Trwa ładowanie...

Kleszcze afrykańskie dotarły do Polski. Wirusolog uspokaja Polaków

 Aleksandra Zaborowska
06.08.2024 19:33
Kleszcze afrykańskie już w Polsce. Ale nie ich powinniśmy się obawiać
Kleszcze afrykańskie już w Polsce. Ale nie ich powinniśmy się obawiać (Getty Images, East News)

Kleszcze afrykańskie od miesięcy rozprzestrzeniają się po Europie. Eksperci alarmują, że są one odpowiedzialne za roznoszenie groźnej choroby - krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej. - Znalezienie kleszcza Hyalomma na terenie Polski nie oznacza jeszcze, że zagrożenie z jego strony jest dla nas realne - tłumaczy wirusolog prof. Krzysztof Pyrć.

spis treści

1. Kleszcze afrykańskie. Już trzy przypadki w Polsce

Kleszcze afrykańskie, o których ekspansji w Europie mówi się od kilku miesięcy, odnotowane zostały także w Polsce i to w trzech miejscach: w okolicach Poznania, Częstochowy i Barankowa. Pajęczaki zidentyfikowano w wyniku akcji "Narodowe Kleszczobranie", która zachęca Polaków do przesyłania nietypowych kleszczy (uśmierconych) bądź ich zdjęć, na adres Zakładu Eko-epidemiologii Chorób Pasożytniczych na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.

"Wiedza o obecności kleszczy Hyalomma pozwoli na zapobieganie chorobom przenoszonym przez te kleszcze" - podkreślają organizatorzy akcji w oświadczeniu opublikowanym na stronie narodowekleszczobranie.pl.

Pojawienie się kleszczy Hyalomma jest o tyle niepokojące, że są gatunkiem, którego wcześniej nie zidentyfikowano na terenach Polski. Ponadto pajęczaki te mogą być źródłem niebezpiecznych bakterii i wirusów, na czele z wirusem krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej (wirus CCHFV). Choroba ta cechuje się śmiertelnością na poziomie od 10 do nawet 60 proc. Ale czy faktycznie mamy się już czego obawiać?

Zobacz film: "Cukrzyca. Historia Mai"

- Znalezienie kleszcza Hyalomma na terenie Polski nie oznacza jeszcze, że zagrożenie z jego strony jest dla nas realne. Te pajęczaki nie występują u nas endemicznie, nie rozmnażają się, w związku z czym ryzyko wystąpienia przenoszonej przez nie choroby (krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej - przyp. red.) jest, póki co, bardzo małe. Na takiej samej zasadzie możemy się bać, że nas rekin zje w Bałtyku - tłumaczy prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w rozmowie z WP abcZdrowie.

To, że do zagrożenia należy na razie podchodzić ze spokojem, nie oznacza jednak, że wkrótce sytuacja ta nie ulegnie zmianie.

- To ryzyko może stać się realne, bo, wraz ze zmianami klimatu, kleszcze te przesuwają się coraz bardziej na północ i np. w Hiszpanii występują już endemicznie i faktycznie powodują zakażenia. Jeżeli więc klimat będzie się dalej zmieniał, ta niebezpieczna choroba pojawi się i u nas - dodaje ekspert.

Prof. Pyrć podkreśla jednak, że znacznie większym zagrożeniem są w tym momencie komary, które mogą przenosić m.in. wirusa choroby Zachodniego Nilu. I to nie tylko rozprzestrzeniające się komary tygrysie, ale i komary pospolite.

2. Polskie kleszcze nadal groźne i aktywne

Śledząc zagrożenia ze strony bardziej egzotycznych gatunków pajęczaków, nie należy zapominać o tych obecnych w Polsce, bo to z ich strony jesteśmy narażeni na znacznie więcej realnych zagrożeń.

Zaledwie na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni odnotowano prawie 3 tys. nowych przypadków boreliozy i 82 nowe przypadki kleszczowego zapalenia mózgu (stanowiące prawie 40-procentowy skok). Wyraźny wzrost zachorowań widać nie tylko w bieżących statystykach, ale także w zestawieniu z liczbami z zeszłego roku: o 17 proc. w przypadku kleszczowego zapalenia mózgu i 27 proc. w przypadku boreliozy. Przed jedną z tych chorób może chronić nas jednak szczepionka, do której przyjmowania zachęcają wirusolodzy.

- Szczepmy się na odkleszczowe zapalenie mózgu. Mam nadzieję, że niedługo otrzymamy także szczepionkę na boreliozę, bo już pojawiły się wyniki trzeciej fazy badań, które sugerują, że i przed tą chorobą będziemy mogli wkrótce skutecznie się chronić - apeluje prof. Pyrć.

Pełną skuteczność szczepionki na kleszczowe zapalenie mózgu zapewnia przyjęcie trzech dawek pierwotnych oraz regularnych dawek przypominających (co trzy-pieć lat). Podanie preparatu zimą czy na początku wiosny oferuje ochronę już w najbliższym sezonie (od wiosny do jesieni). U 95 proc. zaszczepionych rozwijają się przeciwciała chroniące przed powikłaniami choroby - a te mogą obejmować przewlekłe bóle głowy, ale i porażenia, niedowłady czy zaburzenia psychiatryczne, które rozwijają się nawet u 58 proc. chorych.

Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze