Trwa ładowanie...

Ponad 8 tys. zakażeń. To może być dopiero początek długo utrzymujących się wzrostów. Przed nami bardzo trudne 2-3 miesiące

Epidemia szybko przyspiesza. Nawet 25 tys. zakażeń na początku listopada
Epidemia szybko przyspiesza. Nawet 25 tys. zakażeń na początku listopada (Getty Images/M.Rogalski)

Kolejny rekord czwartej fali - 27 października odnotowaliśmy 8 361 nowych zakażeń. Tak wysokie przyrosty ostatni raz były notowane w kwietniu. Z prognoz Michała Rogalskiego, twórcy bazy danych o COVID-19 w Polsce, wynika, że za tydzień liczby zakażeń mogą poszybować nawet do 20-25 tys. Eksperci coraz głośniej krytykują bierność rządu. - Każda z ostatnich fal, które przetaczały się przez Polskę, nie kończyła się na kilku tysiącach zakażeń, tylko na kilkudziesięciu. Nie ma powodów sądzić, że ta będzie inna - mówi prof. Jerzy Jaroszewicz, specjalista chorób zakaźnych. - To nie skończy się dobrze - dodaje Rogalski.

spis treści

1. Epidemia szybko przyspiesza. Nawet 25 tys. zakażeń na początku listopada

Michał Rogalski zyskał międzynarodowy rozgłos, punktując błędy w covidowych statykach prezentowanych przez rząd. Młody analityk stworzył profesjonalną bazę danych dotyczących przebiegu epidemii w Polsce. Do dziś korzystają z niej naukowcy i lekarze. Rogalski przyznaje, że przekroczenie bariery 10 tys. zakażeń dziennie w najbliższych dniach jest niemal pewne. Jeżeli utrzyma się tendencja do podwajania liczby zakażeń w porównaniu z danymi z poprzedniego tygodnia, to możemy dojść nawet do 12 tys. Co będzie dalej?

- Wydaje mi się, że jeżeli w najbliższych dniach utrzyma się dalej tak szybki przyrost zakażeń, to sytuacja stanie się bardzo trudna. Tak szybki wzrost spowoduje, że już na początku listopada możemy dojść do blisko 20, a nawet 25 tys. chorych dziennie. Widać, że epidemia bardzo szybko przyspieszyła od końcówki poprzedniego tygodnia. Był dzień, gdzie liczba zakażeń wzrosła o 115 proc. Natomiast te prognozy często muszą być korygowane. W związku z tym zawsze jest opracowywanych kilka scenariuszy. Pesymistyczny wariant zakłada, że w tym tygodniu będziemy mieli 12 tys. zakażeń, a za tydzień 25 tys. Bardziej optymistyczny, jeżeli przyrosty zakażeń trochę wyhamują - w tym tygodniu będzie 10 tys. zakażeń, w kolejnych 15-20 tys. - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Michał Rogalski.

Zobacz film: "Nie zgłaszają się na testy, nie wierzą w koronawirusa"

A to może być dopiero początek długo utrzymujących się wzrostów. Rogalski zaznacza, że epidemia jest zjawiskiem, które w długim okresie bardzo trudno przewidzieć. W prognozach i modelach matematycznych jest uwzględnianych bardzo wiele czynników, które mogą ulec zmianie, jak tempo reprodukcji wirusa czy mobilność społeczeństwa.

Nowe przypadki (czerwona linia) i zmiana tygodniowa nowo wykrywanych przypadków w proc. (czarna linia)
Nowe przypadki (czerwona linia) i zmiana tygodniowa nowo wykrywanych przypadków w proc. (czarna linia) (Michał Rogalski/Twitter)

2. Szczyt czwartej fali może być rozłożony w czasie. To będzie ogromnym obciążeniem dla szpitali

Większość analityków, podobnie jak Rogalski, prognozuje, że czwarta fala będzie miała nieco inny przebieg niż dwie poprzednie. Maksimum zakażeń i hospitalizacji będzie niższe, ale bardziej rozłożone w czasie.

- Narasta czwarta fala, przed nami bardzo trudne 2-3 miesiące. Obecnie widzimy szczyt góry lodowej w postaci ludzi, którzy są hospitalizowani albo wykrywani wśród pacjentów objawowych, którzy zgodzą się na badanie, a przecież wiemy, że jest mnóstwo pacjentów bezobjawowych, skąpoobjawowych oraz takich, którzy odmawiają badania - przypomina dr Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog, ekspert NRL ds. COVID-19.

Szczyt czwartej fali może być długi i płaski. To będzie ogromne obciążenie dla szpitali
Szczyt czwartej fali może być długi i płaski. To będzie ogromne obciążenie dla szpitali (Getty Images)

Podobnego zdania jest Rogalski: - Według mnie szczyt tej fali będzie przypadał na przełom listopada i grudnia, wtedy też prawdopodobnie obłożenie szpitali będzie największe. Niewykluczone, że ta fala nie będzie wyglądać tak jak poprzednie: czyli szybkie osiągnięcie szczytu i szybki spadek, ta górka może być bardziej płaska, co jest nawet gorsze. Najważniejsze w walce z epidemią jest ograniczenie liczby osób trafiających do szpitali, a płaska górka sprawi, że ten okres wysokiego obłożenia szpitali będzie trwał dłużej - tłumaczy analityk.

3. Korzystny wpływ szczepień? Liczby jasno pokazują zależność

Rogalski nie ma wątpliwości, że siłę rażenia czwartej fali ograniczą szczepienia. Nawet jeżeli liczby zakażeń będą równie wysokie, jak podczas poprzednich fal, liczba pacjentów wymagających hospitalizacji będzie proporcjonalnie niższa.

- Z danych, które obserwuję wynika, że hospitalizacji i zgonów jest mniej niż w zeszłym roku przy podobnym poziomie zakażeń. Wtedy było już dwa razy więcej osób hospitalizowanych. Widać to też na przykładzie Wielkiej Brytanii, która notuje teraz po kilkadziesiąt tysięcy zakażeń dziennie, ale sytuacja w szpitalach jest tam i tak 3-4 razy korzystniejsza niż podczas poprzednich fal. Przy czym warto zaznaczyć, że tam jest 70 proc. osób zaszczepionych, u nas 50 proc., ale aktualne dane pokazują, że efekt szczepień będzie i u nas doskonale widoczny - wyjaśnia Rogalski.

- W bardzo pesymistycznym scenariuszu możliwe jest nawet pobicie dotychczasowych rekordów liczby zakażeń. Jednak dzięki szczepieniom obłożenie szpitali i liczba zgonów w stosunku do poprzednich fal będzie dużo niższa - prognozuje.

Liczba zajętych łóżek  i respiratorów w 2021 r. (czerwone linie) - w porównaniu do danych z 2020 r. (jaśniejsze linie)
Liczba zajętych łóżek i respiratorów w 2021 r. (czerwone linie) - w porównaniu do danych z 2020 r. (jaśniejsze linie) (M. Rogalski/ Twitter)

4. Śląskie na razie radzi sobie najlepiej

Jak wygląda sytuacja w poszczególnych regionach? Na razie wydaje się, że najlepiej radzi sobie woj. śląskie. Dziś odnotowano tam 517 zakażeń - 4 wynik w skali kraju, ale dane z ostatnich dni pokazują, że są tam najniższe współczynniki zarówno pod względem liczby zakażeń w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, jak i odsetka pozytywnych testów w kierunku koronawirusa. Średni odsetek wyników pozytywnych wynosi tam 6 proc., a wskaźnik średniej liczby przypadków na 100 tys. mieszkańców - 5,1.

- Wydaje się, że jest to zasługa z jednej strony wysokiego odsetka zaszczepionych w tym rejonie, ale również jest to województwo, które dość dotkliwie odczuło poprzednie fale, więc jest tam sporo ozdrowieńców. Z kolei w woj. lubelskim i podlaskim odsetek pozytywnych testów wynosi już 25 proc. To bardzo wysokie wartości. Jest to jeden z najistotniejszych wskaźników, który mówi, jak sobie radzimy z pandemią. Oczywiście nigdy nie jesteśmy w stanie wyłapać wszystkich chorych, ale odsetek wyników pozytywnych mówi, jak dużo osób wymyka się systemowi testowania i jednocześnie jak kontrolujemy epidemię. Wytyczne WHO mówią, że jeżeli ten odsetek wynosi do 5 proc. tzn., że epidemia jest pod kontrolą. U nas w skali całego kraju wynosi on 12 proc. - zauważa Rogalski.

(Piotr Tarnowski/Twitter)

5. "Niepokojące są zachorowania wśród zaszczepionych"

Eksperci czekają na działania rządu. Mimo że tym razem mamy doświadczenie, dokładne analizy sytuacji, działania są podejmowane bardzo chaotycznie, a komunikaty przekazywane przez ministra - sprzeczne.

- Prognozy są takie, że każda z ostatnich fal, które przetaczały się przez Polskę, nie kończyła się na kilku tysiącach zakażeń, tylko na kilkudziesięciu. Nie ma powodów sądzić, że ta będzie inna, przy 50 proc. odsetku wyszczepienia populacji i dużym spadku odporności pochorobowej i poszczepiennej. Co więcej, to co jest niepokojące, to coraz częstsze przypadki zachorowań osób, które były szczepione dwoma dawkami. Nie są to zachorowania ciężkie, co nie zmienia faktu, że są to osoby, które mogą tego wirusa transmitować na inne osoby nieszczepione - podsumowuje prof. Jerzy Jaroszewicz, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Chorób Zakaźnych i Hepatologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

Z kolei Michał Rogalski dodaje, że wygląda na to, że rząd gra na przeczekanie. Czeka aż sytuacja zrobi się na tyle dramatyczna, że społeczeństwo będzie bardziej wyrozumiałe dla wprowadzanych ograniczeń.

- W tym momencie nie ma żadnych wytycznych, trudno nie mieć wrażenia, że to nie są decyzje racjonalne, tylko podyktowane politycznie. Ale od ogółu społeczeństwa nie można wymagać logicznych decyzji podyktowanych dogłębną analizą sytuacji, większość społeczeństwa raczej kieruje się emocjami - zauważa Rogalski.

- To nie skończy się dobrze. W walce z epidemią nie można kierować się emocjami czy polityką, jeżeli chce się opanować sytuację i uratować jak najwięcej ludzi, to trzeba patrzeć na dane, słuchać ekspertów, lekarzy i na tej podstawie podejmować decyzje. Gdyby tak było, to obostrzenia (szczególnie w województwach lubelskim i podlaskim) byłyby wprowadzone już kilka tygodni temu - gorzko puentuje.

6. Raport Ministerstwa Zdrowia

W środę 27 października resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 8 361 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2.

Najwięcej zakażeń odnotowano w województwach: mazowieckim (1687), lubelskim (1632), podlaskim (804), śląskim (517). Z powodu COVID-19 zmarły 44 osoby, z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 89 osób.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze