Trwa ładowanie...

Nie tylko krztusiec atakuje Polaków. "Skala problemu jest ogromna"

 Karolina Rozmus
22.05.2024 15:09
"Bardzo duże wzrosty". Nie tylko krztusiec, odra czy RSV atakują Polaków
"Bardzo duże wzrosty". Nie tylko krztusiec, odra czy RSV atakują Polaków (Getty Images)

Mimo ciepłego maja gabinety lekarskie są przepełnione. Jelitówki i infekcje układu oddechowego nie oszczędzają Polaków. Niepokój lekarzy budzi zwłaszcza krztusiec i odra. Liczby raportowanych zgłoszeń wskazują, że to niejedyny problem, z jakim się borykamy.

spis treści

1. "Tego się spodziewaliśmy"

Zakład Epidemiologii Chorób Zakaźnych i Nadzoru NIZP PZH - PIB opublikował raport podsumowujący okres od 1 stycznia do 15 maja 2024 r. w zakresie chorób zakaźnych w Polsce.

Widać w nim niepokojące wzrosty zachorowań na odrę i krztusiec.

2024 rok przyniósł już 160 zachorowań na odrę, w tym samym okresie w ubiegłym roku było zaledwie 12 zaraportowanych przypadków. Jeszcze bardziej niepokojące dane dotyczą krztuśca - 2342 kontra 326 zachorowań w 2023 r. A przecież przed obiema chorobami chroni szczepienie.

Zobacz film: "Nie wiesz, czy jesteś zaszczepiony? Sprawdź, co zrobić"

- Tego się spodziewaliśmy, widzieliśmy, że po pandemii zaczęła spadać wyszczepialność przeciw krztuścowi i przeciw odrze. Naturalną konsekwencją jest pojawienie się tych chorób. Dla zakaźników nie jest to sytuacja zaskakująca, ale na pewno niepokojąca - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie dr n.med. Lidia Stopyra, kierownik Kliniki Chorób Infekcyjnych i Tropikalnych i lekarz kierujący Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego w Krakowie. Lekarka przyznaje, że ogniska odry obserwuje się w Warszawie, Poznaniu czy Wrocławiu.

- W Krakowie dużych ognisk nie mieliśmy. W związku z tym ciężkich przebiegów w tym sezonie nie obserwowaliśmy, ale w ubiegłym roku jak najbardziej. Natomiast skoro mamy wyszczepialność na poziomie 90 proc., to w momencie gdy pojawi się pierwszy pacjent z odrą, epidemia wybuchnie i u nas - mówi.

Ekspertka przypomina również, że mamy do dyspozycji szczepienia poekspozycyjne, które mogą uchronić przed ciężkim przebiegiem odry po zetknięciu się z chorym.

- 160 zachorowań tylko w tym roku to bardzo dużo, choć jeszcze nie odnotowaliśmy żadnych zgonów. W każdej epidemii odry, nawet w krajach rozwiniętych, zgony prędzej czy później się pojawiają - podkreśla dr Stopyra.

Niepokój budzi również krztusiec. Analiza Google Trends wskazuje, że Polacy masowo szukają informacji na temat tej choroby w internecie. Koklusz budzi zmartwienie również wśród lekarzy.

- Bardzo duże wzrosty zachorowań na krztusiec w Polsce budzą obawy o potencjalną epidemię - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Piotr Ligocki, specjalista reumatolog i specjalista chorób wewnętrznych, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy.

- Na jedno zgłoszone zachorowanie na krztusiec przypada średnio 71 zachorowań we wszystkich grupach wieku, a wśród 65-70-latków nawet 320 zachorowań - mówi ekspert. - Tak więc skala problemu jest ogromna.

Wyjaśnia, że fala przypadków krztuśca, czego dowodzi przykład trwającej epidemii w Czechach, jest pokłosiem transmisji bakterii przez osoby niezaszczepione.

W podobnym tonie wypowiada się lek. rodzinny Aleksander Biesiada, autor blogów medycznych, pełnomocnik Zarządu Głównego PTMR ds. Innowacji i Rozwoju. Przyznaje, że sytuacja w Czechach, ale i Niemczech nie daje powodu do tworzenia optymistycznych prognoz dla Polski.

- Mamy dorosłych pacjentów, u których objawy nasilonego kaszlu potrafią się utrzymywać bardzo długo. Ponieważ krztusiec wciąż nie jest pierwszą chorobą, jaka przychodzi nam do głowy i kojarzy się z kaszlem, często z jego wykrywaniem bywa trudno - przyznaje ekspert w rozmowie z WP abcZdrowie.

Warto wspomnieć, że badanie w kierunku kokluszu, polegające na oznaczeniu poziomu przeciwciał IgM specyficznych dla antygenów Bordetella pertussis, nie jest badaniem tanim. Jego wykonanie to koszt nawet 80 zł.

Mimo że wiosna w pełni, infekcje nie odpuszczają
Mimo że wiosna w pełni, infekcje nie odpuszczają (Getty Images)

- Myślę, że liczby widoczne w raporcie to wierzchołek góry lodowej i mamy znaczne niedoszacowanie, bo do raportu trafiają pacjenci, którzy mają na tyle ciężki przebieg czy powikłania, że znaleźli się w lecznictwie specjalistycznym bądź w szpitalach - dodaje lekarz.

Ekspert przypomina, że nadchodzący sezon letni to dobry moment, by zajrzeć do książeczki zdrowia i rozważyć doszczepienie się.

2. Grypa i COVID wciąż występują

Z większą siłą atakują też inne choroby. Tylko w tym roku na legionellozę chorowało już 141 osób.

- Trzeba pamiętać, że jest to choroba obarczona dużym wskaźnikiem śmiertelności, zwłaszcza u osób starszych lub pacjentów z chorobami współistniejącymi, w szczególności serca, płuc czy chorobami autoimmunologicznymi - podkreśla lekarz.

Dr Ligocki mówi, że uwagę lekarzy zwraca także RSV, groźne dla dwóch odrębnych grup populacyjnych - małych dzieci oraz osób w wieku senioralnym. W tym roku odnotowano aż 37 603 przypadki zakażenia syncytialnym wirusem oddechowym.

- Niestety powikłania w tych obu grupach są najbardziej niebezpieczne, a do przeniesienia RSV najczęściej dochodzi w tzw. kontakcie dziadek-wnuczek. Dziecko ze skąpymi objawami infekcji przekazuje chorobę dziadkom, czego skutkiem jest zakażenie, niekiedy zagrażające życiu - mówi ekspert.

Lekarz zwraca też uwagę na COVID-19. Zaznacza, że obecnie dominujący wariant JN.1 daje mało charakterystyczne objawy, jak dolegliwości bólowe w obrębie pojedynczych stawów czy trwająca zaledwie jeden bądź dwa dni gorączka. Z tego powodu nie bierze się go pod uwagę i trudno oszacować, jaka jest rzeczywista skala zachorowań.

3. Wirusy kochają taką pogodę

- Duży napływ pacjentów z infekcjami górnych dróg oddechowych i w obrębie przewodu pokarmowego widziałem bezpośrednio po majówce. Powoli pojawiają się też pacjenci z anginą - mówi dr Biesiada. Nietrudno się domyślić, że podobny scenariusz ujrzy światło dzienne po najbliższym długim weekendzie.

- Widzimy sporo infekcji górnych dróg oddechowych, infekcji zarówno grypowych, jak i paragrypowych. Z jednej strony wpływają na to duże wahania pogody. Jednego dnia 10 stopni Celsjusza, kolejnego pełne lato i 28 stopni Celsjusza - mówi dr Ligocki.

- Wirusy uwielbiają taką pogodę, a nasz organizm niekoniecznie umie się do tego przystosować. Nieodpowiednie ubranie się na takie wahania temperatury, dodatkowo wiosenne osłabienie sił odpornościowych organizmu powodują wzrost zachorowań. Pamiętajmy również o ich szybkiej transmisji drogą kropelkową, w szczególności w dużych skupiskach ludzkich - dodaje.

Przypomina, że z kolei zagraniczne wycieczki przysłużyły się szerzeniu grypy. - Majówkowe wyjazdy do Włoch, gdzie od zimy panuje prawdziwa epidemia grypy, też mogą powodować szybką transmisję wirusa - podkreśla.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze