Trwa ładowanie...

Szpital covidowy. "Jeden taki dyżur dosłownie śni mi się po nocach"

 Anna Klimczyk
14.02.2022 17:43
Szpital covidowy. "Jeden taki dyżur, dosłownie śni mi się po nocach"
Szpital covidowy. "Jeden taki dyżur, dosłownie śni mi się po nocach" (arch. prywatne)

4 marca 2020 roku odnotowano pierwszy przypadek COVID-19 w Polsce. Specjalne wydania serwisów informacyjnych, codzienne raporty zakażeń, obostrzenia, strach, informacyjny bałagan. Nagle znaleźliśmy się w świecie, gdzie podanie komuś ręki wiąże się z ryzykiem zakażenia. Na naszych twarzach zagościły maseczki, spotkania rodzinne odbywają się na Skypie, a wizyty lekarskie przez telefon. A jak wygląda rzeczywistość osób, które z niewidocznym przeciwnikiem, jakim jest COVID-19, walczą na pierwszej linii frontu?

spis treści

Piotr Ostrowski, student szóstego roku medycyny, to nasz przewodnik po oddziale covidowym szpitala tymczasowego SPSK2 w Szczecinie. 24-latek pracuje tam w charakterze asystenta lekarza w sektorze łóżek tlenowych. Jak sam mówi, jego głównym obowiązkiem jest wspieranie personelu - zarówno lekarskiego, jak i pielęgniarskiego.

Oddział covidowy
Oddział covidowy (arch. prywatne)

1. "Po tej śmierci poczułem impuls"

Zobacz film: "Praca na oddziale covidowym - dyżur lekarza"

Początek pandemii to chaos, wszechogarniający strach i destabilizacja systemu ochrony zdrowia.

- W marcu 2020 roku powstał studencki sztab kryzysowy. To była inicjatywa studentów, aby zaangażować nas do pomocy w jednostkach szpitalnych. Praca oddziałów ze względu na pandemię została zaburzona. Medycy dyżurowali na zakładkę, co powodowało ograniczone moce przerobowe - wspomina Ostrowski.

300 studentów w ramach wolontariatu zgłosiło się do pomocy. Z końcem 2020 roku powstał szpital tymczasowy. Piotr Ostrowski pracuje tam od kwietnia 2021 roku.

- Zanim podjąłem pracę na tym oddziale, zmarli dziadkowie mojego siostrzeńca. Był to szok dla całej naszej rodziny i trudne przeżycie. Oboje trafili do szpitala i niestety nie udało im się pokonać koronawirusa. Wtedy jeszcze nie było możliwości, aby się zaszczepić. Nic mnie tak nie boli, jak świadomość, że są ludzie, którzy mimo możliwości, które mają, nie chcą się szczepić i przez swoją decyzję mogą doprowadzać do takich dramatów - opowiada Piotr.

2. Typowy dzień

Dyżury trwają całą dobę, oto jak wygląda jeden z nich.

7:45 - 9:00

O 8:00 następuje swoiste przekazanie pałeczki. Personel, który kończy dyżur, składa raport: ile osób zostało przyjętych, ile zmarło, jakie badania należy wykonać konkretnym pacjentom.

Szpital tymczasowy
Szpital tymczasowy (arch. prywatne)

- My jako asystenci lekarza wchodzimy pierwsi do strefy czerwonej. Przygotowujemy oddział na obchód, pytamy pacjentów, czy czegoś potrzebują, mierzymy i zapisujemy wszystkie parametry (saturację, ciśnienie, tętno, temperaturę). Jesteśmy podzieleni na różne odcinki. Ktoś bierze odcinek kobiecy, ktoś męski. Mamy do dyspozycji aż trzy piętra. Możemy przyjąć ponad 100 pacjentów - opowiada przyszły lekarz.

9:00 - 12:00

Przychodzi czas na pierwszy obchód. Lekarze sprawdzają parametry pacjentów, kontrolując przebieg choroby. W oczach chorych widać kalejdoskop emocji: strach, ból, cierpienie, niepewność, smutek, pogodzenie z losem.

- Musimy mieć świadomość, że pacjenci, którzy są hospitalizowani na naszym oddziale, bardzo ciężko znoszą to psychicznie. To, że każdy chodzi w kombinezonie, obowiązuje zakaz odwiedzin, jest sporo ciężko chorych osób. Nie oszukujmy się, to wszystko wpływa na ich samopoczucie. Dlatego na oddziale pracuje psycholog. My też próbujemy wspierać chorych, najlepiej jak potrafimy. Ta relacja pacjent - lekarz staje się czasami bardzo silna. Chorzy otwierają się przed nami - relacjonuje Piotr.

3. Życie od fali do fali

12:00 - 13:00

To czas na tzw. papierkową robotę. Asystenci schodzą ze strefy czerwonej i pomagają lekarzom w wypełnianiu dokumentacji medycznej. COVID-19 to trochę gra w rosyjską ruletkę. Zdradzieckie w koronawirusie jest to, że objawy typowe dla każdego wariantu zmieniają się i często są niecharakterystyczne.

- Przebieg Delty był dużo cięższy. Pacjenci przede wszystkim skarżyli się na duszności i uporczywy kaszel, ale również dołączały się do nich nasilone objawy chorób współistniejących. Pamiętam 18-latka, który miał zajęte 50 proc. miąższu płucnego. Chłopaka na szczęście udało się uratować. Sam fakt, że u tak młodej osoby, oczywiście niezaszczepionej, doszło do takich zmian w płucach, już o czymś świadczy - opowiada.

A jak wygląda typowy pacjent zakażony wariantem Omikron?

- Jeśli chodzi o Omikron, to możemy zobaczyć, że wprawdzie tych zachorowań jest zdecydowanie więcej, ale sam przebieg choroby jest nieco lżejszy. Problem w przypadku tego wariantu jest taki, że mamy do czynienia z bardzo niecharakterystycznymi objawami. Bo utrata węchu i smaku zdarza się już stosunkowo rzadko. Pacjenci z Omikronem rzadziej wymagają tlenoterapii. Częściej niż na kaszel skarżą się na uporczywy katar i bóle głowy. Przebieg choroby tak naprawdę jest bardzo indywidualny i trudno tutaj dopatrzyć się jakiejś reguły poza jedną, że osoby zaszczepione przechodzą chorobę łagodniej. Zastanawiające są też częste objawy ze strony układu pokarmowego, takie jak wymioty, bóle brzucha czy nudności - wylicza.

4. "Dlaczego nie przewidziałem, że mogę umrzeć na COVID-19?"

13:00 - 21:00

Na oddział spływają pierwsze wyniki zleconych badań, trzeba je przeanalizować i zaplanować dalszą strategię leczenia. Każda poprawa stanu zdrowia chorego niesamowicie cieszy. Zaraz wybije godzina 18:00 i lekarze rozpoczną wieczorny obchód.

"Jeden taki dyżur dosłownie śni mi się po nocach"
"Jeden taki dyżur dosłownie śni mi się po nocach" (arch. prywatne)

- Pamiętam szczególnie jeden przypadek, asystowałem przy przyjęciu tego pacjenta. To było dla mnie bardzo trudne przeżycie. 70-letni mężczyzna, w wieku mojego taty, którego jedyną chorobą współistniejącą była otyłość. Był w ciężkim stanie, wymagał tlenoterapii, a saturacja cały czas spadała. Pewnego dnia wiozłem go na badanie. Był bardzo przybity i zły na siebie. Płakał, że jego córka ma wesele za trzy miesiące. Pacjent przed przekazaniem na OIOM powiedział jedno zdanie, które zapadło mi w pamięć: "Dlaczego się nie zaszczepiłem, nie przewidziałem, że mogę umrzeć na COVID-19". Kilka dni później mężczyzna zmarł - wspomina Piotr Ostrowski.

5. "Zabijacie ludzi"

21:00 - 8:00

Mijają kolejne godziny. Na oddziale robi się ciasno. W tle słychać ciężkie oddechy i pikanie aparatury. 24-latek zaznacza, że noce bywają nieprzewidywalne. Czasami to jedyny czas na krótki odpoczynek i drzemkę, a czasem najtrudniejsze godziny dyżuru.

- Jeden taki dyżur dosłownie śni mi się po nocach. Mieliśmy dużo przyjęć i nagłych interwencji. Nagle zadzwonił telefon. Dyżurujący lekarz podniósł słuchawkę i zamarł. Po drugiej stronie linii ktoś z rodziny pacjenta hospitalizowanego na oddziale zarzucał nam, że zabijamy ludzi za 700 zł, celowo zarażamy ich koronawirusem i zarabiamy na ludzkim nieszczęściu. Nie mogę zrozumieć wszechobecnego hejtu i niechęci do ochrony zdrowia. Uważam, że dużą rolę w budowaniu tej nienawiści odegrały media społecznościowe. Zrobiliśmy chyba za szybki skok technologiczny. Ludzie dostali narzędzie, z którego nie do końca potrafią korzystać. Wyobraź sobie, co czuję, gdy schodzę z dyżuru, otwieram Facebooka i czytam, że jestem sprzedajną k…ą, odciążam ZUS i zabijam pacjentów. W Polsce jest około 160-170 tys. lekarzy i, załóżmy, około 500 możemy nazwać "antyszczepionkowcami". Niektórzy myślą, że ta cała reszta siedzi w komitywie i panuje jakaś zmowa milczenia - opowiada.

- Na szczęście istnieją też pacjenci, którzy okazują nam ogromną wdzięczność za opiekę. Takie momenty są dla nas motywujące i utwierdzają w przekonaniu, że zawód, jaki wybraliśmy, jest tym właściwym - dodaje.

6. "Czuję się jak na wiecznym dyżurze"

8:00

Gdy mijają 24 długie godziny dyżuru, Piotr jest wykończony. Często bardziej psychicznie niż fizycznie. Stara się zapominać o tym, co dzieje się na oddziale, wymazać chociaż na chwilę obraz walczących o każdy oddech pacjentów, dźwięk ich kaszlu, czy charakterystyczny odgłos, jaki wydaje aparatura, gdy saturacja pacjenta spada. Mówi, że sport jest dla niego ratunkiem.

- U mnie na fali są ostatnio sporty rakietowe. Aktywność fizyczna pomaga mi oczyścić głowę, inaczej bym zwariował. Często czuję się jak na wiecznym dyżurze. Wracam do domu, kładę się spać i zdaje mi się, że słyszę dźwięk telefonu, który informuje o przyjęciu kolejnego pacjenta. Mimo że ten telefon dzwoni tylko w mojej głowie, to ja zrywam się z łóżka, żeby go odebrać - mówi.

Piotr Ostrowski
Piotr Ostrowski (arch. prywatne)

Piotr 19 lutego zdaje Lekarski Egzamin Końcowy. Medycyna to dla niego powołanie, ratowanie ludzkiego życia, pomoc w cierpieniu i edukowanie innych. Dlatego apeluje - szczepcie się!

- Słowa szczepcie się i tak mogą nie trafić do osób, które negują istnienie pandemii, uważają, że w szczepionkach jest trucizna i chipy, a lekarze sprzedają moralność za pieniądze. Moim zdaniem pierwszym krokiem w stronę względnej normalności będzie dostrzeżenie w personelu medycznym ludzi, którzy robią wszystko, aby wam pomóc. Mam nadzieję, że moja relacja chociaż trochę to ułatwi - podsumowuje Piotr.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze