Trwa ładowanie...

1584 nowe przypadki zakażenia koronawirusem. Prof. Filipiak: "To wierzchołek góry lodowej"

Dzienne przyrosty zakażeń w Polsce są zaniżone. Chorych może być 10 razy więcej
Dzienne przyrosty zakażeń w Polsce są zaniżone. Chorych może być 10 razy więcej (123rf)

Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 1584 nowych nowych zakażeniach. Zmarło 32 chorych. Eksperci nie pozostawiają złudzeń: to liczby, do których musimy się przyzwyczaić, bo powoli wchodzimy w sezon grypowy. Prof. Krzysztof J. Filipiak przyznaje, że to wierzchołek góry lodowej, bo w Polsce wciąż wykonuje się bardzo mało testów. - Możemy przypuszczać, że rzeczywiście przybywa zakażonych w tempie 5-10 razy większym niż jest to raportowane - ostrzega lekarz.

1. Rzeczywista liczba nowych zakażeń może być w Polsce nawet 10 razy większa

Najnowsze dane ogłoszone przez Ministerstwo Zdrowia w sobotę 26 września wskazują, że wirus SARS-CoV-2 potwierdzono u kolejnych 1584 osób, a 32 chorych zmarło. Najwięcej zakażonych przybyło w województwach: małopolskim (259), wielkopolskim (167) i kujawsko-pomorskim (166).

W ostatnim tygodniu dzienne przyrosty zakażeń poszybowały w górę w niepokojącym tempie. W piątek 25 września przybyło 1587 nowych zakażonych, dzień wcześniej - 1136, a w ubiegłą sobotę 19 września - 1002 osoby.

Prof. Krzysztof J. Filipiak z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przyznaje, że ta tendencja będzie się utrzymywać, a w kolejnych tygodniach możliwe są dalsze wzrosty. Jego zdaniem rzeczywisty dobowy przyrost zakażeń może sięgać nawet 10 tys. przypadków.

Zobacz film: "Marcin Szreder o walce z koronawirusem. "Nigdy w życiu tak ciężko nie chorowałem""

- Cały czas musimy sobie zdawać sprawę, że to wierzchołek góry lodowej. Wciąż wykonujemy bardzo mało testów na tle innych europejskich krajów, przeszliśmy też do strategii testowania tylko chorych objawowych. Można zatem przypuszczać, że rzeczywiście przybywa zakażonych w tempie 5-10 razy większym niż to raportowane przez Ministerstwo Zdrowia, czyli być może 5000-10000 osób dziennie - wyjaśnia prof. dr hab. med. Krzysztofa J. Filipiaka, kardiolog, internista i farmakolog klinicznego z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

2. Prof. Filipiak: Wirus jest coraz bardziej zakaźny, chociaż coraz mniej zjadliwy

Prof. Filipiak tłumaczy, że do zwiększonej liczby zakażeń przyczyniło się wiele czynników. Nie bez znaczenia jest powrót dzieci do szkół. Dobra wiadomość jest taka, że w większości przypadków zakażenie koronawirusem przebiega w stosunkowo łagodny sposób i wraz ze wzrostem zakażeń nie rośnie gwałtownie liczba ciężkich przypadków.

- Przyczyny wzrostów są proste: wróciliśmy do pracy, otworzyliśmy szkoły, przedszkola, ruszą za chwilę uczelnie wyższe, nadal zarażamy się na weselach, imprezach masowych, obrządkach religijnych. Nie przypadkowo wzrosty zaczęły się akurat dwa tygodnie po otwarciu szkół. Z drugiej strony - wiele zależy od nas - od przestrzegania zasad dystansowania się, dezynfekcji rąk, noszenia maseczek - tłumaczy profesor.

- Być może jednak wzrosty zakażeń odzwierciedlają również to, że wirus jest coraz bardziej zakaźny, chociaż coraz mniej, na szczęście, zjadliwy. Czyli przy bardzo dużych wzrostach liczby osób z potwierdzonym zakażeniem, wcale nie rośnie aż tak liczba ciężkich przypadków czy pacjentów pod respiratorami - dodaje ekspert.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze