Trwa ładowanie...

Rekordy zgonów w Polsce z powodu COVID. Jak radzi sobie z tym branża pogrzebowa?

Koronawirus w Polsce. Jak z nadmiernymi zgonami radzi sobie branża pogrzebowa?
Koronawirus w Polsce. Jak z nadmiernymi zgonami radzi sobie branża pogrzebowa? (Getty Images)

Pandemia przyczyniła się do największej od drugiej wojny światowej liczby zgonów w Polsce. Zakłady pogrzebowe mają ręce pełne roboty. W sieci rozwinął się handel miejscami na cmentarzu - w Krakowie można nabyć taki punkt za 59 tys. zł. "Potem wynikają z tego kłopoty" - ostrzega ekspert.

spis treści

1. Najwięcej zgonów od II wojny światowej

Z raportu Ministerstwa Zdrowia wynika, że w ubiegłym roku odnotowano 485,2 tys. zgonów. Dla porównania w roku 2019 odnotowano 418,1 tys. zgonów, co oznacza nadwyżkę w wysokości 67,1 tys. Takiego nadmiaru nie odnotowano dotychczas od czasu II wojny światowej. Dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny wskazują, że wzrosty odnotowuje się także w 2021 roku. W pierwszych 14 tygodniach 2021 r. łączna liczba zgonów sięgnęła 150,6 tys. osób. To aż o 34 tys. zgonów więcej niż w tym samym okresie w 2020 roku. Eksperci nie mają wątpliwości - to pandemia odpowiada za tak złe statystyki.

- Liczba zgonów w dalszym ciągu jest wysoka i nie mówię tylko o zgonach stricte covidowych, ale też "okołocovidowych", które określa się mianem zgonów nadmiarowych. Znamy przypadki, że człowiek nie mógł się doczekać na zabieg planowany, który został odwołany i niestety zmarł - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Robert Czyżak, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej.

Zobacz film: "Smog negatywnie wpływa na przebieg COVID-19"

Wiele zgonów jest konsekwencją utrudnionego dostępu do służby zdrowia i związanym z tym odkładaniem w czasie wizyt u lekarza. Gros osób unika wizyt w placówkach medycznych ze strachu przed koronawirusem. To sprawia, że branża pogrzebowa zmaga się z nadmiarem pracy. Okazuje się, że w wielkich aglomeracjach na pochówek bliskich trzeba czekać kilkanaście dni.

- W Warszawie (na Cmentarzu Bródnowskim czy Północnym) na pogrzeb trzeba czekać około 2 tygodnie, więc jest to bardzo odległy termin. Podobnie jest w innych dużych miastach, Wrocławiu czy Gdańsku. Trochę szybsze terminy są w mniejszych aglomeracjach czy na wsiach, tam pogrzeby odbywają się na bieżąco - wyjaśnia Czyżak.

Koronawirus w Polsce. Jak z nadmiernymi zgonami radzi sobie branża pogrzebowa?
Koronawirus w Polsce. Jak z nadmiernymi zgonami radzi sobie branża pogrzebowa? (Getty)

2. Problemy branży pogrzebowej

Prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej przyznaje, że zakłady pogrzebowe w związku z pandemią nie mogły liczyć na pomoc od rządu.

- Od samego początku mamy problem ze sprzętem ochronnym, takim jak kombinezony, rękawice, gogle, maski czy rękawiczki. To wszystko musieliśmy kupować we własnym zakresie, a kanały dostępu były zamknięte przez rząd, nie mogliśmy tego dostać. Baliśmy się, że skończą nam się zapasy, ale z biegiem czasu sytuacja się polepszyła. Niestety ceny tych produktów wzrosły o 300-400 proc. I musieliśmy się z tym zmierzyć, co znacznie uszczupliło portfele firm pogrzebowych - twierdzi Czyżak.

W związku ze zwiększonym ryzykiem zakażenia SARS-CoV-2 w pracy osoby zatrudnione w zakładach pogrzebowych napisały list do Ministerstwa Zdrowia, w którym poprosili o ujęcie ich w systemie pierwszeństwa szczepień. Z jakim skutkiem?

- Choć branża pogrzebowa wielokrotnie występowała do ministra zdrowia o zakwalifikowanie do szczepień w pierwszej kolejności, bo ma bezpośredni kontakt z ciałami osób zmarłych na COVID-19, odbiera je prosto ze szpitala, nieraz nawet prosto z oddziału covidowego, to mimo wszystko zostaliśmy pominięci. Kazano nam czekać na rejestracje dla naszych roczników. I to jest dla nas duży kłopot, bo my się każdego dnia narażamy - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie pracownik zakładu pogrzebowego, który prosi o anonimowość.

- Często jest tak, że zabieramy zwłoki nie tylko ze szpitala, ale też z domów i my nie wiemy, czy dom jest objęty kwarantanną czy nie. Musimy się zabezpieczać w kombinezony, ochraniacze na buty, rękawice, gogle. Pełna dezynfekcja - dodaje Robert Czyżak.

Bywa też tak, że rodziny będące na kwarantannie nie mogą przygotować zmarłego do pochówku. Przez kilkanaście dni opiekę nad ciałem sprawuje zakład pogrzebowy.

- W takich sytuacjach czekamy na rodziny nie tylko 10 dni, bo jeżeli każdy członek z bliskiej rodziny jest na kwarantannie, ale nie każdy zacznie ją w tym samym terminie, to czas się wydłuża. Nieraz czekamy i 2 tygodnie, aż ktoś przyjdzie i dokona czynności przygotowujących do pogrzebu. Ciało jest przechowywane w chłodni i czeka - wyjaśnia Czyżak.

3. Jak wygląda pochówek osoby zmarłej na COVID-19?

Krzysztof Walicki, prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego, zwraca uwagę na fakt, że Ministerstwo Zdrowia nie wpisało na listę chorób zakaźnych COVID-19, przez co sposób pochówku w przypadku zgonu z powodu infekcji wywołanej koronawirusem różni się od pochówku osoby zmarłej np. na boreliozę.

- W przypadku osób zmarłych na COVID-19 ciała wkłada się do wora i i tak kładzie się je do trumny. Teraz się pojawia pytanie, na które nikt nie był w stanie mi odpowiedzieć: jak długo COVID-19 będzie się konserwował w tym plastikowym worze? Co jeżeli przyjdzie powódź, zaleje cmentarze, tak jak to było kiedyś we Wrocławiu, i te ciała chorych na COVID-19 wypłyną na wierzch? Po co pakować te wory do atmosfery? - pyta Wolicki.

W wypadkach osób zmarłych wskutek choroby zakaźnej na trumnę zakłada się worek foliowy z nieprzepuszczalnego tworzywa sztucznego odpornego na uszkodzenia mechaniczne i zwłoki zawozi się bezpośrednio z miejsca zgonu na cmentarz i dokonuje pochowania w ciągu 24 godzin od chwili zgonu, a po dostarczeniu trumny na cmentarz worek zdejmuje się i spala.

- Kiedy zapytałem Ministerstwo, dlaczego nie uznano COVID-19 za chorobę zakaźną, w odpowiedzi usłyszałem: "w obawie przed tym, że zakłady pogrzebowe mogą nie wyrabiać się z chowaniem zwłok, COVID-19 nie został uznany za chorobę zakaźną". Od początku postulowaliśmy, że ciała chorych na COVID-19 palić, ale w ogóle nie wzięto tego pod uwagę. O wiele łatwiej by nam się pracowało, gdyby ktokolwiek chciał się nas zapytać, jak chować zmarłych w takich przypadkach - dodaje prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.

4. W sieci kwitnie handel miejscami na cmentarzu

Odkąd pandemia zbiera swoje śmiertelne żniwo, w internecie przybywa ogłoszeń dotyczących pochówku na cmentarzu. Można znaleźć zarówno oferty nagrobków wraz z miejscem na nekropolii, jak i samych miejsc, które ogłoszeniodawcy zarezerwowali sobie wcześniej.

Oferty różnią się od siebie w zależności od miejscowości. Jak podaje Wolicki, przykładowo w Krakowie na cmentarzu Rakowickim za miejsce trzeba zapłacić 59 tys. W Warszawie na cmentarzu Bródnowskim można znaleźć ofertę za blisko 21 tys. zł, podobna cena jest oferowana za miejsce na cmentarzu Wolskim. Nieco taniej jest w mniejszych miastach - w Radomiu jest to koszt około 10 tys. złotych, natomiast w Płocku wynosi około 8 tys.

- Proceder kwitnie i jest to rzecz nielegalna, nie ma zgody na handel miejscami na cmentarzach. Taki handel był obecny od zawsze, być może pandemia nasiliła to zjawisko. Robiło się to po cichu, przychodziło się do zarządcy, zarządca wie, że to jest że to jest - kolokwialnie mówiąc - lipa. Ale przymyka na to oczy, bo miejsce trzeba sprzeda. A zarząd z tego żyje - mówi Krzysztof Wolicki.

Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego dodaje, że z konsekwencji tego typu transakcji niewiele osób zdaje sobie sprawę.

- Potem wynikają z tego kłopoty. Jeżeli ktoś sprzedaje miejsce w czterokondygnacyjnym grobie, a jedno miejsce jest, załóżmy, zajęte przez bliskiego, drugie dla sprzedającego, a dwa odsprzedaje, dysponentami grobu stajemy się wszyscy. Jeżeli któryś z tych właścicieli umrze, pozostali muszą wyrazić zgodę na pochówek. Ludzie o tym nie myślą, a zdarza się, że można przez to potem bliskich nie pochować - podsumowuje Krzysztof Wolicki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze