Brak zozumienia u męża i jego przemocowe zachowanie

Jestem 10 lat po ślubie, zdałam sobie sprawę, że całe nasze życie i atmosfera panująca między nami jest uzależniona od tego, czy uprawialiśmy seks. Mój mąż cały swój nastrój i nastawienie do mnie i do życia nieświadomie uzależnia od seksu. Jak "był numerek", to pomoże mi nawet obrać kartofle, kupi coś do lodówki, itd. Jeżeli seksu nie było, zaczynają się hasła w stylu: ty też zarabiasz, możesz też kupić, kiedy mi oddasz pieniądze za opony do Twojego auta, dlaczego ja mam za wszystko płacić (nieprawda), wyprowadzaj się (w jego dobrym humorze podjęliśmy decyzję o przeniesieniu się z małego miasteczka do miasta z powodu podjęcia przeze mnie pracy), zabieraj dzieci, zniszczysz to małżeństwo, dążysz do tego, abyśmy się rozstali, dzieci pewnie będą miały zaraz innego tatusia, to kim on jest (jakieś durne zmyślone podejrzenia względem mnie), po co tam pracy szukałaś, na pewno specjalnie, żeby być jak najdalej ode mnie, jak będziemy coś razem kupować (dom/ mieszkanie) to ja się muszę dobrze zabezpieczyć, bo ty chcesz tylko ode mnie kasę, to małżeństwo się kończy i to z twojego powodu, nie musisz być ze mną, łaski nie potrzebuję, gdzie mam spełniać swoje potrzeby seksualne, jestem dla ciebie nikim, baranem do roboty itd. Ja już nie mam siły na takie traktowanie. Jak jest dobrze, to przychodzi i na siłę całuje mnie ileś razy albo się przytula i mówi, że mnie kocha, a za godzinę albo na drugi dzień wszystko zaczyna się od nowa. Jak zaczynałam nową pracę (masz wyp... do roboty, nawet w kosmosie) też się bałam, brałam leki na uspokojenie, teraz łykam jak jadę do domu, bo mnie wiecznie morduje o seks. Nie jest ważne dla niego, że czasami są inne rzeczy ważne, że wstaję o 5 rano do pracy. W tym małżeństwie nie zdarzyło się, żeby zimą poszedł odśnieżyć mi auto przed wyjazdem do pracy ("przecież to ty jeździsz"), pojechał na jakiś przegląd, zmienił olej, przybił coś do ściany, umie odetkać tylko zlew, jeszcze jak mu wypomnę parę razy ("a nie możesz kupić kreta ?"). Mam wrażenie, że to ja jestem osobą, która musi panować i decydować o wszystkim, chociaż czasami chciałabym poczuć się jak bezbronna kobieta, którą się trzeba zaopiekować. Ja zostawiłam na 4 miesiące dzieci i pojechałam zapieprzać fizycznie do pracy do Niemiec, bo nie miałam chwilowo pracy (redukcja etatów) a usłyszałam, że nie ma pieniędzy, a rachunki trzeba płacić. Schudłam tam 14 kilo a od niego usłyszałam, że dobrze mi na figurę robią takie wyjazdy i muszę częściej wyjeżdżać. Nawet nie powiedział, że to może on pojedzie. Wychodzi z założenia, że przecież jest równouprawnienie (chciałyście równouprawnienia, to we wszystkich dziedzinach) i moim zasr... obowiązkiem jest również utrzymanie rodziny. Ja zawsze pracowałam, dziecko miało 5 miesięcy, poszłam z powrotem do pracy, przy drugim dziecku to samo, wynajęłam opiekunkę, płaciłam jej 6 lat. I czasami jak sobie pomyślę o innych facetach, że mają inne podejście do swoich żon, że mówią, żeby czasami sobie odpoczęła, wyszła gdzieś bez dzieci to chce mi się ryczeć jeszcze bardziej. Ja tylko słyszę, że to on ciężko pracuje, a ja po pracy siedzę sobie z dziećmi. Jestem już na takim etapie, ciągle biorę środki na uspokojenie, ryczę, nie daję rady psychicznie, jest mi wszystko jedno co z nami będzie, bo dzieci widzą, jak nagle łzy lecą mi bez powodu. Najpierw jest ok, mówi że sobie poradzimy, a potem, jak odmawiam seksu, bo nie mam siły albo po prostu mi sie nie chce, to się wścieka, mówi że w takim przypadku to on nie widzi sensu w tym małżeństwie, że go robię w konia, że najpierw chcę, a potem nie chcę. Nie mam siły. Kupił mi kiedyś "burdelową" szmatkę do ubrania na moje urodziny i oczekiwał moich zachwytów, że "to z myślą o tobie", wibrator, którego nienawidzę, jakieś durne nakładki na penisa, piórka na penisa i jego własne odlewy penisa, żeby było "fajniej". Czuję się potem jak po najgorszej wizycie u ginekologa. Może to jest kwadratura koła, nie mam ochoty na seks, bo jest ciągle wojna, trochę spokoju, wtedy pyta się o seks, jak powiem, że jutro, bo mam inne plany, to znowu zaczyna się wojna i tak w kółko. Ja ryczę, łykam jakieś perseny forte itd. Nie wiem, czy go nienawidzę, czy go kocham, czy może coś ze mną jest nie tak. Ostatnio się poryczałam, jak mi policzył - zarabiasz 1500, 500 wynajmij sobie stancję (mam 36 lat i wyrosłam z takich stancji), a 1000 zostaje nam i możemy w ten sposób zaoszczędzić. Policzył mi, ile my możemy zaoszczędzić w ten sposób, pomnożył 1000 złotych przez miesiące przez 3 lata. Nie wziął pod uwagę, że ja jestem żywym organizmem i czasami też jem i piję, i muszę się w coś ubrać, nie mówiąc o tzw. przysłowiowych wacikach. Nie wiem czy tego po prostu nie rzucić, mam dość tej huśtawki jego nastrojów, szkoda mi tylko dzieci, mnie ciągle boli żołądek z nerwów, znowu dla odmiany przytyłam (mam problemy z przemianą przy stresie). Nie wiem co mam robić. Próby wizyty u psychologa będą wyśmiane i powie mi, że mi się w d.... poprzewracało i to jest wszystko przeze mnie.

KOBIETA, 36 LAT ponad rok temu

Jak pomagać osobom z zaburzeniami pamięci?

Witam! Pani stan psychiczny jest niepokojący. Pisze Pani o ciągłych dolegliwościach somatycznych (bóle brzucha, zmęczenie), trudnych emocjach oraz płaczliwości. Napięcie psychiczne jest bardzo duże, a nie ma Pani możliwości "normalnie" go rozładować, np. rozmową. Branie leków, szczególnie bez recepty, nie zmieni Pani sytuacji. Może owszem chwilowo ulżyć, ale nie zmienia tego, co dzieje się w Pani i w relacji z mężem. Zmiany warto zacząć od siebie. Zachęcam na początek do wizyty u lekarza psychiatry. Obawiam się bowiem, że Pani samopoczucie może być związane z rozwojem depresji lub nerwicy w związku z problemami małżeńskimi. Odpowiednia pomoc może być dla Pani szansą na poprawę jakości życia oraz wzmocnieniem do wprowadzania zmian w życiu rodziny. Następnie warto skorzystać z pomocy psychoterapeuty. Lekarz może przepisać leki, a psychoterapeuta pomóc Pani rozładować napięcie, wyrazić emocje i poradzić sobie z problemami. Zarówno pomoc psychiatry, jak i psychoterapeuty może Pani uzyskać bezpłatnie w ramach NFZ. Zachowanie Pani męża, które zostało przez Panią opisane, jest przemocowe. W małżeństwie przemoc seksualna i psychiczna jest karana. Warto, żeby poznała Pani swoje prawa. Nie musi się Pani zgadzać na seks, kiedy nie ma Pani na niego ochoty. Pożycie intymne ma sprawiać przyjemność obojgu. Dodatkowo ma Pani pełne prawo nie zgadzać się na zachowania seksualne, które są dla Pani bolesne, nieprzyjemne, lub których po prostu Pani nie chce i nie akceptuje. W seksie dozwolone jest to, na co zgadza się oboje partnerów. Jeśli Pani się nie zgadza, może Pani odmówić. Nikt nie może Pani zmuszać do seksu. Nawet mąż. Rozumiem, że jego huśtawki nastrojów są elementem wywierającym na Pani silną presję. Zachęcam do poznania swoich praw, skorzystania z konsultacji i dowiedzenia się, czy to, co robi Pani mąż to przemoc i jak może Pani w tej sytuacji zareagować. Jest możliwość skonsultowania się w tej sprawie bezpłatnie z prawnikiem oraz psychologiem np. poprzez Centrum Praw Kobiet oraz Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie Niebieska Linia. CPK w czwartki oferuje telefoniczne konsultacje prawne (tel. 22 621 35 37) w godzinach 10-16, w pozostałe dni dyżur psychologa. Niebieska Linia dyżury prawnika ma w poniedziałki oraz środy w godz. 18-22 (tel. 22 668 70 00). Warto, żeby skorzystała Pani z takich konsultacji i dowiedziała się, jakie ma prawa i jak może Pani zadziałać w tej sytuacji. W trudnych chwilach polecam telefon dla osób w kryzysie emocjonalnym 116 123 (bezpłatny), gdzie uzyska Pani wsparcie i pomoc profesjonalistów. Skorzystanie z pomocy innych osób może pozwolić Pani rozwiązać swoje problemy i wpłynąć pozytywnie na Pani sytuację życiową. Warto spróbować, zachęcam. Pozdrawiam

0

Dzień Dobry Pani,

Nikt nie ma prawa do takiego traktowania Pani (nawet Mąż...).
Proszę nie zwlekać już i sięgnąć po potrzebną Pani pomoc i wsparcie psychologiczne, by mogła Pani przyjrzeć się funkcjonowaniu swojego małżeństwa, by w sposób zdecydowany i skuteczny nauczyć się dbać o swoje potrzeby.

A co z Państwa małżeństwem?
Jeśli Pani zależy na małżeństwie, proponowałabym podjęcie terapii małżeńskiej-
bez niej nie obędzie się...
Jeśli Mąż nie wyrazi gotowości na terapię, Pani sama będzie wiedziała, jaką podjąć decyzję.

Wspieram Panią mentalnie,
irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty