Trwa ładowanie...

Były szef GIS Marek Posobkiewicz o trudnej walce z COVID-19. "Koronawirus w Polsce to nie fala, a tsunami"

Były szef GIS Marek Posobkiewicz walczy w szpitalu z COVID-19
Były szef GIS Marek Posobkiewicz walczy w szpitalu z COVID-19 (arch. prywatne)

- Mam nadzieję, że szybko dojdzie do poprawy, ale na razie saturacja jest osłabiona i jestem podłączony do aparatu optiflow, wspomagającego oddychanie - mówi Marek Posobkiewicz, były szef sanepidu i lekarz, który od kilku miesięcy walczył na pierwszej linii frontu, lecząc pacjentów z COVID-19. Teraz sam trafił do szpitala MSWiA.

Artykuł jest częścią akcji Wirtualnej Polski #DbajNiePanikuj.

1. Marek Posobkiewicz o walce z COVID-19

49-letni Marek Posobkiewicz, były Główny Inspektor Sanitarny i lekarz, jeszcze trzy tygodnie temu ratował ciężkie przypadki COVID-19, które trafiały do szpitala MSWiA. Teraz role się odwróciły i sam wymaga pomocy.

- Od początku pandemii w Polsce podjąłem wyzwanie pracy przy pacjentach. Oprócz oddziału covidowego pracowałem w DPS-ie i izolatorium, czyli tam, gdzie zakażeń było najwięcej. Taka moim zdaniem jest rola medyka w tej sytuacji - opowiada dr Marek Posobkiewicz.

Zobacz film: "Dbaj, nie panikuj. Akcja specjalna Wirtualnej Polski"

- Czasowo zmieniłem status z lekarza na pacjenta, ale chciałbym, żeby to jak najszybciej powróciło na właściwe tory - przyznaje z nadzieją w głosie.

(arch. prywatne)

Lekarz zachorował dwa tygodnie temu. Zaczęło się od męczącego kaszlu i duszności. W jego przypadku choroba postępowała bardzo szybko. Po dwóch dniach od pierwszych objawów, ze względu na pogarszający się stan zdrowia, musiał trafić do szpitala.

- Saturacja się pogarszała, do tego była bardzo wysoka temperatura i duże osłabienie. Z objawów, które pojawiają się rzadziej, wystąpiło u mnie również krwioplucie i zaburzenia rytmu serca, które też niestety w przebiegu COVIDu się zdarzają - mówi lekarz.

- Mam nadzieję, że do poprawy dojdzie szybko, ale na razie saturacja jest osłabiona i jestem podłączony do aparatu optiflow - to jest takie podawanie do organizmu pod zwiększonym ciśnieniem powietrza ze zwiększoną ilością tlenu po to, żeby pomagać rozprężać się tym partiom płuc, które z powodu choroby nie funkcjonują normalnie - tłumaczy lekarz.

Jest leczony m.in. osoczem ozdrowińców
Jest leczony m.in. osoczem ozdrowińców (arch. prywatne)

Trudno mu się odnaleźć w roli pacjenta. Przyznaje jednak, że choroba jest dla niego cenną lekcją, bo na własnej skórze może poczuć, z czym mierzą się chorzy i jakie efekty daje zastosowania terapia. W jego przypadku zdecydowana poprawa nastąpiła po przyjęciu osocza.

- Dostałem dwie dawki osocza, od tego czasu też poczułem się trochę lepiej. W przypadku infekcji koronawirusowej nie ma idealnej terapii, ale jeżeli chodzi o osocze, jest to naturalny produkt pochodzący od osoby, która po kontakcie z wirusem w postaci bezobjawowego zakażenia bądź przechorowania wytworzyła przeciwciała. Podanie osocza z przeciwciałami daje szanse na szybsze zwalczenie wirusa przez organizm biorcy, a czasami może nawet uratować życie - wyjaśnia dr Posobkiewicz.

- Czuję się lepiej, niż czułem się kilka dni temu. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się dojść do siebie.

2. "To nie kolejna fala, to jest tsunami"

Marek Posobkiewicz przyznaje, że szpitale w całym kraju pękają w szwach. Nie lepiej jest w warszawskim szpitalu MSWiA.

- Wszystkie szpitale stacjonarne od dłuższego czasu przeżywają oblężenie, jeśli chodzi o napór chorych. Mam wrażenie, że w Polsce ciężko jest mówić o jakiejś pierwszej fali, tak naprawdę od wiosny, przez lato, aż do jesieni mieliśmy do czynienia z epidemią pełzającą, czyli cały czas utrzymywała niewysoka liczba zakażeń. Spodziewałem się, że jesienią będzie znaczny wzrost zakażeń, bo to jest całkowicie normalne, jeśli chodzi o rozwój infekcji wirusowych w tym sezonie.

- Niestety ta liczba zakażeń, którą teraz mamy, to już nie jest ogromna fala, ale można to nazwać tsunami przelewającym się przez Polskę. Pamiętajmy, że ta liczba oficjalnych, potwierdzonych przypadków to tylko szczyt góry lodowej tej rzeczywistej liczby zakażeń. Miejmy nadzieję, że starczy miejsc w szpitalach, a szczególnie miejsc na intensywnej terapii, dla tych pacjentów najbardziej potrzebujących, żebyśmy mogli jak najwięcej z nich uratować - mówi Posobkiewicz.

(arch. prywatne)

3. Dr Posobkiewicz: "Miałem nadzieję, że będę przechodził to lżej, niż przechodzę"

Lekarz przyznaje, że chciałby jak najszybciej wyzdrowieć i wrócić do pracy, bo w tej sytuacji, każda para rąk jest na wagę złota. Bierze jednak pod uwagę, że w związku z ciężkim przebiegiem choroby, mogą się pojawić powikłania.

- W przypadku wielu infekcji wirusowych należy się liczyć z tym, że mogą wystąpić powikłania po przechorowaniu. Spójrzmy na grypę. Z powodu grypy też może wystąpić zapalenie płuc, może być późniejsze upośledzenie czynności płuc, może dochodzić do zapalanie mięśnia sercowego. Co roku do kilkudziesięciu osób jest kierowanych na przeszczep serca, z powodu niewydolności krążenia spowodowanej przejściem infekcji grypowej. Chorób zakaźnych nie należy lekceważyć i koronawirus nie jest tutaj odosobnieniem - przyznaje lekarz.

(arch. prywatne )

- Miałem nadzieję, że będę przechodził to lżej. Sam kilka tygodni temu mówiłem, że wszyscy powinniśmy mieć nadzieję, że przejdziemy infekcję koronawirusową łagodnie lub bezobjawowo, ale każdy z nas powinien się też liczyć z tym, że to u niego może wystąpić to ciężkie zachorowanie. Tak też się stało w moim przypadku. Przed tym wirusem nie jesteśmy w stanie całkowicie uciec, on jest w tej chwili niemal wszędzie. Nasza rola jest taka, żeby temu wirusowi nie pomagać i go nie lekceważyć - podreśla dr Posobkiewicz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze