Groźne warianty koronawirusa. Które z nich posiadają tzw. mutację ucieczki? Eksperci wyjaśniają
Nowe warianty koronawirusa pojawiają się w kolejnych krajach. W Polsce dominuje najbardziej zakaźny z dotychczas poznanych wariantów koronawirusa – Delta. Do tej pory największy międzynarodowy niepokój wzbudziły mutanty z Brazylii i RPA, a ostatnio pojawiły się wieści o Delcie Plus. Czym różnią się poszczególne warianty, które z nich mają tzw. mutację ucieczki, która może powodować, że wirus omija nabytą odporność? Wyjaśniamy.
1. Wariant Delta
Największym zainteresowaniem naukowców cieszy się obecnie najbardziej zakaźny z dotychczas poznanych wariantów koronawirusa, czyli Delta (B.1.617) wykryta pierwotnie w Indiach.
Zawiera 13 mutacji, z czego 4 zlokalizowane są w obrębie białka kolca. Mutant z Indii w medycynie ma status VoC, co oznacza, że powinien być pod kontrolą i obserwacją naukowców, ponieważ jest wariantem budzącym niepokój.
Delta zawiera także mutację L452R, która o ok. 20 proc. poprawia jego transmisję, w porównaniu z pierwotnym wirusem SAR-CoV-2. Szacuje się, że jedna zainfekowana wariantem Delta osoba może zakazić kolejne 5-8 osób. Badania dowodzą również, że wariant Delta namnaża się ponad 1000 razy szybciej niż pierwotna wersja SARS-CoV-2. Aby doszło do zakażenia Deltą, wystarczy zaledwie kilka sekund. Dlaczego?
- W odróżnieniu od poprzednich wariantów, potrzebna jest znacznie mniejsza dawka zakażająca, aby doszło do zainfekowania komórek i rozwinięcia zakażenia – tłumaczy wirusolog dr Weronika Rymer.
Wiadomo, że wariant pochodzący z Indii obniża skuteczność wszystkich szczepionek na COVID-19 dostępnych na rynku. Co więcej, badania przeprowadzone m.in. przez Public Health England dowodzą, że osoby, które zakażą się Deltą, są niemal trzykrotnie bardziej narażone na hospitalizację z powodu infekcji COVID-19. Szczególnie narażone są osoby niezaszczepione i te, który przyjęły tylko jedną dawkę szczepionki.
- Jedna dawka w kontekście Delty jest kompletnie niewystarczająca i to należy jednoznacznie zaznaczyć, bo wiemy, że są osoby, które przyjęły jedną dawkę i na drugą się nie zgłosiły. Podanie jednej dawki nie chroni nas w przypadku wariantu Delta, podczas gdy faktycznie już jedna dawka w odniesieniu do wariantu Alfa (czy wcześniejszych) dawała wymierną ochronę – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Bartosz Fiałek, reumatolog i popularyzator wiedzy o COVID-19.
Jak pokazuje platforma danych GISAID, Delta zyskuje już dominację niemal na całym świecie m.in. w: Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Izraelu, Niemczech, Singapurze czy Rosji.
Według danych przekazanych nam przez Ministerstwo Zdrowia, Delta odpowiada także za 99,6 proc. wszystkich zakażeń koronawirusem.
2. Wariant Delta plus
Delta ma już nową mutację nazwaną Delta plus (AY.4.2 ), która wyróżnia się dwoma dodatkowymi mutacjami w obrębie białka kolca (S), oznaczone jako Y145H i A222V, których nie zawiera wariant Delta. Naukowcy szczególną uwagę zwracają również na mutację K417N – jest to ta sama mutacja, którą zawiera wariant południowoafrykański, zwany oficjalnie Betą.
- Jest to wariant, który ma o dwie mutacje w obrębie białka kolca więcej, a jedna z nich teoretycznie jest to tzw. mutacja ucieczki, która osłabia siłę wiązania przeciwciał, natomiast z dotychczasowych badań wynika, że szczepionki (ale tylko z udziałem preparatu firmy Pfizer) są skuteczne w ochronie przed tym wariantem, z tą różnicą, że ta ochrona jest słabsza – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Uniwersytetu Medycznego w Warszawie.
Naukowcy w Wielkiej Brytanii zachowują spokój i podkreślają konieczność dalszych badań. Przypuszczają jednak, że AY.4.2 może być o 10-15 proc. bardziej zakaźny od Delty.
- Jeśli wstępne dowody zostaną potwierdzone, AY.4.2 może być najbardziej zakaźnym szczepem koronawirusa od początku pandemii – powiedział Francois Balloux, dyrektor University College London Genetics Institute. - Ale trudno jeszcze o jednoznaczne oceny – dodał. Zdaniem Balloux AY.4.2 zostanie wkrótce uznany przez Światową Organizację Zdrowia za wariant objęty dochodzeniem (Variants Under Monitoring).
Z sekwencjonowanych próbek wynika, że w Wielkiej Brytanii Delta plus odpowiada za 8 proc. wszystkich zakażeń koronawirusem. Wiadomo, że przypadki Delty plus odnotowano także w Polsce, Irlandii, Niemczech, Danii i Stanach Zjednoczonych.
3. Wariant Lambda (peruwiański)
Wariant Lambda, znany wcześniej jako C.37, jest jednym z 11 oficjalnych wariantów SARS-CoV-2 uznanych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Pierwotnie został wykryty w Peru w grudniu 2020 roku i rozprzestrzenił się do 29 krajów, w tym do siedmiu krajów Ameryki Południowej oraz do Australii.
- Według nomenklatury WHO jest "wart zainteresowania", ponieważ posiada mutację L452Q, która jest bardzo podobna do mutacji L452R występującej w wariantach Delta i Epsilon. Ta ostatnia powoduje, że te warianty umykają spod odpowiedzi odpornościowej. Stąd przypuszczenia, że również w przypadku Lambdy zarówno odpowiedź naturalna, jak i poszczepienna może być słabsza i wariant ten będzie mniej efektywnie rozpoznawany przez przeciwciała – tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog z UMCS.
Dr Fiałek dodaje, że dane na temat Lambdy są na razie dość skąpe i nie pozwalają na wyciąganie jednoznacznych wniosków względem skuteczności szczepionek czy rozprzestrzeniania się tego wariantu w Europie.
- Wiemy, że Lambda ma trochę ponad 20 mutacji, są to mutacje, które w innych wariantach charakteryzują się lepszą transmisyjnością. Czyli istnieje obawa, ale jest za wcześnie, by stanowczo powiedzieć, że Lambda jest wariantem, który może być lepiej transmisyjny niż wariant podstawowy – wyjaśnia ekspert.
4. Wariant Beta (południowoafrykański)
Wariant Beta 501Y.V2 wykryto w grudniu ubiegłego roku w Republice Południowej Afryki.
- Ten wariant ma dodatkową mutację E484K (Eeek), która odpowiada "za ucieczkę spod topora" naszego układu immunologicznego, przez co odpowiada za reinfekcje oraz mniejszą skuteczność szczepionek przeciw COVID-19 - podkreśla dr Fiałek.
Wariant południowoafrykański nieco łatwiej się rozprzestrzenia. Jest nawet o ok. 50 proc. bardziej zakaźny, ale nie ma na razie dowodów na to, że powoduje cięższy przebieg infekcji.
- Są jednak udokumentowane dane na temat mniejszej skuteczności szczepionek, jeśli chodzi o wariant południowoafrykański. W przypadku Pfizera, Moderny ocenia się, że ta skuteczność jest istotnie niższa o 20-30 proc., w przypadku szczepionki Johnson & Johnson spada o kilkanaście procent – dodaje prof. Szuster-Ciesielska.
Obecność wariantu południoafrykańskiego potwierdzono do tej pory w wielu państwach, m.in. w Niemczech, Francji, Szwajcarii, Szwecji, Japonii, Korei Południowej i Wielkiej Brytanii. W RPA stał się już dominującym, budząc obawy o rozprzestrzenianie na inne rejony świata.
5. Wariant Gamma (brazylijski)
Wariant brazylijski P.1 został po raz pierwszy zidentyfikowany w brazylijskim mieście Manaus. Jego obecność potwierdzono w ponad 50 krajach, w tym również w Polsce. U tej odmiany zaobserwowano 17 mutacji, z czego 10 dotyczy białka kolca. Największy niepokój w tym wariancie budzi obecność mutacji E484K, która zwiększa ryzyko reinfekcji u ozdrowieńców nawet do 61 proc.
- Mutacja E484K (Eeek) ucieka spod odpowiedzi immunologicznej, przez co istnieje duże prawdopodobieństwo, że warianty zawierające tę mutację będą gorzej odpowiadać na stosowane dotychczas szczepionki przeciw COVID-19, jak również na stosowane przeciwciała monoklonalne. Ponadto, przeciwciała wytworzone po przechorowaniu COVID-19 nie są tak skuteczne wobec wariantów zawierających mutację Eeek – wyjaśnia doktor Fiałek.
Producenci szczepionek Pfizera, Moderny, jak i AstraZeneki oceniają, że skuteczność ich preparatów w stosunku do wariantu brazylijskiego jest niższa o ok. 20-30 proc.
6. Wariant Mu
Kilka tygodni temu głośno zrobiło się także o wariancie Mu, który swą nazwę wziął od litery greckiej μ, którą wymawia się "mu", ale też "mi", a nawet "my". Kilka przypadków zachorowań na COVID-19 z powodu nowego wariantu zostało potwierdzonych przez MZ również w Polsce.
- Niestety aktywność wirusa nie słabnie i pojawiły się nowe kierunki mutacji, które mogą być bardziej zakaźne i co gorsze, mogłyby uciec z odporności pozakaźnej czy poszczepiennej. To wymaga nowych rozwiązań, globalnej współpracy, monitoringu genetycznego wariantów wirusa, badań szczepionek i nowych leków. Pamiętajmy, że wciąż nie mamy skutecznego leku przeciwko koronawirusowi, który mógłby być podawany w domowej terapii, zaraz po rozpoznaniu choroby - podsumowuje dr Paweł Grzesiowski, immunolog i doradca Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.