Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. Diagności laboratoryjni - niewidzialni bohaterowie na froncie walki z pandemią

Diagności labolatoryjni. Ich praca jest kluczowa w wykryciu pacjentów zakażonych koronawirusem
Diagności labolatoryjni. Ich praca jest kluczowa w wykryciu pacjentów zakażonych koronawirusem (arch. prywatne)

Powodzenie leczenia w przypadku każdej terapii zależy od dobrej diagnozy. A ta z kolei jest uzależniona od wyników badań laboratoryjnych. Diagności medyczni właśnie wychodzą z cienia. Tylko dzięki ich pracy jesteśmy w stanie stwierdzić, czy ktoś jest zakażony, czy nie. Teraz mają tak dużo pracy, że na ich dłoniach pojawiają się rany spowodowane częstym myciem rąk i dezynfekcją.

1. Pacjenci zapominają o ich istnieniu

Z koronawirusem walczą nie tylko lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni, ale również diagności laboratoryjni, o których nikt nie mówi. Tymczasem ich rola w walce z epidemią koronawirusa jest kluczowa.

Gdyby nagle zamknięto wszystkie laboratoria w Polsce, to cała ochrona zdrowia zostałaby sparalizowana.

Diagności proszą o społeczne wsparcie
Diagności proszą o społeczne wsparcie (arch. prywatne)

Dr Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych przyznaje, że diagności znikają w zaciszu laboratoriów, a ich praca jest marginalizowana, co dla wielu z nich bywa bolesne.

- Głównym problemem diagnostów jest to, że są na co dzień niewidzialni. Pacjent wchodząc do szpitala, widzi lekarza, pielęgniarkę, ratownika medycznego, natomiast nigdy nie widzi diagnosty laboratoryjnego albo widzi go bardzo rzadko. W dobie tej pandemii, z którą się zmagamy, ta rola nagle okazała się kluczowa, dlatego że materiał, który jest pobierany od potencjalnie zakażonego pacjenta, trafia właśnie do diagnosty laboratoryjnego, który go opracowuje - tłumaczy wiceprezes.

2. Jak wygląda praca diagnosty laboratoryjnego?

Na problem zwrócił uwagę również Wojciech Zabłocki, diagnosta pracujący w Szpitalu MSWiA od 10 lat. W poruszającym poście na Facebooku pisze o swojej pracy i odpowiedzialności, która spoczywa na wszystkich osobach, które teraz wykonują testy na obecność koronawirusa. Szpital, w którym pracuje, został przekształcony w zakaźny, a to oznacza więcej pracy i stresu dla całego personelu.

"Wszyscy moi koledzy diagności oraz technicy analityki medycznej również pracują dla was dzień i noc. To właśnie diagności w wyznaczonych laboratoriach 24/7 wykonują testy wykrywające koronawirusa SARS-CoV-2. Chciałbym, byście jako moi znajomi udostępnili ten post, by zawód diagnosty laboratoryjnego został dostrzeżony w tej walce" - apeluje mężczyzna.

Post już ma 23 tys. udostępnień. Tymczasem sam Wojciech Zabłocki przyznaje w rozmowie z abcZdrowie, że bardzo się cieszy, że w końcu ktoś zwrócił uwagę na ich pracę.

- To jest trochę jak z ciepłą wodą w kranie. Dopóki jest, nikt nie zadaje sobie pytania, jak to się dzieje – żartuje i przyznaje już całkiem na poważnie, że sytuacja, w której się teraz znaleźli pracownicy laboratoryjni, jest bardzo trudna. - Stresu jest bardzo dużo. Ja pracuję w szpitalu zakaźnym, więc tu sytuacja jest szczególnie napięta - dodaje.

Mężczyzna podkreśla, że wśród personelu laboratoriów widać teraz ogromne zaangażowanie i poczucie odpowiedzialności, ale tak po ludzku czuć też duży niepokój. Zwłaszcza że 80 proc. diagnostów to kobiety, a wiele z nich ma dzieci, którymi chciałoby się w tym trudnym czasie zająć.

- Człowiek się stara podchodzić do tego spokojnie, bo przecież na co dzień pracujemy z dużo groźniejszymi materiałami, groźniejszymi bakteriami, ale jednak jest taki niepokój. Stosujemy określone procedury. Mamy dodatkowe fartuchy, maseczki, przyłbice dentystyczne, gogle a do tego wręcz chorobliwie myjemy i dezynfekujemy ręce – opowiada Wojciech Zabłocki. Skórę na dłoniach mamy tak wysuszoną, że aż pęka – dodaje.

Zobacz także: Koronawirus: śmiertelność. Kto jest w grupie największego ryzyka?

3. Na rynku brakuje chętnych do pracy w labolatorium

Diagnosta przyznaje, że to kolejna branża, która boryka się z brakami kadrowymi. Pracownicy laboratoriów zarabiają średnio poniżej 3 tys. zł na rękę. Zawód jest wymagający, dlatego o chętnych nie łatwo, a potrzeby rynku rosną.

Od poprawnej analizy labolatoryjnej zależy sukces leczenia pacjenta
Od poprawnej analizy labolatoryjnej zależy sukces leczenia pacjenta (iStock)

- To jest praca z misją. W wielu miejscach w Polsce brakuje chętnych do pracy, a ci, którzy pracują są bardzo często sfrustrowani. Ciężko w naszym zawodzie przeprowadzić jakiś protest, bo to sparaliżowałoby pracę lekarzy i całego systemu ochrony zdrowia. Obawiamy się, że jak skończy się ten czas medialnego zainteresowania naszą rolą w związku z koronawirusem, to znowu zostaniemy zapomnieni – stwierdza diagnosta.

4. Jak wyglądają badania na obecność koronawirusa?

Do przeprowadzenia testu na obecność koronawirusa potrzebny jest wymaz z nosa lub nosogardzieli oraz aspiraty z dolnych dróg oddechowych. Samo badanie jest skomplikowane i czasochłonne.

Dr Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych podkreśla, że pierwszym etapem jest izolacja materiału genetycznego wirusa: - Musimy zniszczyć wszystko to, co stoi nam na drodze do jego materiału genetycznego, czyli wszystkie białka, lipidy. Używamy do tego różnych enzymów i detergentów. W momencie, gdy zniszczymy wszystko i mamy wyizolowany kwas rybonukleinowy, czyli RNA musimy go przepisać na DNA, to jest reakcja odwrotnej transkryptazy – wyjaśnia.

- I teraz w reakcji łańcuchowej polimerazy dodajemy specyficzne primery, czyli tzw. startery, które przyczepiają się do tych miejsc, które są specyficzne. Następnym etapem jest reakcja amplifikacji, czyli namnożenia interesujących nas fragmentów – dodaje.- Po dalszych obróbkach sprawdzamy, czy w badanym materiale obecny był ten fragment, o który nam chodziło, inaczej mówiąc – czy wirus znajdował się w próbce, czy nie - opisuje szczegółowo cały proces dr Matylda Kłudkowska.

Cały proces zajmuje dużo czasu. Diagności działają według ustalonych procedur, nie są w stanie ich skrócić, bo wtedy nie zajdą określone reakcje. Dr Matylda Kłudkowska tłumaczy, że to, ile maksymalnie można przeprowadzić testów na identyfikację koronawirusa, zależy głównie od ilości aparatury wspomagającej i liczby wyspecjalizowanych pracowników, którzy są w stanie wykonywać takie badania.

- PZH wstępnie podawało, że czas oczekiwania na wynik to jest 18 godzin, to jest oczywiście z pewnym nadmiarem. Ale rzeczywiście te badania są bardzo wymagające czasowo, a do tego musimy dołożyć też kwestie transportu pobranego materiału. Proszę mi wierzyć, że wszyscy robią, co mogą, żeby to było maksymalnie szybko - mówi dr Kłudkowska.

Zobacz także: Kwarantanna - wszystko, co musisz wiedzieć. Na czym polega i kto jest nią objęty?

5. "Czujemy się teraz jak w thrillerze"

W Polsce mamy ponad 16,5 tysiąca diagnostów, przy czym nie każdy z nich zajmuje się biologią molekularną. Badania na obecność koronawirusa są prowadzone w 19 laboratoriach w kraju. Mogą je wykonywać wyłącznie ośrodki, które mają wymagany 2 stopień bezpieczeństwa biologicznego (BSL), czyli Biosafety Level. Muszą one spełniać określone kryteria, dotyczące pomieszczeń i wyposażenia.

- Wiemy, że przygotowywane są kolejne ośrodki do wykonywania tych badań i że zmieniła się strategia diagnostyczna i teraz będziemy badać każdą osobę z objawami, niezależnie od tego, czy miała kontakt z zakażonym, czy nie. Dlatego tych testów będziemy teraz wykonywać bardzo dużo – dodaje wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.

Diagności laboratoryjni są na pierwszej linii frontu w walce z koronawirusem
Diagności laboratoryjni są na pierwszej linii frontu w walce z koronawirusem (iStock)

To dla wszystkich medyków i pracowników laboratoriów szczególnie trudny czas, dlatego proszą o wyrozumiałość i wsparcie, którego potrzebują, jak nigdy wcześniej.

- Jesteśmy na pierwszej linii frontu i w imieniu wszystkich medyków, dziękuję tym, którzy zostali w domu i poddali się tej masowej kwarantannie, bo to dla nas ma kluczowe znaczenie. Ilość tych pacjentów, którzy mogą za chwilę trafić do szpitali trochę nas przytłacza. Czujemy się jak w thrillerze. Jest ta muzyczka i wiemy, że zaraz coś się wydarzy i my właśnie tej muzyczki teraz słuchamy...Wiemy, że za chwilę coś się wydarzy, ale nie możemy zakryć oczu kołdrą - mówi dr Matylda Kłudkowska.

Zobacz film: "Jak uchronić się przed koronawirusem?"

Dołącz do nas! Na wydarzeniu na FB Wirtualna Polska - Wspieram Szpitale - wymiana potrzeb, informacji i darów będziemy na bieżąco informować, który szpital potrzebuje wsparcia i w jakiej formie.

NEWSLETTER:

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze