Wzrost zakażeń o 25 proc. "Obserwujemy bardzo niepokojącą tendencję"
Pneumokoki atakują coraz silniej, co widać po alarmującym wzroście przypadków ciężkich zakażeń. Inwazyjna postać choroby może skończyć się śmiercią lub ciężkimi powikłaniami.
W tym artykule:
Umiera połowa chorych
Eksperci Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Chorób Infekcyjnych alarmują, że jest coraz więcej przypadków inwazyjnej choroby pneumokokowej, a wzrost sięga aktualnie już 25 proc. (1575 przypadków w 2023 roku w porównaniu do 1252 w 2022 roku). 90 proc. tych przypadków dotyczy dorosłych pacjentów.
Co więcej, statystyki z pierwszych miesięcy tego roku wskazują, że problem tak szybko nie zniknie. Z najnowszego raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB wynika, że do końca kwietnia tego roku zanotowano 1 556 przypadków inwazyjnej choroby pneumokokowej, podczas gdy w analogicznym okresie ubiegłego roku były 1 343 takie przypadki.
- Pneumokoki to bardzo niebezpieczne bakterie z kilku powodów. Są wszechobecne, świetnie czują się w temperaturze pokojowej i nie tak łatwo wyeliminować je ze środowiska. Bardzo charakterystyczna jest też ich wysoka patogenność - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Adam Antczak, pulmonolog, przewodniczący Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Chorób Infekcyjnych.
- Spośród 100 znanych serotypów tych bakterii, jedna trzecia jest wysoce patogenna, co oznacza, że wywołuje bardzo ciężkie zakażenia, w wyniku których może dojść między innymi do sepsy, zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, ciężkiego zapalenia płuc - ostrzega lekarz.
Na zagrażającą życiu inwazyjną postać choroby pneumokokowej narażone są szczególnie dzieci do 2. roku życia oraz seniorzy po 65. roku życia. Ma to związek z obniżoną odpornością, która w przypadku małych dzieci dopiero się kształtuje, a u seniorów spada m.in. z powodu dodatkowych chorób.
- Ok. 65 proc. osób po 65. roku życia ma co najmniej dwie takie dodatkowe choroby. To przekłada się na wskaźnik śmiertelności w tej grupie wiekowej, który jest alarmujący i sięga 50 proc. Im starsza osoba, tym ryzyko ciężkiego przebiegu choroby i zgonu jest większe - zaznacza prof. Antczak.
Zakażenie pneumokokami odbywa się drogą kropelkową. Dlatego można zarazić się w bardzo prosty sposób – wystarczy, aby osoba, która jest nosicielem kichnęła lub zakasłała.
Młodzi też są zagrożeni
Fakt, że ryzyko ciężkiego zakażenia pneumokokami rośnie wraz z wiekiem, nie oznacza, że młodzi ludzie mogą czuć się bezpiecznie.
- Wręcz przeciwnie. Musimy pamiętać, że wyższe ryzyko ciężkiego zakażenia jest związane z całą gamą dodatkowych chorób, z którymi zmagają się też młodzi ludzie w wieku 30-40 lat. Należą do nich m.in. nikotynizm, cukrzyca, otyłość, niewydolność serca czy choroby nowotworowe - wskazuje ekspert.
- Choroby nowotworowe stanowią tu szczególną grupę, bo wielu chorych może umrzeć nie tyle z powodu samego nowotworu, ile ciężkiego zakażenia wywołanego np. przez pneumokoki. W przypadku nowotworów krwi takie zakażenia odpowiadają aż za 90 proc. zgonów, a w przypadku raka płuca to nawet 40 proc. przypadków - zaznacza lekarz.
Zwiększone ryzyko inwazyjnej choroby pneumokokowej dotyczy także osób z:
- POChP,
- przewlekłą chorobą nerek,
- z usuniętą śledzioną (np. po urazie),
- po wszczepie implantu ucha środkowego.
Niepokojący wzrost przypadków
Zagrożenie pneumokokami należy traktować bardzo poważnie, tym bardziej że nie da się do końca przewidzieć, jak sytuacja epidemiologiczna będzie się rozwijała.
- Niestety obserwujemy bardzo niepokojącą tendencję wzrostu ciężkich zakażeń i trudno przewidzieć, jak długo wzrost będzie się utrzymywał i czy uda się go zahamować. Ma to na pewno związek z okresem popandemicznym, bo w czasie pandemii środki bezpieczeństwa, które stosowaliśmy przeciwko SARS-CoV-2 działały też przy okazji na inne patogeny - zwraca uwagę prof. Antczak.
- Ponadto, w czasie pandemii w Polsce znacznie poprawiła się diagnostyka mikrobiologiczna, przez co teraz wykrywamy więcej przypadków różnych zakażeń, w tym wywołanych przez pneumokoki - wskazuje lekarz.
Inwazyjna choroba pneumokokowa to nie tylko przypadki śmiertelne, ale też ciężkie powikłania, które mogą doprowadzić do kolejnych zgonów.
- Jedna trzecia chorych po 65. roku życia, którzy przeżyją, będą mieć ciężkie powikłania, takie jak choroba wieńcowa czy udar i niestety umrą w ciągu kolejnych 3-4 lat - przyznaje pulmonolog.
- Ponadto osoby, które już przeszły ciężkie zapalenie płuc wywołane przez pneumokoki i były z tego powodu hospitalizowane mają aż czterokrotnie wyższe ryzyko ponownego ciężkiego zakażenia, którego mogą już nie przeżyć - dodaje ekspert.
Tymczasem pneumokoki są najczęstszą przyczyną zapalenia płuc u dorosłych Polaków (ok. 50 proc. przyczyn hospitalizacji z powodu chorób układu oddechowego u dorosłych).
Ponadto, jak wynika z danych WHO, zapalenie płuc to czwarta przyczyna zgonów, po chorobie wieńcowej, udarze mózgu i POChP, a najczęstszą przyczyną infekcji o ciężkim przebiegu są właśnie bakterie Streptococcus pneumoniae.
Pneumokoki oporne na antybiotyki
Z zakażeniem pneumokokami wiąże się dodatkowe zagrożenie, którego skutki są coraz bardziej alarmujące.
- Niestety to właśnie w przypadku tych bakterii obserwujemy coraz częściej problem antybiotykooporności. Przybywa szczepów odpornych na antybiotyki, co wyraźnie widzimy u pacjentów, którzy trafiają do naszej kliniki. O ile w sezonie infekcyjnym zawsze mieliśmy wzrost przypadków zapaleń płuc, o tyle teraz mamy do czynienia z bardzo niepokojącą zmianą dotyczącą właśnie oporności na antybiotyki - zaznaczał w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.
- Najskuteczniejszą metodą leczenia takich zapaleń płuc są antybiotyki. O ile do niedawna skuteczne było podanie jednego preparatu, o tyle teraz coraz częściej musimy podawać drugi, trzeci czy nawet kombinację kilku antybiotyków, bo wiele z nich po prostu nie działa. Efekt jest taki, że coraz bardziej niszczymy mikrobiotę chorego i uderzamy w jego odporność. I tu koło się zamyka, bo osłabienie odporności to większe ryzyko kolejnych infekcji - wskazywał lekarz.
Coraz więcej szczepów pneumokoków odpornych na antybiotyki powstaje m.in. w Azji, gdzie podróżuje coraz więcej Polaków.
- Taki patogen może zabić każdego, w każdym miejscu. W przypadku lekoopornych szczepów, wiek nie ma już takiego znaczenia, to także śmiertelne zagrożenie dla młodych osób - ostrzegał pulmonolog.
Dlatego tak ważne są szczepienia, które są najlepszą obroną przed zakażeniem groźnymi patogenami.
- Dużym plusem jest fakt, że przeciwko pneumokokom szczepimy się tylko raz w życiu, a szczepienie nie jest sezonowe, więc możemy je wykonać w dowolnym momencie. Powinny o tym pamiętać szczególnie osoby z podwyższonym ryzykiem - apeluje prof. Antczak.
Szczepienia przeciwko pneumokokom (13-walentną szczepionką) są objęte 100 proc. refundacją dla osób powyżej 65. roku życia obciążonych chorobami przewlekłymi, takimi jak m.in. cukrzyca, a także przewlekłe choroby serca, płuc czy wątroby. W przypadku gdy zdecydujemy się zaszczepić osobę poniżej 65. roku życia, preparat jest nierefundowany i pełnopłatny. 13-walentna szczepionka to wówczas kosz ok. 230–290 zł.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.