Kuzyn SARS-CoV-2 postawił na nogi WHO. "Wirusy wciąż są dla nas zagrożeniem, z którym musimy się liczyć "
Cechą wirusów jest ich zdolność do szybkiej ewolucji, dlatego wiele osób zastanawia się, czy w najbliższym czasie czeka nas kolejna epidemia na miarę SARS-CoV-2. Ostatnio WHO zadecydowało, że bliżej przyjrzy się wirusowi MERS. - Właśnie po to, żeby nie przegapić momentu, w którym doszło do transmisji człowiek-człowiek, która potencjalnie byłaby groźna – podkreśla dr Tomasz Dzieciątkowski.
1. Nowy przypadek. 28-latek w stanie krytycznym
W lipcu Zjednoczone Emiraty Arabskie zawiadomiły WHO o infekcji wywołanej przez MERS-CoV (ang. Middle East Respiratory Syndrome). 28-latek został przyjęty do szpitala w Al-Ajn we wschodnim emiracie Abu Zabi. Wynik testu PCR w kierunku MERS okazał się pozytywny. Zidentyfikowano 108 osób, które miały z chorym kontakt w placówkach opieki medycznej, ale po okresie 14-dniowej obserwacji nie odnotowano przypadków wtórnej infekcji.
Od 2013 r. w ZEA zgłoszono 94 przypadki MERS i 12 zgonów. W skali globalnej liczba potwierdzonych przypadków notowanych od 2012 r. wyniosła 2605, w tym 936 zgonów. Łącznie wirus pojawiał się w 27 krajach, większość notowana jest w krajach Półwyspu Arabskiego, poza tym duża epidemia miała miejsce w 2015 r. w Republice Korei Południowej, gdzie odnotowano aż 186 przypadków i 38 zgonów.
- Stwierdza się tylko pojedyncze przypadki w skali roku, można więc powiedzieć, że zaraźliwość MERS jest niska, ale patogenność to już inna sprawa, bo gdy dojdzie do zakażenia, niestety choroba może przebiegać bardzo ciężko i w dużym odsetku prowadzi do zgonu – przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie dr Dzieciątkowski.
2. Jak się przenosi MERS?
Jak podaje WHO, chory nie miał wcześniej kontaktu z dromaderami, kozami lub owcami. To właśnie te zwierzęta są głównym rezerwuarem wirusa.
- Zakażenie jest bardzo proste nietoperz-wielbłąd-człowiek lub nietoperz-człowiek. W przypadku transmisji wirusa z nietoperza na człowieka wystarczy w teorii zakażenie przez kontakt z wydalinami lub wydzielinami zakażonego nietoperza – wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr hab. Marcin Bańbura, wirusolog, dyrektor Instytutu Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie.
Prof. Bańbura zwraca uwagę, że transmisja z człowieka na człowieka w teorii jest możliwa. Tego samego zdania jest wirusolożka ewolucyjna z Uniwersytetu w Oksfordzie, dr Emilia Skirmuntt. Podobny przypadek miał zresztą miejsce 5 stycznia 2023 r. w Omanie. 60-letni pacjent ze zdiagnozowanym MERS również zaprzeczał, jakoby miał kontakt fizyczny ze zwierzętami. Wówczas pewnym tropem były organizowane dwa tygodnie przed wystąpieniem objawów u chorego wyścigi wielbłądów, choć poza tym pacjentem nikt inny nie chorował.
Dr Dzieciątkowski zwraca uwagę, że do tej pory oficjalnie nie potwierdzono ani jednego przypadku przeniesienia wirusa z człowieka na człowieka.
- Zakażenia dotyczą najczęściej mężczyzn, którzy mają bliski kontakt z młodymi wielbłądami, tuż po sezonie wycieleń na wiosnę. I to jest najbardziej niepokojące w tym przypadku medycznym – nie mamy wiosny, nie ma sezonu cielenia się wielbłądów, a pacjent neguje kontakty ze zwierzętami. To stanowi zagadkę – mówi ekspert.
WHO w najnowszym stanowisku zwraca uwagę, że transmisja pomiędzy ludźmi jest potencjalnie możliwa przy bliskim kontakcie z chorym, najczęściej w placówkach medycznych. Organizacja wskazuje, że z uwagi na brak kontaktu ze zwierzętami, brak chorób współistniejących, a mimo to ciężki przebieg infekcji u 28-latka z ZEA "ważne będzie sekwencjonowanie wirusa i przeprowadzenie analizy genomicznej w celu wykrycia wszelkich nietypowych wzorców".
- Każdy przypadek zachorowania na MERS podlega wnikliwej obserwacji przez stosowne służby, właśnie po to, żeby nie przegapić momentu, w którym doszło do transmisji człowiek-człowiek, która potencjalnie byłaby groźna – podkreśla dr Dzieciątkowski.
3. Nie ma leków i szczepionek
29-latek skarżył się na szereg dolegliwości: wymioty, ból prawego boku i dyzurię, czyli ból przy oddawaniu moczu. W dniu przyjęcia do szpitala do objawów dołączyły dolegliwości żołądkowo-jelitowe, w tym biegunka, i postawiono wstępną diagnozę ostrego zapalenia trzustki, ostrego uszkodzenia nerek i posocznicy. Mężczyzna w stanie krytycznym został skierowany na oddział intensywnej terapii, gdzie zastosowano wentylację mechaniczną.
- MERS to ciężka infekcja dróg oddechowych. W przeciwieństwie do SARS-CoV-2, który może ograniczać się do górnych dróg oddechowych, atakuje dolne partie układu oddechowego – przyznaje dr Skirmuntt w rozmowie z WP abcZdrowie.
- Występuje gorączka, kaszel, ale również problemy z oddychaniem, mogą pojawić się też wymioty i biegunka, a wszystkie te objawy są znacznie cięższe w przebiegu niż w przypadku choćby SARS-CoV-2. Co więcej, śmiertelność w przypadku MERS wynosi około 35 proc. – dodaje ekspertka.
Najczęściej na ciężki przebieg narażeni są pacjenci w wieku senioralnym, osoby z zaburzeniami funkcjonowania układu odpornościowego czy osoby z chorobami przewlekłymi, tj. chorobami nerek czy płuc, nowotworami, cukrzycą.
Wirusolożka tłumaczy, że leczenie opiera się głównie na niwelowaniu objawów choroby. Dodaje, że nie ma również zatwierdzonej szczepionki przeciw MERS, choć były prowadzone nad nią badania.
4. "Mroczne widmo"
Prof. Bańbura zwraca uwagę, że cechą wirusów jest ich zdolność do szybkiej ewolucji, jednak aby MERS stanowił globalne zagrożenie, konieczna byłaby jego adaptacja prowadząca do umiejętności szybkiej transmisji z człowieka na człowieka.
Z drugiej strony spośród siedmiu znanych nam dzisiaj gatunków koronawirusów wywołujących infekcję u człowieka trzy już pokazały, na co je stać.
- Biorąc pod uwagę nasz współczesny styl życia i podróże w najodleglejsze zakątki świata, a także błyskawiczny rozwój transportu, można powiedzieć, że wirusy mają bardzo ułatwioną transmisję. SARS-CoV-2 pokazał nam, jak bogaty jest zasób wirusów, z którymi dotychczas nie mieliśmy styczności i które mogą stanowić wyzwanie w kontekście globalnym. Nie wiem, czy było to dla nas nauczką, ale z całą pewnością można powiedzieć, że wirusy wciąż są dla nas zagrożeniem, z którym musimy się liczyć – podsumowuje wirusolożka.
Dr Dzieciątkowski podkreśla, że nie ma powodu, żeby bać się czy siać panikę.
- Niejako dobra wiadomość jest też taka, że jeżeli "dżin" wydostanie się z tej butelki, to dysponujemy platformą techniczną, dzięki której w ciągu kilku tygodni możemy opracować i wdrożyć stosowną szczepionkę. Natomiast oczywiście ogromnym minusem jest to, że MERS to mroczne widmo krążące z 30-procentową śmiertelnością. To nic, co mogłoby budzić radość. Gdybyśmy mieli sobie wyobrazić pandemię podobną do COVID-19, która będzie przebiegała z 20-, 30-procentową śmiertelnością, to może to budzić obawy – podsumowuje wirusolog z WUM.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.