Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. Wzrasta liczba zakażeń. Prof. Simon: "Ludzie mają w nosie restrykcje i inne osoby, które są podatne na zachorowanie"

Prof. Simon
Prof. Simon (East News)

- Ludzie domagają się poluzowania restrykcji, a potem nie przestrzegają nawet tych zasad, które zostają utrzymane i obwiniają rząd oraz radę medyczną za wzrost zakażeń. To potem są właśnie takie konsekwencje - odnosi się do informacji o wzroście zakażeń koronawirusem w kraju prof. Krzysztof Simon, Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

spis treści

1. Koronawirus w Polsce. Raport Ministerstwa Zdrowia

We wtorek 16 lutego resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 5 178 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Najwięcej przypadków zakażenia odnotowano w województwach: mazowieckim (824), warmińsko-mazurskim (616) i pomorskim (404).

Z powodu COVID-19 zmarły 44 osoby, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarły 152 osoby.

2. Wzrost zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2

Zobacz film: "Dr Sutkowski: Druga dawka dla seniorów nie jest fizycznie zabezpieczona"

Minister Zdrowia Adam Niedzielski za pośrednictwem Twittera przedstawił wykres i poinformował, że w porównaniu z ubiegłym tygodniem przybywa zakażonych SARS-CoV-2. Średnia liczba zakażonych wzrosła o blisko 5 proc. Jak dodał minister, z danych wynika, że jeden chory na COVID-19 zaraża więcej niż jedną osobę.

"Znajdujemy się w takiej sytuacji, że odwraca się trend. Z dotychczasowej sytuacji, kiedy mieliśmy do czynienia ze stale malejącą liczbą przypadków, mamy pierwszy tydzień, czy pierwsze dni, kiedy ta tendencja się odwraca. I mamy systematyczne wzrosty" - poinformował Niedzielski.

- Jeśli to się utrwali, to jednoznacznie będzie wskazywało to na to, że poluzowanie obostrzeń, które z różnych względów było konieczne i potrzebne, skutkuje pewnym wzrostem zachorowań. Oczywiście taka liczba zachorowań nie jest tragedią, ale jeśli to będzie 15-20 tys. i 500 czy 1000 zgonów dziennie, to oczywiście skończy się to lockdownem - ostrzega ekspert.

- Wirus przenosi się tylko wtedy, gdy ktoś nie utrzymuje dystansu, nie myje rąk i nie nosi maski. To już jest truizm, co mówię, to jest oczywista sprawa, ale widzieliśmy te ekscesy w Zakopanem - ci ludzie mają w nosie restrykcje i inne osoby, które są podatne na zachorowanie. Oni myślą, że są młodzi i nie będą chorować. Mamy społeczeństwo o takim poziomie intelektualnym. Jeden góral mówi, że COVID-19 jest łatwą i przyjemną chorobą, drudzy tańczą bez masek w miejscach publicznych, trzeci organizują dyskoteki. Przecież nikt tym ludziom nie chce zabierać pracy czy przyjemności, ja też cierpię, że nie mogę pójść do znajomych, mimo że się szczepiłem. Każdemu jest trudno, ale jest epidemia i tego nie możemy na razie zmienić, z nią trzeba walczyć. Ludzie domagają się poluzowania restrykcji, a potem nie przestrzegają nawet tych zasad, które zostają utrzymane i obwiniają rząd oraz radę medyczną za wzrost zakażeń. To potem są właśnie takie konsekwencje. Zobaczymy, jak będzie dalej w tym tygodniu - wyjaśnia prof. Simon.

Tłumy w Zakopanem
Tłumy w Zakopanem (Getty Images)

3. Lockdown to katastrofa. Ale nie ma wyjścia

Prof. Simon zauważa, że choć lockdown jest doraźnym środkiem w walce z pandemią, to przy dużym wzroście zakażeń będzie nieunikniony.

- Lockdown jest jednym z elementów walki z pandemią - nie jedynym, i jest katastrofą pod każdym względem, zarówno ekonomicznym, jak i społecznym. Ale mamy taką alternatywę: albo będziemy przestrzegali, dostosowywali się do obostrzeń, bardzo powoli luzowali obostrzenia i jednocześnie szczepili, albo poluzujemy restrykcje kompletnie, służba zdrowia padnie i ludzie będą umierali w domach. A tych szczepionek jest bardzo mało i zaszczepić trzeba te grupy o najwyższym ryzyku.To co w takim wypadku zrobić? - tłumaczy profesor.

Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu nie ukrywa, że duże nadzieje wiązano ze szczepionkami, ale ich brak sprawia, że zakażeń wciąż jest dużo, a walka z pandemią stale się przedłuża.

- Szczepionek jest stanowczo za mało, ale to jest oczywista sprawa, że prywatne koncerny, które co prawda dostały pieniądze od państw na niektóre produkcje, sprzedają szczepionki tam, gdzie więcej płacą, nie bawiąc się w żadne sentymenty. To jest tragedia dla nas wszystkich. Ale takie są realia. Dobrze, że udało się wywalczyć chociaż tyle, ile jest, bo mogło się skończyć niczym, jak na Ukrainie - podsumowuje prof. Simon.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze