Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 1 , 3 9 9

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Poczucie winy: Pytania do specjalistów

Czy mogę mieć depresję maniakalną?

Czy mam depresję maniakalna? Zacznę o tego że w wielku 16 lat zachorowałam na anoreksje. Chorowałam ok2 lata mama zabrała mnie do lekarza ale nie chciałam go słuchać i brać tabletek. Potem sama się zorientowałam że coś jest nie... Czy mam depresję maniakalna? Zacznę o tego że w wielku 16 lat zachorowałam na anoreksje. Chorowałam ok2 lata mama zabrała mnie do lekarza ale nie chciałam go słuchać i brać tabletek. Potem sama się zorientowałam że coś jest nie tak. Obsesyjne liczenie kalorii itp. Przez przypadek pojechałam na oboz poznałam zupełnie nowych ludzi. I po ok. 2 jakoś wyszła z tej choroby sama ! jakoś mi się udało:) Teraz zaszkodziłam swojemu dziecku w ten sposób że zwlekałam z wizytą u dentysty. A następnie dentysta zepsuł dziecku stałe jedynki. Mam tak duże poczucie winy że wpadłam w depresję. Od 2 miesiecy śpię po 4 godziny. Obsesyjnie oglądam zdjecia zebow I czytam. I mysle o przeszłości że mogłam inaczej coś zrobić że przecież mialam przeczucie. Najbardziej szkoda mi dzieci bo widzą za z matką coś nie tak. Emanuje taka złą energią że dzieci nie chcą się przytulać. Wiem że muszę sobie poradzić bo dzieci mnie potrzebuja ale patrze na dziecko i widze że zrobilam jemu krzywdę poprzez zaniechanie to wzbiera się we mnie taki żal do siebie. Ogolnie nie umiem rozmawiać i może jak bym rozmawiała z mężem to nie doszło by do sytuacji gdzie dziecko ma problem z zębami. Nie umiem też mówić NIE Gdybym była asertywna nie doszło by do takiej sytuacji. Jestem tak bardzo na siebie zła że czasem mysle że lepiej będzie dziecia bez matki wariatki. Czy powinnam iść do psychiatry? Mąż mi odradza że tabletka nie rozwiąże problemu mam się wziąśćw garść. I tak przez tą sytuację zrozumiałam że miałam wszystko a tego nie doceniałam byłam wiecznie niezadowolona pewnie też przez niska samoocenę. Teraz dziecko do końca życia będzie skazane na dentystę z mojej winy. Nie umiem pozbyć się tych wyrzutów sumienia nie umiem funkcjonować. Najbardziej szkóda mi dziecka bo naprawdę gdzies musiało odreagować matkę z wyrzutami sumienia i z bylo niegrzeczne w szkole nawet panie zwracam mi uwagę że coś jest nie tak. Wzięłam od koleżanki cital i pramolan może mi pomoże narazie waham się czy brać te tabletki. Podobno to łagodne środki. Zależy mi na dzieciach muszę dać im siłę i pewność siebie i wrócić jakoś do życia. Czasem. Czuję jakby każda komórka moje ciała mnie bolała to jest uczucie nie do opisania, schudłam bo nie mogę jeść. Czy najpierw powinnam zająć się sobą aby później dać potem siłę innym?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Magdalena Klekotko

Czy moje samopoczucie jest niepokojące?

Dzień dobry. Mam 19 lat i mój problem polega na tym, że od dłuższego czasu jestem bardzo nerwowa, poirytowana i płaczliwa. Często chce mi się płakać zupełnie bez powodu. Ostatnio też wiele rzeczy się wydarzyło w moim życiu dużo się... Dzień dobry. Mam 19 lat i mój problem polega na tym, że od dłuższego czasu jestem bardzo nerwowa, poirytowana i płaczliwa. Często chce mi się płakać zupełnie bez powodu. Ostatnio też wiele rzeczy się wydarzyło w moim życiu dużo się pozmieniało aczkolwiek jest tego za dużo. Codziennie przeżywam silny stres często dochodzą do tego nieuzasadnione lęki . Mam natłok bardzo dziwnych myśli. Ostatnio też miała miejsce taka nieprzyjemna sytuacja z moimi jednymi z lepszych przyjaciółek, dużo rzeczy by tu wymieniać było lecz ktoś powiedział mojej przyjaciółce co ja zrobiłam i co powiedziałam na jej temat co jest kompletną bzdurą nie mam pojęcia kto to rozgadał ale to jeszcze bardziej mnie przybija. Podobnych zdarzeń jest ogrom i dużo by tu wymieniać. W każdym bądź razie ostatnimi czasy kompletnie sobie nie radzę, czuje się również kompletnie niezrozumiana często towarzyszy mi przy tym poczucie winy. Od mniej więcej roku mam problemy ze snem czasem one cichną kiedy się zrelaksuje i są momenty kiedy mogę spać normalnie ale zazwyczaj wyglada to tak że albo wybudzam się w nocy, budzę się wcześnie rano i nie potrafię zasnąć ponownie lub zasypiam po jakiś dwóch godzinach od położenia się do łóżka, co jest bardzo męczące bo w ciągu tygodnia mam dużo zajęć, szkoła nauka i do tego pływanie uprawiam i musze mieć ta energię i regenerację ale przez te wszystkie okropne myśli mam gorszy sen. Już wcześniej zauważyłam że coś jest nie tak lecz pomyślałam ze to przejdzie No bo każdy od czasu do czasu ma gorsze dni i zbagatelizowałam to lecz teraz te gorsze dni wydłużają się i to bardzo czuje się bezsilna i kompletnie niezrozumiana przez moich przyjaciół i rodzine. Kilka razy przeszły mi przez głowę myśli samobójcze Czy mam powód do niepokoju? Bardzo chciałabym zmienić to bo nie idzie tak dalej żyć ale już kompletnie nie wiem co mam robić
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Bartosz Neska
Mgr Bartosz Neska

Co znaczą te problemy z jedzeniem w nocy?

Witam, od paru lat mam problem z jedzeniem w nocy. Budzę się w nocy po parę razy i jem, nie myśląc często o tym i nie potrafię tego opanować. Rano ledwo pamiętam to co sie działo czuję tylko duże poczucie... Witam, od paru lat mam problem z jedzeniem w nocy. Budzę się w nocy po parę razy i jem, nie myśląc często o tym i nie potrafię tego opanować. Rano ledwo pamiętam to co sie działo czuję tylko duże poczucie winy ponieważ często są to wysokokaloryczne pokarmy i tyję. Cieżko mi z tym żyć i podczas dnia jestem smutna u nie mam na nic ochoty. Nawet jak brałam leki nasenne to budziłam się aby zjeść. Jak mogę sobie pomóc?
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Karol Gołębiewski
Lek. Karol Gołębiewski

Jak przekonać byłego partnera, że między nami jest koniec?

Z moim byłym partnerem a jednocześnie ojcem mojego dziecka nie układało mi się od czasu jak zaszłam w ciążę.Okazalomsie że ciągle klamie ma długi i jest maminsynkiem który po kłótni ucieka do mamusi u której zostaje na kilka dni.Wielokrotnie rozstawaliśmy... Z moim byłym partnerem a jednocześnie ojcem mojego dziecka nie układało mi się od czasu jak zaszłam w ciążę.Okazalomsie że ciągle klamie ma długi i jest maminsynkiem który po kłótni ucieka do mamusi u której zostaje na kilka dni.Wielokrotnie rozstawaliśmy się wtedy on spotykał.sie z innymi kobietami po czym szybko stwierdzał że tylko mnie kocha i błagał o kolejne szansę a ja dla dziecka próbowałam to składać.Po latach takiej męczarni i kłamstw izdrad powiedziałam dosc.Zawsze tak zmanipulował że wpędzał mnie w poczucie winy.Rok temu wyjechal do pracy za granicę i prawie zapomniał o istnieniu moim i córki.odzywal się raz w miesiącu lub rzadziej. Niedawno wrócił i przypomniał sobie że mnie kocha.Meczy mnie tel SMS ale jakoś córka nie bardzo go obchodzi.Jednak ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego.Sprawdza mnie kontroluje wypisuje do znajomych rodziny nawet do mojej pracy i wypytuje o mój grafik.Nie dociera że to koniec i uważa że tylko tak mówię i zmienię zdanie jak zawsze.Wyzywa mnie obraża płacze prosi błaga i ma zmianę.Jednoczesnie spotyka się z innymi kobietami o cz mnie informuje chcąc pewnie wywołać zazdrość.Jak z nim rozmawiać jak przekonać że to koniec bo powoli wykańcza mnie psychicznie.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Czy najlepiej zerwać kontakt z partnerem?

Zdrada w związku, koniec związku, podwojne życie. Witam, popełniłam duży błąd, zdradzając partnera w 5 letnim związku. Rozmawiałam z nim wielokrotnie o tym, że potrzebuję się z nim kochać, że nie może być tak, żeby mi odmawiał na rzecz innych... Zdrada w związku, koniec związku, podwojne życie. Witam, popełniłam duży błąd, zdradzając partnera w 5 letnim związku. Rozmawiałam z nim wielokrotnie o tym, że potrzebuję się z nim kochać, że nie może być tak, żeby mi odmawiał na rzecz innych wymówek ( złe samopoczucie itd ) wielokrotnie się to zdarzyło. Trwałam w tym,lecz byłam nieszczęśliwa, spięta i niezaspokojona, bo brakowało mi satysfakcji seksualnej, zainteresowania oraz poważnych rozmów. Dzielila nas odleglosc( ponad 100 km, nie spotykalismy sie co tydzien, w pozniejszym etapie) Gdy pojawial sie seks raz na pare miesięcy, to trwał on tylko chwile i bylo po wszystkim. Na moje prośby o poważnym życiu ( przyszłości, domu itd ) byłam nieraz zbywana w tym sensie, że jak chciałam,żeby poznał rodziców, to nie reagował kwitując ,że nie ma czasu ( a chodziło również o brak zaufania ) mówił tylko,że ich pozna i na tym się kończyło. Chciałam zaręczyn, też brak reakcji. Nie chciałam tego, ale niestety dopuściłam się zdrady wielokrotnie, wpadając w wir podwójnego życia. Powiedziałam tamtemu( D) jaka mam sytuację ( ze mam niepoukladane sprawy i nie jestem gotowa, ale pozniej samo sie potoczylo..) W pozniejszym czasie kazał mi zerwać z partnerem,groził że do niego zadzwoni i mu powie. Trwałam w tym dlugo, około roku, moja psychika zaczęła mi szwankować, okropnie się czułam, aż w końcu doszło do punktu kulminacyjnego,że w końcu (D)jak mu powiedziałam że to koniec, że już nie dam rady tak żyć, zadzwonił do partnera( szperał mi po komórce i skopiował numer ) i powiadomił go o całej sytuacji. Podczas zwiazku zdarzylo sie tez to ze pisalam z innymi i inni mi zawracali glowe, az z tym skonczylam. Była duża afera, nie dziwię się, lecz wielokrotnie czułam się olewana, tamten się śmiał z wielu rzeczy, robił sobie głupie żarty, twierdząc żeby nie było nudno w związku, nieraz powodując u mnie obraze i doprowadzając mnie do płaczu. Potkalismy sie, Wyjaśniliśmy sobie wszystko, lecz partner nie chce mnie już znać, powiedział że mi nie wybaczy, ze sie mnie brzydzi, że nic mnie nie tlumaczy, że czuł że go zdradzam, ze go oszukiwałam, kłamałam, ale jednak miał nadzieję,że tak nie jest. Nie chciałam żeby tak wyszło, chciałam z nim sama porozmawiać o tej sytuacji, a nie żeby ktoś to za mnie zrobił. Czuję zal do D, ze do niego zadzwonił, czuł się źle z tym jak go potraktowałam. posypały się od razu dwie relacje. Postanowiłam, że pójdę na psychoterapię. Rozumiem odczucia partnera, aczkolwiek go znam i wiem że zaufanie było już wcześniej nadwyrezone do mnie, wiem też że wielokrotnie lubił zwalać na mnie poczucie winy beż powodu, że na przykład się On źle czuje albo coś się stało. Chciałabym się dowiedzieć , jak mam teraz sobie poradzić z emocjami, bo cierpię podwójnie. Czy mam dać spokoj byłemu partnerowi i to zostawic? Czy są jakieś możliwości naprawy? Choć jestem pewna że będzie to bardzo ciężkie z jego podejściem i charakterem... mało do siebie przyjął, zwalił na mnie całą winę praktycznie, zwyzywał mnie... proszę o radę, bo nie wiem co robić, czy mieć z nim kontakt, czy dać mu narazie spokoj...
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Tomasz Kościelny
Mgr Tomasz Kościelny

Co mam zrobić, aby nie mieć tego typu myśli?

Witam. Od jakiegoś czasu fantazjuje o seksie z osobą tej samej płci. Kiedy się masturbuje oglądam gejowskie porno. Podnieca mnie to bardzo i zanim dojdę to odnoszę wrażenie, że chce być biseksualny, ale kiedy już dojdę, to wtedy mijają te... Witam. Od jakiegoś czasu fantazjuje o seksie z osobą tej samej płci. Kiedy się masturbuje oglądam gejowskie porno. Podnieca mnie to bardzo i zanim dojdę to odnoszę wrażenie, że chce być biseksualny, ale kiedy już dojdę, to wtedy mijają te przyjemne myśli i narastają wyrzuty sumienia, poczucie winy, poczucie wstydu oraz przegranej. Dodam tylko, że mam nerwice natręctw. Co mam zrobić, aby nie mieć tego typu myśli po masturbacji i mieć takie same poczucie szczęścia jak przed masturbacją?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Aniceta Kijewska
Mgr Aniceta Kijewska

Jak pomóc w leczeniu depresji bliskiej osoby?

Dzień dobry, Trochę się rozpiszę, aby dać jak najlepszy obraz sytuacji. Moja dziewczyna (25 lat) cierpi z powodu depresji. Stety/niestety o jej konkretnym przypadku nie wiem zbyt wiele, ponieważ nie chciała się tym dzielić, a ja to uszanowałem i... Dzień dobry, Trochę się rozpiszę, aby dać jak najlepszy obraz sytuacji. Moja dziewczyna (25 lat) cierpi z powodu depresji. Stety/niestety o jej konkretnym przypadku nie wiem zbyt wiele, ponieważ nie chciała się tym dzielić, a ja to uszanowałem i nie dopytywałem. Wiem tyle, że depresja została u niej zdiagnozowana przez lekarza i ma typowe jej objawy (niskie poczucie własnej wartości, okresowe większe lub mniejsze poczucie beznadziejności życia, obniżenie nastroju i motywacji do czegokolwiek, zdarzało się samookaleczanie). Próbowała leczenia już kiedyś, jeszcze zanim się poznaliśmy, niestety bezskutecznie. Znamy się ponad rok i niecały rok temu dzięki mojemu wsparciu i motywowaniu postanowiła spróbować jeszcze raz i zapisała się do psychologa na psychoterapię (bardzo chciała uniknąć leków). Niestety nie był to dobry traf, może stosowane metody były dla niej nieodpowiednie, nie złapała nici porozumienia z lekarzem - zdaża się. 2 miesiące temu sama podjęła decyzję o zapisaniu się do innego specjalisty - tym razem do psychiatry, ale na obecnym etapie następuje rozpoznanie przez lekarza, jeszcze bez farmakoterapii. Ze względu na jej stan wielokrotnie powtarzała, że nie wie co ja w niej widzę, że powinienem być szczęśliwy z kimś innym, ale zawsze trwało to chwilę i wygrywał argument, że ona może decydować czy chce być ze mną i ja czy chcę być z nią, ale żadne z Nas nie może decydować za drugą stronę. Na początku lipca niestety uparła się, że nie jest dla mnie odpowiednią dziewczyną i rozstaliśmy się na jakąś godzinę. Zgadza się, na około godzinę, bo kiedy dotarła do domu, napisała że nie umie beze mnie. Od tego czasu wszystko było względnie dobrze, wiele razy dziękowała mi że jestem i sam ten fakt już wiele dla Niej znaczy. Niestety sytuacja zmieniła się po powrocie ze wspólnego urlopu. Podczas ostatnich dni urlopu moja dziewczyna doznała mocnego kryzysu, zakomunikowała to wprost, że jest źle i najchętniej zamknęłaby się gdzieś w pokoju. Zauważyłem też, że nie miała ochoty na przytulanie czy całowanie, więc nie narzucałem się, po prostu byłem obok. Przechodząc do sedna - po powrocie nie dawała znaku życia przez kilka dni, a kiedy się odezwała dała znać, że to nie ma sensu, że nie będzie zabierać mi więcej czasu, że więcej mnie już nie zrani, że nie chce abym się przy niej marnował, że się wycofuje i kiedyś będę jej za to wdzięczny. Sytuacja jeszcze nigdy nie była tak tragiczna - żadne argumenty do niej nie przemawiają. Z jednej strony rozumiem jej rozterki i to że byłaby gotowa zrezygnować z własnego szczęścia, żebym ja był szczęśliwy (według niej byłbym szczęśliwy z kimś innym), a z drugiej strony ja jestem z nią szczęśliwy, chcę ją wspierać i być przy niej. Wiem że nie jestem odpowiedzialny za jej zdrowie psychiczne i nie jestem z nią z poczucia winy, czy ze względu na chorobę. Jestem, ponieważ po prostu tego chcę, być z nią na dobre i na złe. Jak w tej sytuacji mogę się zachować? Co robić? Z góry dziękuję za przeczytanie moich wypocin i przesłane odpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Oliwia Mazurowska
Mgr Oliwia Mazurowska

Czy to są początki zaburzenia odżywiania?

Martwi mnie kwestia mojego stosunku do jedzenia. Mam 174 cm wzrostu i w ciągu dwóch lat przytyłam do 80 kg przez kompulsywne objadanie się. Od ponad miesiąca jestem na diecie odchudzającej i udało mi się schudnąć 5 kg. Zauważyłam, że... Martwi mnie kwestia mojego stosunku do jedzenia. Mam 174 cm wzrostu i w ciągu dwóch lat przytyłam do 80 kg przez kompulsywne objadanie się. Od ponad miesiąca jestem na diecie odchudzającej i udało mi się schudnąć 5 kg. Zauważyłam, że prawie w ogóle nie chce mi się jeść. Nawet gdy jestem głodna to ignoruje to uczucie żeby zjeść mniej. Moje myśli ciągle krążą wokół wagi i jedzenia. Specjalnie omijam posiłki żeby szybciej schudnąć, a gdy zjem za dużo to mam poczucie winy. Często też po jedzeniu mam odruch wymiotny jednak nie wymiotuję. Czy to są początki zaburzenia odżywiania? Już kiedyś miałam okresy w życiu, gdy schudłam do nawet 50 kg po przez głodówki. Boje się przytyć i że moja waga nie spadnie do oczekiwanych wymiarów. Jednocześnie martwię się, że coś jest nie tak ze mną. Proszę o pomoc.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Martyna  Dudzińska
Mgr Martyna Dudzińska

Jak leczyć te stany lękowe i poczucie winy?

Dzień dobry ..proszę o pomoc, o udzielenie mi informacji, o poradę. Od jakiegoś czasu nie śpię. Narobiłam trochę głupot w życiu m.in zdradziłam męża, doszły obawy o choroby weneryczne i problemy z synem. Choroby wykluczyłam poprzez badania, mąż dał mi... Dzień dobry ..proszę o pomoc, o udzielenie mi informacji, o poradę. Od jakiegoś czasu nie śpię. Narobiłam trochę głupot w życiu m.in zdradziłam męża, doszły obawy o choroby weneryczne i problemy z synem. Choroby wykluczyłam poprzez badania, mąż dał mi drugą szansę. Z synem sprawa ogarnięta ale troska nadal. Mam poczucie winy, stany lękowe. Psychiatra przepisał esticil i ketrel na sen. Bez nich nie zasnę. Próbuję ale nie wychodzi, dbam o higienę snu. Do sedna...psycholog mi zrobił test mmpi 2 ...wyszła wysoka skala klamstwa...czułam ze odpowiadam szczerze. Niektóre pytania były dla mnie niejasne trudno mi było odpowiedzieć...psycholog nie patrzyła dalej na skale kliniczne. Staram się być dobrym, ugodowym człowiekiem. Załamałam się bardziej po tym wyniku...pytałam tych którzy mnie znają jak mnie oceniają...wyliczyli wady i zalety z krórymi się zgadzam. Proszę mi powiedzieć czy mam się przejmować tym wynikiem? Czy mimo wysokiej skali klamstwa jestem wiarygodna dla psychologa i psychiatry? Czy ta skala określa tendencję do kłamania. ? Czy to znaczy se jestem fałszywa.? Nie mam przed kim udawać innej niz jestem. Czy mają prawo odmowy mi leczenia farmakologicznego? Mam psychoterapię, staram się brać słowa psychologa pod uwagę. Chcę z tego wyjść, cieszyć się życiem razem z moją rodziną. Nie wrócę do do poprzednich złych czynów. Żałuję ich. Nie chcę by mnie skreślano. Proszę o pomoc.
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Jak mogę na nowo poukładać swoje życie?

Witam. Mam ze sobą bardzo poważny problem. Coraz częściej myślę nad tym, że samobójstwo jest jedynym rozwiązaniem moich problemów. Mam zdiagnozowana depresj ale moje życie to niestety ciągle pasmo nieszczęść. Po rozstaniu z ostatnim parterem z jego inicjatywy nie potrafię... Witam. Mam ze sobą bardzo poważny problem. Coraz częściej myślę nad tym, że samobójstwo jest jedynym rozwiązaniem moich problemów. Mam zdiagnozowana depresj ale moje życie to niestety ciągle pasmo nieszczęść. Po rozstaniu z ostatnim parterem z jego inicjatywy nie potrafię douwc do siebie . Ciągle smutek płacz depresja się znacznie nasiliła. Nigdy aż tak źle ze mną nie było dlatego mnie to przeraża, bo bardzo mnie zranił chyba najbardziej że wszystkich ludzi bo dał mi nadzieję że mogę mu zaufać we wszystkim. Rodzice też ciągle mnie obrażają wyzywają że do niczego się nie nadaje itd nie wiem co mam ze sobą zrobić widzę bezsens w leczeniu leki odstawiłam terapię przerwałam bo było to wydawanie pieniędzy w błoto a skutków brak. Boje się teraz zacząć kolejna, boje się ludzi mam straszne lęki.Nue mogę spać a gdy już mi się uda zasnąć z wyczerpania to nagle po jakimś czasie się zrywam z płaczem i strasznymi lękami. Jest o tyle patowo że niestety Nadal coś czuje do byłego i nie potrafię o nim nie myśleć. Mam w sobie poczucie winy że gdyby nie depresja by nigdy nie odszedł, chodź było tak że pomimo tego iż był dla mnie bardzo dobry to pod koniec relacji bardzo mnie nie szanował a nawet ubliżał. Teraz oczywiście wspominam tylko te dobre chwie. Bardzo bym chciała szczęśliwego związku koleżanki w moim wieku mają już rodziny ja też marzę o swoich dzieciach itd ale już bije się zaufać komuś nowemu że ponownie mnie ktoś zrani . Żyje w ciągłym strachu praca jest jedynym moim zajęciem al mi tak brakuje relacji z ludźmi których jednocześnie się strasznie boje. Co mam ze sobą zrobić? Bardzo bym chciała by ten okropny okres w moim życiu tych niekończących cierpień się już zakończył ale kompletnie nie wiem co robić. Czuje się strasznie bezsilna. Pozdrawiam.
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Dorota Nowacka
Mgr Dorota Nowacka
Lek. Krystyn Czerniejewski
Lek. Krystyn Czerniejewski

Jak dać do zrozumienia rodzicom, że nie mogą mnie tak kontrolować?

Witam, długo zastanawiałam się, czy opisać tutaj swoją sytuację i biłam się z myślami. Mam problem od wielu lat z mamą, która nadmiernie chce mnie kontrolować. Zaczęło się dawno temu w latach szkolnych, gdzie bez problemu czytała moje pamiętniki, dzienniki,... Witam, długo zastanawiałam się, czy opisać tutaj swoją sytuację i biłam się z myślami. Mam problem od wielu lat z mamą, która nadmiernie chce mnie kontrolować. Zaczęło się dawno temu w latach szkolnych, gdzie bez problemu czytała moje pamiętniki, dzienniki, które były sekretem. Nierzadko wykorzystywała moje sekrety przeciwko mnie, wpędzając w poczucie winy. Nie mogłam chodzić na imprezy, a o późnych spotkaniach mogłam zapomnieć - nawet będąc już pełnoletnią. Obecnie mam 26 lat, stałą pracę, wykształcenie. Gdy tylko chcę wyrwać się spod jej kontroli słyszę, że całe życie mi poświęciła a ja jej teraz chcę odpłacić za to wszystko i ją zostawić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na co dzień jest dobrze. Życie komplikuje się tylko wtedy, gdy chcę coś zrobić po swojemu. Rodzice pomogli mi wyremontować mieszkanie, wszyscy mamy w tym wkład finansowy. Jednakże ciągle słyszę, że tylko oni za to zapłacili. Ojciec, który nigdy nie interesował się nami, życiem domowym, obowiązkami i opłatami nakręca dodatkowo mamę, że nic z tego mieszkania nie jest moje. Jest mi bardzo przykro, bo do dziś opłacam nadal kredyty. Nie rozumiem dlaczego oni tego nie widzą. Nie mogę do tego, teoretycznie swojego, mieszkania nikogo zaprosić, bez uprzedniego informowania mamy kto, o której i do której będzie. Sytuacja z dzisiaj po prostu mocno mnie zdołowała. Wyszłam od rodziców do siebie do domu, zaprosiłam w międzyczasie koleżankę. Nie informowałam mamy o tym, bo zaraz miała u mnie być i stwierdziłam, ze skoro i tak pól dnia spędziłam z rodzicami, to mogę mieć czas dla siebie. Gdy zadzwonił domofon zamarłam - moja mama za mną przyszła do mojego mieszkania. Gdy weszła poinformowałam ją, że zaraz będzie koleżanka i nie mam dla niej już czasu, chciałabym spędzić czas z rówieśnikiem. Mama rozpętała awanturę, dzwoniła do taty, by się mu pożalić. Mówiła, że chcę ją wyrzucić z jej mieszkania. Kłamała tacie przez telefon różne rzeczy - że ja się ich chcę wyrzec, że przywłaszczyłam sobie to mieszkanie a oni tyle pieniędzy w to włożyli i nie mają wstępu. Nie rozumiem tej sytuacji - oboje wiedzieli, że zależy mi na niezależności. Moje mieszkanie to było moje marzenie i jestem im bardzo wdzięczna za pomoc, jaką mi udzielili w tym zakresie. Jednak nie mogę w tym mieszkaniu swobodnie się czuć - nie mogę nikogo tutaj zaprosić. Ponadto nie wiem czy to normalne, ale moja mama także notorycznie wypisuje do mnie sms-y w trakcie spotkań, a jak nie odpisuję to dzwoni po kilkanaście razy. Gdy ostatecznie odbieram wprawia mnie w wyrzuty sumienia, że dostała ciśnienia przeze mnie. Wpada w histerię, robi awantury w domu. Mój ojciec, który niechętnie bierze udział w naszym życiu rodzinnym (kiedyś ciągle praca, po pracy telewizja i spanie - zero obowiązków, pojęcia o tym jakie są opłaty itp., zero wykonywania jakichkolwiek prac domowych typu sprzątanie odkurzanie; całymi dniami potrafi tylko leżeć) oczekuje chyba ode mnie, że będę mamą się ciągle zajmowała, rozmawiała i organizowała jej czas. Nie pamiętam, kiedy moi rodzice razem rozmawiali, gdzieś byli. Zawsze tato skupiał to wszystko na mnie, bym ja się mamą zajmowała. Ona nie ma koleżanek, a jak któraś chce ją zaprosić, to ona tłumaczy się wiecznie brakiem czasu. Odkąd z nimi nie mieszkam, gdy tylko jest awantura z mojego powodu, tato dzwoni do mnie, żeby mi "podziękować" za to, że mama ma przeze mnie ciśnienie a on musi teraz koło niej chodzić. Wielokrotnie już rozmawiałam z nimi, że nie mogą mnie tak ograniczać i w ten sposób traktować. Mówiłam, że boli mnie to zachowanie i oczekuję szacunku i traktowania jak osobę dorosłą. Mam wrażenie, że w myślach mnie wyśmiewają i uważają za gówniarę. Zastanawiam się teraz, czy powinnam się wyprowadzić z obecnego mieszkania, ale z drugiej strony jest mi bardzo żal. Tyle czasu włożyłam w to, aby wyglądało tak, jak wygląda, nie mówiąc już o poniesionych finansach. Chciałabym w końcu znaleźć znajomych, od których mama nie będzie mnie odciągała robiąc awantury. Chciałabym zrobić krok naprzód, ale nie wiem jak... Proszę o pomoc. PS. Rozważałam terapię, ale w obecnej sytuacji nie mam takich możliwości finansowych.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Mgr Małgorzata Ziółkowska

Co mam myśleć o naszej relacji z mężem?

Dzień dobry. Jestem z mężem 8 lat po ślubie i 20 przed( z kilkoma przerwami w okresie mlodosci). Mam problem w związku z tym człowiekiem. Nawet nie wiem od czego zacząć.... Maż jest osobą despotyczną. Człowiek z rodzaju- wszystko musi... Dzień dobry. Jestem z mężem 8 lat po ślubie i 20 przed( z kilkoma przerwami w okresie mlodosci). Mam problem w związku z tym człowiekiem. Nawet nie wiem od czego zacząć.... Maż jest osobą despotyczną. Człowiek z rodzaju- wszystko musi być jak on chce, albo odchodzi bo ma dość. Ciągle mu nie pasuje- że w domu nie posprzątane, mimo że robilam to rano a na wieczor bałagan. Przygotowujemy się do odebrania nowego mieszkania. Nie mogę z nim nawet porozmawiać o umeblowaniu czy wyposażeniu bo on twierdzi że zawracam mu głowę głupotami i sama mam sobie wybrać i dać mu spokój. Z tego powodu wohole się tak wkurzył że pojechał wieczorem na ryby i nie wrocil na noc zachaczając o kolegę. Ogólnie wiecznie wychodzi na noc albo pol nocy- wiecznie szuka wymówki do takich wyjść albo bardziej usprawiedliwienia zwalając winę na mnie- " bo przez ciebie...., ja juz mam dosyć ględzenia, daj mi spokój "- powiada. Wychodzi nie informując mnie ani gdzie idzie ani o której wraca. Kłutnie są na porządku dziennym. Wiecznie podnosi głos, świadkiem kłutni jest nasz 6- letni syn. Czasami w kłutni demonstruje swoją siłę- wali mocno ręką w kanapę trzaska drzwiami lub raz złapał mnie mocno za rękę aż zabolało. Takie jego wyjścia lub picie ponocach jest zawsze wtedy kiedy na drugi dzień mamy jakieś rodzinne plany, wyjścia, uroczystości. Na drugi dzień na kacu zazwyczaj się przymila, chce się kochać i robi ze mnie idiotkę że jestem okropna, że go nie kocham itp. Czesto przechodzi ze skrajności w skrajność udając ze te jego wybuchy nie mają prawa mnie wkurzać po czym żartuje, smieje się i przytula. Prowadzi swoją firmę- jest z tego powodu bardzo zestresowany ale jak juz ma wolne to niestety woli jechac do kolegi niz byc z nami. I wiecznie powtarza że on ciężko pracuje, a ja co robię? W domu nawet nie umiem posprzątać! Jesli on raz na pol roku cos posprzata to się przy tym nagada... wychwalając siebie pod niebiosa, i mówiąc zawsze że:posprzątał mi albo włożył mi do zmywarki talerze, czy wyprał mi jakbym ja sama tylko żyła w tym mieszkaniu. To irytujące! Mam juz dosc tego szczeniackiego zachowania. Do pracy kanapek sam sobie nie zrobi, twierdząc ze czasu nie ma, ze moje lepsze. A kiedy ja przestałam mu robic to wzudza poczucie winy ze głodno chodzi w fizycznej pracy. Ja pracuje- jestem nauczycielem- czesto drwi z mojej pracy,zaznacza ze powinnam rzucić. Ale nie chce być zależna od niego bo byl taki okres i ciężko było. W kłutniach potrafił straszyć ze mnie na ulicę wywali, że kluczyk od samochodu zabierze i będę autobusem jeździć.... Żyjemy dobrze, niczego nam nie brakuje, on zarabia dużo, ale demonstrowanie tego faktu jest slabe. Były rozmowy ale z nim sie nie da dojść do kompromisu bo on ma rację i tyle! Chciałabym z nim być ale juz czasami sama się zastanawiam po co, skoro nie mamw nim żadnego wsparcia oprócz finansowego i nie spełnia potrzeb naszej rodziny oprócz potrzeby ekonomicznej. Potrzeba akceptacji, uznania, miłości, szacunku, spędzania czasu z rodziną, wspólnego podejmowania decyzji i wiele innych niestety leży. A najlepsze jest to ze według niego ja się zachowuje jak dziecko... bo chce rozmawiać czy prosze o pomoc w podjęciu decyzji np. O wybieraniu materiałów do wspólnego mieszkania.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Łucja Fitchman
Mgr Łucja Fitchman

Skąd ta nagła zmiana w postrzeganiu rzeczywistości i naszej relacji?

Dzień dorby, zwracam się do Państwa, ponieważ ok 2 miesięcy temu mój chory na padaczkę, depresję i stany lękowe chłopak nagle, z dnia na dzień wyprowadził się z naszego mieszkania. Byliśmy parą o 4 lat, mieszkaliśmy razem od 2..Wszystko... Dzień dorby, zwracam się do Państwa, ponieważ ok 2 miesięcy temu mój chory na padaczkę, depresję i stany lękowe chłopak nagle, z dnia na dzień wyprowadził się z naszego mieszkania. Byliśmy parą o 4 lat, mieszkaliśmy razem od 2..Wszystko było dobrze, przeżyliśmy już dwa jego epizody depresyjne, ale nigdy nie miały one tak ogromnego wymiaru. Jego stan zaczął ppgarszać się w listopadzie zeszłego roku, wtedy zauważyłam, że zupełnie traci pewność siebie, często nazywał się bezwartosciowym itd...Staralam się to w tym wspierać i wydawało się, że mimo trudności potrafił sobie z tym poradzić. Chodził również do psychologa. Niestety w lutym doszło do pierwszego ataku uogólnionego (padaczkę miał zdiagnozowaną od 5 lat, ale nigdy nie miał objawów uogólnionych, z utratą świadomości, drgawkami itd.). Jego neurolog zacząl zmieniać mu leki i od tego czasu było coraz gorzej zarówno z padaczką, jak i depresją. Doszły do tego stany lękowe. To wszystko było dla mnie bardzo ciężki, ataki padaczki to traumatyczne przeżycie również dla osoby najbliższej i powoli czułam w sobie coraz większy ból. On zaczął zachowywać się przy mnie jakbym go biła czy torturowała, wystarczyła moja mina czy uwaga, by cały zaczął się telepać, choć bardzo starałam się caly czas zachowywać spokój. Niestety ja też przeżywała trudny czas i czasem wybuchałam bezsilnością, co tylko pogorszyło sprawę. On nie potrafił już mówić mi o swoich uczuciach, z czego nie zdawałam sobie sprawy i nagle, po jednym nieporozumienia postanowił zerwać i się wyprowadzić. W tym tygodniu napisał mi maila, że mimo, że mnie kocha i chce ze mną być - nie potrafi. Kiedy poprosiłam go o wyjaśnienie, on powiedział, że nie może spełnić moich oczekiwań (których wcale nie miałam i nie mam), jednocześnie traci pewność siebie w dyskusjach ze mną na różne tematy (gdzie zawsze podkreślał jak bardzo ceni nasze rozmowy i różnice zdań). Do tego dodał, że zdał sobie sprawę, że przekraczał dla mnie swoje nieprzekraczalne granice i czasem przez miłość do mnie zamykał na to oczy. Proszę o pomoc w zrozumieniu sytuacji. Zawsze byliśmy bardzo szczęśliwa parą, snuliśmy wspólne i plany, a on jeszcze dwa dni przez wyprowadzaką rozmawiał że mną o zaręczynach, nazywał swoim cudem i mówił, jak bardzo jest szczęśliwy. Walczę z ogromnym poczuciem winy, że byłam dla niego zła. Wszystko na to wskazuje, skoro zdecydował się mnie porzucić. Jednocześnie nie wiem co powinnam robić, ponieważ zdaję sobie sprawę, że to wciąż może być choroba i chcę mu pokazać, że bardzo mi na nas zależy. Niestety on całkowicie mnie odrzuca. Korzystam z pomocy psychologa, ale wciąż nie potrafię zrozumieć dlaczego nasz związek tak nagle się rozpadł. Czy powodem jest depresja? Skąd ta nagła zmiana w postrzeganiu rzeczywistości i naszej relacji? Dlaczego stałam się kolejna ofiara cierpienia mojego chłopaka? Bardzo proszę o pomoc.
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Czy wykazuję toksyczne zachowania?

Myślę, że jestem złą osobą. Witam. Czas do czasu miewam problem ze swoją głową. Mam niską samoocenę oraz wysokie wymagania wobec siebie. Również posiadam problem z ludźmi, ponieważ bardzo boję się odrzucenia. Jak zbliża się jakieś wydarzenie społeczne, np. wesele... Myślę, że jestem złą osobą. Witam. Czas do czasu miewam problem ze swoją głową. Mam niską samoocenę oraz wysokie wymagania wobec siebie. Również posiadam problem z ludźmi, ponieważ bardzo boję się odrzucenia. Jak zbliża się jakieś wydarzenie społeczne, np. wesele albo spotkanie z mniej znajomymi mi ludźmi, to popadam w panikę. Z moich obserwacji wynika to, że staram się być idealna i pasować wszystkim. Z tego względu najmniejszy problem przerasta w mojej głowie do ogromnych rozmiarów. Jak komuś coś się we mnie nie spodoba albo sprawię najmniejszą przykrość, na którą normalni ludzie nawet nie zwróciliby uwagi, zaczynam nadmiernie nad wszystkim myśleć. Dość często nie potrafię zapanować nad swoimi emocjami i mam chęć samookaleczenia się. Uderzam się najczęściej w głowę, kiedy sprawa zachodzi jeszcze dalej, zaczynam bać się siebie. To jest jedna strona medalu, może to jest w stanie pomóc bardziej zrozumieć problem. W bliskich relacjach też mam problem podobnego rodzaju. Tylko że on się powtarza. Tak gdybym sama szukała i go stwarzała. Nic się nie dzieje, wszystko w relacji idzie ładnie i spokojnie, natomiast doszukuję się problemów. Doszukuję się rzeczy, które robię źle. Ostatnio np. postawiłam granice, czego wcześniej nie robiłam, a teraz mam straszne poczucie winy. Niby to jest zdrowa rzecz, a ja tak okropnie się z tym czuję. Chcę o tym porozmawiać ze swoim partnerem, natomiast nie potrafię tego zrobić. Jest mi bardzo ciężko się otworzyć, a gdy powiedziałam dużo o swoich zmartwieniach, partner nie wytrzymał i powiedział, że nie jest moim psychologiem. Jak najbardziej to rozumiem, nie można tak zrzucać cały "bagaż" na inną osobę. To spowodowało tylko, że teraz mam problem opowiedzieć cokolwiek. Bo wiem, że wszystko zmyślam i nadmiernie myślę. I raczej to jest prawda. Wydaje mi się, że stwarzam te wszystkie moje problemy emocjonalne po to, by zwrócić na siebie uwagę. Robię z siebie ofiarę i obciążam tym samym życie innym ludziom. Myślę również, że byłoby im lepiej beze mnie. Nie podoba mi się powtarzający się cykl "stwarzanych" przeze problemów na tle emocjonalnym. Nie mogę go przerwać, bo bycie "zdrowszą" osobą jest tak mi obce. Oczekuję, że ktoś o mnie zadba, pomoże mi, porozmawia ze mną, jednak nikt nie będzie się tym zajmował. To jest ciężarem i rzeczą niepotrzebną, w moim widzeniu. Samej jest to ciężko zrobić, a chce się poczynić jakieś postępy. Rujnuję wszystko, czego dotykam. Obawiam się, że bycie ze mną i obcowanie zawsze kończy się zerwaniem relacji. Robię wszystko, by do tego doszło. Może po to szukam tych problemów, takich, by udowodnić innej osobie, że jestem zła, że nie jestem warta żadnego czasu, ani wysiłku. Wiem, że druga osoba jest bardzo cenna, że warto z nią spędzać czas i po prostu cieszyć się życiem, natomiast niekontrolowanie wyszukuję moje negatywne strony. I próbuję przekonać drugą połówkę do tego, że je mam. W podobny sposób niszczę części życia innych, te, które musiały być piękne. Wiem, że może z moimi problemami nie warto być w żadnej relacji. Jestem jednak gotowa się postarać i powoli się zmieniać. Już poczyniłam kilka postępów. Kwestia ze "stwarzaniem problemów i niekontrolowanym pogarszaniem swojego wizerunku" jest jedną z głębszych. I jestem ciekawa, czy istnieją kroki, by wyrwać się z kręgu takich powtarzających się cyklów, które sama stwarzam. Myślę, że jestem przez to osobą toksyczną. Nie chcę uprzykrzać życia innym, chcę nieść ze sobą pozytywne emocje. Czy to jest zwykła paplanina, czy naprawdę da się coś z tym zrobić? Nie oczekuję podania konkretnych kroków, tylko coś, o czym mogłabym sobie doczytać, określenie tego, z czym w przypadku "stwarzania problemów" mogę pracować. W obecnym momencie nie potrafię zobaczyć tego z innej perspektywy
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Dorota Nowacka
Mgr Dorota Nowacka

Dlaczego mam wrażenie, że Ci ludzie wyglądają znajomo?

Jestem DDA i mam wysoko wrażliwy układ nerwowy. Bardzo długo nie potrafiłam nikomu zaufać, przed 30-stką poznałam faceta, który mnie zainteresował, ponieważ wydawał się łagodny. On również pochodził z rodziny, w której ojciec pił i stosował przemoc. Bardzo bałam się,... Jestem DDA i mam wysoko wrażliwy układ nerwowy. Bardzo długo nie potrafiłam nikomu zaufać, przed 30-stką poznałam faceta, który mnie zainteresował, ponieważ wydawał się łagodny. On również pochodził z rodziny, w której ojciec pił i stosował przemoc. Bardzo bałam się, że wejdę w takie samo bagno jak moja matka, dlatego ostrożnie segregowałam mężczyzn i zazwyczaj wszystkich odrzucałam. Gdy go poznałam, również nie umiałam mu do końca zaufać, ale oswajał mnie z dnia na dzień. W końcu zaczęliśmy się ze sobą spotykać. W pewnym momencie on nagle się zmienił. Teraz wiem, że jest narcyzem, dlatego stosował naprzemiennie bombardowanie miłością i wyrafinowaną przemoc psychiczną. Podczas naszego ostatniego spotkania on tak zaaranżował sytuację, że poczułam się przymuszona do seksu oralnego, na który nie miałam ochoty. Bałam się jednak, że gdy mu odmówię, mogę mieć problem. On wcześniej zamknął drzwi pokoju. W końcu zgodziłam się dla świętego spokoju i wychodząc z założenia, że mi na nim zależy, więc mogę się „poświęcić”. Wkrótce później zaczęły pojawiać się niepokojące sygnały, że on mógł spotykać się też z innymi kobietami. Po tym seksie oralnym zaczęłam obawiać się chorób przenoszonych drogą płciową. Przez jakiś czas jakoś funkcjonowałam, czekając, aż będę mogła wykonać badania. Uznałam, że nigdy więcej się z nim nie zobaczę, bo po alkoholu stawał się agresywny, ale w taki sposób, by nie przekroczyć granicy, po której mogłabym zgłosić sprawę policji. Niestety, w pewnym momencie pojawił się straszny koszmar. Przyśnił mi się obskurny hotel, z nim też kiedyś była w hotelu, ale znacznie lepszym, piwo (podczas ostatniego spotkania próbował mnie upić szklanką wódki, ale jej nie ruszyłam) oraz seks z przypadkowym mężczyzną, którego nie chcę, ale nie umiem go przerwać, tylko płaczę. W śnie nie widziałam twarzy mężczyzny, lecz usłyszałam słowa: masz to, czego chciałaś, teraz wiesz, jak to jest uprawiać seks z innym mężczyzną, nie spałaś tylko z nim. Mój przemocowy partner często wypominał mi brak doświadczenia i robił to fazach kulminacyjnych podczas seksu. Dziś wiem, że chciał mnie w ten sposób zranić. Ten sen jednak mnie zaniepokoił. Po przebudzeniu zaczęłam się bać, że mogłam mieć seks z przypadkowym mężczyzną, ktoś mógł mnie wykorzystać lub sama na to pozwoliłam z rozpaczy, a następnie wyparłam to wydarzenie ze swojej pamięci. Jeszcze bardziej zaczęłam się bać chorób przenoszonych drogą płciową i tego, kim był ten mężczyzna. Sen był bardzo realistyczny, pamiętam, że podczas snu uznałam go za wyparte wspomnienie z przeszłości, którego się wstydziłam. Od tamtej pory co pewien czas mam podobne koszmary. Na szczęście teraz udaje mi się być tą, która stawia granice i broni się przed napaścią. Mój niepokój wzbudza jednak każdy napotkany mężczyzna, który wydaje się znajomy. Często mój umysł podpowiada mi obrazy z nim związane o tematyce seksualnej. Od kilku tygodni niepokoją mnie dwaj mężczyźni, których często widuję na mieście i którzy wydają się bardzo znajomi. Jeden jest młodszy i nawet jego buty wydają mi się znajome, drugi w wieku mojego ojca. Czy jest możliwe, że poza tą sytuacją sprzed lat, gdy samą siebie zmusiłam do seksu oralnego z moim eks, nic złego się nie wydarzyło, ale mój umysł wciąż podświadomie żyje tym wydarzeniem, które wzbudza we mnie poczucie winy i przez to na widok każdego faceta, który wygląda znajomo, ale nie umiem go przypisać do konkretnego zdarzenia, podsyła mi najgorsze możliwe obrazy? Podobną sytuację miałam kiedyś w pociągu, ale później zorientowałam się, że tego faceta pokazywała mi moja przyjaciółka, bo chodziła z nim na siatkówkę. Wówczas odetchnęłam z ulgą. Jak poznać prawdę, czy oprócz mojego eks ktoś mnie wykorzystał seksualnie? Zanim doszło do zdarzenia z nim, po którym od niego uciekłam, seks mnie nie przerażał, wydawał się nawet przyjemny. Największy przestrach wywołał jednak koszmar, ponieważ wynikało z niego, że w ogóle siebie nie szanuję.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Marciniak
Mgr Joanna Marciniak

Jak poradzić sobie z tym problemem w wieku 19 lat?

Witam mam 19 lat od około 4 lat masturbuje się.Na początku było to 2/3razy .Teraz popadłem w depresję i zaburzenia lękowe.Niestety mam problem z masturbacją mam poczucie winy i brak chęci do motywacji.Gdy nie zrobię tego np dzisiaj jutro muszę... Witam mam 19 lat od około 4 lat masturbuje się.Na początku było to 2/3razy .Teraz popadłem w depresję i zaburzenia lękowe.Niestety mam problem z masturbacją mam poczucie winy i brak chęci do motywacji.Gdy nie zrobię tego np dzisiaj jutro muszę to zrobić 2 razy taki przymus,jakiś leki były by skuteczne żeby mi pomóc.Obecje stosuje rispolept pragiole i esctil.Dziękuje za odpowiedź.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Dariusz Szukalski
Mgr Dariusz Szukalski

Czy może to być nawrót depresji?

Spadek energi, zmniejszony apetyt, poczucie winy ze przez to zaniedbuje rodzinę. Szybsze meczęnie się przy najprostszych czynnościach i senność w ciągu całego dnia. Robie wszystkiego na siłę/bez checi. Od ok 10-14dni, czy może być to nawrot depresji?
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Krystyn Czerniejewski
Lek. Krystyn Czerniejewski

Czy są to objawy jakiejś choroby psychicznej?

Dzień dobry. Mam problem z partnerem. Odkąd pamiętam uważa, że jest nieskazitelny, a o każdym wokół wyraża się niepochlebnie. Nie znam osoby w jego środowisku o której powiedziałby coś dobrego. Najgorsze jest to, że potrafi obmawiac nawet mnie do obcych... Dzień dobry. Mam problem z partnerem. Odkąd pamiętam uważa, że jest nieskazitelny, a o każdym wokół wyraża się niepochlebnie. Nie znam osoby w jego środowisku o której powiedziałby coś dobrego. Najgorsze jest to, że potrafi obmawiac nawet mnie do obcych osób. Przypisuje mi chorobę psychiczną, podczas gdy ja cierpię na zaburzenia lękowe, opowiada sytuację, które miejsca nie miały, koloryzuje wszystko tak, żeby każdy uważał, że jest biedny, poszkodowany i się nad nim użalał. Wieczorami nadużywa alkoholu i ma swój świat. Wtedy najczęściej przesiaduje sam, po czym idzie spać. Zauważyłam, że nie przyjmuje krytyki. Nawet tej konstruktywnej, a winni są wszyscy tylko nie on. W towarzystwie wystawia mnie na pierwszy plan i stroi sobie przykre żarty z mojej osoby. Wielokrotnie upominałam, że sobie tego nie życzę. Gdy zrobił że mnie osoba chora psychicznie, a cała sytuacja ujrzała światło dzienne to wieczorem po dopiciu piw założył bluzę i wyszedł. Jakiś czas go nie było, więc wyszłam za nim.Wypuscil z ręki sznurek, Nie wiem, czy chciał się powiesić, czy też usiłował wzbudzić we mnie poczucie winy. Co ja mogę z nim zrobi? Czy to jest jakieś zaburzenie, czy już choroba psychiczna. W jego rodzinie nikt nie choruje.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Mgr Małgorzata Ziółkowska

Jak radzić sobie z wyrzutami sumienia w takiej sytuacji?

Dzień dobry, pisze, bo chyba mam problem psychologiczny. Po krotce: wyprowadziłam się z domu rodzinnego mając 32 lata. Moja siostra wyprowadziła się, też celem założenia rodziny kilka lat przede.mną. Mama została sama, bo ojciec zmarł jeszcze przed 2000 rokiem. Ja... Dzień dobry, pisze, bo chyba mam problem psychologiczny. Po krotce: wyprowadziłam się z domu rodzinnego mając 32 lata. Moja siostra wyprowadziła się, też celem założenia rodziny kilka lat przede.mną. Mama została sama, bo ojciec zmarł jeszcze przed 2000 rokiem. Ja codziennie dzwonię i za tę 12 lat być może uzbierałoby się 120 dni, kiedy nie zadzwoniłam do Mamy Od kilku lat bywałem też u mamy z córką i siedzimy nawet 5 tygodni. Można powiedzieć, że i z bilansem telefonicznym i bywania u mamy przebijam siostrę, która.mieszka o wiele bliżej, jakieś 20-30 km, zależy jak jechać. Ja mieszkam od mamy prawie 300 km. Teraz.mama zaczyna mieć zapowiedzi problemów z pamięcią i być może demencji. A ja mam obrzydliwe poczucie winy, że się wyprowadziłam. Mama zawsze.odmawiala przyjazdu do mnie wymawiając się że nie ma już sił na.jazde pociągiem. A my, co tu dużo mówi , mamy bardzo skromne warunki oraz dziecko z afazja motoryczna i orzeczeniem o niepełnosprawności. Nie mam jak zająć się mama u niej w domu jej by to było na czas nieokreślony. Oczywiscie co mogę to pomogę. Ale mam ogromne wyrzuty sumienia że w ogóle się wyprowadziłam. Jak sobie z tym.poradzic?
odpowiada 1 ekspert:
 Dariusz Pysz-Waberski
Dariusz Pysz-Waberski

Czy są jakieś sposoby na radzenie sobie z natrętnymi myślami?

Kilka dni temu dostałam złą nowinę od kogoś z rodziny i od tej pory bardzo martwiłam się o tą osobę przez kilka dni. Jak na razie okazuje się że sprawa nie jest aż tak poważna ale bardzo negatywnie zareagowałam. Przeżyłam... Kilka dni temu dostałam złą nowinę od kogoś z rodziny i od tej pory bardzo martwiłam się o tą osobę przez kilka dni. Jak na razie okazuje się że sprawa nie jest aż tak poważna ale bardzo negatywnie zareagowałam. Przeżyłam dość silny stres o od dwoch dni nękają mnie uporczywe - natretne myśli. Muszę czym się mocno zająć bo wtedy to trochę odpuszcza. Bardzo obawiam się że te myśli się utrwalą i będę musiała z tym żyć a to wprawia mnie w poczucie winy. Przecież nie jestem aż taką złą osobą. Czy są jakieś sposoby na radzenie sobie?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Marta Mosińska
Mgr Marta Mosińska
Patronaty