Trwa ładowanie...

Liczba hospitalizowanych gwałtownie wzrasta. "Mamy jeszcze jakieś możliwości, ale jednak z każdym dniem przybywa chorych"

 Karolina Rozmus
28.09.2021 14:05
Liczba hospitalizowanych wzrasta gwałtownie. "Mamy jeszcze jakieś możliwości, ale jednak z każdym dniem przybywa chorych"
Liczba hospitalizowanych wzrasta gwałtownie. "Mamy jeszcze jakieś możliwości, ale jednak z każdym dniem przybywa chorych" (Getty Images)

Eksperci alarmują, że sytuacja epidemiczna w Polsce jest coraz trudniejsza i nie chodzi tylko o wzrost liczby zachorowań, ale o rosnącą liczbę pacjentów wymagających hospitalizacji oraz liczbę zgonów. Chorzy leczą się w domu lub nie zwracają uwagi na niepokojące objawy. Do szpitala trafiają za późno.

spis treści

1. Rośnie liczba zajętych łóżek. Kto trafia do szpitali?

Dane opublikowane przez Ministerstwo Zdrowia budzą niepokój. Minionej doby liczba zgonów spowodowanych COVID-19 wyniosła aż 29. Wzrasta również liczba chorych wymagających hospitalizacji. Coraz mniej jest też wolnych łóżek na oddziałach covidowych. Jak podaje resort, w niektórych regionach zajętych jest już nawet 40 proc. miejsc.

- Z perspektywy mojego szpitala jest coraz więcej zajętych łóżek. Mamy jeszcze jakieś możliwości, ale jednak z każdym dniem przybywa chorych – potwierdza w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji UM w Białymstoku, wojewódzka konsultant ds. epidemiologii.

Zobacz film: "Duża liczba zakażeń spowoduje paraliż systemu opieki zdrowotnej"

Lekarze, obserwujący na co dzień, jak statystyki przekładają się na rzeczywistość w szpitalach, wskazują kilka grup pacjentów, którzy najczęściej wymagają hospitalizacji podczas czwartej fali, która właśnie się rozpędza.

- Do szpitali trafiają głównie niezaszczepieni. Zdarzają się pojedyncze przypadki osób zaszczepionych, ale to nie są te najcięższe przypadki, oni rokują lepiej - komentuje prof. Zajkowska.

Co ciekawe, wśród niezaszczepionych pacjentów jest wielu, którzy założyli, że szczepienia nie potrzebują.

- Jest grupa osób – i na to chciałabym zwrócić szczególną uwagę – którym wydaje się, że przechorowały COVID-19 i są odporne. Natomiast te osoby nie wykonywały badań – to stwarza duże ryzyko pomyłki. Złe samopoczucie czy niepokojące objawy nie zawsze muszą oznaczać COVID-19. Czasem pacjenci mają więc mylne poczucie bezpieczeństwa, które może być niebezpieczne dla ich zdrowia i życia – alarmuje ekspertka.

Prof. Zajkowska podkreśla też, że bardziej narażeni na hospitalizację są seniorzy. - Dominują osoby starsze – i wśród tych zaszczepionych i niezaszczepionych – obarczone wielochorobowością, dla których COVID-19 jest dodatkowym obciążeniem – wyjaśnia prof. Zajkowska.

2. Trafiają zbyt późno

Lekarze zgodnie podkreślają, że to, co charakteryzuje nowych pacjentów wymagających hospitalizacji to fakt, że zostają oni zdiagnozowani za późno. Często pierwsze badanie w kierunku COVID-19 wykonywane jest dopiero w szpitalu.

- Z czego to wynika? Z niedoceniania ciężkości choroby. Z przekonania, że można przechorować w domu, a szpital jest pewną ostatecznością. Część osób nadal bierze amantadynę, która opóźnia możliwość podania szpitalnych leków przeciwwirusowych. Tutaj przyczyny są różne – stwierdza prof. Zajkowska.

Ekspertka dodaje, że czasami takie "domowe" leczenie COVID-19 może przysporzyć choremu więcej problemów, niż korzyści.

- Niebezpieczeństwo amantadyny polega na tym, że chociaż ona nikomu krzywdy nie zrobi, to może opóźnić moment przyjścia do szpitala, kiedy jest jeszcze to okno czasowe na podanie leków przeciwwirusowych, stosowanych w szpitalu - komentuje ekspertka.

Poza domowym leczeniem problemem jest również bagatelizowanie objawów. - To było symptomatyczne od początku pandemii, ale obecnie się wyostrza. Pacjenci trafiają do nas w bardzo późnej fazie. 50-letnia pacjentka, którą przyjmowaliśmy na nasz oddział, trafiła do szpitala dopiero w czwartym tygodniu infekcji. Było mnóstwo czasu na zrobienie wymazu, zorientowanie się, co się dzieje – ona tego nie zrobiła – podkreśla dr Tomasz Karauda z Oddziału Chorób Płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.

- Niemal każdy COVID-19 zaczyna się od objawów przeziębieniowych. U jednych na tym etapie zostanie, a u innych szybko będzie eskalować w stronę duszności, niewydolności oddechowej. Ale zaczyna się często podobnie: osłabienie, gorączka, złe samopoczucie, kaszel – wymienia dr Karauda.

Zdaniem eksperta podczas pandemii nie wolno lekceważyć nawet łagodnych dolegliwości. Dr Karauda podkreśla, że to nie czas na bierne oczekiwanie na koniec infekcji.

- Wszystko zaczyna się od tego, że ktoś ma objawy przeziębienia. Myśli wtedy: to tylko przeziębienie, po co mi wymaz? To błędne założenie. Zawsze, gdy pojawia się infekcja, trzeba zacząć od zrobienia wymazu. Przecież lekarz nie jest w stanie ocenić, patrząc na pacjenta, który jest osłabiony, ma jakiś kaszel, że to nie jest infekcja SARS-CoV-2. Bo w jaki sposób miałby to zrobić? – mówi ekspert.

Zdaniem lekarza tylko wykonanie testu na wczesnym etapie infekcji, gdy dolegliwości są ewidentne, ale wciąż przypominają przeziębienie, daje duże szanse na pomoc medyczną w odpowiednim czasie.

A jakie dolegliwości powinny wzbudzić już nie tylko naszą czujność, ale wręcz niepokój? Przede wszystkim spadek saturacji.

- Jeżeli mamy możliwość sprawdzić saturację – to koniecznie powinniśmy to zrobić. Spadki poniżej 95 proc. to już sygnał, że coś się dzieje z płucami i może być potrzebna pomoc medyczna – podkreśla prof. Zajkowska.

Eksperci, jako te najbardziej niepokojące, wskazują zwłaszcza trzy symptomy. - Wysoka gorączka, uczucie duszności, ból w klatce piersiowej. To są te bardzo alarmujące sygnały, że trzeba zwrócić się po pomoc do szpitala – podsumowuje prof. Zajkowska.

3. Raport Ministerstwa Zdrowia

We wtorek 28 września resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 975 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2.

Najwięcej nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia odnotowano w województwach: lubelskim (198), mazowieckim (150), małopolskim (75), zachodniopomorskim (69).

Z powodu COVID-19 zmarły 2 osoby, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 27 osób.

Podłączenia do respiratora wymaga 168 chorych. Według oficjalnych danych resortu zdrowia w całym kraju zostało 476 wolnych respiratorów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze