Trwa ładowanie...

Koronawirus. WHO wszczyna śledztwo. Czy kiedykolwiek się dowiemy, skąd pochodzi SARS-CoV-2?

Avatar placeholder
24.12.2020 16:02
CZy psndemia zaczęła się w Wuhan?
CZy psndemia zaczęła się w Wuhan? (Getty Images)

Światowa Organizacja Zdrowia rozpoczyna śledztwo, które ma ujawnić kulisy pojawienia się koronawirusa. Wcześniej przeciwko dochodzeniu występowały Chiny. Czy po roku od wybuchu pandemii uda się ustalić, co ją spowodowało? Zdaniem wirusologa dra Tomasza Dzieciątkowskiego najcenniejszy czas na badania już został stracony.

spis treści

1. WHO wysyła misję do Wuhan

Pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 został oficjalnie potwierdzony 17 listopada 2019 roku. WHO ogłosiło stan pandemii 11 marca 2020 r. Od tego czasu zakażenie koronawirusem zostało potwierdzone u prawie 80 mln ludzi, z czego 2 mln zmarło.

Rynek w miescie Wuhan, Naukowcy uważają, że to właśnie tutaj wystąpiło pierwsze ognisko koronawirusa
Rynek w miescie Wuhan, Naukowcy uważają, że to właśnie tutaj wystąpiło pierwsze ognisko koronawirusa (Getty Images)
Zobacz film: "Choroby serca najczęstszą przyczyną zgonów Polaków"

SARS-CoV-2 nieodwracalnie zmienił świat, wywracając nasze życie do góry nogami. Wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi. W dalszym ciągu nie wiemy dokładnie, kiedy i jak doszło do pierwszego zakażenia koronawirusem.

Kropkę nad "i" ma postawić śledztwo, które właśnie wszczęło WHO. W jego ramach do Chin ma pojechać 10 wybitnych naukowców z całego świata. Będą oni mieli możliwość wglądu w dokumentację szpitali w Wuhan, skontaktowania się z pierwszymi zakażonymi oraz zbadania próbek ich krwi.

Oprócz tego misja WHO chcę zbadać zwierzęta sprzedawane na rynku w Wuhan, gdzie prawdopodobnie wystąpiło pierwsze ognisko zakażeń. Naukowcy pobiorą próbki od kotów, norek, cywet oraz łuskowców - zwierząt, które mają predyspozycje do przenoszenia koronawirusa.

Zbadane również zostaną trasy transportu zwierząt w Chinach i krajach przygranicznych, hodowle oraz dzikie siedliska. Jak tłumaczą eksperci WHO, takie badania są konieczne, ponieważ wirus przekroczył barierę gatunkową. Do teraz jednak nie wiadomo, które zwierze mogło być gospodarzem pośrednim podczas tego procesu. Naukowcy więc chcą zbadać próbki krwi, moczu oraz kału zwierząt, żeby wyjaśnić pochodzenie genetyczne wirusa oraz jakie przeciwciała chronią organizmy zwierząt przed infekcją.

Śledztwo WHO ma również pomóc w ustaleniu, czy wirus SARS-CoV-2 rzeczywiście pojawił się jeszcze przed listopadem 2019 r.

2. Czy dowiemy się o skąd pochodzi koronawirus?

Czy śledztwo naukowców pomoże wyjaśnić, w jaki sposób zaczęła się pandemia? Dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wątpi, aby dochodzenie mogło przynieść zaskakujące lub przełomowe wnioski. Minął bowiem już ponad rok i najcenniejszy czas na przeprowadzenie badań został utracony. Stało się tak z powodu samych Chin, które w styczniu 2020 r. nie zgodziły się na udostępnienie dokumentacji oraz wizytę komisji WHO w Wuhan.

- Jakiekolwiek zostaną dokonane odkrycia, z racji upływu czasu, będą one mocno dyskusyjne - opowiada dr Dzieciątkowski.

Zdaniem wirusologa prawdopodobnie niewiele więcej zdołamy się dowiedzieć również na temat pochodzenia wirusa.

- Jeszcze w styczniu przeprowadzono szczegółową analizę genomu nowego koronawirusa. Wykonano też analizy porównawcze, z jakimi innymi wirusami ma on największe pokrewieństwo genetyczne. Okazało się, że SARS-CoV-2 jest najbardziej zbliżony do koronawirusów, występujących wśród nietoperzy. Stąd najbardziej prawdopodobna teoria, że SARS-CoV-2 przeniósł się właśnie z nietoperzy na ludzi. Nie sądzę, aby w tym temacie udało się wyjaśnić coś więcej - tłumaczy dr Dzieciątkowski.

3. Czy koronawirus był już wcześniej?

Badania przeprowadzone przez naukowców z Włoch, Hiszpanii oraz Francji sugerują, że SARS-CoV-2 mógł pojawić się w Europie znacznie wcześniej, niż zakładano.

Przykładowo naukowcy z Instytutu Onkologicznego w Mediolanie i uniwersytetu w Sienie zbadali próbki krwi 959 pacjentów chorych na raka płuc. Krew była pobierana między wrześniem 2019 a marcem tego roku. Okazało się, że 11 proc. pacjentów miało przeciwciała nowego koronawirusa, co mogłoby sugerować, że już przeszło zakażenie. Ciekawe, że większość osób posiadających przeciwciała, pochodziła z Lombardii, regionu, który później stał się jednym z najbardziej dotkniętych epidemią.

- Problem z tego typu badaniami polega na tym, że są one opracowane na bardzo wątłej podstawie, jaką jest metoda badania przeciwciał. Testy wykrywające przeciwciała SARS-CoV-2 nadal są niedopracowane i stosunkowo niepewne. Ich wykonanie zaleca się w bardzo rzadkich przypadkach, ponieważ mogą dawać potencjalne reakcje krzyżowe z innymi koronawirusami - opowiada dr Dzieciątkowski. - Jedyne potwierdzone i pewne z naukowego punktu widzenia informacje, jakie obecnie mamy, świadczą o tym, że wirus SARS-CoV-2 pojawił się pod koniec 2019 roku w Wuhan. Reszta przypuszczeń to są czyste spekulacje - ucina ekspert.

4. "Matka natura wycięła nam paskudny numer"

Istnieje szansa, że śledztwo WHO położy kres spekulacjom wokół teorii, że koronawirus nie pojawił się w sposób naturalny.

- Nie wiem, czy SARS-CoV-2 uciekł komuś z laboratorium czy nie, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że nie jest to rezultat prac laboratoryjnych. Zostało to wielokrotnie udowodnione w badaniach naukowych. Koronawirusa nie stworzyli ani Amerykanie, ani Chińczycy, ani cykliści czy masoni. Nie jest to nawet dzieło Gatesa czy Sorosa. SARS-CoV-2 powstał w sposób naturalny. Innymi słowy, matka natura wycięła nam paskudny numer - opowiada dr Dzieciątkowski.

- Wbrew powszechnemu mniemaniu, bardzo ciężko jest zamaskować ślady manipulacji genetycznej w obrębie genomu. Po prostu nauka jeszcze tego nie potrafi. Natomiast, czy ten wirus był badany w laboratorium i jakimś sposobem wydostał się na zewnątrz? Tego nie wiemy. Są różne domysły, ale nie ma na żadnych konkretnych dowodów - podkreśla wirusolog.

Zobacz także: To trzecia epidemia koronawirusa, w której uczestniczy. Prof. Krzysztof Pyrć opowiada czym go zaskoczył SARS-CoV-2

5. WHO pod ostrzałem

Czy gdyby WHO nie ignorowało coraz silniejszych sygnałów z Chin, epidemię SARS-CoV-2 udałoby się zdławić w zarodku? - Jest to raczej mało prawdopodobne, ponieważ SARS-CoV-2 jest bardzo zaraźliwy. Z czasem i tak by się rozprzestrzenił na całej planecie. Możliwe, że gdyby od razu zareagowano, pandemia rozwijałaby się wolniej, byłoby mniej ofiar COVID-19. Jednak zupełnie pandemii nie dałoby się uniknąć - mówi dr Dzieciątkowski.

Ekspert jednak uważa, że Światowa Organizacja Zdrowia nie stanęła na wysokości zadania.

- Wydawałoby się, że powinny być instytucje, które są przygotowane na takie sytuacje, jak pojawienie się pandemicznego wirusa. Praktyka jednak pokazała, że SARS-CoV-2 zaskoczył wszystkich na świecie. Nie była na niego gotowa również WHO - komentuje wirusolog. - Teoretycznie mamy XXI wiek, jednak okazaliśmy się bezsilni wobec nowego koronawirusa. Niestety, wszystko wskazuje na to, że to nie jest ostatnia pandemia, z którą mamy do czynienia - podkreśla dr Tomasz Dzieciątkowski.

Zobacz także: Nowa mutacja koronawirusa. Jak będzie wykrywana? Wyjaśnia dr Kłudkowska

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze