Skorzystało tylko 90 tys. Polaków. Dr Bożena Janicka: "Jestem przerażona"
Od 25 października Polacy mogą się szczepić nową, zaktualizowaną do obecnie występujących wariantów SARS-CoV-2, szczepionką przeciw COVID-19. Dodatkowo Moderna poinformowała, że wygrała przetarg, niebawem więc kolejne szczepionki trafią do Polski. Niestety Polacy nie palą się do szczepień. - Jest bardzo źle - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Bożena Janicka. Skutki już widać w gabinetach, a najgorsze czeka nas zimą.
1. "Jest bardzo źle"
Od 25 października w Polsce dostępny jest bezpłatnie preparat Spikevax JN.1, który Polska odkupiła od Łotwy. To odpowiedź na zapotrzebowanie na szczepienia przed sezonem jesienno-zimowym. Przypomnijmy, że wraz z końcem sierpnia upłynął termin ważności dostępnych szczepionek. W październiku z kolei możliwe było szczepienie się preparatem Pfizera, jednak wyłącznie komercyjnie.
Ministerstwo Zdrowia kupiło 1 mln 54 tys. dawek szczepionki - Moderna i Novavax. Pierwsza transza trafiła już do punktów szczepień. To ok. 160 tys. zamówień, średnio po 100 dawek do jednego punktu. W najnowszym komunikacie prasowym Moderna poinformowała, że wygrała przetarg publiczny ogłoszony przez resort zdrowia.
- Jesteśmy zaszczyceni, że możemy wspierać polską akcję szczepień przeciwko COVID-19 i dostarczać naszą zaktualizowaną szczepionkę przeciwko koronawirusowi - powiedziała Chantal Friebertshäuser, Senior Vice President, General Manager – Europe, Middle-East, Australia, and Canada.
- Wraz ze wzrostem liczby zachorowań spowodowanych przez infekcje układu oddechowego, takich jak COVID-19, zwłaszcza w miesiącach zimowych, niezwykle ważne jest, aby ludzie chronili się, szczepiąc się zaktualizowaną szczepionką przeciwko wirusowi - przekazała.
Najnowsze dane dotyczące szczepień nie napawają jednak optymizmem.
"Ponad 90 tysięcy osób skorzystało z nowej szczepionki przeciwko koronawirusowi. Ten nowy, zaktualizowany preparat jest podawany w Polsce bezpłatnie od tygodnia" - podało 2 listopada RMF FM.
- Jest bardzo źle - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, a także pediatra i specjalistka medycyny rodzinnej. - Jestem przerażona. Miesiąc temu, kiedy nie mieliśmy szczepionek do dyspozycji, zdarzały się pojedyncze jednostki, które pytały o taką możliwość. Dzisiaj mamy totalną ciszę i brak zainteresowania - podkreśla.
- Czasami słyszymy tylko z ust pacjenta: "Pomyślę", "Zastanowię się". Wygląda na to, że zainteresowanie jest właściwie zerowe, chociaż nie dotyczy to tylko szczepień covidowych. Polacy nie chcą się też szczepić przeciw grypie - mówi wprost.
Lekarka wyjaśnia, że kiedy 25 października otworzyła zapisy na szczepienia, miała obawy, czy szczepionek wystarczy. - Moje obawy okazały się płonne. W ciągu tygodnia o szczepienie pytał średnio jeden pacjent. Na liście w jednej przychodni mam pięciu pacjentów, w drugiej - dwóch. Populacja moich pacjentów wynosi osiem tysięcy. Te dane chyba nie wymagają komentarza.
2. Fatalne prognozy na zimę
Farmakolog kliniczny, dr n. farm. Leszek Borkowski, były prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych (URPL), wyjaśnia, że preparaty pojawiły się późno i to ostatnio moment, żeby się zaszczepić. Jak tłumaczy, Polacy jednak tego nie robią, bo błędnie zakładają, że COVID-19 w obecnej postaci jest równie błahy co przeziębienie.
- Jednym z takich powikłań, z jakimi stykam się w szpitalu, jest bardzo długi czas dochodzenia do siebie, nawet od dwóch do czterech tygodni. COVID wyłącza pacjentów z pracy i życia na długi czas, pojawiają się problemy z nerkami, infekcjami dróg moczowych - wylicza ekspert w rozmowie z WP abcZdrowie.
- W warszawskich szpitalach jest dużo "powikłanych" pacjentów covidowych. To najczęściej powikłania ze strony układu oddechowego, niewydolność oddechowa, stanowiąca zagrożenie dla pacjentów z chorobami współistniejącymi czy osób po 55. roku życia. Dla osób, które nie potrafią sobie wyobrazić, czym są takie konsekwencje, mam jedną radę: zatkaj usta i nos jednocześnie, zobacz, jak się będziesz czuł - podkreśla.
Dr Janicka wypowiada się w podobnym tonie, podkreślając, że lekarze już dzisiaj muszą się uporać z falą powikłań pocovidowych. Jak zaznacza, o wielu jeszcze nie wiemy. - One mogą uaktywnić się po latach. I tego się bardzo boimy.
Podkreśla, że nasze organizmy - osłabione lockdownem i infekcjami - "nie podołają" kolejnym sezonom infekcyjnym.
- Pozwalamy też mutować wirusowi, nie szczepimy się, więc może stać się tak, że wirus będzie bardziej zjadliwy. To samo dotyczy wirusów grypy, bo dzieje się tak średnio raz na dziesięć lat. Muszę powiedzieć, że czeka nas fala COVID i ciężkiej grypy - ostrzega.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.