Koronawirus. Restrykcje są bez sensu? "To badanie jasno pokazuje, co spowodowało jesienną falę zakażeń"
Zaskakujące wyniki najnowszych badań. Zdaniem naukowców, jesienną falę zakażeń koronawirusem w Europie mogła spowodować Hiszpania. Kraj ten pomimo wzrostu przypadków SARS-CoV-2 poluzował restrykcje i wpuścił turystów. - Analiza wyraźnie wskazuje, że wznowienie transportu międzynarodowego oraz brak nadzoru epidemiologicznego doprowadziły do znacznego pogorszenia sytuacji epidemicznej w całej UE - komentuje dr Bartosz Fiałek.
1. Drugą falę zakażeń spowodował wariant 20E (EU1)?
W czwartek 10 czerwca resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 382 osoby otrzymały pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Z powodu COVID-19 zmarły 84 osoby.
Dla wielu Polaków epidemia koronawirusa już się zakończyła. Tymczasem najnowsze badania brytyjskich naukowców pokazują, jak bardzo może być to złudne. Jak wynika z artykułu, który właśnie został opublikowany na łamach magazynu "Nature", poluzowanie restrykcji i wznowienie międzynarodowego transportu latem 2020 r. spowodowało, że wariant 20E (EU1), który początkowo pojawił się w Hiszpanii, rozprzestrzenił się w całej Europie. Najciekawsze jednak jest to, że ten wariat nie charakteryzował się większą transmisyjnością.
- Wariant 20E (EU1) nie miał takich mutacji, jak tzw. wariant brytyjski (Alfa) czy indyjski (Delta). Pomimo to i tak był w stanie rozprzestrzenić się na całą Europę. Oznacza to, że miał ku temu bardzo sprzyjające warunki. Zdaniem naukowców, stoi za tym właśnie poluzowanie restrykcji w Hiszpanii, wpuszczenie do kraju turystów oraz bardzo niski poziom testowania - wyjaśnia dr Bartosz Fiałek, popularyzator wiedzy medycznej.
2. Wariant 20E (EU1) zdominował Europę?
Sekwencja genetyczna wskazuje, że wariant 20E był znacznie bardziej rozpowszechniony w Hiszpanii, zanim pojawił się i zdominował resztę Europy. To zdaniem naukowców daje podstawy, by uważać, że to właśnie Hiszpania była prawdopodobnym źródłem większości przypadków zakażenia tym wariantem w innych krajach.
Analiza wskazuje, że pierwsze ogniska 20E (EU1) pojawiły się w północno-wschodniej części kraju. "Wydaje się, że wariant ten początkowo rozprzestrzenił się wśród robotników rolnych w Aragonii i Katalonii, a następnie przeniósł się na miejscową ludność, skąd mógł 'podróżować' do regionu Walencji i dalej do reszty kraju" - wyjaśniają autorzy publikacji.
- Wtedy jednak jeszcze nie sekwencjonowano genomu wirusa, czyli nie monitorowano czy i gdzie pojawiają się nowe warianty SARS-CoV-2 - podkreśla dr Fiałek. - Wykonywano też bardzo mało testów, ponieważ liczba potwierdzonych przypadków SARS-CoV-2 spadała. Można tu przywołać słowa polskiego premiera, że "wirus jest w odwrocie". W podobny sposób myśleli również rządy innych krajów - komentuje dr Fiałek.
Latem w Hiszpanii odnotowano wzrost zakażeń, ale rząd postanowił ratować branżę turystyczną i wznowił połączenia międzynarodowe. W lipcu i sierpniu 2020 r. Hiszpania miała wyższą zapadalność na SARS-CoV-2 na mieszkańca w całej Unii Europejskiej. Niemniej jednak do kraju ściągali turyści z całej Europy.
- Na wykresach wyraźnie widać, że kilka tygodni po uruchomieniu transportu międzynarodowego, w całej Europie zaczęła rosnąć liczba zakażeń SARS-CoV-2. Teraz wiemy, że przyczyną tych wzrostów był wariant 20E (EU1). To wyraźnie pokazuje, że swobodne podróżowanie oraz brak testowania, pozwoliły rozprzestrzenić się wariantowi na całą Europę i spowodować dynamiczny wzrost zakażeń, który w późniejszym czasie przerodził się w kolejną falę epidemii - wyjaśnia dr Fiałek.
3. "Nie można ogłaszać sukcesu"
Zdaniem dr Fiałaka badania Brytyjczyków są przełomowe. - Ta analiza uświadamia nam, jak ważne jest sekwencjonowanie genomu wirusa oraz powszechne testowanie. Nawet w dobie zmniejszenia liczby przypadków, nie można ogłaszać sukcesu. Należy nadzorować każde ognisko epidemii - podkreśla ekspert.
Według eksperta potrzebne jest rutynowe testowanie osób, które pracują w służbach mundurowych, komunalnych oraz medyków i nauczycieli.
- Pomimo obniżenia liczby przypadków powinniśmy dalej testować osoby, które mają kontakt z dużą liczbą innych ludzi. Badanie to jasno wykazało, że jeśli przegapimy odpowiedni moment, powstrzymanie fali zakażeń jest bardzo trudne. Zwłaszcza że obecnie mamy do czynienia ze znacznie lepiej transmitowanymi wariantami, jak choćby wariant tzw. indyjski. Więc jeśli dojdzie do ogniska zakażeń, może ono w zdecydowanie szybszym tempie się rozprzestrzenić - wyjaśnia.
Jak podkreśla dr Fiałek, wymóg przeprowadzenia testu PCR przed wyjazdem na wakacje jest bardzo dobrą praktyką, ponieważ pozwala zmniejszyć ryzyko transmisji wariantów koronawirusa.
- Rok temu takiego wymogu nie było. Oprócz tego mamy obecnie coraz więcej osób zaszczepionych przeciw COVID-19. To wszystko sprawia, że ilość ładunku wirusa krążącego w środowisku jest mniejsza. Mam nadzieję, że to pozwoli nam uniknąć powtórzenia zeszłorocznych wakacji - podkreśla dr Bartosz Fiałek.
Zobacz również: Koronawirus. Budezonid - lek na astmę skuteczny w walce z COVID-19. "Jest tani i dostępny"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.