Tysiące Polaków miało przyjąć "wadliwą" szczepionkę. Lekarz uspokaja
NIK przeprowadził kontrole związane z wydatkowaniem środków publicznych w czasie pandemii. Ich raport zarzuca władzy "nieprawidłowości, nadużycia i niegospodarność". Mowa o wyrzuconych w błoto miliardach złotych. Niemal 118 tys. Polaków miało też przyjąć szczepionki z wadami jakościowymi. - To nie oznacza, że coś jest "wadliwe". To oznacza tylko tyle, że co najwyżej może być mniej skuteczne – wyjaśnia dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
1. Zmarnowane szczepionki, zmarnowane pieniądze
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś w czwartek na konferencji w Warszawie przedstawił wyniki kolejnych dwóch kontroli dotyczących przebiegu pandemii COVID-19.
- Wnioski pierwszej z nich jasno pokazują, że Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie wywiązała się należycie ze swoich obowiązków. Nie zadbano o efektywne zarządzanie funduszem, nie dopilnowano wszystkich aspektów jego funkcjonowania, a wydatki nie zostały zaplanowane w sposób rzetelny. W związku z tym całościowy nadzór nad funduszem należy ocenić w sposób jednoznacznie negatywny - powiedział Banaś.
Kontrola dotycząca Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 również została krytycznie oceniona. Na zakontraktowane na wartość niemal 14 mld złotych szczepionki NIK negatywnie ocenił zakontraktowanie o wartości ok. 8,4 mld zł. Już dotychczas zawarte kontrakty zapewniały bowiem kilkukrotne wyszczepienie populacji polskiej. Co więcej, tajemnicą nie był wówczas fakt, że spadało zainteresowanie szczepieniami. Skutek? Przeterminowanie, a następnie utylizacja ponad 13 milionów dawek wg stanu na koniec 2022 r., o łącznej wartości niemal miliarda złotych. Banaś określił to postępowanie jako "daleko idącą niegospodarność".
- Wydźwięk raportu NIK, nie tylko fragmentu, który dotyczy szczepień, jest dramatyczny. Udowadnia, jak bardzo pozbawione wszelkich elementów kontroli były zakupy podczas pandemii – przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie wirusolog i mikrobiolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
Ekspert mówi wprost: to marnowanie publicznych pieniędzy.
- Te pieniądze można było dużo wcześniej wydać na racjonalną kampanię skłaniającą do szczepień, a być może wtedy trochę więcej Polaków by się zaszczepiło. Już na początku listopada 2022 r. wiadomo było, że szczepionki będą, a pojawiły się one w Polsce półtora miesiąca później. Cały ten czas można było poświęcić na spokojną kampanię, a nie na to, co miało w rzeczywistości miejsce. A później? Kolejny absurd: totalny brak kontroli nad zamówieniami – podkreśla.
2. Woda na młyn antyszczepionkowców. "Wadliwe" szczepionki
"Rażący brak nadzoru" NIK stwierdził w odniesieniu do Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego, który sprawował pieczę nad bezpieczeństwem obrotu szczepionkami przeciw COVID-19. O sprawie 117 600 szczepionek z wadami jakościowymi, które mogły zostać podane pacjentom, pisaliśmy w piątek, 29 września.
NIK wskazuje, że do GIF 23 kwietnia 2021 r. wpłynęła od Europejskiej Agencji Leków informacja w systemie Rapid Alert o podejrzeniu wystąpienia wady jakościowej, określonej jako wada klasy II, czyli takiej, która mogła spowodować chorobę lub niewłaściwe działanie. Chodziło o jedną serię szczepionek stosowanych u polskich pacjentów.
GIF nie wydał decyzji o wstrzymaniu lub wycofaniu tej serii szczepionki z obrotu. Rok później Federalna Agencja ds. Produktów Leczniczych i Zdrowotnych z Belgii poinformowała GIF o wycofaniu tej serii, o czym Inspektorat z kolei poinformował Rządową Agencję Rezerw Strategicznych.
"Działania te były jednak bezprzedmiotowe, gdyż cała ilość tej serii szczepionki została już podana pacjentom" - zaznacza NIK.
Drugie zgłoszenie z 7 kwietnia 2022 r. pochodziło z hiszpańskiej agencji ds. leków i produktów sanitarnych (AEMPS). Występująca w szczepionce wada jakościowa mogła stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów (wada I klasy). GIF w odpowiedzi na zarzut NIK tłumaczy, że w pierwszym przypadku EMA nie zalecała zaprzestania podawania szczepionek, a w drugim "wadliwa seria została w 100 proc. zabezpieczona i zwrócona do producenta".
Mimo to sprawa budzić może niepokój, zwłaszcza wśród osób, które od momentu pojawienia się szczepionek na polskim rynku były do nich nastawione sceptycznie. W kontekście nadchodzącego sezonu jesienno-zimowego i wracającego jak bumerang problemu wyszczepienia polskiego społeczeństwa, kwestia wyjaśnienia bezpieczeństwa szczepionek jest kluczowa.
Zapytany o to, czy mamy powody do obaw i co w rzeczywistości oznaczały "wady" szczepionek, dr Dzieciątkowski uspokaja.
- Ewidentnie doszło do popełnienia błędów, które nie powinny mieć miejsca. Mimo to nie należy podnosić narracji, że pacjenci otrzymali wadliwe i potencjalnie szkodliwe szczepionki – mówi wprost.
- Żadna z tych szczepionek nie była "wadliwa". Pochodziły one z partii zatwierdzanych i przyjmowanych przez Europejską Agencję Leków oraz Unię Europejską. Co najwyżej mogły być one przechowywane w niewłaściwych warunkach chłodniczych, ewentualnie mogły być krótko po terminie ważności serii. To nie oznacza, że coś jest "wadliwe". To oznacza tylko tyle, że co najwyżej może być mniej skuteczne – wyjaśnia.
Podkreśla, że ryzyko zagrożenia życia czy zdrowia dla pacjentów, którzy przyjęli szczepionki, nie zachodzi. Jedynym potencjalnym skutkiem może być natomiast "niewytworzenie pełnej odpowiedzi immunologicznej".
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
- #SzczepSięNiePanikuj. Dlaczego po szczepieniu nie powinno się stosować leków z ibuprofenem? Wyjaśnia prof. Flisiak
- Alergia na szczepienie przeciw COVID-19? Badanie wykazało, że ryzyko jest marginalne
- WHO: Podawanie kolejnych dawek przypominających nie jest sensowną strategią. Potrzeba nowej szczepionki
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.