Koronawirus w Polsce. "Spadki zobaczymy dopiero w okresie późnowiosennym". Prof. Parczewski o wydolności polskiej służby zdrowia
- Wątpię, żeby ta epidemia na razie zwolniła - przyznaje prof. dr hab. Miłosz Parczewski i przewiduje, że jej koniec może nastąpić dopiero późną wiosną. Jesteśmy w sytuacji, gdzie codziennie odnotowujemy spore wzrosty liczby zakażeń. Statystyki pokazują, że coraz więcej ludzi umiera i ciężko choruje, co pokazuje zwiększająca się liczba zajętych respiratorów. Czeka nas "druga Hiszpania"?
1. Więcej osób zakaża się koronawirusem, niż zdrowieje
Prawie każdy dzień przynosi kolejne dobowe rekordy nowych zakażeń koronawirusem.
- Jesteśmy na krzywej wzrostowej, jeśli chodzi o rozwój epidemii w Polsce - przyznaje prof. Miłosz Parczewski, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych oraz kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych, Tropikalnych i Nabytych Niedoborów Immunologicznych PUM w Szczecinie. Sytuacja powoli wymyka się spod kontroli, a to dopiero początek fali wzrostów.
- W tym momencie więcej osób się zakaża, niż zdrowieje, więc znowu liczba reprodukcyjna R jest wyższa niż 1, co jest niepokojące. Jak to dalej się potoczy? Istnieje ryzyko, że aż do wiosny będziemy musieli się mierzyć z taką podwyższoną liczbą przypadków zakażeń, a spadki zobaczymy dopiero w okresie późnowiosennym, ale do tego jeszcze bardzo daleka droga. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy nam się to rozpędzi tak, jak w Hiszpanii, że będziemy mieć 5 czy 10 tys. nowych przypadków dziennie. Tak też się może zdarzyć. Wątpię, żeby ta epidemia na razie zwolniła - przyznaje prof. Parczewski.
Lekarz przyznaje, że rzeczywista liczba zakażeń w społeczeństwie jest dużo wyższa. W związku ze zmianą strategii testowania na badania kierowane są tylko osoby objawowe. Tymczasem zostaje też grupa osób, która przechodzi zakażenie bezobjawowo, a potencjalnie może zarażać.
2. Prof. Parczewski: "Przekroczyliśmy taki punkt, kiedy te zakażenia można było kontrolować"
Profesor zwraca uwagę na to, że ciężki przebieg COVID-19 nadal jest obserwowany przede wszystkim u osób starszych i z chorobami współistniejącymi. Jest coraz więcej zakażeń z lekkim przebiegiem, a to oznacza, że wirus na świecie łagodnieje, ale staje się bardziej zakaźny.
- Istnieje duże ryzyko, że przekroczyliśmy taki punkt, kiedy te zakażenia można było kontrolować i w tej chwili przeszliśmy do populacyjnej transmisji, gdzie zakażenia napędzają się po prostu poprzez osoby niezdiagnozowane albo skąpoobjawowe - podkreśla prof. Parczewski.
- Przyczyną wzrostu zakażeń może być z jednej strony to, że skończył się okres letni. Coraz większa liczba osób przebywa w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie wilgotność jest bardziej optymalna dla wirusa i odległości między ludźmi są mniejsze. Poza tym cała Europa notuje wzrost liczby nowo zdiagnozowanych przypadków, więc to, co się u nas dzieje, jest trendem ogólnoeuropejskim - dodaje.
4739 zarażonych i 52 ofiary śmiertelne - 9 października, 4280 nowych przypadków zakażenia koronawirusem i 76 zmarłych - 8 października, 3003 nowe przypadki i 75 ofiar śmiertelnych - 7 października. Te liczby przemawiają do wyobraźni, a coraz więcej osób stawia pytanie o wydolność systemu.
- System na razie jest wydolny, ale to się może zmienić w ciągu kilku dni. Trzeba pamiętać, że jeśli liczba zakażeń będzie rosła, to będzie coraz więcej osób wymagających hospitalizacji, bo te zakażenia obejmą też osoby starsze i schorowane - mówi prof. Parczewski.
Ekspert nie ma wątpliwości, że na razie jedyną bronią, jaką mamy w walce z wirusem, są powtarzane jak mantra: maski, dystans i dezynfekcja.
- To jest jedyne, co możemy zrobić, żeby zwolnić trochę tę epidemię. Nie można jasno powiedzieć, jak długo te zakażenia będą krążyły. Nie umiem też do końca ocenić, czy szczepionka istotnie zmieni tę epidemiologię, bo to by było wróżenie z fusów, którego bardzo nie lubię. W tej sytuacji, którą mamy, najbardziej zaskakują mnie ruchy antycovidowe, kompletnie nie rozumiem tego zjawiska. Jeżeli będziemy mieli coraz więcej zakażeń, to rzeczywiście będziemy potrzebowali wolontariuszy do pomocy na oddziałach i wtedy chętnie byśmy zaprosili te wszystkie osoby, które nie wierzą w koronawirusa, żeby zobaczyli, jak ciężko ludzie chorują - podkreśla lekarz.
- Myślę, że możemy dobić do 5 tys. dobowych przyrostów w ciągu kilku dni i mam tylko nadzieje, że się mylę. Przy takiej liczbie zakażeń możemy już przekroczyć granicę wydolności systemu - dodaje ekspert.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.