Coraz więcej Polaków z boreliozą. Wybierają niebezpieczną metodę leczenia
Dramatycznie przybywa chorych na boreliozę. W tym roku wykryto już ponad 5,6 tys. nowych zakażeń. Tymczasem lekarze ostrzegają, że antybiotyki powinno się brać tylko na wczesnym etapie choroby. - Pacjenci z przewlekłą boreliozą próbują wymusić długotrwałe leczenie antybiotykami, nie zdając sobie sprawy z poważnych powikłań - podkreśla dr n.med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej ds. Zagrożeń Epidemicznych.
1. Coraz więcej chorych na boreliozę
Jak wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, w tym roku potwierdzono w Polsce już 5607 przypadków boreliozy. To o 1,2 tys. więcej niż rok wcześniej. Więcej jest też przypadków kleszczowego zapalenia mózgu. Od początku stycznia do połowy lipca wykryto 103 przypadki, a w analogicznym czasie w ubiegłym roku - 63.
Lekarze ostrzegają, że co trzeci, a nawet co drugi kleszcz - może być zakażony krętkami Borrelia burgdorferi. Dlatego przed wyjściem do lasu czy parku powinniśmy zabezpieczyć się w skuteczne repelenty, a także osłaniać nogi i głowę oraz zakładać zakryte buty. Uważać trzeba też w mieście, gdzie kleszcze mogą przebywać w trawach czy niskich krzakach. Po powrocie do domu należy dokładnie obejrzeć całe ciało, ale szczególnie te miejsca, w które kleszcze chętnie się wbijają - pod pachami, w zgięciach kolan, za uszami.
Jeśli zauważymy tego groźnego pajęczaka, należy go jak najszybciej usunąć (pęsetą lub specjalną kleszczołapką), a miejsce wkłucia dokładnie zdezynfekować. Im szybciej to zrobimy, tym mniejsze ryzyko zakażenia.
W przypadku pojawienia się objawów, w tym najbardziej charakterystycznego rumienia wędrującego, należy zgłosić się do lekarza i wykonać badania diagnostyczne (testy ELISA i Western blot).
2. Antybiotyki tylko w ostrej fazie choroby
Wczesne wykrycie boreliozy i rozpoczęcie leczenia daje szansę na całkowite wyleczenie. Kiedy choroba jest w fazie przewlekłej, jej leczenie jest trudniejsze i jak się okazuje, może być bardzo niebezpieczne.
- Zasady leczenia boreliozy możemy porównać do leczenia COVID-19. Lek przeciwbakteryjny podajemy tylko w fazie ostrej zakażenia. Tak, jak leki przeciwwirusowe w COVID, są skuteczne tylko w początkowej fazie choroby. Po kilku miesiącach występują objawy poinfekcyjne, zależne od aktywacji układu immunologicznego, gdzie stosuje się zupełnie inną terapię - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie dr n.med. Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej ds. Zagrożeń Epidemicznych.
- Niestety pacjenci z przewlekłą boreliozą próbują często wymusić na lekarzach długotrwałe leczenie antybiotykami, nie zdając sobie sprawy, że nie ma naukowych dowodów na skuteczność takiej terapii, a co gorsza może ona prowadzić do poważnych powikłań - ostrzega lekarz.
Ekspert zaznacza, że kluczowa jest różnica między ostrą fazą boreliozy a jej przewlekłą postacią. - W ostrej fazie stosujemy leki, które mają zabić bakterie, czyli krętki Borrelia. W fazie przewlekłej mamy do czynienia ze stanem zapalnym, a także często z odczynem autoimmunologicznym, który jest skutkiem zakażenia, ale w organiźmie nie ma już wówczas bakterii - mówi dr Grzesiowski.
- Stąd w ostrej fazie choroby, do ok. trzech miesięcy od ukąszenia przez kleszcza, antybiotykoterapia przynosi oczekiwane efekty i jest ogromna szansa na całkowite wyleczenie. Podobnie jest w przypadku neuroboreliozy czy kardioboreliozy - wyjaśnia dr Grzesiowski.
3. "Nie ma naukowych dowodów"
- Nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że antybiotykoterapia jest skuteczna w przewlekłej fazie choroby. Nadal nie została zatwierdzona jako metoda leczenia, więc powinna być stosowana wyłącznie jako eksperyment medyczny zatwierdzony przez komisję bioetyczną - podkreśla dr Grzesiowski.
Lekarz dodaje, że poprawa, którą często obserwują pacjenci, którzy jednak przyjęli antybiotyk, nie wynika z działania leku. Może to być m.in. skutek tego, że objawy choroby same ustąpiły. U części pacjentów choroba cofa się samoistnie.
- Niestety są lekarze, którzy przypisują recepty na antybiotyki pacjentom, którzy zmagają się z zespołem poboreliozowym i często sięgają po niesprawdzone metody. Zdarza się, że przyjmują antybiotyki nawet dwa-trzy lata, a w ekstremalnych sytuacjach - pięć lat. To może być bardzo niebezpieczne dla zdrowia i powodować inne poważne powikłania - ostrzega ekspert.
4. Nadużywanie antybiotyków
Czym grozi długotrwała antybiotykoterapia? - Nadużywanie antybiotyków doprowadza do poważnego uszkodzenia mikrobiomu, a tym samym do uszkodzenia i stanów zapalnych jelit, jamy ustnej, narządów płciowych - zwraca uwagę dr Grzesiowski.
- Zniszczona flora jelitowa to większe ryzyko zakażenia bakterią Clostridioides difficile, które wiąże się z poważnymi dolegliwościami ze strony układu pokarmowego, m.in ostrą biegunką i toksycznym zapaleniem jelit. Uszkodzenie mikrobiomu to także większa podatność na infekcje grzybicze, które również mogą mieć bardzo poważne skutki - podkreśla lekarz.
Zdaniem dra Grzesiowskiego - stosowanie takich terapii w przewlekłej boreliozie powinno być karane. - Niestety, izba lekarska może wszcząć jakiekolwiek postępowanie dopiero po skardze osoby poszkodowanej albo zgłoszeniu przez innego lekarza. Problem w tym, że pacjenci, którzy sami zgłosili się do takiego lekarza, nie złożą skargi. Mało tego, polecają takie leczenie innym chorym, opierając się na opinii lekarza, który uwiarygadnia niepotwierdzone teorie - zaznacza dr Grzesiowski.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.