Trwa ładowanie...

Karetki wyjeżdżają coraz częściej, a sezon dopiero się rozkręca. "To będzie pracowite lato"

 Katarzyna Prus
11.07.2022 17:59
Ratownicy medyczni w sezonie wakacyjnym mają pełne ręce roboty
Ratownicy medyczni w sezonie wakacyjnym mają pełne ręce roboty (Getty Images, archiwum prywatne)

Sezon wakacyjny dopiero się rozkręca, a ratownicy medyczni już mają pełne ręce roboty. Pomoc jest najczęściej wzywana do zasłabnięć, udarów słonecznych, a także wypadków na ścieżkach rowerowych i nad wodą, często po alkoholu. Jest też więcej zatruć dopalaczami. - Zdarza się, że pacjenci po alkoholu i narkotykach są bardzo agresywni i przywozi ich już karetka w asyście policji. Jeśli stwarzają zagrożenie dla własnego zdrowia lub życia, albo innych osób, wówczas stosujemy przymus bezpośredni - przyznaje Agnieszka Ponieważ, szefowa SOR w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. kard. S. Wyszyńskiego w Lublinie.

spis treści

1. Karetki wyjeżdżają coraz częściej

Ze względu na pandemię dwa ostatnie sezony wakacyjne były dla ratowników medycznych trochę spokojniejsze. - Wyjazdów karetek było mniej. Wracamy już jednak do przedpandemicznej “normy”. Mimo że wakacje dopiero się rozkręcają, już widzimy, że to będzie pracowity sezon - przyznaje Dariusz Gruda, ratownik medyczny z Lublina.

Dariusz Gruda zauważa, ten sezon wakacyjny będzie dla ratowników medycznych bardzo pracowity
Dariusz Gruda zauważa, ten sezon wakacyjny będzie dla ratowników medycznych bardzo pracowity (archiwum prywatne)
Zobacz film: "Ile zrobisz pompek? Prosty test pozwala określić ryzyko chorób serca"

W lecie, a szczególnie w weekendy karetki wyjeżdżają znacznie częściej. - Są dni, że takich wyjazdów jest nawet o połowę więcej - 10, a nawet więcej w ciągu jednego dyżuru. Mamy dosłownie wezwanie za wezwaniem. Na przerwę zostaje nam może 10 minut, podczas których musimy m.in. uzupełnić leki czy sprzęt. Trudno tu więc mówić o jakimkolwiek odpoczynku, skoro nawet nie ma czasu, żeby coś zjeść czy wypić. Jeśli do tego dochodzi upał, jest to naprawdę wyczerpujące - przyznaje ratownik.

Nie oznacza to jednak, że w czasie wakacji karetki jeżdżą częściej niż w pozostałych miesiącach. Przy jednoczesnym wzroście typowo sezonowych interwencji, spada liczba innych wezwań. Dlatego trudno to jednoznacznie określić.

- W całym województwie lubelskim jest standardowo ok. 100-200 wyjazdów karetek w ciągu doby. Standardowo, poza sezonem letnim, ok. 10 proc. z tego to wyjazdy związane z pogodą. W lecie, w związku z upałami jest ich nawet trzykrotnie więcej - przyznaje Artur Rogowski, szef dyspozytorni medycznej w województwie lubelskim.

- Dlatego trzeba się nastawić psychicznie i czasem zacisnąć zęby. Niestety nawet po najcięższym dyżurze nie mamy z reguły wystarczająco dużo czasu na odpoczynek. Po 12 godzinach, a czasem nawet szybciej, musimy jechać do drugiej pracy. Mimo że warunki wynagrodzenia ratowników poprawiły się w ostatnim czasie, to nadal nie jest to taka zmiana, żeby pozwalała nam na pracę w jednym miejscu - zaznacza gruda.

Jakich wezwań jest w letnie weekendy najwięcej? - Rośnie liczba urazów, spowodowana wzmożoną weekendową rekreacją, np. na rowerze, rolkach czy hulajnogach. Chodzi o skręcenia i złamania, ale też poważne urazy głowy. Ruch na ścieżkach rowerowych jest bardzo duży i wypadki są niestety standardem. Wynika to z nieuważnej jazdy, ale też braku odpowiednich zabezpieczeń, przede wszystkim kasku - mówi Dariusz Gruda.

2. Alkohol w mieście i nad wodą

- Jest też już coraz więcej wezwań do osób wypoczywających nad wodą. Niestety wiąże się to ze spożywaniem nadmiernych ilości alkoholu, co w połączeniu z upałem i kąpielą może prowadzić do tragicznych sytuacji - podkreśla Gruda.

- Kiedy wchodzimy rozgrzani do chłodniejszej wody, może dojść do szoku termicznego, prowadzącego do silnych skurczów czy zasłabnięcia. Zdarza się to nawet najlepszym pływakom, brawura i przekonanie o własnych umiejętnościach bywają bardzo złudne - ostrzega ratownik medyczny.

Ratownicy mają też wiele wezwań podczas nocnych dyżurów, w których alkohol i środki psychoaktywne też odgrywają kluczową rolę.

3. Powrót dopalaczy

- Ten sezon może być powrotem do bardziej intensywnych wakacji. Obawiamy się też, jak będzie wyglądała jesień, kiedy wrócą studenci i w pełni stacjonarne zajęcia. Przez to, że zajęcia na uczelniach odbywały się przeważnie zdalnie, mieliśmy znacznie mniej interwencji związanych ze studentami pod wpływem alkoholu i środków psychoaktywnych - mówi Agnieszka Ponieważ, szefowa SOR w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. kard. S. Wyszyńskiego w Lublinie.

Dodaje, że w typowo wakacyjne interwencje obfitują szczególnie weekendy. - Wtedy mamy najwięcej pracy. Mieliśmy już pierwszych pacjentów przywiezionych m.in. z zakrapianych imprez przy grillu czy podtopień, które wiązały się ze spożywaniem alkoholu nad wodą - wskazuje szefowa lubelskiego SOR.

- Ostatnio obserwujemy też powrót dopalaczy i coraz więcej przypadków zatruć takimi substancjami u nastolatków. Wszystko zależy, jak organizm reaguje na środki psychoaktywne. Zdarza się, że pacjenci po alkoholu i narkotykach są bardzo agresywni i już przywozi ich karetka w asyście policji. Wtedy od razu wiemy, że z tym pacjentem jest problem - dodaje lekarka.

4. Policja albo przymus bezpośredni

Precyzuje, że to najczęściej agresja słowna, groźby czy próba agresji fizycznej skierowanej zarówno do personelu oddziału, jak i innych pacjentów. - Zdarza się, że wzywamy policję i po diagnostyce, jeśli pozwala na to stan zdrowia, taki pacjent jest zabierany do izby wytrzeźwień. Jeśli jednak zachowanie pacjenta stwarza zagrożenie dla zdrowia lub życia jego albo innych osób, wówczas stosujemy przymus bezpośredni polegający najczęściej na przytrzymaniu w celu podania leków - tłumaczy dr Agnieszka Ponieważ.

- Staramy się unikać bardziej drastycznych metod i używania pasów nadgarstkowo-kostkowych, bo jest to bardzo absorbujące dla personelu i ogranicza możliwości zajmowania się innymi pacjentami. Nie zawsze jednak możemy z tego zrezygnować - przyznaje lekarka.

Dodaje, że ustawa narzuca na medyków bardzo szczegółowe obowiązki w takich sytuacjach m.in. monitorowanie co kwadrans parametrów życiowych pacjenta czy prowadzenie odrębnej dokumentacji związanej z zastosowaniem przymusu bezpośredniego.

5. Odowodnienie, udar cieplny, zasłabnięcia

W lecie w ciągu dnia w związku z wysokimi temperaturami jest bardzo dużo przypadków odwodnienia, zasłabnięcia czy udaru słonecznego. - Najczęściej dotyczy to osób starszych, które zaniedbują regularne picie wody i wybierają się np. na spacer w czasie, kiedy słońce najsilniej grzeje. Bardzo narażone na odwodnienie i udar cieplny są też dzieci i osoby, które mają choroby przewlekłe - zwraca uwagę Gruda.

- Najczęściej ratownicy wyjeżdżają do pacjentów odwodnionych, którzy dostali udaru cieplnego i zasłabli. Ale może być to też gorsze samopoczucie wynikające z wieku i chorób przewlekłych, które pogoda może nasilać. To przeważnie wyjazdy do seniorów, ale zdarzają się też młodsi pacjenci, którzy źle znoszą upały - potwierdza Rogowski.

Uważać powinny też osoby, które są uczulone na jad owadów błonkoskrzydłych. - Jeśli mają świadomość swojego stanu, powinny mieć przy sobie strzykawkę z adrenaliną. W przypadku wstrząsu anafilaktycznego, taki zastrzyk może uratować życie. Szczególnie jeśli mamy do czynienia z jadem szerszenia. Tu liczą się dosłownie sekundy. Pamiętajmy, że w lecie na karetkę, ze względu na wzrost wezwań można czekać dłużej. Jeśli więc możemy, zróbmy wszystko, aby się ochronić - apeluje ratownik medyczny.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze