Trwa ładowanie...

Niemcy przestaną liczyć dzienną liczbę zachorowań na koronawirusa i wprowadzą restrykcje dla niezaszczepionych. Czy podobny scenariusz czeka Polskę?

Niemcy przestaną liczyć dzienną liczbę zachorowań na koronawirusa i wprowadzą restrykcje dla niezaszczepionych. Czy podobny scenariusz czeka Polskę?
Niemcy przestaną liczyć dzienną liczbę zachorowań na koronawirusa i wprowadzą restrykcje dla niezaszczepionych. Czy podobny scenariusz czeka Polskę? (Getty Images)

Niemiecki minister zdrowia Jens Spahn uważa, że kluczowym kryterium dla wprowadzania obostrzeń epidemicznych w Niemczech powinna być liczba osób hospitalizowanych z powodu COVID-19, a nie liczba dziennych infekcji, jak to miało miejsce dotychczas. Ponadto kraj ten wprowadza surowe obostrzenia, ale tylko dla niezaszczepionych. Czy w podobnym kierunku powinna pójść Polska?

spis treści

1. Niemcy przestaną patrzeć na liczbę zakażonych

W obowiązującej ustawie o ochronie przed infekcjami głównym kryterium dla wprowadzania obostrzeń bądź ich poluzowywania jest współczynnik zachorowań. W Niemczech granicą jest 50 przypadków na 100 tys. osób. Minister zdrowia Jens Spahn jest zdania, że należy to zmienić i skupić się na liczbie hospitalizacji związanych z koronawirusem.

- Niektóre kraje związkowe już odeszły od koncentrowania się na zachorowalności. Sugeruję, aby ten punkt odniesienia został szybko usunięty z przepisów – postuluje Spahn.

Zobacz film: "Rak piersi"

Jego zdaniem tamte przepisy miały sens na początku pandemii koronawirusa i powstały w odniesieniu do populacji niezaszczepionej. W związku z tym apeluje, aby to liczba hospitalizacji pacjentów z COVID-19 ustalała reguły dotyczące wprowadzania ewentualnych nowych obostrzeń.

W Polsce konieczne jest monitorowanie na bieżąco sytuacji epidemiologicznej – włącznie z dzienną liczbą zakażeń na koronawirusa SARS-CoV-2
W Polsce konieczne jest monitorowanie na bieżąco sytuacji epidemiologicznej – włącznie z dzienną liczbą zakażeń na koronawirusa SARS-CoV-2 (Getty Images)

2. Polska powinna pójść śladem Niemiec?

- Uważam, że próg 50 przypadków jest zbędny. Te wytyczne zostały stworzone, gdy liczba infekcji była wysoka i nie było wystarczającej liczby szczepionek. Zamiast tego powinniśmy brać pod uwagę wskaźnik szczepień, sytuację w systemie opieki zdrowotnej oraz wzrost liczby hospitalizacji. O tym zadecydowano na ostatnim spotkaniu premiera – wypowiedziała się w tym samym tonie Christine Lambrecht, federalna minister sprawiedliwości.

Czy podobne rozwiązanie sprawdziłoby się w Polsce? Zdaniem dra hab. n. med. Tomasza Dzieciątkowskiego, wirusologa i mikrobiologa z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, niekoniecznie.

- Wszystko zależy od sytuacji epidemiologicznej na danym terenie. Nie ma jednego słusznego sposobu postępowania. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że bardzo duży odsetek Polaków jest zaszczepionych jedną dawką szczepionki na COVID-19 albo nie jest zaszczepiony w ogóle i jeżeli porównamy funkcjonowanie systemów opieki zdrowotnej w Niemczech i Polsce, to nie wiem, czy pomysł niemieckiego ministra zdrowia jest receptą na polski sukces – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Dzieciątkowski.

Wirusolog podkreśla, że Niemcy mają lepiej funkcjonujący system ochrony zdrowia, w związku z czym mogą sobie pozwolić na tego typu rozwiązania.

- My, podczas ewentualnego obciążenia szpitali, możemy się szykować na powtórkę z sytuacji, jaka miała miejsce wiosną tego roku. A tego akurat nikt sobie nie życzy – zauważa ekspert.

Dr Dzieciątkowski mówi, że w Polsce konieczne jest monitorowanie na bieżąco sytuacji epidemiologicznej – włącznie z dzienną liczbą zakażeń na koronawirusa SARS-CoV-2.

3. Zasada 3G w Niemczech. Uderzy w niezaszczepionych

Od poniedziałku 23 sierpnia w całych Niemczech obowiązuje również tzw. zasada 3G (Geimpfte, Genesene, Getestete). Oznacza ona, że każdy, kto przebywa w publicznie dostępnych pomieszczeniach zamkniętych, musi być zaszczepiony, wyleczony lub przedstawić negatywny wynik testu na obecność koronawirusa.

Obowiązek testowania dotyczy wizyt w restauracjach, na imprezach, kinach, salonach fryzjerskich, siłowniach, basenach i halach sportowych, odwiedzin w szpitalach, ośrodkach rehabilitacyjnych oraz domach opieki.

- I bardzo słusznie. Coraz więcej krajów wprowadza tego typu rygory dla niezaszczepionych i przywileje dla zaszczepionych czy ozdrowieńców. Francuzi wykonali podobny krok jako pierwsi już miesiąc temu, teraz w trochę innym zakresie robią to Niemcy. Uważam, że prędzej czy później Polska również będzie musiała wprowadzić takie rozwiązanie – nie ma wątpliwości dr Dzieciątkowski.

Istnieje jednak obawa, że rządzącym może nie starczyć odwagi do podjęcia tak odważnych kroków. Restrykcje objęłyby bowiem niemal połowę polskiego elektoratu.

- Polscy politycy przez ostatni rok umizgiwali się do społeczeństwa i wyborców, nie chcąc ich zrażać. A pewnych rzeczy – zwłaszcza dotyczących zdrowia publicznego i epidemiologicznego – nie da się robić połowicznie – twierdzi wirusolog.

- Mamy obecnie tzw. pełzającą pandemię – zjawisko, które dotyczy wielu krajów, i taką sinusoidę zachorowań: wzrosty i spadki zakażeń. I rządzącym w wielu krajach zabrakło pomysłu na właściwe kierowanie sytuacją epidemiologiczną. Przykro to stwierdzić, ale w trakcie zagrożenia zdrowia publicznego nie ma możliwości demokracji. Trzeba robić coś, co de facto powinno się nazywać "oświeconym terrorem" – podsumowuje dr Dzieciątkowski.

Dziś na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował o ewentualnych obostrzeniach covidowych, jakie rząd planuje w związku ze zbliżającą się czwartą falą. - Chcielibyśmy, żeby określenie stref było nadal na poziomie powiatów - zapowiedział minister zdrowia. - Będzie przeskalowanie liczby zakażeń, brany pod uwagę będzie też stopień wyszczepialności - powiedział Niedzielski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze