Trwa ładowanie...

Mamy ponad 12 tys. nowych zakażeń koronawirusem. Spełniły się czarne scenariusze. Ekspert o przyczynach tego skoku

Gwałtowny wzrost zakażeń koronawirusem w Polsce
Gwałtowny wzrost zakażeń koronawirusem w Polsce (Getty Images)

Stało się to, przed czym ostrzegał rząd i lekarze. Liczba zakażeń znów szybko rośnie, przekraczając 12 tys. nowych potwierdzonych przypadków w ciągu doby. Czy to oznacza kolejny lockdown? - Jeżeli nie będziemy przestrzegać obostrzeń, to będzie tragedia. Może zabraknąć miejsc dla części pacjentów. Chorych trzeba będzie wozić po całej Polsce tam, gdzie będą jeszcze wolne łóżka - ostrzega lekarz Bartosz Fiałek.

spis treści

1. Koronawirus znów atakuje. Przed nami kolejne rekordy zakażeń?

W środę 24 lutego resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 12 146 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Z powodu COVID-19 zmarło 372 zakażonych.

Zobacz film: "Wojciech Konieczny ocenia Narodowy Program Szczepień. "Wygląda to dobrze, o ile są szczepionki""

To oznacza aż dwukrotny wzrost liczby zakażeń w ciągu doby. Takie tempo przyrostów może budzić niepokój i pytania o prognozy.

Doktor Bartosz Fiałek przyznaje, że spełniły się czarne scenariusze, ale nie powinno nas to zaskakiwać. Eksperci od dawna ostrzegali przed gwałtownym wzrostem zakażeń na przełomie lutego i marca.

Niestety tylko niewielka część społeczeństwa traktowała te prognozy poważnie. Zdaniem dr Fiałka gwałtowny przyrost zakażeń jest przede wszystki wynikiem lekceważącego podejścia społeczeństwa do zagrożenia, a z drugiej strony również coraz większą ekspansją nowych wariantów koronawirusa.

- Na pewno nałożyło się na to dwa czynniki. Po pierwsze nierozsądne luzowanie obostrzeń, łącznie z tym, że część osób zupełnie przestała stosować się do zasad sanitarno-epidemiologicznych. Jako społeczeństwo zlekceważyliśmy obostrzenia, co dobitnie było widać podczas głośnego weekendu w Zakopanem. Druga sprawa to działania odgórne: nie zwróciliśmy adekwatnej uwagi na nowe warianty SARS-CoV-2. One charakteryzują się wyższą transmisyjnością, czyli lepiej się rozprzestrzeniają, więc wiadomo, że będą wywoływały większą liczbę zakażeń - podkreśla dr Bartosz Fiałek, specjalista w dziedzinie reumatologii, Przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

- W ciągu jednej doby mamy ponad dwukrotny wzrost liczby nowych zakażeń. Prawdopodobnie należy przypuszczać, że decydującą rolę ma w tym wariant brytyjski - dodaje prof. Anna Boroń-Kaczmarska, specjalistka w dziedzinie chorób zakaźnych.

Prof. Włodzimierz Gut stwierdza, że sami zapracowaliśmy na trzecią falę epidemii w Polsce.

- "Miłość, miłość w Zakopanem..." - tylko tyle mogę powiedzieć. To pokazuje, że się dobrze bawimy, mówiąc wprost - to wynik naszych zachowań. Niektórzy przestali już wierzyć w koronawirusa. Przemawianie do ściany mija się z celem - komentuje prof. Włodzimierz Gut, wirusolog. - Ta grupa ludzi zarażała co najmniej dzień wcześniej, zanim wykryto u nich chorobę, więc można łatwo przewidzieć, jakie mogą być konsekwencje w kolejnych dniach - podkreśla ekspert.

2. Kluczowe monitorowanie nowych wariantów koronawirusa

Dane ogólnopolskie wskazują na razie, że wariant brytyjski odpowiada za ok. 10.4 proc. wszystkich zakażeń w Polsce. Jednak eksperci od dawna wskazują, że skala może być niedoszacowana, bo niewiele ośrodków prowadzi takie badania.

Doktor Fiałek podkreśla, że kluczowe jest teraz kontrolowanie liczby zakażeń nowymi wariantami. To one mogą zadecydować o rozwoju wypadków w najbliższych tygodniach.

- Najważniejsze, żebyśmy sekwencjonowali genom koronawirusa i oceniali udział wariantu brytyjskiego w wywoływaniu nowych przypadków. Jeżeli okaże się, że 50 proc. jest wywołanych przez wariant brytyjski, to wtedy zostanie tylko lockdown, jeżeli to będzie udział na poziomie 10 proc., to wystarczy wprowadzanie lokalnych obostrzeń - podkreśla lekarz.

3. W szpitalach może zabraknąć miejsc dla chorujących na COVID-19, jeśli społeczeństwo nie potraktuje poważnie skali zagrożenia

Ekspert ostrzega, że to dopiero preludium tego, co może się stać w Polsce, jeżeli nie zmienimy swoich zachowań. Same restrykcje i i zalecenia nie wystarczą, jeśli społeczeństwo będzie je lekceważyć.

Co będzie, jeśli po raz kolejny zignorujemy ostrzeżenia?

- Jeżeli będziemy się stosować do obostrzeń, będziemy nosić maski, co najmniej z filtrem FFP2, to jest szansa, że jakkolwiek przetrwamy tę falę podobnie do fali październikowo-listopadowej, czyli źle, ale nie tragicznie. To jest nasza jedyna szansa. Natomiast jeżeli to zignorujemy, to uważam, że może być dużo gorzej niż podczas poprzedniej fali - ostrzega dr Fiałek.

Lekarz przyznaje, że wzrost zakażeń widać już powoli po przyroście chorych w szpitalach. Jeżeli nowe, bardziej zakaźne warianty, zaczną być dominujące, sytuacja łatwo może się wymknąć spod kontroli.

- Docierają do mnie sygnały, że w województwie warmińsko-mazurskim zaczyna brakować miejsc dla pacjentów covidowych, u nas w szpitalu zostały tylko pojedyncze łóżka, więc sytuacja jest graniczna. Jeżeli będziemy notować bardzo dużą liczbę nowych zakażeń wówczas sytuacja z granicznej może się zmienić w tragiczną - podkreśla ekspert.

- Jeżeli nie będziemy przestrzegać obostrzeń, to będzie tragedia. Może zabraknąć miejsc dla części pacjentów. Chorych trzeba będzie wozić po całej Polsce w miejsca, gdzie będą jeszcze wolne łóżka. Niewykluczone, że jeżeli ta trzecia fala będzie się przedłużać, może nas czekać paraliż szpitali - ostrzega dr Fiałek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze