Masowo sięgają po "zetki". Coraz więcej osób uzależnionych
Polacy w okowach bezsenności. Farmaceuci alarmują - nadużywamy tzw. zetek, czyli leków na bezsenność. To środki, które można przyjmować tylko doraźnie - w sytuacjach kryzysowych i maksymalnie przez kilka tygodni. Przy dłuższym stosowaniu prowadzą do silnego uzależnienia, które może wymagać nawet leczenia szpitalnego.
1. Rośnie problem bezsenności
Prof. Adam Wichniak z Ośrodka Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie szacuje, że na zaburzenia snu cierpi nawet co druga osoba po 65. roku życia. W ostatnim czasie widać, że problem dotyka też coraz młodszych pacjentów - objawy bezsenności zgłasza nawet 10 proc. osób w wieku 18-25 lat.
Niedobory snu wpływają na każdy proces zachodzący w naszym organizmie, co może przełożyć się na osłabienie odporności, pogorszenie koncentracji, problemy z pamięcią. Problemy ze snem mogą wynikać z różnych przyczyn.
- Czasem jest to bezsenność pierwotna, która nie ma uchwytnej przyczyny. Drugą, większą grupę stanowią pacjenci, u których stwierdza się wtórną przyczynę bezsenności, np. zaburzenia psychiatryczne, zespół niespokojnych nóg, czy zespół bezdechu sennego - mówi dr Adam Hirschfeld, neurolog z poznańskiej kliniki PsychoMedic.
- Od momentu pandemii obserwujemy wyraźny wzrost zaburzeń lękowych w szczególności z towarzyszącą im somatyzacją. Widzę też coraz więcej osób młodych, które zmagają się tym problemem, wywołanym w szczególności przez stres związany z pracą czy relacjami z osobami bliskimi - dodaje lekarz.
2. Rośnie popularność "zetek"
Ze statystyk publikowanych na portalu Gdziepolek.pl wynika, że sprzedaż leków na bezsenność utrzymuje się na wysokim poziomie od okresu pandemii. Tę tendencję widać wyraźnie też w aptekach, gdzie coraz więcej pacjentów zgłasza się po środki nasenne.
- Jeżeli chodzi o leki bez recepty stosowane w krótkotrwałym leczeniu bezsenności, to ogromnym zainteresowaniem cieszy się teraz difenhydramina, od kiedy tylko w sierpniu pojawiła się w aptekach - wskazuje farmaceutka Angelika Talar-Śpionek z portalu GdziePoLek.pl.
Bardzo wielu pacjentów sięga też po tzw. niebenzodiazepinowe leki nasenne, czyli popularne "zetki" - zolpidem, zopiklon, zaleplon i ich pochodne, które są dostępne tylko na receptę. Analizując statystyki wyszukiwania widać, że w październiku popularność jednego z tych leków wzrosła o 400 proc.
- Wzrost zainteresowania lekami nasennymi jesienią może być związany z maskowanymi objawami depresji. Jednymi z pierwszych symptomów stanu depresyjnego jest przedwczesne wybudzanie się nad ranem z niemożnością ponownego zaśnięcia, spadek jakości snu z wybudzaniem się w nocy lub trudność z zasypianiem - tłumaczy dr n. med. Justyna Holka-Pokorska, psychiatra, seksuolog, psychoterapeuta.
- W okresie jesieni często zaczynają się nawroty choroby afektywnej jednobiegunowej, czyli depresji nawracającej albo przejawy depresji sezonowej. Często obserwujemy u pacjentów, że zmiana nastroju nie jest pierwszym symptomem choroby, ale takim fizjologicznym sygnałem jest właśnie pogorszenie jakości snu - dodaje.
Farmaceutka Paulina Front przyznaje, że zjawisko nadużywania "zetek" stanowi coraz większy problem.
- Rzeczywiście widzę bardzo duże zainteresowanie tymi lekami. To co jest najbardziej przerażające, to fakt, że stosują je coraz młodsze osoby. Najmłodsza osoba, której wydawałam zolpidem miała 17 lat, receptę realizowała jej mama. Zapytałam ją, czy córka wie, jak stosować ten lek, powiedziała, że tak, bo bierze go od kilku miesięcy i wszystko jest w porządku. Tymczasem można go stosować przez maksymalnie kilka tygodni - podkreśla.
- Miałam przypadki pacjentów, którzy chodzili po aptekach i wręcz kolekcjonowali ten zolpidem. Jest to lek na receptę, ale dla większości pacjentów nie stanowi to przeszkody, szczególnie w dobie receptomatów. Co prawda Ministerstwo Zdrowia próbowało te przepisy nieco uszczelnić, wcześniej lekarze nie mieli obowiązku weryfikacji, czy ten pacjent nie nadużywa danego leku, ale widać, że problem pozostał - wskazuje farmaceutka.
- Jeżeli ktoś przychodzi po "zetkę" to ma już receptę, więc nie mam już podstaw do podważania tej terapii - tłumaczy.
3. Błędne koło uzależnienia
Dr Holka-Pokorska zaznacza, że w pierwszej kolejności powinno się ustalić źródło zaburzeń snu, bo długotrwałe stosowanie takich leków może tylko pogłębić problemy zdrowotne pacjentów.
- Leki z tej grupy powinny być stosowane jedynie w sytuacjach tzw. przygodnej bezsenności, czyli np. kiedy bezsenność wynika z ostrej reakcji na stres w wyniku trudnych wydarzeń życiowych jak śmierć kogoś bliskiego, jakieś trudne doświadczenie. Właśnie dla takich sytuacji zostały w psychiatrii opracowane "zetki", ale nie są przeznaczone do stosowania długoterminowego - podkreśla lekarka.
- Każde przedłużanie ich stosowania powyżej czterech tygodni niesie za sobą ryzyko uzależnienia, a tym samym utraty efektów działania nasennego oraz konieczności dalszego zwiększania dawek leku - zaznacza.
Tymczasem wielu pacjentów potrafi przyjmować te leki latami - co potwierdzają farmaceuci
- Pytają się jak zejść z zolpidemu, jeśli biorą go dwa lata - mówi Talar-Śpionek. Farmaceutka wskazuje, że pacjenci zaczynają stopniowo sięgać po coraz większe dawki, wpadając w błędne koło. - Ryzyko rozwoju uzależnienia wzrasta z dawką, nie tylko wraz z czasem trwania terapii - zaznacza i dodaje, że pacjenci nie zdają sobie sprawy z możliwych skutków ubocznych.
Leki na bezsenność mogą powodować m.in. zaburzenia pamięci, zwiększają ryzyko upadków, a jedne z ostatnich badań wskazują również na wzrost agresywnych zachowań wśród przyjmujących je osób starszych.
- W swojej praktyce spotkałam już kilka osób, które były uzależnione i musiały trafić na odwyk, bo ilości przyjmowanych przez nich leków nasennych były absurdalne. Zaczyna się od zwiększania dawki z jednej tabletki do dwóch-trzech. To jest już pierwszy sygnał alarmowy, bo oznacza to rozwój tolerancji na lek i standardowe dawki przestają być skuteczne - opowiada Paulina Front.
- Pacjenci boją, że znowu nie będą mogli spać, zwiększają samodzielnie dawki, a problemy ze snem i tak wracają. Spotkałam się z przypadkiem pacjenta, który przyjmował nawet jedno opakowanie dziennie tych leków, czyli ok. 20 tabletek. U osób, które przyjmują za duże dawki lub przyjmują te leki zbyt długo mogą wystąpić napady lękowe, nadmierne pobudzenie, taki pacjent może mieć rozbiegany wzrok, czasami trzęsą mu się ręce. Niestety z takimi przypadkami też miałam do czynienia - dodaje.
U części pacjentów uzależnionych od środków nasennych może być konieczna hospitalizacji.
- Jeśli ktoś bierze wielokrotność leku uspokajającego czy nasennego, to często jesteśmy zmuszeni skierować go na oddział, bo tacy pacjenci mogą nie mieć siły na utrzymanie reżimu redukcji dawek. Bywa, że poziom napięcia psychicznego jest tak duży, że pojawiają się myśli samobójcze - podkreślał w rozmowie z WP abcZdrowie psychiatra dr Maciej Matuszczyk z Centrum Zdrowia Psychicznego w Tychach.
- Jest też cała masa innych problemów związanych ze stosowaniem tych leków. One wpływają na funkcje poznawcze, na koncentrację, uwagę, pamięć. Wiele osób zapomina, że po leku uspokajającym czy nasennym nie powinniśmy kierować pojazdami ani pić alkoholu, bo te substancje nasilają wzajemnie swoje negatywne efekty - dodaje lekarz.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.