Stres pourazowy groźny dla zdrowia i życia
Te obrazy przychodzą codziennie. Przerywają pracę, jak złe sny nie dają spać. Jolanta nie potrafi ich wymazać z pamięci.
To było zderzenie czołowe. Światła samochodu z naprzeciwka. Ból w karku i spojrzenie na fotelik obok. Jej dziecko nie rusza się. Jest pokrwawione. Próbuje krzyczeć, nie może. Dotka ręki dziecka – jest zimna. Jolanta traci przytomność. Odzyskuje dopiero cucona przez ratowników.
– Wyłam jak wilczyca, chciałam moje dziecko otulić sobą. Nie pozwalali. Ktoś powiedział, że nie żyje. Moje dziecko nie żyło. Chyba dostałam jakieś leki uspokajające. Nie pamiętam. Zawieźli mnie do szpitala. Robili prześwietlenia. Nic z tego nie pamiętam. Czułam się jak we śnie. Pojawił się nawet psycholog lub psychiatra i pytał czy potrzebuję pomocy. Nie potrzebowałam. Potrzebowałam żeby moje dziecko żyło.
- Po poważnym zdarzeniu: wypadku, gwałcie, czy napaści, mamy do czynienia z trzema różnymi stresami. Pierwszy trwa krótko, ale jest bardzo intensywny. To ostra reakcja na stres i zaczyna się zaraz po zdarzeniu. Trwa od 8 do 48 godzin – tłumaczy mgr Magdalena Szwarc-Gajewska, psycholog kliniczny, biegły sądowy. - Potem występuje reakcja na stres traumatyczny, która trwa około miesiąca i dopiero po upływie tego czasu mówimy o zespole stresu pourazowego. To przewlekły typ schorzenia i powinien być on leczony.
1. Stres służbowy
Zazwyczaj na stres pourazowy muszą być leczeni funkcjonariusze różnych służb. – Myślałam, że jestem twarda. Po szkole policyjnej, nic nie miało mnie zaskoczyć. A jednak. Ten zapach zostawał we mnie przez lata. – Maria z grupą policjantów weszła do mieszkania. Gdy otwarto tapczan w środku były rozkładające się zwłoki starszej kobiety. – To było okrutne morderstwo. Zapach jaki się unosił był nie do zniesienia. Mdły, słodkawo-gorzki.
Musiałam wyjść. A on ciągle był. Po akcji wykąpałam się, wyszorowałam całe ciało. Potem nocami budziłam się, bo śniły mi się te zwłoki i ten zapach. Pomógł dopiero psycholog. Sama nie dałabym rady. Mówią, że to głupie – zapach prześladuje. Ale naprawdę nie wiadomo, co kogo dopadnie.
Objawy stresu pourazowego, to ciągłe myśli o tym co się zdarzyło. Powracają we snach. Wspomnienia może pobudzić powrót na miejsce, w którym coś złego się wydarzyło.
– Nazywamy to "flashback"– wyjaśnia Magdalena Szwarc-Gajewska. - Często jest tak, że człowiek przejdzie dwie sytuacje ostrego stresu i sobie z nimi poradzi, a trzecie zdarzenie, często o wiele mniejszym nasileniu, skumuluje emocje. I na przykład niegroźna stłuczka wyzwoli reakcję stresu traumatycznego.
Pamiętam strażaka, który w pierwszej swojej akcji zobaczył spalone zwłoki dzieci. Trafił do nas po pół roku i właściwie nie nadawał się do pracy. Robiliśmy wszystko by mógł wrócić do służby. Stało się to po roku. Wrócił, ale nie do ratowania ludzi – do logistyki.
2. Wychodzenie z traumy
Jola wyszła ze szpitala zaopatrzona przez psychiatrę w leki antydepresyjne. – Uprzedził mnie, że aby zadziałały trzeba czekać przynajmniej dwa tygodnie. Na przecierpienie tego czasu dostałam tabletki na sen. Były otępiające.
Rodzina zajęła się pogrzebem. Jola nie była w stanie nic zrobić. – Wsparcie od bliskich było najważniejsze. Cały czas ktoś przy mnie był. Parzył herbatę, zmuszał do jedzenia. Przytulał. Ciotka umówiła wizytę u psychologa i do niego zaprowadziła.
- Pacjenci często myślą, że poradzą sobie sami. A jednak ciągle mają sny, unikają powtórnego przeżywania wydarzenia – mówi mgr Szwarc. - Trzeba iść na psychoterapię, która trwa długo, ale jest konieczna. Jednocześnie konieczna jest też pomoc psychiatry i odpowiednie leki. Ludziom może się wydawać, że zwariowali, a to sytuacja była tak dyskomfortowa, że nie można jej ogarnąć. Psycholog da wiedzę. Powie co będzie dalej. To ułatwia rozumienie, że to nie jest sytuacja bez wyjścia.
Maria pozbyła się zapachu rozkładających się zwłok na zawsze. – Nie wiem czy pomogła psychoterapia czy to, że w swojej pracy spotykałam się nadal z podobnymi zapachami i zdarzeniami. Nie, to nie tak, że przywykłam. Po prostu mam jakiś pancerz wybudowany. To też nie rutyna. Po prostu przywykłam.
Jola nie przywykła. Musiała nauczyć się żyć ze stratą. Na nowo budować swoje życie bez dziecka. – Bez fizycznej obecności. Czasami mi się śni – uśmiecha się do mnie. A na jawie staram się wspominać tylko te dobre chwile, które dane było nam ze sobą przeżyć.
Zespół stresu pourazowego to nie depresja. To bardzo szerokie pojęcie i nie leczony może skończyć się depresją, uaktywnieniem chorób psychicznych, zaburzeniami emocjonalnymi. ZSP może także prowadzić do wyzwolenia chorób kardiologicznych czy alergii.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.