Trwa ładowanie...

Co dzieje się 1 listopada na SOR-ze? Nie tylko omdlenia czy wypadki

 Karolina Rozmus
Karolina Rozmus 01.11.2024 22:38
Przykra praktyka przed świętami. Lekarze mówią, co robią rodziny
Przykra praktyka przed świętami. Lekarze mówią, co robią rodziny (Getty Images, archiwum prywatne)

Wszystkich Świętych to okazja do rodzinnych spotkań przy grobach, ale dla wielu również czas odpoczynku od pracy i obowiązków. Na to nie mogą liczyć medycy ze szpitalnych oddziałów ratunkowych, gdzie spokojnie raczej nie będzie. Lekarze mówią, jakich pacjentów wtedy przyjmują. Dużym problemem są seniorzy, których rodziny często "podrzucają" do szpitali właśnie przed świętami.

spis treści

1. "Są na siłę wypychani do szpitala"

To zjawisko przeżywa nasilenie w okolicach dwóch najważniejszych w roku świąt, czyli Wielkiejnocy i Bożego Narodzenia, przekonują nasi rozmówcy. Dodają jednak, że każdy długi weekend i okresy wakacji bywają dla niektórych sposobnością, żeby pozbyć się "uciążliwego problemu".

Święta na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. "Żeby pozbyć się dziadków na święta, rodziny oddają ich do szpitala"
Święta na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. "Żeby pozbyć się dziadków na święta, rodziny oddają ich do szpitala"

Święta na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym przebiegają co roku tak samo. Rodziny próbują pozbyć się starszych

przeczytaj artykuł
Zobacz film: "Przychodzą z diagnozą, nie ufają medykom. Lekarze gorzko o pacjentach"

- Metoda jest prosta: rodzina mniej poi i karmi seniora, wskutek odwodnienia pojawiają się zaburzenia świadomości, więc dzwonią po pogotowie ratunkowe - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie lek. Robert Górski, specjalista medycyny ratunkowej z Zielonej Góry. - Pacjent trafia na SOR i po kilku godzinach badań i nawadniania może być wypisany. I były takie przypadki, że ustabilizowanego pacjenta trzeba odesłać do domu, a w domu nikogo nie ma, bo wszyscy wybrali się na narty do Austrii.

- Długie weekendy, wakacje, święta to czas, kiedy obserwujemy nasilenie zaniedbanych przez rodziny seniorów albo takich, którzy są na siłę wypychani do szpitala przez ich bliskich, mimo że nie ma żadnych wskazań do hospitalizacji - pryznaje w rozmowie z WP abcZdrowie ratownik medyczny z Lublina, Daniel Łuszczak.

Jak podkreśla medyk: "pomysłowość dzieci i wnuków nie ma granic".

- Nie podają seniorom leków, nie dają im wystarczającej ilości wody czy nawet jedzenia. Niestety mamy do czynienia z przeróżnymi sposobami, by seniora "sprzedać" do szpitala na te kilka dni. Przyjeżdżamy do osłabionych pacjentów, czasami tak zaniedbanych, że leżą we własnych fekaliach - mówi.

Co się dzieje na SOR-ach z okazji Wszystkich Świętych?
Co się dzieje na SOR-ach z okazji Wszystkich Świętych? (Getty Images)

Wyjaśnia, że ci zdesperowani ludzie dzwonią pod numer 112, mówiąc o dusznościach, bólach w klatce, czasem również o krwawieniach. Jak zdradza ratownik, doskonale wiedzą, co powiedzieć.

- Wiedzą, jakie stany są stanami zagrożenia życia, jakich słów użyć, żeby nie spotkać się z odmową. Bywa, że i pacjent zgłasza nam poważne dolegliwości pod presją rodziny. Potem przyjeżdżamy na miejsce i rzeczywistość okazuje się zupełnie inna - opowiada, dodając, że choć ratownicy często zdają sobie sprawę z sytuacji, nigdy nie mogą takich wezwań bagatelizować.

Zabranie pacjenta do szpitala to dopiero początek, bo rodziny bliskiego znikają. - Niejednokrotnie transport jechał z pacjentem pod wcześniejszy adres, a tam drzwi zamknięte na głucho. Pacjent wracał na SOR, czasami nawet musieliśmy wzywać policję, żeby ustalić miejsce zamieszkania rodziny i zmobilizować ją do zabrania bliskiego - mówi Daniel Łuszczak.

2. "Też potrafią być cyniczni"

Dr Górski wyjaśnia, że jest i druga strona medalu - bliscy, którzy nie chcą się opiekować seniorem, ale z powodów innych niż urlop. - Dorastali w rodzinie, w której była przemoc, alkohol, molestowanie seksualne. Mamy do czynienia czasami z dramatycznymi historiami, w których bliscy nie chcą się zajmować seniorem, bo ten starszy człowiek wcześniej ciężko sobie na to "zapracował" - wyjaśnia.

Lekarz dodaje, że należy rozróżnić "bezduszne porzucanie seniorów, którzy niczym nie zawinili, od braku ochoty do opieki nad nimi". Jakub Poświata, ratownik medyczny, pielęgniarz i dyspozytor medyczny z Warszawy przyznaje, że ma bardzo osobisty stosunek do tematu seniorów w szpitalach.

- Mój 94-letni wówczas dziadek kilka lat temu trafił do szpitala przed samymi świętami na planowany zabieg. Wskutek koszmarnego nieporozumienia jeden z pracowników szpitala uznał, że nasz bliski jest właśnie takim porzuconym na święta seniorem. Media podchwyciły to w piorunującym tempie. Ostatecznie dietetyk, który zarzucił nam zaniedbania, poniósł odpowiedzialność w sądzie za swoje słowa - relacjonuje ratownik w rozmowie z WP abcZdrowie.

Przypomina również, że czasem w takich okresach seniorzy mają zaostrzenie chorób przewlekłych z uwagi na stres. - Jako ratownicy obserwujemy również, że w okresach świątecznych samotni seniorzy, którzy nie mają żadnej rodziny, często sami wzywają zespół ratownictwa medycznego. Nie z powodu dolegliwości, ale po prostu po to, żeby mieć kontakt z drugim człowiekiem i żeby nie być skazanym na samotność.

3. Alkohol, wypadki i omdlenia

1 listopada kojarzy się ze wzmożonym ruchem na drodze i większą liczbą wypadków samochodowych. Jak mówi Daniel Łuszczak, więcej jest stłuczek, drobnych otarć i innych niegroźnych zdarzeń drogowych. - Za to po świętach lekarze mają ręce pełne roboty, bo rusza fala ofiar tych stłuczek z "bólami odszkodowawczymi". Byle zarysowanie i pacjenci zgłaszają się na SOR-y z bólem głowy, kręgosłupa szyjnego itd. - zauważa.

Na pytanie o to, czy listopadowe święta wiążą się z incydentami "alkoholowymi", Jakub Poświata mówi wprost. - Polacy za kołnierz nie wylewają, więc zawsze wtedy, kiedy nadarzy się okazja, to zaglądają do kieliszka. To, co jednak ja obserwuję nagminnie w tym okresie, to omdlenia na cmentarzach. Tłumy ludzi, ścisk, napięcie - to murowany przepis na zasłabnięcie.

Daniel Łuszczak przyznaje, że do południa, gdy Polacy są na cmentarzach, medycy mają niewiele wezwań. - Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy pacjent wpada do grobu i trzeba go stamtąd wyciągać, albo ktoś stanie na płycie nagrobnej i płyta pęka, co skutkuje rozmaitymi urazami. Któregoś roku mieliśmy też śmierć, bo pacjent niefortunnie uderzył głową o kant nagrobka. Takie incydenty powtarzają się co roku, im więcej osób na cmentarzach, tym większe prawdopodobieństwo, że będziemy jechać do wypadku - opowiada Daniel Łuszczak.

Jednak to po południu, kiedy Polacy wracają z cmentarzy, dyspozytorzy odbierają więcej telefonów. Jakie problemy doskwierają Polakom?

- Przypominają sobie o seniorach, nagle pamiętają też o swoich chorobach, a potem to już z górki, bo dochodzą incydenty typowe dla wszystkich świąt w Polsce. To dobra okazja, by spotkać się w gronie rodzinnym z alkoholem w tle, więc standardowo mamy rozbite głowy po upadku z własnej wysokości czy ze schodów, awantury domowe - kwituje ratownik.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze