Trwa ładowanie...

Rekordowa liczba zakażeń paciorkowcami. "Stan pacjentów pogarsza się błyskawicznie"

18-latka nie przeżyła. "Wstrząs bywa trudny do opanowania"
18-latka nie przeżyła. "Wstrząs bywa trudny do opanowania" (Getty Images)

Niepokojący wzrost zakażeń paciorkowcami. Rośnie liczba zachorowań na szkarlatynę, ale lekarze wskazują, że większy niepokój budzą inwazyjne zakażenia paciorkowcowe, ze skrajnie niebezpieczną postacią zespołu wstrząsu toksycznego. - Te zakażenia często dotyczą osób młodych, bez żadnych niedoborów odporności, więc ten ciężki przebieg jest tym bardziej zaskakujący - zauważa anestezjolog dr n. med. Konstanty Szułdrzyński.

spis treści

1. Rekordowa liczba zakażeń paciorkowcami

Lekarze notują kolejne przypadki ciężkich zakażeń paciorkowcowych. W zasadzie od początku roku widać wysyp zakażeń Streptococcus pyogenes, czyli paciorkowcem ropotwórczym grupy A.

- Rzeczywiście w tym roku możemy mówić o rekordowej liczbie zakażeń wywołanych przez Streptococcus pyogenes, czyli paciorkowca ropotwórczego - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr hab. n. med. Aneta Nitsch-Osuch, konsultant wojewódzki ds. epidemiologii.

Zobacz film: "Nie chcą chodzić do lekarza i badać się. Lekarze punktują pacjentów"

Z raportu opublikowanego przez NIZP-PZH wynika, że do 15 grudnia wykryto 41 579 przypadków szkarlatyny (płonicy). To prawie czterokrotnie więcej niż w analogicznym okresie 2022 r. - wtedy zgłoszono 11 206 zachorowań. Ostatnie dane wskazują, że tylko w ciągu dwóch pierwszych tygodni grudnia potwierdzono ponad 3,3 tys. przypadków - to oddaje skalę.

- Możemy powiedzieć, że szkarlatyna w dużej mierze jest chorobą sezonową. Najwięcej zachorowań występuje w okresie jesienno-zimowym: od października do grudnia. Choroba dotyczy głównie dzieci i młodzieży do 14. roku życia, jednak chorują też dorośli. Największa zakaźność występuje między 3. a 21. dniem, jeżeli choroba nie jest leczona, czyli dość długo. Natomiast po włączeniu antybiotyku, już po 24 godzinach osoba chorująca nie zakaża innych - wskazuje dr n. med. Iwona Paradowska-Stankiewicz, prof. NIZP-PZH, konsultant krajowa w dziedzinie epidemiologii.

Bakteriami łatwo się zakazić, bo przenoszą się drogą kropelkową.

- Lista możliwych powikłań szkarlatyny jest dość długa, może dojść m.in. do zapalenia ucha środkowego, zapalenia płuc, gorączki reumatycznej, zapalenia stawów, kłębuszków nerkowych, a nawet zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych - wymienia ekspertka i przypomina, że kluczowe jest zdiagnozowanie choroby i wprowadzenie leczenia.

Czterokrotny wzrost zachorowań na szkarlatynę
Czterokrotny wzrost zachorowań na szkarlatynę (Getty Images)

Jakie mogą być objawy szkarlatyny?

- Objawy są intensywne - toksyna paciorkowcowa wylewa się po całym ciele i daje to objawy ogólnoustrojowe. Mamy wysoką gorączkę, zapalenie gardła z powiększonymi, czerwonymi migdałkami i podniebieniem, dodatkowo na całym ciele pojawia się drobna wysypka z oszczędzeniem okolicy wokół ust, ten objaw nazywamy trójkątem Fiłatowa lub mleczną brodą od angielskiego sformułowania. Charakterystyczne jest też to, że ta wysypka nasila się po zadrapaniu - wskazuje dr hab. n. med Wojciech Feleszko, pediatra, immunolog i specjalista chorób płuc.

2. Atakuje nie tylko szkarlatyna. Rosną też zakażenia inwazyjne

Prof. Nitsch-Osuch przypomina, że najczęstsze zakażenia wywołane przez paciorkowce Streptococcus pyogenes to szkarlatyna i angina paciorkowcowa, czyli ropne zapalenie gardła, ale te bakterie mogą powodować też szereg innych schorzeń, np. różę.

- To, na co zwróciliśmy uwagę w tym roku w przebiegu zakażeń paciorkowcowych, to fakt, że zwłaszcza u dzieci, ale także w populacji młodych dorosłych ten przebieg zakażenia miał szczególnie ciężki charakter. Objawy postępowały szybko i błyskawiczne dochodziło do pogorszenia stanu ogólnego pacjenta. Częściej mieliśmy do czynienia z tymi inwazyjnymi postaciami choroby paciorkowcowej - z tą skrajnie niebezpieczną postacią zespołu wstrząsu toksycznego - podkreśla lekarka.

Jak wynika z danych NIZP-PZH do połowy grudnia 2023 r. zgłoszono 6077 przypadków inwazyjnych zakażeń paciorkowcami typu A (iGAS), w tym 97 pacjentów z zespołem wstrząsu toksycznego. Dla porównania - w całym 2022 r. odnotowano 3254 inwazyjnych zakażeń, czyli niemal dwukrotnie mniej, w tym 19 to były przypadki wstrząsu toksycznego.

- To są bakterie dość paskudne, bo te infekcje szalenie ciężko przebiegają, z mnóstwem drobnych ropni tworzących się w płucach. Jednym problemem jest to, że u tych pacjentów rozwija się ciężkie zapalenie płuc, a drugim, że te paciorkowce produkują toksyny powodujące zespół wstrząsu toksycznego, który bywa trudny do opanowania. Co więcej, te zakażenia często dotyczą osób młodych, bez żadnych niedoborów odporności, więc ten ciężki przebieg jest tym bardziej zaskakujący - opowiada dr n. med. Konstanty Szułdrzyński, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii CSK MSWiA w Warszawie.

- W ubiegłym sezonie mieliśmy m.in. 18-letnią pacjentkę, u której rozwinął się zespół wstrząsu toksycznego i nie udało się jej uratować. Kiedy dojdzie do zaostrzenia, stan pacjentów pogarsza się błyskawicznie - dodaje anestezjolog.

3. Skąd tak gwałtowny wzrost zachowań?

Nadal nie jest jasne, jakie mogą być przyczyny obserwowanych wzrostów. Eksperci wskazują przede wszystkim na pocoviodwy dług zdrowotny, bo wzrosty zachorowań są obserwowane również w przypadku innych chorób zakaźnych. U części pacjentów ciężkie przebiegi rozwinęły się jako powikłanie po wcześniejszych infekcjach.

- Z wywiadu z pacjentami wynika, że przynajmniej część tych chorych to są osoby, które na początku przechodziły grypę i ta grypa nadkaziła się paciorkowcem, czyli pacjent miał jakieś zmiany w płucach w przebiegu grypy i potem "złapał" paciorkowca. Natomiast część tych przypadków to są osoby, które wcześniej na nic nie chorowały i nagle rozwinęła się u nich ta postać ciężka zapalenia - tłumaczy dr Szułdrzyński.

- Widzimy, że w tym roku ten patogen zdecydowanie silniej zaatakował, co obserwowaliśmy nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach europejskich, na co zwracali uwagę m.in. eksperci ECDC, zastanawiając się, co jest tego przyczyną. Jesteśmy zgodni co do tego, że nadal jest to skutek pandemii, a mianowicie tego, że powróciliśmy do tych normalnych aktywności, zwiększyła się liczba kontaktów międzyludzkich. W pewnym stopniu mamy do czynienia z epidemią wyrównawczą - wskazuje prof. Nitsch-Osuch.

- To, co nas powinno napawać optymizmem, to fakt, że dane epidemiologiczne nie wskazują, że powstał jakiś szczególny rodzaj, czy szczep paciorkowca, który charakteryzowałby się większą zjadliwością, czy większą antybiotykoopornością. Można powiedzieć, że spłacamy dług zdrowotny po okresie pandemii, jeżeli chodzi o różne choroby zakaźne - podsumowuje ekspertka.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze