Trwa ładowanie...

Obalamy mity na temat małpiej ospy. Czy w grupie ryzyka są tylko mężczyźni? Czy szczepionki są bezpieczne?

Eksperci: Małpia ospa nie jest chorobą homoseksualistów
Eksperci: Małpia ospa nie jest chorobą homoseksualistów (Getty Images)

Małpia ospa w ciągu ostatnich kilku tygodni została wykryta w kilkudziesięciu krajach na kilku kontynentach. Wykrycie pierwszego zakażenia w Polsce było tylko kwestią czasu. Wokół małpiej ospy już narosło wiele nieprawdziwych teorii, podobnie jak było w przypadku COVID-19. Wspólnie z ekspertką od wirusologii prof. Agnieszką Szuster-Ciesielską wyjaśniamy wątpliwości.

spis treści

1. Małpia ospa nie jest chorobą homoseksualistów. To mit

Po raz pierwszy w historii świat stoi w obliczu międzynarodowej epidemii małpiej ospy. Nigdy wcześniej nie było odnotowanych tylu przypadków zakażeń poza Afryką i to na kilku kontynentach równolegle. Pierwszy przypadek zdiagnozowano 7 maja 2022 r. u osoby, która wróciła do Wielkiej Brytanii z Nigerii. Teraz liczba wykrytych zachorowań przekroczyła tysiąc. Im więcej przypadków, tym więcej wątpliwości.

"Małpia ospa, choć nie lubię tego określenia, bo jest to wirus obecny wśród małych zwierząt afrykańskich, a małpy są jej ofiarami, to choroba łatwo roznosząca się w środowiskach homoseksualnych. W tego typu kontaktach seksualnych częściej dochodzi do uszkodzeń i kontaktu z krwią zakażonego" - wyjaśniał w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Włodzimierz Gut, wirusolog. "Ale biorąc pod uwagę to, że część z tych osób jest biseksualna, należy liczyć się z ryzykiem rozniesienia choroby wśród innych grup" - dodał profesor.

Zobacz film: "Wysoki poziom trójglicerydów"

Wywiad odbił się szerokim echem. W związku z nieścisłościami wielu ekspertów wskazuje, że wypowiedź prof. Guta może być źle zinterpretowana. W niektórych przekazach już pojawiły się sugestie, że małpia ospa jest chorobą homoseksualistów, a tak nie jest.

- Tu wracamy do retoryki z lat 80. XX w. - bardzo niebezpiecznej i stygmatyzującej. Takie wypowiedzi, jak ta przytoczona przez prof. Guta, są bardzo szkodliwe, dlatego że niesłusznie wskazują na jedną, konkretną grupę ryzyka, piętnując ją - podkreśla prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog i immunolog.

Pierwszym sygnałem zakażenia wirusem małpiej ospy mogą być objawy grypopodobne
Pierwszym sygnałem zakażenia wirusem małpiej ospy mogą być objawy grypopodobne (Getty Images)

2. Zakazić można się nie tylko przez krew

- Musimy być ostrożni, aby nie pojawiła się narracja, że skoro ta choroba dotyczy tylko grup homoseksualnych, wobec tego wszyscy inni są bezpieczni. To jest absolutna nieprawda - podkreśla ekspertka. - To nie jest choroba tylko homoseksualistów (men-sex-men, MSM). Po prostu tak się pechowo złożyło, że ten wirus trafił do tych grup, podobnie jak wirus HIV w latach 80-tych, co było powodem stygmatyzacji tego środowiska - przypomina wirusolożka.

Z ustaleń Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że większość odnotowanych przypadków małpiej ospy wykryto wśród mężczyzn, ale są też przypadki zachorowań u kobiet i dzieci. Zachorować może każdy, kto będzie miał bliski, bezpośredni kontakt z osobą zakażoną.

- Małpia ospa przenosi się przede wszystkim drogą bezpośredniego kontaktu z osobą zakażoną, czyli podanie ręki, uścisk, pocałunek, kontakt seksualny (skin-to-skin), jest czynnikiem ryzyka przeniesienia choroby. Ponieważ wirus jest obecny w ślinie to rozmowa z zakażonym w bliskiej odległości może spowodować przeniesienie wirusa z dużymi kroplami wydzieliny. Należy jednak odróżnić tę drogę od transmisji oddechowej, kiedy małe cząstki aerozolu z wirusem mogą przenosić się na większe odległości, jak w przypadku SARS-CoV-2 czy grypy. Wirus ospy małpiej nie rozprzestrzenia się taką drogą - tłumaczy ekspertka.

3. Nowa szczepionka to nie tzw. krowianka, którą kiedyś podawano

Wątpliwości budzi również kwestia szczepień. Wiele osób myli ospę wietrzną z prawdziwą. Ospę wietrzną i małpią wywołują dwa zupełnie inne wirusy, a w związku z tym ani przechorowanie ospy wietrznej, ani wcześniejsze przyjęcie szczepień na tę chorobę, nie chroni przed małpią ospą.

Badania wskazują za to, że szczepionka przeciwko ospie prawdziwej (chorobie wyeliminowanej dzięki szczepieniom - przyp. red.) jest w ok. 85 proc. skuteczna również względem ospy małpiej.

W ostatnim wywiadzie prof. Gut odniósł się także do kwestii szczepień. Wyjaśniał, że "szczepionka na ospę tzw. krowiankę jest nie najlepiej tolerowana przez dorosłych i należy ją podawać w młodym wieku".

"Przypomnę, że podczas epidemii ospy we Wrocławiu w 1963 r. zmarło 18 osób. Z tego 9 w wyniku zachorowania i 9 po szczepieniu. Faktem jest, że zachorowała niewielka grupa osób, a zaszczepiona była cała populacja" - tłumaczył w wywiadzie.

Eksperci zwracają uwagę, że te słowa również wymagają wyjaśnień. Prof. Gut mówił o szczepionce przeciwko ospie prawdziwej starej generacji, zupełnie inne są stosowane obecnie.

- Szczepionką pierwszej generacji, produkowaną aż do czasu ogłoszenia eradykacji ospy prawdziwej, była Dryvax, zawierająca żywego i nieosłabionego wirusa krowianki. Była ona bardzo skuteczna (ok. 95 proc.), ale też odznaczała się poważnymi skutkami niepożądanymi, włącznie ze zgonami (1-2 proc.). W roku 2007 r. pojawiła się szczepionka drugiej generacji ACAM2000 zawierająca też żywego, ale już osłabionego wirusa krowianki, który zachował zdolność replikacji. Natomiast obecnie mamy szczepionki trzeciej generacji duńskiej firmy Bavarian Nordic, które są oparte na wirusie krowianki szczepu Ancara. Ten szczepionkowy wirus jest osłabiony i zmodyfikowany w taki sposób, że nie replikuje się w komórkach. A zatem jest to szczepionka dużo bezpieczniejsza, która daje znacznie mniejszą odczynowość - wyjaśnia prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

Część państw już zaleciła podawanie tych szczepionek osobom, które miały kontakt z zakażonymi. - W Niemczech wprowadzono szczepienie grup ryzyka, czyli członków rodzin i kontaktów osób zakażonych, pracowników laboratoriów, którzy zajmują się badaniem diagnostycznym materiału genetycznego pobranego od osób podejrzewanych o zakażenie, lekarzy, a także grupy ryzyka, jaką jest MSM - mówi wirusolożka.

Czy podobną drogą powinna pójść Polska?

- Wydaje się, że to jest słuszna droga. Mamy na razie jeden zdiagnozowany przypadek, ale powinniśmy pamiętać z jednej strony o przerywaniu transmisji, z drugiej także o zabezpieczeniu pracowników ochrony zdrowia, którzy z tymi zakażonymi mają kontakt - wyjaśnia ekspertka.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze