Trwa ładowanie...

Tak długo działa tzw. booster. Po jakim czasie spada skuteczność ochrony po trzeciej dawce?

Skuteczność ochrony po przyjęciu boostera zaczyna spadać po upływie ok. czterech miesięcy. Zostaje odpowiedź komórkowa
Skuteczność ochrony po przyjęciu boostera zaczyna spadać po upływie ok. czterech miesięcy. Zostaje odpowiedź komórkowa (Getty Images)

Badania wykazały, że booster znacznie podnosi poziom ochrony przed ciężkim przebiegiem COVID wywołanym wariantem Omikron. Jednak potwierdziły się też wcześniejsze przypuszczenia, że z czasem ta ochrona zaczyna spadać. Znaczną różnicę widać już po upływie czterech miesięcy. Czy to oznacza, że potrzebna będzie kolejna dawka?

spis treści

1. Jak długo "działają" boostery?

Badania opublikowane przez Amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) wykazały, że skuteczność ochrony przed zachorowaniem na COVID po przyjęciu boostera zaczyna spadać po upływie ok. czterech miesięcy.

- Szczepionki mRNA, w tym zastrzyki przypominające, są bardzo skuteczne, ale ich skuteczność spada z czasem - zaznacza współautor badania Brian Dixon cytowany przez Daily Express. - Nasze odkrycia sugerują, że dodatkowe dawki mogą być konieczne do utrzymania ochrony przed COVID-19 szczególnie w populacjach wysokiego ryzyka.

Zobacz film: "Obowiązek szczepień medyków rodzi wiele problemów natury prawnej. Dr Cholewińska-Szymańska: Jesteśmy w sytuacji patowej"

Naukowcy przeanalizowali przypadki zachorowań na COVID-19 w 10 stanach USA wśród pacjentów, którzy przyjęli dwie lub trzy dawki szczepionek Pfizer-BioNTech albo Moderna. Na tej podstawie stwierdzili, że poziom ochrony przed ciężkim przebiegiem COVID wymagającym hospitalizacji utrzymywał się przez dwa miesiące od przyjęcia boostera na wysokim poziomie - 91 proc. Po czterech miesiącach ta ochrona spadała do 78 proc.

Badania wskazują, że po czterech miesiąca spada ochrona zapewniana przez booster
Badania wskazują, że po czterech miesiąca spada ochrona zapewniana przez booster (Getty Images)

Z kolei badania opublikowane na łamach "The Lancet Regional Health Americas" pokazały, jak zmienia się skuteczność trzeciej dawki szczepionki Pfizera w ochronie przed samym zakażeniem. - Ochrona generowana po przyjęciu trzech dawek Comirnaty w kontekście infekcji SARS-CoV-2 i hospitalizacji z powodu COVID-19, była miesiąc po przyjęciu trzeciej dawki wyższa od obserwowanej po miesiącu od przyjęcia drugiej dawki – zauważa lek. Bartosz Fiałek, reumatolog i popularyzator wiedzy na temat COVID-19.

Z kolei ochrona przed zakażeniem po miesiącu od przyjęcia trzeciej dawki wyniosła 88 proc., choć dotyczy to linii rozwojowych występujących przed wariantem Omikron. Doktor Fiałek zauważa, że wpływ na skuteczność boostera ma nie tylko upływający czas od przyjęcia dawki przypominającej, ale również pojawienie się wariantu Omikron.

- Dysponujemy już wieloma badaniami w tym zakresie. Uśredniając dane uzyskane z kilku różnych badań naukowych, widzimy, że ochrona przed hospitalizacją po 4-5 miesiącach od przyjęcia boostera, w dobie dominacji wariantu Omikronu, wynosi ok. 80 proc., ochrona przed zgonem ok. 90 proc., co jest naprawdę doskonałym rezultatem. Szczepionki gorzej radzą sobie jednak z ochroną przed zachorowaniem, która po upływie 4-5 miesięcy wynosi ok. 50 proc., a w kolejnych wykazuje dalszą tendencję spadkową - tłumaczy lek. Fiałek. - Kolejne badanie, na tę chwilę niezrecenzowane, pokazuje, że poziom ochrony przed zachorowaniem po 6-7 miesiącach od przyjęcia boostera wynosi w kontekście wariantu Omikron ok. 35 proc. - dodaje ekspert.

2. Przeciwciała to nie wszystko

Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, immunolog i wirusolog przyznaje, że od początku wszystko wskazywało na to, że skuteczność szczepień będzie z czasem spadała.

- Tego się należało spodziewać. Już w przypadku dwóch dawek widać było wyraźny spadek ochrony po 5-6 miesiącach. Musimy pamiętać, że szczepionka została skonstruowana w oparciu o patogen, czyli o wirus SARS-CoV-2. Tymczasem wiadomo, że wirusy z rodziny koronawirusów nie dają długoterminowej odporności. W przypadku wirusów przeziębieniowych "odporności wystarcza" nam na ok. 12 miesięcy, dlatego możliwe są w naszym życiu wielokrotnie zakażenia wirusami przeziębieniowymi - mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, immunolog i wirusolog.

- Wypadałoby, żeby szczepionka była lepsza niż oryginał, czyli powodowała skuteczniejszą odpowiedź, niż wyglądałoby to w przypadku naturalnego przebiegu zakażenia, ale na razie takiej szczepionki nie ma. Ona naśladuje tylko odpowiedź, którą wzbudza koronawirus - wyjaśnia ekspertka.

Prof. Szuster-Ciesielska przypomina, że przeciwciała to nie wszystko. Dzięki szczepieniom mamy jeszcze drugą linię obrony w postaci odpowiedzi komórkowej, która jest bardzo skuteczna w eliminacji wirusa i komórek zakażonych wirusem.

- Nie można powiedzieć, że człowiek po upływie tych 6 miesięcy od momentu podania trzeciej dawki szczepionki jest kompletnie bezbronny i jego organizm zachowuje się tak, jakby w ogóle nie otrzymał szczepionki. Na pewno po tym czasie może pojawić się zachorowanie, ale jednak nadal istnieje pewna ochrona przed ciężkim przebiegiem, a przede wszystkim przed zgonem - podkreśla immunolożka.

3. Czy konieczne będą kolejne dawki?

Eksperci przyznają, że na tym etapie trudno jest jednoznacznie odpowiedź na pytanie, czy będą konieczne kolejne dawki przypominające szczepionek przeciwko COVID, a jeśli tak, to kiedy.

Europejska Agencja Leków opublikowała krótki komunikat, w którym zaznacza, że "nadal nie ma wystarczających dowodów, aby zalecić drugi booster". Już miesiąc wcześniej EMA sugerowała, że zbyt częste podawanie dawek przypominających może doprowadzić do osłabienia odpowiedzi immunologicznej.

- Nadal nie jest pewne, czy kolejne dawki będą potrzebne. Są doniesienia z Izraela, gdzie pod koniec ubiegłego roku rozpoczęto podawanie czwartej dawki przypominającej i okazało się, że wzrost odporności po tej dawce wcale nie jest wyższy niż ten, który obserwowano po dawce trzeciej - przypomina prof. Szuster-Ciesielska.

Jak wyjaśnia ekspertka, może to wynikać z prostego mechanizmu immunologicznego.

- Wiadomo, że efektem szczepienia jest powstanie przeciwciał rozpoznających białko kolca i jeśli nawet ich ilość jest zmniejszona, to w przypadku podania kolejnej dawki i produkcji tego białka, może ono być neutralizowane przez już obecne w organizmie przeciwciała. W związku z tym reakcja odpornościowa nie jest taka znacząca - wyjaśnia wirusolożka. - Z tego powodu nie uważam za sensowne podawanie wszystkim czwartej dawki. Zresztą również EMA nie rekomenduje czwartej dawki ze względu na zbyt małą ilość danych, jeśli chodzi o skuteczność tej ochrony. Jest ona wskazana jedynie dla osób starszych albo tych, które mają problemy z układem odpornościowym - dodaje prof. Szuster-Ciesielska.

W Polsce na początku lutego dopuszczono możliwości przyjęcia czwartej dawki przez osoby z obniżoną odpornością powyżej 12. roku życia, jeżeli od przyjęcia trzeciej dawki minęło już 5 miesięcy.

- Z naszych badań wynika, że osoby z deficytami odporności, które dostały szczepionkę, odpowiadały na nią dziesięciokrotnie słabiej. To jest bardzo duży rozdźwięk. Nawet po szczepionce mRNA, gdzie zazwyczaj obserwowaliśmy poziom przeciwciał rzędu kilku tysięcy, osoby z zaburzoną odpornością produkowały ich kilkadziesiąt do kilkuset jednostek na mililitr - przypomina dr Paweł Zmora, kierownik Zakładu Wirusologii Molekularnej Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu. To jest zdecydowanie za mało i nie chroni tych osób w pełni przed zachorowaniem. Niestety w takich przypadkach może dojść do ciężkiego przebiegu choroby. Czwarta dawka szczepionki jest więc dla tych osób dawką, którą powinny koniecznie przyjąć. W ich przypadku przeciwciał poszczepiennych nigdy nie jest za wiele – zaznacza dr Zmora.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze