Trwa ładowanie...

Koronawirus może ukrywać się w jelitach. Naukowcy o możliwej przyczynie long COVID

Avatar placeholder
26.08.2021 19:05
Koronawirus może "chować" się w jelitach. Naukowcy o możliwej przyczynie long COVID
Koronawirus może "chować" się w jelitach. Naukowcy o możliwej przyczynie long COVID (Getty Images)

Nadchodząca fala zakażeń wariantem Delta budzi niepokój naukowców. Już zaobserwowano, że nowy wariant koronawirusa znacznie częściej powoduje objawy od strony układu pokarmowego. Zdaniem naukowców u części osób koronawirus może utrzymywać się w naczyniach jelit jeszcze długi czas po przechorowaniu COVID-19, powodując przewlekle objawy. Czy to oznacza, że czeka nas jeszcze większa fala long COVID?

spis treści

1. Wirus ukrywa się w układzie pokarmowym

Już wcześniej pisaliśmy o przypuszczeniach naukowców, że SARS-CoV-2, podobnie jak wirus opryszczki lub półpaśca, może przenikać do mózgu i tam przyjmować uśpioną formę.

Żołądkowy" long-COVID
Żołądkowy" long-COVID (Getty Images)
Zobacz film: "Komu potrzebna jest trzecia dawka?"

Ta hipoteza, choć wciąż jeszcze nie jest potwierdzona, może okazać się odpowiedzią na wiele istniejących pytań. Przykładowo tłumaczyłaby, dlaczego u niektórych pacjentów po COVID-19 dochodzi do tak rozmaitych i długotrwałych powikłań ze strony układu neurologicznego.

- Weźmy, chociażby "mgłę mózgową", która dotyka nawet młodych ludzi i może utrzymywać się miesiącami, znacząco obniżając jakość życia pacjentów - opowiada prof. Konrad Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Teraz słynna prof. Akiko Iwasaki, amerykańska immunolog z Uniwersytetu Yale oraz główna badaczka w Instytucie Medycznym Howarda Hughesa, stwierdziła, że w podobny sposób koronawirus może ukrywać się w układzie trawiennym.

- Istnieje kilka teorii, które zostały postawione w celu wyjaśnienia przyczyn long COVID. Jednym z nich jest utrzymujący się wirus lub rezerwuar wirusa, który pozostaje w ciele człowieka i może stymulować przewlekłe zapalenie - powiedziała prof. Iwasaki w wywiadzie dla "The Naked Scientists". - Badania już wykazały, że przewód pokarmowy osób, które przechodziły COVID-19 nawet miesiące temu, nadal zawierał antygeny wirusowe oraz jego RNA. Możliwe więc, że w ciele istnieje taki rezerwuar wirusa, którego nie możemy wychwycić z wymazów z nosa lub śliny - dodała.

2. Żołądkowy long COVID. Objawy

Z tą hipotezą zgadza się również dr Michał Chudzik, kardiolog, który w ramach projektu STOP-COVID bada powikłania u osób, które przeszły zakażenie koronawirusem.

- Prawdopodobieństwo, że koronawirus ma rezerwuar w układzie pokarmowym jest bardzo wysokie - podkreśla ekspert. - Rola układu pokarmowego w naszej odporności jest bezdyskusyjna. Szacuje się, że nawet do 80 proc. naszej odporności koncentruje się właśnie tam. Więc zanim wirus dojdzie do innych narządów, musi stoczyć walkę w układzie pokarmowym - dodaje.

Niewykluczone, że wirus może się gromadzić w naczyniach jelit i powodować niektóre objawy long COVID. Najczęściej pacjenci zgłaszają przewlekle biegunki. Rzadziej - wymioty, mdłości oraz niestrawność.

3. Strach przed czwartą falą

Dr Chudzik zwraca uwagę, że podczas pierwszej fali epidemii koronawirusa tylko ok. 12 proc. badanych pacjentów zgłaszało objawy ze strony układu pokarmowego. - W kolejnych falach ta częstotliwość wzrastała. I na takie objawy skarżył się już co 5 pacjent - mówi dr Chudzik.

Jednocześnie lekarz przyznaje, że boi się nawet myśleć o nadchodzącej czwartej fali epidemii.

- Obserwujemy, że z każdą falą przebywa coraz więcej pacjentów z long COVID. Obecnie szacujemy, że powikłania występują nawet u ok. 15 proc. wszystkich osób, które przeszły COVID-19. Z każdą falą ten wskaźnik wzrasta o 10 proc. - podkreśla dr Chudzik.

Tym bardziej niepokojące jest to, że z doniesień z Rosji oraz Indii wynika, że wariant Delta częściej powoduje właśnie objawy ze strony układu pokarmowego.

- W przypadku pacjentów z żołądkowym long COVID nie zadziała zwykła rehabilitacja, jak w przypadku leczenia mgły mózgowej lub chronicznego zmęczenia. Tu konieczne jest zaangażowanie dietetyka albo gastroenterologa oraz ustawienie diety w ten sposób, aby odbudować mikrobiotę jelit - wyjaśnia ekspert.

4. Dobre bakterie hamują procesy zapalne

- Mikrobiota czy mikrobiom to zespól mikroorganizmów bytujących w naszych jelitach. Ma on ogromny wpływ na funkcjonowanie całego organizmu. Determinuje lub wpływa na nasz apetyt, podatność na depresję oraz - co najważniejsze - na reakcje immunologiczne – wyjaśnia dr Tadeusz Tacikowski. - Jak wykazały obszerne badania, duża liczba osób z ciężkim przebiegiem COVID-19 miała zaburzony mikrobiom. Prawdopodobnie wpływało to na funkcjonowanie całego układu immunologicznego i mogło powodować wystąpienie nieprawidłowej odpowiedzi na wirusa – dodaje lekarz.

Zdaniem naukowców zaburzenie mikrobiomu jelitowego może mieć związek z wystąpieniem tzw. burzy cytokinowej u pacjentów z COVID-19. Nie wykluczone, że silna reakcja immunologiczna jest również jedną z przyczyn wystąpienia long-COVID.

Jak tłumaczy dr Tadeusz Tacikowski, poprawienie mikrobiomu jelitowego można osiągnąć poprzez stosowanie probiotyków, czyli "dobrych" bakterii. Najważniejsze wśród nich to bakterie Lactobacillus i Bifidobacterium.

- Obecnie nie ma ścisłych zaleceń odnośnie stosowania probiotyków u pacjentów z COVID-19. Jednak można śmiało założyć, że dobra mikrobiota jelitowa korzystnie wpłynie na stan pacjenta, a samo stosowanie probiotyków nie spowoduje żadnych działań niepożądanych – podkreśla dr Tacikowski.

- W warunkach klinicznych stosujemy probiotyki w kapsułkach, ponieważ zawierają one największe stężenie bakterii – tłumaczy ekspert. - Profilaktycznie dobre bakterie również można uzupełniać poprzez odpowiednią dietę. Badania wykazały, że na stan mikrobiomu najlepiej wpływa dieta śródziemnomorska. Oznacza to, że powinniśmy uwzględniać w swoim jadłospisie ryby, owoce morza, dużo warzyw i owoców. Te produkty będą poprawiały mikrobiom. Z kolei cukry, tłuszcze, ale również stres będą go osłabiały – mówi dr Tacikowski.

Pomocne również mogą się okazać czerwone wino (w umiarkowanych ilościach) oraz zielona herbata, które zawierają flawonoidy, czyli naturalne związki bioaktywne, które mają właściwości przeciwzapalne i przeciwutleniające.

Z kolei kiszonki, w których wszechmoc wierzą Polacy, nie zawsze mogą wpłynąć korzystnie na układ pokarmowy.

- Utarło się, że kiszonki zwiększają odporność. W rzeczywistości mogą być pomocne, ale tylko w przypadku, gdy są zrobione w sposób naturalny. Dlatego najlepiej robić je własnoręcznie albo kupować gdzieś na bazarku. Ważne jest, aby kiszonki były prawidłowo przechowywane, ponieważ jeśli nie są w całości przykryte sokiem, łatwo spleśnieją, a wtedy mogą bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Dlatego na kiszonki trzeba uważać – ostrzega dr Tacikowski.

To samo dotyczy fermentowanych produktów mlecznych. Mogą one wspomagać naszą odporność, ale muszą być naturalne i prawidłowo sporządzone.

- Sporadyczne jedzenie zdrowych produktów raczej nie przyczyni się do zwiększenia odporności. Ważna jest konsekwentna dieta i aktywny styl życia - podkreśla dr Tacikowski.

Zobacz także: COVID-19 u osób zaszczepionych. Polscy naukowcy zbadali, kto choruje najczęściej

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze