"Wirus wciąż się rozprzestrzenia, zmienia i zabija". Przerażony dyrektor WHO ostrzega
Choć oczy całego świata zwrócone są w kierunku wojny w Ukrainie, nie warto zapominać o trwającej wciąż pandemii koronawirusa. Kwiecień w wielu krajach świata stał się miesiącem wzrostów zakażeń SARS-CoV-2. Dyrektor generalny WHO apeluje, aby nie rezygnować zbyt szybko z rejestrowania codziennych przypadków, ponieważ wirus wciąż jest bardzo nieprzewidywalny, a taka postawa uniemożliwi kontrolę nad pandemią. Wystarczy zobaczyć, co dzieje się w Chinach, by mieć pewność, że wirus nie odpuścił.
1. Nie rezygnujmy z monitorowania pandemii. WHO ostrzega
Dr Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny WHO, ostrzega, że choć ludzie są już znużeni wirusem, a w wielu krajach odnotowuje się spadki liczby wykonywanych testów i nadzoru w rejestrowaniu przypadków COVID-19, nie można przestać kontrolować pandemii. Jak tłumaczy, taka postawa narazi świat na ryzyko odrodzenia wirusa.
- Wycofanie nadzoru nad codziennymi przypadkami COVID-19 czyni nas coraz bardziej ślepymi na transmisję i ewolucję koronawirusa. A ten wirus nie zniknie tylko dlatego, że kraje przestaną go szukać. Wciąż się rozprzestrzenia, wciąż się zmienia i wciąż zabija – powiedział dr Ghebreyesus.
Dyrektor generalny WHO nawiązuje do postawy Stanów Zjednoczonych i niektórych krajów Europy – w tym Polski, gdzie testowanie nowych przypadków COVID-19 i śledzenie kontaktów zostały znacznie ograniczone lub wręcz zupełnie zaniechane. W USA wycofano fundusze na bezpłatne testy dla wielu Amerykanów, w związku z tym eksperci obawiają się, że ponad 90 proc. przypadków w USA może zostać niewykrytych, a to stwarza ogromne ryzyko.
- Zagrożenie nowym niebezpiecznym wariantem pozostaje bardzo realne – i chociaż liczba zgonów spada, nadal nie rozumiemy długofalowych konsekwencji infekcji u tych, którzy przeżyją. Jeśli chodzi o śmiercionośny wirus, ignorancja nie jest szczęściem. WHO nadal wzywa wszystkie kraje do utrzymania nadzoru – kontynuował Ghebreyesus.
W wielu stanach Ameryki nie zrezygnowano jednak z obowiązku zasłaniania nosa i ust w przestrzeni publicznej. W Nowym Jorku mieszkańcy nadal muszą nosić maski w metrze, autobusach miejskich i na lotnisku. Podobnie jest w Los Angeles czy Filadelfii.
2. Twardy lockdown w Szanghaju, zniesienie obostrzeń w Anglii
Surowe obostrzeni utrzymane są zaś w Chinach. W Szanghaju z powodu fali zakażeń Omikronem ogłoszono twardy lockdown, który trwać ma "aż do całkowitego zwycięstwa nad wirusem". W Szanghaju w ostatnich dniach odnotowywano ok. 21 tys. zakażeń koronawirusem dziennie, umierało około 190 osób.
Z tego powodu w mieście codziennie prowadzone są masowe testy przesiewowe, a zakażeni są transportowani do ośrodków kwarantanny, utworzonych w centrach wystawienniczych i innych dużych obiektach, niekiedy znajdujących się poza Szanghajem. Z informacji przekazanych przez lokalne media wynika, że niektóre z tych centrów to olbrzymie hale z tysiącami łóżek.
"Nie mam pojęcia, czy jeszcze w życiu pozwolą mi wyjść na zewnątrz, wpadam w depresję" – napisał jeden z użytkowników chińskiej sieci społecznościowej Weibo pod doniesieniami o planach władz.
Mieszkańcy Szanghaju nie kryją frustracji. Miasto jest bowiem zupełnie odcięte od świata już od kilku tygodni. Z relacji jednego z nich wynika, że małe dzieci są oddzielane od rodziców, a zwierzęta chorych pacjentów zabijane. Bez uprzedzenia wokół mieszkań stawiane są także klatki, o których obywatele dowiadują się nagle.
Over the past two days more Shanghai communities have been put into 'hard isolation' and saw fences placed around their gates, but this resident is not having it. pic.twitter.com/APoZNUhvNW
— Manya Koetse (@manyapan) April 25, 2022
Mieszkańcy Pekinu boją się, że podobny los czeka także ich, dlatego starają się zrobić zapasy na wypadek przedłużonego lockdownu – podała agencja Reutera.
W Wielkiej Brytanii, gdzie średnia dzienna liczba zakażeń SARS-CoV-2 jest wciąż wysoka i wynosi ponad 26 tys., większość obostrzeń zniesiono. Osoby zakażone nie muszą już przebywać w obowiązkowej izolacji do czasu zakończenia infekcji, zrezygnowano tam także z darmowych testów w kierunku SARS-CoV-2.
- COVID-19 nie zniknie nagle, a my musimy nauczyć się żyć z tym wirusem i zabezpieczać się bez ograniczania naszych swobód. Zbudowaliśmy silną ochronę przed tym wirusem w ciągu ostatnich dwóch lat dzięki programowi szczepień, testom, nowym metodom leczenia i lepszemu naukowemu zrozumieniu tego, co ten wirus może zrobić – argumentował premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.
Przypominamy, że większość mieszkańców Wielkiej Brytanii zaszczepiła się przeciw COVID-19. Aż 85 proc. osób powyżej 12. roku życia przyjęło dwie dawki preparatu, a ponad 65 proc. także dawkę przypominającą.
3. Jak wygląda kontrola nad pandemią w Polsce?
Tymczasem w Polsce informacje o obecnej sytuacji pandemicznej przekazywane są raz w tygodniu. Ze statystyk sporządzonych przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że w ciągu ostatniego miesiąca wykryto łącznie 32 663 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Eksperci nie mają wątpliwości, że zakażeń jest w istocie znacznie więcej.
- Podobnie jak dyrektor generalny WHO apeluję, aby nie rezygnować z monitorowania pandemii w Polsce. Tak samo jak monitorujemy malarię, dżumę, cholerę czy inne choroby zakaźne, tak monitorować powinniśmy COVID-19. Musimy trzymać rękę na pulsie, aby wiedzieć, czy ta pandemia na pewno wygasa i czy patogen się nie zmienia i mutuje. Te mutacje mogą bowiem prowadzić do ludzkich nieszczęść. W Polsce tygodniowe raporty są do zaakceptowania w momencie, kiedy tendencja zakażeń jest spadkowa. Jeśli jednak osoby, które prowadzą te statystyki, zauważą, że nowowykrywanych przypadków jest więcej, powinniśmy natychmiast wrócić do dziennych raportów, po to, by sytuacja nie wymknęła się nam spod kontroli, a na ratunek nie było za późno – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny ze Szpitala Wolskiego w Warszawie.
- Najważniejsze, aby z Ministerstwem Zdrowia współpracowali mądrzy kompetentni ludzie, którzy w porę zauważą pogarszającą się sytuację i będą umieli na nią zareagować. To muszą być fachowcy, którzy znają się na wirusach i potrafią wcześnie wykryć zagrożenie. To nie powinni być przypadkowi ludzie – stwierdza lekarz.
Pandemia w Polsce wciąż trwa, do szpitali cały czas przyjmowani są pacjenci z COVID-19, a z najnowszych doniesień naukowych wynika, że w szybkim tempie pojawiają się kolejne warianty, subwarianty i rekombinanty SARS-CoV-2, które są coraz bardziej zakaźne i coraz lepiej omijają naszą odpowiedź odpornościową. Nie możemy więc wykluczyć, że jesienią czeka nas kolejna fala zakażeń, której przebieg może nas zaskoczyć.
- Z wirusem SARS-CoV-2 jest pewien problem, ponieważ jest on endemitem, czyli patogenem, który do nas przyszedł i został. Może nam się wydawać, że on jest uśpiony lub go nie ma. Ale on jest. Czeka w kącie na okazję, żeby nas zaatakować. Obecnie trudno jest powiedzieć, jak zachowa się jesienią, bo nie wiemy, w jaką stronę będzie mutował. Nie ma jednak gwarancji, że kolejny wariant będzie łagodniejszy, w związku z tym musimy być szczególnie ostrożni. Sytuację dodatkowo pogarsza sytuacja geopolityczna i imigracje osób niezaszczepionych. To wszystko sprawia, że nie możemy spać spokojnie i myśleć z optymizmem o jesieni – kończy dr Borkowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także:
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.