Trwa ładowanie...

Za wcześnie skreśliliśmy AstraZenekę? "Zaszczepieni nią mogą mieć najwyższą odporność"

Avatar placeholder
29.10.2021 12:51
Za wcześnie skreśliliśmy AstraZenecę. Zdaniem naukowców osoby, które przyjęły ten preparat mogą mieć najwyższą odporność
Za wcześnie skreśliliśmy AstraZenecę. Zdaniem naukowców osoby, które przyjęły ten preparat mogą mieć najwyższą odporność (Getty images)

Unia Europejska stawia na duże umowy z producentami szczepionek mRNA. Te preparaty cieszą się największą popularnością wśród pacjentów. Jednak czy są najlepsze? Co do tego naukowcy zaczynają mieć wątpliwości. Wstępne badania wskazują, że choć szczepionki wektorowe wywołują więcej skutków ubocznych, mogą gwarantować trwalszą ochronę przed COVID-19.

spis treści

1. Za wcześnie skreśliliśmy szczepionki wektorowe?

Od ponad roku jesteśmy nieustannie bombardowani nowymi wynikami badań nad skutecznością szczepionek przeciw COVID-19. Większość tych analiz od początku sugerowała, że szczepionki mRNA, czyli preparaty Pfizera i Moderny zapewniają największą ochronę przed zakażaniem koronawirusem - ok. 90 proc. oraz niemal 95 proc. przed ciężką chorobą i zgonem z powodu COVID-19.

Szczepionki wektorowe dają większą odporność komórkową
Szczepionki wektorowe dają większą odporność komórkową (Getty Images)
Zobacz film: "Zła sytuacji w szpitalach na Lubelszczyźnie"

Później okazało się, że skuteczność szczepionek mRNA zaczyna z czasem słabnąć. Badanie publikowane na łamach "The Lancet", które objęło 3,4 mln Amerykanów, wykazało, że zdolność szczepionki Pfizera do ochrony przed zakażeniem spadła z 88 do 47 proc. w ciągu 5 miesięcy od podania drugiej dawki. Przy czym to upływ czasu, a nie wariant Delta był głównym czynnikiem wpływającym na skuteczność szczepionki.

Z kolei preparaty wektorowe, które opracowały AstraZeneca oraz Johnson & Johnson, od początku oceniano jako gorsze, gwarantujące niższą skuteczność. Badania wskazywały, że szczepionki te dawały 80-70 proc. ochrony przed zakażeniem oraz ok. 90 proc. przed ciężkim przebiegiem i zgonem z powodu COVID-19.

Z czasem skuteczność preparatów wektorowych również zaczyna się obniżać, jednak nie w tak szybkim tempie, jak dzieje się to w przypadku szczepionek mRNA. Jedno z ostatnich z badań wykazało, że skuteczność AstraZeneki w zapobieganiu zakażenia wynosiła 61 proc. po upływie trzech miesięcy od podania drugiej dawki.

Dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, zwraca uwagę, że każde badanie jest prowadzone w innym czasie oraz na różnych grupach ochotników, więc uzyskane w nich dane nie mogą być porównywane jeden do jednego. Jednak naukowcy mają coraz więcej dowodów na to, że szczepionki wektorowe mogą dawać trwalszą ochronę przed COVID-19.

- Ująłbym to tak: szczepionki mRNA powodują wytworzenie znacznie większego miana przeciwciał, które jednak w sposób naturalny szybko rozpadają się i znikają, obniżając przy tym skuteczność preparatu. Natomiast szczepionki wektorowe, choć nie powodują produkcji tak dużej liczby przeciwciał, mogą zapewniać większą odporność komórkową, która może utrzymywać się nawet przez całe życie - mówi dr Dzieciąkowski.

2. Źle oceniamy skuteczność szczepionek przeciw COVID-19?

Jak wyjaśnia prof. Maciej Kurpisz, immunolog, genetyk oraz kierownik Zakładu Biologii Rozrodu i Komórek Macierzystych PAN, ludzki układ immunologiczny ma trzy ramiona.

- Pierwsze z nich to odporność wrodzona. Jako przykład można tu podać osoby, które prawie nigdy nie zapadają na choroby wirusowe. Prawdopodobnie mają one uwarunkowany genetycznie wysoki poziom interferonów. Kolejne dwa rodzaje odporności zdobywamy po przechorowaniu lub zaszczepieniu. Pierwsza z nich to odporność humoralna, którą mierzymy właśnie za pomocą przeciwciał. Druga to odporność komórkowa, oparta na limfocytach T - wyjaśnia profesor.

Kiedy dochodzi do zakażenia, w pierwszej kolejności są uruchamiane interferony oraz - w przypadku osób zaszczepionych i ozdrowieńców - przeciwciała, które szybko neutralizują wirusa.

