ciężkim przebiegu choroby COVID-19 - analizuje naukowiec.

3. Monitoring koronawirusa w kanalizacji

Badania Izraelczyków pokazują, jak cennych informacji może dostarczyć monitoring ścieków, w których pojawia się materiał wirusowy. W Polsce tego typu badania były prowadzone od grudnia w Poznaniu. Naukowcy zauważyli wyraźnie, że ilość wirusa wykrywana w ściekach dobrze koreluje z tym, co się dzieje w populacji.

- Wnioski, które wyciągnęliśmy z tych badań, były naprawdę interesujące. Przez większość czasu obserwowaliśmy praktycznie jeden do jednego wzrost liczby wirusa SARS-CoV-2 w momencie, kiedy wzrastała liczba nowych chorych. Pod koniec badań był zupełnie odwrotny trend. Ministerstwo odnotowało spadek zachorowań, natomiast my widzieliśmy wzrost ilości SARS-CoV-2. Wynikało to głównie z tego, że był to okres, kiedy Ministerstwo Zdrowia mocno sugerowało zakończenie pandemii, społeczeństwo było zniechęcone do testów, a większość mieszkańców Poznania robiła badania na własną rękę, kupując testy w aptekach, dyskontach i nie raportowano tego - stąd ta rozbieżność - wyjaśnia dr Paweł Zmora, który prowadził monitoring koronawirusa w kanalizacji w Poznaniu.

Badania na razie wstrzymano. Jak zwykle w takich przypadkach chodzi o pieniądze.

- Na razie odgórnie nie ma takich decyzji politycznych, dlatego oddolnie będziemy się starali zebrać fundusze i będziemy aplikować o kolejne granty, które umożliwiłyby kontynuowanie tych badań - mówi naukowiec.

Poza Poznaniem podobne badania chciały rozpocząć również Warszawa i Gdańsk. Komisja Europejska rekomenduje, aby w każdym państwie w głównych miastach funkcjonował taki system, bo epidemiologia oparta o ścieki jest zdecydowanie bardziej obiektywna niż badania pacjentów.

Większość państw europejskich na bieżąco prowadzi tego typu badania. To dostarcza obiektywnych informacji dotyczących nowych zakażeń i dominujących wariantów, na które nie wpływa polityka testowania.

- Praktycznie we wszystkich krajach Europy Zachodniej w większych miastach takie badania są prowadzone - od Niemiec po Hiszpanię. Jedne z najsłynniejszych badań ścieków to analizy prowadzone w Barcelonie, które wykazały, że wirus SARS-CoV-2 już w marcu 2019 r. był obecny w sieci kanalizacyjnej Barcelony. Niemcy na podstawie badań we Frankfurcie nad Menem w dwóch dużych oczyszczalniach byli w stanie wykryć wirusa SARS-CoV-2 wcześniej niż występował pik zachorowań w populacji. Dzięki temu byli w stanie przewidywać z wyprzedzeniem, co się będzie działo i odpowiednio się przygotować - zauważa dr Zmora.

- Większość zachodnioeuropejskich krajów wprowadza te badania do normalnego funkcjonowania miast, aby podejmować konkretne decyzje. Epidemiologia oparta o ścieki pozwala na wprowadzanie lub luzowanie obostrzeń, wiedząc jaki poziom SARS-CoV-2 jest w sieci kanalizacyjnej - dodaje wirusolog.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze