Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 1 , 9 3 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Uczucie samotności: Pytania do specjalistów

Jak poradzić sobie z samotnością?

Jak sobie poradzić z samotnością ,poczuciem beznadziejności? Kiedyś gdy miałam te 15-20 lat wszystko wydawało się być takie fajne , niczym się nie przejmowałam ,byłam szczęśliwa ,bo miałam też partnera. Kiedy zostawił mnie on po 5 latach dla mojej ex... Jak sobie poradzić z samotnością ,poczuciem beznadziejności? Kiedyś gdy miałam te 15-20 lat wszystko wydawało się być takie fajne , niczym się nie przejmowałam ,byłam szczęśliwa ,bo miałam też partnera. Kiedy zostawił mnie on po 5 latach dla mojej ex przyjaciółki ,cały świat mi się zawalił.. ale wyszłam z tego.. zaczęłam imprezować, spotykać się z innymi chłopakami i żyłam ,niestety z nikim mi nie wychodziło i do dziś nie wychodzi ,a od rozstania mijają 2 lata.. ciągle siedzę na tych portalach randkowych ,ale nie trafiam na tą odpowiednią osobę.. przez co wracam myślami do ex ,który ciągle jest z nią i układają sobie życie ,a kiedy go widzę podnosi mi się ciśnienie i nie mogę przestać o nim myśleć... Czy to jest spowodowane tym ,że nikogo jeszcze nie poznałam? Czy powinnam pójść na terapię? Nie radzę sobie sama ze sobą.. Pozdrawiam
odpowiada 3 ekspertów:
Mgr Alicja Maria Jankowska
Mgr Alicja Maria Jankowska
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Mgr Małgorzata Ziółkowska

Na co wskazuje takie samopoczucie i problemy z relacjami?

Dlaczego zawsze wracam do punktu w którym jestem samotny? Od paru lat z nikim się nie zaprzyjaźniłem, miałem od jakiegos czasu 2 przyjaciol zapoznanych przez internet jednak jedna z tych osób (która jest osobą jaka nie ma problemu z zapoznawaniem... Dlaczego zawsze wracam do punktu w którym jestem samotny? Od paru lat z nikim się nie zaprzyjaźniłem, miałem od jakiegos czasu 2 przyjaciol zapoznanych przez internet jednak jedna z tych osób (która jest osobą jaka nie ma problemu z zapoznawaniem się i jest lubiana przez innych, znalazła sobie innych przyjaciol oraz pokłóciliśmy się o to jak mało czasu mi poświęca) odeszła 2 lata temu i z ostatnim przyjacielem jaki mi został od pół roku psuje się relacja i nie ma już przez innych ludzi dobrego zdania o mnie. Ponownie jestem samotny bez ani jednej osoby z jaka mogę porozmawiać, przyjaciol w prawdziwym życiu nigdy nie miałem. Zacząłem czuć od jakiegos czasu zupełna obojętność na relacje z ludźmi, nie rozmawiam z nikim za duzo w szkole, jestem ciagle przygnębiony, chciałbym mieć przyjaciol ale nie mam już siły się w nic zaangażować i czuje wręcz ze nie potrafię się już w nic zaangażować, bo i tak wszystko się skończy tak samo jak zawsze, czyli zostanę samotny. Ludzie przestali mnie interesować, czuje ze nie mam sobą nic do zaoferowania, nie mam o czym rozmawiać z ludźmi i nie mam siły z nikim zaczynać żadnej relacji. Z kolezankami/kolegami spotykam się raz na przysłowiowy ruski rok i nie odczuwam już żadnej radości z tych spotkań, męczą mnie one, czuje się nudny i chce je jak najszybciej zakończyć. Co mi może dolegać
odpowiada 3 ekspertów:
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Marzena Mandziej
Mgr Marzena Mandziej
Mgr Agnieszka Naruszewicz
Mgr Agnieszka Naruszewicz

Czy jest jeszcze jakaś szansa na uratowanie naszego związku?

Witam Nie mogę zrozumieć dlaczego mąż przestał mnie kochać. Mamy po 51 lat i jesteśmy 31 lat po ślubie. Nasze małżeństwo uchodziło za wzorowe. My zresztą też tak uważaliśmy. Byliśmy ze sobą szczęśliwi, wspieraliśmy się lubilìsmy wiele rzeczy robić... Witam Nie mogę zrozumieć dlaczego mąż przestał mnie kochać. Mamy po 51 lat i jesteśmy 31 lat po ślubie. Nasze małżeństwo uchodziło za wzorowe. My zresztą też tak uważaliśmy. Byliśmy ze sobą szczęśliwi, wspieraliśmy się lubilìsmy wiele rzeczy robić razem. Na początku tego roku mąż powiedział że już mnie nie pragnie. Nie wie co się stało. Obydwoje płakaliśmy. Nasza sytuacja rodzinna jest trudna ponieważ mamy dorosłego, uzależnionego syna alkohol i wcześniej narkotyki. Syn mieszka z nami. Życie nasze od ok. 8 lat jest naprawdę bardzo stresujące. Mimo to dotychczas wspieraliśmy się. Mąż wczesniej ok. 3 lata temu przez kilka miesięcy leczył się u psychologa. Od psychiatry otrzymywał leki przeciwdepresyjne. Potem stan Jego się poprawił. Natomiast od ok. połowy ubiegłego roku widziałam że coś się z Nim dzieje. Zwykle spokojny potrafił się irytować błahymi sprawami. Niewiele rzeczy Go cieszyło ciągle mówił że już nic się fajnego nie wydarzy w życiu. Zamykał się w sobie a ja próbowałam dotrzeć do Niego. Niestety bezskutecznie. Pod koniec stycznia wyprowadził się z domu. Zamieszkał u brata ale powtarzał że to na jakiś czas że może odzyska uczucia do mnie, że najpierw musi poukładać sobie w głowie sam a potem dopiero pójdziemy razem na terapię. Od stycznia jest na terapii od marca bierze też leki od psychiatry. Lekarz stwierdził u niego nerwicę depresyjną. Mija właśnie pół roku a mąż nadal nie wrócił wręcz odwrotnie powoli wyprowadza się z domu. Zabiera coraz więcej rzeczy. Dzwoni coraz rzadziej. Nalegałam na rozmowę o nas co dalej i 2 dni temu powiedział mi prosto w oczy że mnie już nie kocha i nie wróci do mnie ani do domu. Na terapię ze mną też nie chce pójść bo tego nie czuje. Zostałam sama z synem i problemami. Czasem przyjeżdża odwiedzić syna. Być może złoży pozew o rozwód ale jeszcze nie teraz jak to ujął. Bardzo Go kocham. Też chodzę na terapię ale po tym wyznaniu że nie wróci załamałam się. Nic nie wskazuje że pojawiła się trzecia osoba. Powiedział że wybrał samotność. Jak to wszystko zrozumieć. Czy jest jeszcze jakaś szansa uratowania naszego związku i nadzieja że On rzeczywiście jest chory i może się to jeszcze zmienić czy to wskazuje że już nic się nie zmieni w naszych relacjach. Nic złego nie wydarzyło się między nami dlatego nie mogę pojąć jak można przekreślić 30 lat wspólnego życia i odkochać się. Czy to wogóle możliwe? Nie wiem gdzie szukać pomocy żeby Go uratować i uratować naszą rodzinę. Pozdrawiam. Magda
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Renata Dąbrowska-Jagieło
Mgr Renata Dąbrowska-Jagieło

Co mam zrobić z takim złym samopoczuciem psychicznym?

Mam 19 lat i moim problemem głównie jest psychika, od małego zmagam się z problemami psychicznymi. Kiedyś miałam ogromny lęk, nie potrafiłam wyjść sama z domu bez wcześniejszego stresu i płaczu, bałam się po prostu wyjść sama, czułam się obserwowana... Mam 19 lat i moim problemem głównie jest psychika, od małego zmagam się z problemami psychicznymi. Kiedyś miałam ogromny lęk, nie potrafiłam wyjść sama z domu bez wcześniejszego stresu i płaczu, bałam się po prostu wyjść sama, czułam się obserwowana na ulicy z każdej strony, bałam się też mężczyzn, bałam się, że ktoś mi zrobi krzywdę, że coś się stanie... do teraz mam ten lęk, ale starałam się go sama przepracować i jest lepiej, jednakże nie potrafię go całkiem wyeliminować. Moim problemem jest też niska samoocena, nazbierało się przez lata niemiłych sytuacji i się na mnie bardzo to odbiło, czuję się gorsza od innych, czuję się jakbym była beznadziejna, nikomu niepotrzebna, samotna, jakbym była złym człowiekiem, każdego dnia staram się dla rodziców, by mnie w końcu zauważyli i docenili za to co potrafię, a nie mieli żal, że nie potrafię tego co ktoś. Zawsze się staram im pokazać, że nie jestem zła, a za taką oni mnie uważają, dbam o dom, pomagam, a i tak jestem gorsza od mojego brata, który tylko gra w gry komputerowe... Kolejne problemy mam w szkole, w której się bardzo źle czuję, szczególnie na korytarzu, boję się przechodzić przez nie, czuję się obserwowana, oceniana z każdej strony, przytłacza mnie ilość osób, nie mogę iść normalnie do toalety, bo trzeba się przeciskać przez multum osób. Czuję się źle nawet w klasie, głównie z tych samych powodów wymienionych wyżej, też czuję, że nikt mnie nie lubi, choć się bardzo staram znaleźć znajomych, to i tak mam wrażenie, że nie traktują mnie poważnie. W szkole niszczy mnie psychicznie także nauczyciel, który mam wrażenie, że się uwziął na mnie odkąd mnie zobaczył, na zdalnych lekcjach wyrzucił mnie ze spotkania, bo nie potrafiłam z potwornego stresu zrobić zadania, wpisał mi wtedy także -50 punktów, bo niby go lekceważyłam, a mówiłam, że nie umiem. Wpisuje mi także 1 za każdym razem, gdy nie potrafię na coś odpowiedzieć, na któreś zadanie, jest to bardzo krzywdzące, boję się już go, jego lekcji, myśl, że mam na nie iść powoduje we mnie wiele negatywnych emocji z którymi sobie nie radzę, między innymi przez to myślałam o odejściu ze szkoły, a przecież jest to ostatni rok w technikum, ale ja się po prostu boję. Kolejnym przedmiotem na którym mam problem jest wf, nie potrafię się dogadać z ludźmi, czuję się także źle, czuję się jakbym była najgorsza, jakbym nic nie potrafiła, jakbym była tam duchem tylko, bo nawet jak się staram, to nikt nie chce mi podać chociażby piłki... też problemem jest to, że grają z nami chłopacy, którzy mają zbyt dużo siły i po prostu ja się boję chociażby o swoje zdrowie, boję się że ta piłka w końcu uderzy we mnie i to z wielką siłą. Przez wszystkie te sytuacje, które były boję się o swoją przyszłość, czuję, że sobie nie poradzę, bo z każdym kolejnym rokiem jest coraz gorzej, coraz gorzej się czuję po prostu psychicznie, nie mam siły z tym walczyć, wykończyła mnie już walka przez te wszystkie lata, a rodzice choć było widać, że coś jest ze mną nie tak, to zamiast pomóc... tylko pogarszali swoimi pretensjami, obrażaniem i wyzywaniem. Po tym wszystkim mam po prostu wrażenie, że moje życie nie ma sensu i każdego dnia zadaję sobie pytanie "po co ja się urodziłam?", "jaki był tego cel", bądź czy jest jakiś powód dla którego się urodziłam. Mój chłopak od dawna próbuje mnie namówić bym poszła gdzieś, do psychologa, ale ja się boję, bo nawet nie wiem co mi jest, co mi dolega i boję się, że ten ktoś mnie będzie oceniał. To co wypisałam to są moje takie główne problemy, są też inne, ale za dużo by pisać, dlatego proszę o pomoc, o poradę co powinnam zrobić, bo sama już nie dam rady.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Magdalena Klekotko

Czy ten ząb się przesuwa?

Dwa lata temu została wyrwana górna 7. Po zagojeniu się rany, na jej miejscu wyrosła 8, która wczensiej nie miała miejsca na wyrośnięcie ponieważ mam zbyt mała szczękę. Wszystko było z nią wporzadku, aż do czasu wyrwania w lutym... Dwa lata temu została wyrwana górna 7. Po zagojeniu się rany, na jej miejscu wyrosła 8, która wczensiej nie miała miejsca na wyrośnięcie ponieważ mam zbyt mała szczękę. Wszystko było z nią wporzadku, aż do czasu wyrwania w lutym 2021 górnej 6. Od wyrwania, dziąsło za 8 spuchnelo, i ząb bolał, ale myślał że to przez wyrwanie tej 6 i to opuchlizna i ból przez to. Ból przeszedl, ale opuchlizna została. Myślałam wciąż że dziąsło się regeneruje. 11 marca minął miesiąc od wyrwania, dziąsło za 8 jest dalej opuchnięte, i pojawił się tkliwy ból 8. Boli podczas żucia czy dotykania językiem. Na zimne lub ciepłe ząb nie reaguje, ani nie boli samoistnie, tylko podczas dotknięcia lub uśmiechania się. Na środku zęba pojawiła się brązowa kropka, pomyślałam że zaczyna się robić próchnica, ale czy próchnicy towarzyszą takie objawy? A może ząb jest tkliwy bo nie oparcia o innego zeba, gdyż jest samotny z tyłu łuku, albo ząb się przemieszcza? Czego mogę się spodziewać na wizycie u dentysty?
odpowiada 1 ekspert:
Lek. dent. Konrad Rutkowski
Lek. dent. Konrad Rutkowski

Czy powinnam zakończyć tę relację?

Dzień dobry. Chciałabym zapytać, chociaż wiem,że to będzie absurdalne pytanie i wiem co mam robić, ale zapytać tak pro forma nie zaszkodzi.Od 11 lat znam kogos z pewnego portalu, ktoś przez 11 lat pisał, obiecywał ,mówił,że jestem piękna i ,że... Dzień dobry. Chciałabym zapytać, chociaż wiem,że to będzie absurdalne pytanie i wiem co mam robić, ale zapytać tak pro forma nie zaszkodzi.Od 11 lat znam kogos z pewnego portalu, ktoś przez 11 lat pisał, obiecywał ,mówił,że jestem piękna i ,że szykuje dla nas przyszłość. wiem jak to brzmi, ale ja wierzyłam..czy ja wiem, czy wierzyłam, od kilku lat nie wierzyłam, bo mnie zwodził, ale tkwiłam w tym ciągle. W nadziei na coś ale nie wiem na co. Myślałam o nim. Nawet kilka razy sie dystansowałam się psychicznie, ale to nic mi nie dało. Pisał do mnie, mam nawet kilka jego prezentów, bo czasami przesyłal mi euro za co byłam wdzięczna, ale to , że mnie zwodził, nie potrafię wybaczyć. Pisałam do niego okropne maile, ale nie umiałam skończyć....wiem, że mną manilipuluje, ale on twierdzi ,że nie. wiem ,że mnie kłamie lub nie mówi całej prawdy , ale tez wiem, że jest to to samo. On jest z danii, ja w sumie nie jestem sama, ale samotna w Polsce..to moja wina być może,że się dałam tak wkręcić....to jeszcze nie jest skończone, ale zażyczyłam sobie przerwy, bo zaczęłam robić nieprzewidywalne rzeczy....Nie jestem ani głupia ani brzydka, ale moje poczucie wartości spadło do zera. oczywiści on zawsze podkreślał ,że jestem piekna, mądra i kreatywna. ale cos mi tu nie gra i nie grało.....11 lat nie miec czasu dla mnie?..teraz jak mu pisze wprost, że go nie chcę, że jest kłamcą, to on dalej swoje, że mnie kocha, że tylko ja i ,że będzie na mnie czekał.....ktoś tu jet chory!......od 4 lat kupuje mieszkanie niby dla nas...znowu truje mi zadek,że od marca się przeprowadza do jakiegoś mieszkania.....nigdy sie nie spotkał ze mną zawsze miał wymówki z których sie też śmiałam...samo sobie jestem winna trzymając się kogoś , kto mnie chce na odległość jedynie,....Każdy by mi powiedział,że to ja sama sobie jestem winna. Komuś zwyczajnie odwaliło albo jemu albo mnie, jemu,że chce trzymać mnie, albo mnie, że daję sie trzymać. On Ma 68 lat, a ja mam 54. .Ewa
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Alicja Maria Jankowska
Mgr Alicja Maria Jankowska

Jak poradzić sobie z taką sytuacją życiową?

Witam. Mam matkę, która wtrąca się w moje życie i wciąż mówi mi co mam robić. Mam 46 lat i od kiedy urodziłam córkę 16 lat, próbuje ułożyć z nami życie. Ona jest toksyczna i nie mam już siły. Nigdy... Witam. Mam matkę, która wtrąca się w moje życie i wciąż mówi mi co mam robić. Mam 46 lat i od kiedy urodziłam córkę 16 lat, próbuje ułożyć z nami życie. Ona jest toksyczna i nie mam już siły. Nigdy nie potrafilam jej powiedzieć, że mam dość. Do tego mam depresję i powoli zaczynam myśleć o najgorszym. Do tego kocham mężczyznę, który pije. Obiecuje mi wszystko ale jest marna szansa na poprawę z jego nałogiem. Córka go nie na widzisz i z mamą też nie chce zamieszkać. Nie mam pracy, bo miasto w którym mieszkam jest okropne. Nie wiem co mam zrobić. Kocham ich wszystkich ale też nie na widzę. Krzywdzą mnie i myślą tylko o sobie. Ja kocham moją córkę, ale boję się, że za chwilę zostanę sama, bo jest coraz starsza. Czuję się bezradna, samotna i wiem, że nie wiem dalej. Zapomniałam potwierdzeniec, że mój mężczyzna mieszka w innym mieście i spotykamy się, tak żeby matka nie wiedziała. Kocham go, ale wiem, że muszę odejsc. Pozdrawiam M
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Mgr Małgorzata Ziółkowska

W jaki sposób rozmawiać z partnerem, żeby poświęcał mi więcej czasu?

Dzień dobry, Jestem w związku z partnerem, który ma dwójkę dzieci 8 i 16 lat z poprzedniego związku. Ja i partner mieszkamy razem, każdy z nas pracuję. Ja trochę mniej od Niego, on wychodzi z domu około 7 rano bo... Dzień dobry, Jestem w związku z partnerem, który ma dwójkę dzieci 8 i 16 lat z poprzedniego związku. Ja i partner mieszkamy razem, każdy z nas pracuję. Ja trochę mniej od Niego, on wychodzi z domu około 7 rano bo zabiera jeszcze od byłej żony dzieci i zawozi je do szkoły a wraca z pracy przed 20. Każdy weekend od samego rana typu 8-9 rano spędza z dziećmi. Wraca od dzieci późno nawet około 23. Od dawna dręczy mnie to że dla mnie nie ma już zupełnie czasu, starałam się mu wymyślić kilka innych opcji spędzania czasu z dziećmi, aby wygospodarował dzięki temu choć z 2-3 godziny w weekend dla Nas. Przykładowo żeby 2 razy w miesiącu był z dziećmi np. do 15 a reszta dnia spędził ze mną on jednak mi przytakuje, ale finalnie nie robi nic by coś zmienić. Ja umieram z samotności, potrzebuje spędzić z nim choć odrobinę czasu, obecnie czuję się tak jakby go właściwie nie było. Bardzo go kocham i zależy mi na poprawie tej sytuacji jednak dodatkowo jest mi bardzo przykro że tylko ja czuję smutek spowodowany brakiem czasu dla Nas a On w ogóle nie. Nie wiem co robić skoro rozmowa wprost nie pomaga. Może powinnam jeszcze dodać, że na początku naszej relacji kiedy nie mieszkaliśmy razem to dzieci były na drugim miejscu a dla mnie był w stanie wyjść szybciej z pracy a nawet brać często dni wolne od pracy. Naprawdę nie rozumiem czy to taka tragedia gdyby raz na jakiś czas był z dziećmi krócej. Jestem już całkowicie bezradna. Ciągle kiedy jestem w sama w domu to przez to płaczę. Nie potrafię się skupić na niczym innym niż na tym dlaczego on nie chce znaleźć dla mnie czasu, ja naprawdę nie oczekuje wiele, tylko trochę czasu. Bardzo proszę o odpowiedź.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Maciej Rutkowski
Mgr Maciej Rutkowski

Jak mogę leczyć tą depresję?

Dzień dobry. Od 12 lat choruję na depresję. Od 6 lat jestem pod stałą kontrolą psychiatry z powodu prób samobójczych oraz od 8 miesięcy chodzę na terapię indywidualną do psychologa. Upadłem psychicznie jak te kilka lat temu dotarło do... Dzień dobry. Od 12 lat choruję na depresję. Od 6 lat jestem pod stałą kontrolą psychiatry z powodu prób samobójczych oraz od 8 miesięcy chodzę na terapię indywidualną do psychologa. Upadłem psychicznie jak te kilka lat temu dotarło do mnie, że mój związek właśnie się sypie. Jestem żonaty 19 lat oraz dwójka dzieci. Kilka lat temu mówiąc żonie, że coś się złego dzieje w naszym związku, to zostałem wyzwany i było stwierdzenie, że głupoty mówię, że wynajduję sobie tylko problem. Przez prawie 6 lat żona nie okazywała uczuć, rzadko kiedy było zbliżenie a często odepchnięcie gdy potrzebowałem tego zbliżenia, nie miałem wsparcia gdy obydwoje rodziców zachorowało na nowotwór, nie miałem wsparcia gdy mój stan zdrowia psychicznego się pogarszał jedynie słowa, że wmawiam sobie chorobę. Na dzień dzisiejszy wypaliłem się do tego związku, była próba rozmowy u psychologa z żoną ale zrezygnowałem, bo za dużo żalu mam do niej. Nie rozmawiam z nia bo niechcę by znowu przechodzić przez próby samobójcze. Mam ochotę odejść od niej ale się boję samotności. Co mogę zrobić by zmienić te myślenie, za długo jestem w tym stanie juz i widzę że depresja się powiększa i leki nie dawają już rezultatu.
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Magdalena Klekotko

Czy to możliwe, że rozwija się u mnie depresja?

Mam 22 lata, od 4 miesięcy bardzo czesto płacze bez konkretnego powodu, czuje się bardzo samotna, studiuje i mam plany na przyszłość, jednak ciagle negatywne myśli i smutek nie pozwalają mi tego wszystkiego realizować, czy to możliwe ze jest to... Mam 22 lata, od 4 miesięcy bardzo czesto płacze bez konkretnego powodu, czuje się bardzo samotna, studiuje i mam plany na przyszłość, jednak ciagle negatywne myśli i smutek nie pozwalają mi tego wszystkiego realizować, czy to możliwe ze jest to depresja? I czy można z takich stanów smutku i lęku wyjść bez leków?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Bartosz Neska
Mgr Bartosz Neska

Czy kwalifikuję się na jakąkolwiek formę wsparcia psychicznego bez ubezpieczenia?

Mam do Państwa pytania. Jestem mężczyzną, mam 27 lat. Wiele w życiu przeszedłem złego. Od wielu lat choruję na depresję. Doświadczałem przemocy psychicznej i fizycznej ze strony swoich rodziców, dodatkowo zostałem oszukany przez byłego partnera na grubą sumę pieniędzy i... Mam do Państwa pytania. Jestem mężczyzną, mam 27 lat. Wiele w życiu przeszedłem złego. Od wielu lat choruję na depresję. Doświadczałem przemocy psychicznej i fizycznej ze strony swoich rodziców, dodatkowo zostałem oszukany przez byłego partnera na grubą sumę pieniędzy i jestem zadłużony, wręcz jestem bankrutem. Były partner znęcał się nade mną psychicznie, wmawiał mi, że jestem ,,nikim", ,,zerem", używał wobec mnie mnóstwo wulgaryzmów, przez co moje poczucie wartości zniżyło się całkowicie do zera i rzeczywiście się tak czuje. Przez to doświadczałem wielu stresów, bardzo ucierpiał na tym mój stan zdrowia. Straciłem pracę, nie mam aktualnie żadnego ubezpieczenia zdrowotnego, nie posiadam nic. Od połowy 2019 roku powróciły u mnie myśli samobójcze i autoagresja. Zdarzało mi się, że się kaleczyłem, ciąłem, zajadałem smutki słodyczami, a nawet piłem duże ilości alkoholu by zapomnieć o problemach (już tego nie robię, bo już nie mam na to siły, odechciało mi się wszystkiego). Nie radzę sobie kompletnie z niczym. Potrzebuje wsparcia psychologicznego, chcę spróbować zawalczyć o siebie. Czy kwalifikuje się na jakąkolwiek pomoc psychologiczną nie posiadając ubezpieczenia zdrowotnego? Ja już nie wytrzymuje z tym wszystkim. Oprócz tego, że jestem samotny, nie mam w nikim w wsparcia, nie mam nawet komu się wygadać. Jestem skazany sam na siebie :(
odpowiada 2 ekspertów:
Dr n. med. Maria Magdalena Wysocka-Bąkowska
Dr n. med. Maria Magdalena Wysocka-Bąkowska
Lek. Krystyn Czerniejewski
Lek. Krystyn Czerniejewski

Co mam zrobić z tym poczuciem samotności?

Dzień dobry! Czuję się bezradny, mam 21 lat, rok temu skończyłem szkołę, obecnie nie pracuję. Odczuwam poczucie pustki, samotności. Nie mam żadnych znajomych, przyjaciół. Za czasów szkolnych znęcano się nade mną, dlatego do dziś odczuwam skutki takie jak lęk przed... Dzień dobry! Czuję się bezradny, mam 21 lat, rok temu skończyłem szkołę, obecnie nie pracuję. Odczuwam poczucie pustki, samotności. Nie mam żadnych znajomych, przyjaciół. Za czasów szkolnych znęcano się nade mną, dlatego do dziś odczuwam skutki takie jak lęk przed ludźmi, brak zaufania do innych, koszmary senne, niska samoocena, nadużywanie alkoholu. Byłem dobrze wychowywany, chociaż mam uczucie, że moi rodzice za mocno mnie rozpieszczali. Brakuje mi bardzo relacji z innymi ludźmi, chociaż odczuwam przed nimi lęk. Chciałbym nawiązać jakieś bliższe relacje z osobami, których znam, ale mam obawy, że zostanę odrzucony i wyśmiany. Dodam też, że spodobała mi się jedna dziewczyna, ale znowu: odczuwam niepokój przed nawiązaniem z nią relacji (zostanę odrzucony lub wyśmiany, bo po co miałaby się wiązać z takim przygrywem jak ja: bez znajomych, z koszmarnymi przeżyciami ze szkoły) Co mam zatem zrobić? Jak mam nawiązywać relacje z innymi? Co mam zrobić, żebym był lubiany?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Błażej Capek
Mgr Błażej Capek

Czy powinnam udać się do psychoterapeuty?

CZY powinnam udać się do psychoterapeuty? Co robic? Odcinam się od rzeczywistości i jestem coraz bardziej obojętna, zamknięta w sobie. Nie radzę sobie z uczuciami i stresem. Mam wrażenie ze robie wszystko zle i będzie gorzej. Oprócz tego jestem bulimiczka.... CZY powinnam udać się do psychoterapeuty? Co robic? Odcinam się od rzeczywistości i jestem coraz bardziej obojętna, zamknięta w sobie. Nie radzę sobie z uczuciami i stresem. Mam wrażenie ze robie wszystko zle i będzie gorzej. Oprócz tego jestem bulimiczka. Najmniejsza rzecz wyprowadza mnie z równowagi. Nie mam zapału do czegokolwiek, bo nie widze sensu. Dookoła slysze, ze jestem zła i zawsze taka byłam. Uwazam, ze bycie niewidzialnym i samotnym jest najlepszym wyjściem w moim wypadku. Nie chce nikogo skrzywdzić. Czuje się beznadziejna, toksyczna i niezasługująca na miłość czy druga szanse. Chce to zmienić już od dwóch lat. Bardzo sie staram ale nie ma diametralnych zmian. Nie wiem jak to zmienić.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Dorota Nowacka
Mgr Dorota Nowacka

Dlaczego nie potrafię nawiązywać znajomości?

Witam, mój problem polega na stronieniu od ludzi. Lubię spędzać czas ze swoją rodziną, partnerem i ludźmi, z którymi czuje się komfortowo. Jednak mam problem z nawiązaniem nowych, trwałych znajomości, źle się czuje w towarzystwie znajomych partnera. Jestem introwertyczką, a... Witam, mój problem polega na stronieniu od ludzi. Lubię spędzać czas ze swoją rodziną, partnerem i ludźmi, z którymi czuje się komfortowo. Jednak mam problem z nawiązaniem nowych, trwałych znajomości, źle się czuje w towarzystwie znajomych partnera. Jestem introwertyczką, a mój partner ekstrawertykiem. On nie rozumie mojej potrzeby bycia w domu. Z drugiej strony jednak czuje się często samotna. Przeprowadziłam się do jego kraju i nie mam tam nikogo poza nim i jego rodziną i bardzo ciężko mi się tam żyje. On ciagle mówi, ze powinnam znaleźć znajomych, żeby mieć „swoje życie”, ale ja nie potrafię i nie chcę, a z drugiej strony czuję się nieszczęśliwa i samotna. Często wydaję mi się, że ludzie są nudni i że nie są „moim typem” znajomych. Skreślam ich, bo często nie wiem o czym z nimi rozmawiać. Nie umiem zagadać, tzw. small talk to czarna magia. Ostatnio często się przeprowadzałam, więc ciężej było o stałe znajomości. Czasem się zmuszam do wyjścia ze znajomymi partnera, ale oboje wtedy nie bawimy się najlepiej. On widzi, że ja w tym się nie odnajduje i ma zepsuty wieczór, a ja czuje że robię coś przeciw sobie i chcę wracać jak najszybciej do domu. Czuję się w tym wszystkim nieszczęśliwa, ale nie wiem jak sobie pomóc.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Alicja Maria Jankowska
Mgr Alicja Maria Jankowska

Jak mogę radzić sobie z jąkaniem?

Dzień dobry, Mam 25 lat i od dzieciństwa (mniej-więcej od początku okresu dojrzewania) borykam się z pewnym problemem. Zawsze doświadczałem z jego powodu cierpienia i dyskomfortu, jednak im jestem starszy, tym bardziej czuję, że utrudnia mi on życie. Czuję, że... Dzień dobry, Mam 25 lat i od dzieciństwa (mniej-więcej od początku okresu dojrzewania) borykam się z pewnym problemem. Zawsze doświadczałem z jego powodu cierpienia i dyskomfortu, jednak im jestem starszy, tym bardziej czuję, że utrudnia mi on życie. Czuję, że obawiam się ludzi, a dokładniej interakcji z nimi. Miewam momenty lepsze i gorsze – czasami potrafię np. spotkać się ze znajomymi, ale czasami mam poważny kłopot nawet z wyjściem do sklepu w obawie przed krótką rozmową z ekspedientką. Zasadniczo radzę sobie w kontaktach jeden do jednego, czasami też w towarzystwie kilku osób, jeśli dobrze je znam lub dobrze się z nimi doagduję, jednak odezwanie się w większej grupie graniczy dla mnie z niemożliwością. W miejscach publicznych bardzo często boję się, że spotkam znajomą osobę, lub że zaczepi mnie ktoś obcy (np. ankieter lub bezdomny). Jednocześnie mam wrażenie, że potrafię całkiem skutecznie ukrywać mój problem - bardzo rzadko zdarzają mi się sytuacje, gdy nie mogę wykrztusić z siebie słowa lub nie mogę opanować drżenia ciała. Częściej czerwienię się lub zaczynam się pocić (zwłaszcza dłonie). Miewam też kłopoty z jąkaniem, ale dosyć dobrze poradziłem sobie z tym problemem już w dzieciństwie, gdy odkryłem, że zazwyczaj wystarczy mówić wolniej. Jednak to „udawanie” dużo mnie kosztuje i chyba w całości jest spowodowane niechęcią do zwracania na siebie uwagi. Mimo tego, że – jak mi się wydaje – nie widać po mnie za bardzo mojego problemu, to jednak bardzo mi on doskwiera. Nawet jeśli, gdy już przyjdzie co do czego, nie widać po mnie strachu, to gdy tylko mogę, zazwyczaj unikam kontaktu z ludźmi i dlatego czuję się samotny. Wielokrotnie zdarzało mi się tracić dobre relacje przez irracjonalne poczucie zażenowania, które kazało mi się odcinać od znajomych na zbyt długi czas. Czuję potrzebę kontaktu z innymi ludźmi, a mimo to zazwyczaj moja „blokada” jest zbyt silna, abym ją opanował. I pomimo tego, że cierpię z powodu kontaktów z ludźmi, najgorsze momenty przychodzą, kiedy jestem sam – rozpamiętywanie spotkań, poczucie irracjonalnego strachu, drżenie ciała, skurcze mięśni, natręctwa, tiki, konieczność zamknięcia oczu, czasami również kłopoty z oddychaniem czy nieumiejętność wypowiedzenia choćby jednego słowa. Utrudnia mi to codzienne życie, choćby wywiązywanie się z codziennych obowiązków – takie stany często uniemożliwiają mi skupienie się na pracy, co jest tym bardziej uciążliwe, że takie chwile słabości czasami potrafią pojawiać się nawet codziennie. Opanowujące mnie w takich chwilach uczucie opisałbym: „To tak, jakby siedzieć na rozpadającej się tratwie, która dryfuje na środku oceanu. Nie widać lądu, powoli też zaczyna się robić ciemno. Człowiek ma przytłaczającą świadomość, że pod nim znajduje się zimna i bezkresna pustka, a w ostatnich promieniach słońca widzi, że na horyzoncie zbierają się czarne chmury”. Czasami mam wrażenie, że „jakoś sobie poradzę”. Innym razem czuję się kompletnie bezsilny. Wydaje mi się, że opisany przeze mnie problem silnie wpływa na poziom mojego cieszenia się życiem – już niemal całkiem brak mi ambicji, bo w obliczu mojego problemu na razie bardziej myślę o tym, by jakoś dalej trwać, niż aby np. realizować jakieś swoje marzenia. Czuję się też nieatrakcyjny oraz ogólnie nieodpowiedni do poełnienia roli partnera, co całkowicie odbiera mi pewność siebie w kontekście romantycznych relacji. W całej tej bezsilności, samotności i często nieuzasadnionym poczuciu zażenowaniu coraz częściej myślę nawet, że chciałbym po prostu zniknąć. Wydaje mi się, że najwyższy czas zasięgnąć pomocy – nie wiem jeszcze tylko, gdzie mam jej szukać. Może uda mi się znaleźć tutaj jakieś wskazówki? Psycholog? Psychiatra? A może doszukuję się problemów tam, gdzie ich nie ma?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Jak radzić sobie z tym złym samopoczuciem?

Witam. Opisuje na czym polega mój problem, niniejszym- z jakieś 4/5 lat temu, zaczęły się moje „problemy”. Było mi smutno bez powodu, czułam się samotna, czasami wpadałam w taki „szal” smutku, ze brałam za żyletki (teraz już tego nie robię... Witam. Opisuje na czym polega mój problem, niniejszym- z jakieś 4/5 lat temu, zaczęły się moje „problemy”. Było mi smutno bez powodu, czułam się samotna, czasami wpadałam w taki „szal” smutku, ze brałam za żyletki (teraz już tego nie robię i zbytnio nie chce nawet). Później jakoś przez rok czasu byl spokoj i byłam szczęśliwa. Następnie weszłam w trochę toksyczny związek. Teraz mam cudownego partnera, ale chodzi o to, iż mam jakieś niewyjaśnione „ataki”, przy najmniejszej rzeczy, która mnie zdołuje zaczynam płakać, ciezko jest mi złapać oddech, nie umiem się opanować, i innym tez jest ciezko, trzęsę się, przychodzą mi zle myśli do głowy. I ogólnie jestem smutna z niewyjaśnionych przyczyn, w jeden dzień jest dobrze, mam motywacje do wszystkiego i do pracy nad sobą itp., a za dwa dni jest tak tragicznie, ze myśle jak bym chciała umrzeć i mam dość. Takie „dołki” pojawiają się od 1 do 3 dni (max. tydzień) , co 1 do 3 tyg. Jestem już tym bardzo zmęczona, chciałabym w końcu żyć pełnia życia, panować nad moimi emocjami. Czuje się tez niezrozumiana bo sama siebie nie rozumiem i nie wiem jak innym tłumaczyć co mi siedzi w głowie.. Mogłabym opisać to dokładniej, mniej chaotycznie, ale to tak w skrócie.. Zastanawiam się czy naprawdę jest cos ze mną nie tak i czy powinnam zasięgnąć pomocy psychologa lub psychiatry.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Mgr Małgorzata Ziółkowska

Czy rozwód to dobra decyzja w tej sytuacji?

Witam mam problem z mężem. W sylwestra 2020 się poklucilismy otóż mój mąż obmacywał moja koleżankę. W styczniu złożyłam pozew o rozwód w lutym się pogodzilismy ale rozwodu nie odwołałam. Od miesiąca jest między nami problem otóż po tym jak... Witam mam problem z mężem. W sylwestra 2020 się poklucilismy otóż mój mąż obmacywał moja koleżankę. W styczniu złożyłam pozew o rozwód w lutym się pogodzilismy ale rozwodu nie odwołałam. Od miesiąca jest między nami problem otóż po tym jak rano zajmuje się dziećmi a po południu idę do pracy i wracam ok 24 jestem totalnie wykończona . On budzi mnie około 6 rano bo chce seksu. I zaczyna się dobierać mimo iż mówię mu głośno i wyraźnie że tego nie chcę. Jak się odsune to wtedy się zaczyna bo on uważa że ma prawo własności do mnie i może sobie dotykać kiedy chce. Czuję się jak przedmiot w tym związku i również czuję jak bym była sama ze wszystkim i bardzo samotnym. Śmieci nie wyniesie, tylko codziennie pije 4-paka piwa i rozstawia wszędzie puszki co robić, dziećmi też się nie zajmuję. Nie mam siły już na to wszystko. Nie chce mi się żyć w takim związku. Co robić rozwieść się czy ratować to małżeństwo.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Mgr Małgorzata Ziółkowska

Dlaczego mam taki problem w wieku 22-lat?

Witam, piszę ponieważ mam mętlik w głowie i potrzebowałabym jakiejś wstępnej diagnozy mojego stanu zdrowia psychicznego. Chcę napisać część moich przeżyć bo może to pomóc w jakiejś wstępnej diagnozie. Miałam ciężkie dzieciństwo - przez pare lat wychowywałam się bez... Witam, piszę ponieważ mam mętlik w głowie i potrzebowałabym jakiejś wstępnej diagnozy mojego stanu zdrowia psychicznego. Chcę napisać część moich przeżyć bo może to pomóc w jakiejś wstępnej diagnozie. Miałam ciężkie dzieciństwo - przez pare lat wychowywałam się bez ojca z którym łączyła mnie bardzo silna więź i byłam wtedy ,,wychowywana" przez moją matke. Była i jest do dziś alkoholiczką, znęcała się nade mną fizycznie, poniżała mnie, wyzywała i męczyła mnie psychicznie przez pare dobrych lat. W wieku może 8/9 lat główną opiekę przejął nade mną mój ojciec a matka pojawiała się od tamtego czasu w moim życiu epizodycznie i nie wnosiła do niego niczego pozytywnego. Wreszcie zaczeła skłócać mnie z Tatą oraz tworzyć konflikty pomiędzy rodziną od jego strony, manipulowała każdym i robiła z każdego idiotę czego nie widziałam bo marzyłam o normalnej rodzinie, normalnym kontakcie z moją mamą i o tym żebym czuła się wreszcie przez nią kochana. Brakowało mi w życiu matki, a gdy podrosłam i zdałam sobie sprawe z jej ciągłego alkoholizmu postanowiłam zamieszkać z nią i chciałam jej pomóc się pozbyć uzależnienia. Mieszkałam z nią przez prawie rok i codziennie byłam przez nią wyzywana od najgorszych, byłam bita i dalej poniżana. Jej alkoholizm zrobił z niej tak straszną osobę że potrafiła dopuścić się do najgorszych czynności względem mnie i moją próbe pomocy w walce z jej alkoholizmem uważała za kłamstwo. Nienawidziła mnie całym sercem i robiła ze mnie najgorszą osobę. Wreszcie gdy się poddałam i postanowiłam wrócić do ojca zaczeła mnie prześladować, gnębić, wypisywać kłamstwa na mój temat do mojego Taty i jej bliskich.  Po przeżyciach z moją matką próbuje sobie wmówić że nie potrzebuje jej w moim życiu, ale zazdroszczę każdej osobie która ma kochającą matkę w której można zauważyć wsparcie i okazuje dziecku miłość.  Oprócz sytuacji z moją mamą, miałam ciężkie życie w szkole od praktycznie 6/7 roku życia gdy zaczęłam chodzić do zerówki. Nie wpasowałam się w rówieśników i nie znalazłam koleżanek ani kolegów, natomiast byłam wyśmiewana przez nich od początku do końca mojej przygody w szkole podstawowej. Nabijali się z mojego wyglądu, potem w starszych klasach byłam poniżana przez moją wage ponieważ uprawiałam sport i przez kompleksy stosowałam głodówki które spowodowały opuchlizne i zatrzymanie wody w organiźmie. Przez całą podstawówkę budziłam się i zasypiałam z myślami o popełnieniu samobójstwa bo byłam sama z problemami i czułam że przestaje sobie z nimi radzić. Nie potrafiłam się zwierzyć mojemu Tacie który był mi w tamtej chwili najbliższy przez co czułam się totalnie samotna. Końcowo wylądowałam w szpitalu przez kiepski stan zdrowotny. Mam również problem z nawiązywaniem bliskich relacji z chłopakami. Czuję się tak jakby brakowało mi miłości. Zakochuje się bardzo szybko w każdym chłopaku z którym zacznę rozmawiać, czy nawet po prostu go zobacze (ale go nie znam). Byłam do tej pory w trzech poważniejszych związkach a każdy z nich kończył się zerwaniem z mojej strony ponieważ traciłam uczucia do partnera. Nie chciałam nigdy nikogo zranić i wiem że to we mnie tkwi problem i jest ze mną coś nie tak, bo przynajmniej dwóch z nich traktowało mnie tak jak każda inna kobieta by chciała być traktowana przez swoją drugą połówkę, ale ja mimo wszystko traciłam uczucia a oprócz tego potrafiłam zacząć się szybko denerwować lub irytować gdy z nimi rozmawiałam. Starałam się wmówić sobie że to pewnie tylko chwilowy kryzys, może mam gorszy dzień czy tydzień i potrzebuje odpoczynku, jednak mimo tego jak mocno starałam się znowu ich pokochać tym bardziej popadałam w szał i czułam się uwięziona w związku bo w końcu byłam w nim z kimś kogo nie kochałam. Bałam się za każdym razem zerwać. Podsumowując moim problemem jest pokochanie drugiej osoby i siebie samej. Nigdy nie czułam się kochana przez mamę o której miłości marzyłam i wychowywałam się będąc przez nią raniona. Kontakty z rówieśnikami doprowadziły mnie do ciężkich stanów gdzie ostatecznie przestałam dostrzegać w sobie jakiekolwiek pozytywy. Popadłam w kompleksy które trzymają się ze mną do dzisiaj, miewałam i mam nadal myśli samobójcze. Czuje się osamotniona, nie mam chęci do czegokolwiek, nie widzę siebie w przyszłości i mój los jest mi obojętny. Szybko potrafię się w kimś zakochać, ale nie potrafię pokochać drugiego człowieka na dłużej i mimo tego że nie chcę, to i tak przestaje darzyć go tym samym uczuciem i niecelowo go ranię.  Czy ktoś jest w stanie stwierdzić lub chociaż nakierować mnie na to, co może mi dolegać?
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Jak podbudować swoją samoocenę?

Well, to może być trochę długa historia... Odkąd pamiętam zawsze miałam bardzo niską samoocenę i chęć do życia. Wydaje mi się, że próbowałam to w sobie zdusić i udawać, że jest ok. Chciałam być akceptowana i nie być sama. Byłam... Well, to może być trochę długa historia... Odkąd pamiętam zawsze miałam bardzo niską samoocenę i chęć do życia. Wydaje mi się, że próbowałam to w sobie zdusić i udawać, że jest ok. Chciałam być akceptowana i nie być sama. Byłam poniżana przez podstawówkę (w opinii moich rodziców przeszkadzam, choć płakałam w samotności z bólu i bezsilności). Pewnego dnia odważyłam się napisać do telefonu zaufania (boję się rozmów telefonicznych, więc wymieniałam z nimi wiadomości), przez co pewnego dnia przyszła do nas dwójka ludzi (żeby jakby sprawdzić mnie, czy to nie były tylko jakieś żarty; po prostu żeby zobaczyć mój stan zdrowia itd.). Po tej wizycie rodzice zabrali mnie do psycholożki, następnie byłam u psychiatry, potem do innego psychiatry (to była kobieta, ale nie wiem jak brzmi forma żeńska:c). Ten 1 psychiatra myślał nad tym, być umieścić mnie w szpitalu psychiatrycznym, bo leki zadziałają dopiero po chyba 2 tyg., (choć leki mi przepisał i brałam je, dopóki się nie skończyły),a do tego czasu mogę coś sobie zrobić, ta 2 lekarka również tego chciała, ale jednak tego nie zrobiono (byłam chyba 2 razy u szkolnej psycholożki, która miała ze mną rozmawiać, ale nigdy na żadną "rozmowę" mnie nie zebrała). Po raz kolejny byłam też u tej 1 psycholożki, ale tak naprawdę nic ta rozmowa mi nie pomogła. Po każdym tym spotkaniu czułam się jak śmieć, jak zepsuty produkt. Po tym wszystkim pomoc się skończyła i zostałam sama. Dla moich bliskich po prostu przesadzam. Jestem już duża (jestem licealistką) i powinnam sobie radzić. Tak naprawdę żyję z dnia na dzień, moi rodzice uważają, że jem mniej. Gorzej się czuję. Jakbym gniła od środka. Wiele razy myślałam żeby zamknąć ten rozdział zwany życiem. Na poważnie myślałam, by odebrać sobie życie. Chciałam się powiesić, ale trzęsły mi się ręce, boję się podciąć żyły, nie potrafię też przedawkować leków (próbowałam, ale nic mi nie zaszkodziły). Boję się ludzi, boję się żyć. Chyba tylko zakładam maskę i opowiadam pesymistyczne żarciki.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Alicja Maria Jankowska
Mgr Alicja Maria Jankowska

Jak mogę pomóc osobie po takiej traumie?

Witam, Mam koleżankę którą kocham lecz 5lat temu została zgwałcona na imprezie, koleżanki dosypały jej czegoś do drinka i miały umówionego kolegę na to zdarzenie, my sami znamy sie od roku, jeśli ma depresję piszę jej monologi o tym że... Witam, Mam koleżankę którą kocham lecz 5lat temu została zgwałcona na imprezie, koleżanki dosypały jej czegoś do drinka i miały umówionego kolegę na to zdarzenie, my sami znamy sie od roku, jeśli ma depresję piszę jej monologi o tym że jest bezpieczna, że ją kocham, jej depresja widzę że mija po moim monologu, jest radosna już o tym nie wspomina, przez okres około paru miesięcy, mówi że tylko mi może o tym powiedzieć i nie ma mowy o żadnych psychologach, chociaż policja była zawiadomiona o to, lecz mieszkamy oddaleni od siebie ponad 200km, mówi mi że przy mnie czuję się bezpieczna, chce słuchać co się dzieję w moim życiu, lecz przez tę traumę nie chce się ze mną spotykać, mieszka sama i bez moich rozmów z nią czuję się samotna, i widzi po mnie że jest mi z tym ciężko że nie umiem jej pomóc, wtedy pyta mnie czy chcę się nadal z nią męczyć, chociaż gestykuluję rękoma serduszko codziennie i wysyła emotki serca, to i tak nie chce by mi było ciężko przez nią, nawet gdy jest zmęczona po pracy to chce ze mną gadać całe noce, i choć chcę bym był przy niej emocjonalnie, to nie chce bym się męczył...
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Patronaty