- W przeciwieństwie do kosztownych i czasochłonnych badań nad odpornością komórkową oznaczenie poziomu przeciwciał jest łatwe i niedrogie. Dlatego przyjęło się, że właśnie za ich pomocą mierzymy skuteczność szczepionek. W przypadku preparatów mRNA sytuacja jest bardzo korzystna. Znam osoby, które po tych szczepionkach miały nawet kilka tysięcy jednostek przeciwciał. To naprawdę bardzo wysoki wynik. Problem tkwi w tym, że w dalszym ciągu nie wiemy, które z tych przeciwciał faktycznie są neutralizujące, czyli mogące zabić koronawirusa - mówi prof. Kurpisz.

Ekspert wyjaśnia to na przykładzie osocza ozdrowieńców.

- Na początku pandemii pokładano w nim duże nadzieje. Zakładano, że skoro osocze zawiera duże miano przeciwciał, może pomóc w walce z COVID-19. Okazało się jednak, że nie wszystkie te przeciwciała są takie same i tylko niektóre z nich neutralizują SARS-CoV-2. W związku z tym osocze zostało odłożone na drugi plan i jest traktowe najwyżej jako lek pomocniczy - tłumaczy prof. Kurpisz.

Dlatego zdaniem części ekspertów rzeczywista skuteczność szczepionek przeciw COVID-19 powinna być oceniana na podstawie obu wskaźników - zarówno miana przeciwciał, jak i odporności komórkowej.

3. Wady i zalety

Badania na niewielkich grupach ochotników wskazują, że szczepionki wektorowe powodują silniejszą odporność komórkową niż preparaty mRNA. Potwierdzono to w przypadku AstraZeneki, jednak zdaniem dra Dzieciątkowskiego prawdopodobnie identyczny efekt pojawia się również po zaszczepieniu preparatem Johnson & Johnson.

- Oczywiście na tym etapie są to tylko niepotwierdzone hipotezy, jednak prawdopodobnie większa immunogenność szczepionek AstraZeneca i Johnson & Johnson wynika z faktu, że wykorzystują one jako wektory adenowirusy. Choć są one pozbawione możliwości replikacji, mogą jednak dodatkowo pobudzać układ odpornościowy - wyjaśnia dr Dzieciątkowski.

Zgadza się z tym również prof. Kurpisz. - Szczepionki mRNA są bardzo stabilne, ale nigdy nie będą tak silnie immunizujące dla organizmu jak preparaty wektorowe. Te ostatnie zawierają antygeny i działają wprost, powodując proliferację komórkową. Innymi słowy bezpośrednio uruchamiają proces namnażania się komórek odpornościowych. Z kolei mRNA to tylko rodzaj instrukcji, na podstawie której organizm wytwarza białko kolca, a następnie w odpowiedzi na niego reakcję odpornościową. Jest to więc formuła bardziej łagodna - mówi prof. Kurpisz.

Obaj eksperci zwracają jednak uwagę, że dzięki temu szczepionki mRNA wywołują mniej efektów niepożądanych. Przykładowo ryzyko wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego jest oceniane jako wyższe w przypadku szczepionek wektorowych. Prawdopodobnie niezwykle rzadkie przypadki zakrzepic, obserwowane po podaniu szczepionek firm AstraZeneca oraz Johnson & Johnson również są związane z wykorzystaniem adenowirusa, na który układ immunologiczny reaguje gwałtownie.

- Szczepionki wektorowe mają swoje wady i zalety. Jednak są hipotezy, że w przyszłości może się okazać, że osoby zaszczepione tymi preparatami będą miały najwyższy poziom ochrony przed COVID-19. Dwie dawki preparatu wektorowego zapewnią odpowiedź komórkową, natomiast dawka przypominająca, która najprawdopodobniej będzie już szczepionką mRNA, podbije dodatkowo liczbę przeciwciał - mówi dr Dzieciątkowski.

- Gdybyśmy wzięli przerwanie pandemii jako najważniejszy cel, to wówczas bardziej opłacalne jest szczepienie populacji preparatami antygenowymi. Jednak należy mieć świadomość, że u kilku procent zaszczepionych dojdzie do skutków ubocznych. Nie jest to wysokie ryzyko, a na pewno wielokrotnie mniejsze niż w przypadku ewentualnego zakażenia koronawirusem. Dlatego taki schemat szczepień jest możliwy tylko w społeczeństwach bardzo dojrzałych, do których niestety nie należymy, ponieważ każde doniesienie o skutkach ubocznych wzbudza ogromne emocje - mówi prof. Kurpisz.

Po doniesieniach o rzadkich przypadkach zakrzepicy część krajów UE zawiesiła szczepienia preparatem firmy AstraZeneca. W Polsce przez brak chętnych do szczepień tym preparatem zmarnowało tysiące dawek. Niewykluczone, że niebawem AstraZeneca może całkowicie zniknąć z punktów szczepień. Będzie natomiast więcej szczepionek mRNA. Pod koniec maja Komisja Europejska podpisała trzecią umowę z firmami farmaceutycznymi BioNTech i Pfizer. W ten sposób zarezerwowano dodatkowe 1,8 mld dawek w imieniu wszystkich państw członkowskich UE na okres od końca 2021 r. do 2023 r.

Zobacz także: Koniec pandemii już niebawem? Prof. Flisiak: Za rok będziemy mieli głównie lekkie przypadki COVID-19, ale to będzie cisza przed kolejną burzą

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze