Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 1 , 3 8 7

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Randki: Pytania do specjalistów

Problem z przełykaniem na randce albo w pracy

witam mam pytanie odnośnie mojej trudności jeśli chodzi o spożywanie posiłków ponieważ jeśli jestem w miejscu typu restauracji lub w zakładzie pracy gdzie jest dużo ludzi lub na randce gdzie poznaje właśnie nową osobę. W takich przypadkach nie mogę wg.... witam mam pytanie odnośnie mojej trudności jeśli chodzi o spożywanie posiłków ponieważ jeśli jestem w miejscu typu restauracji lub w zakładzie pracy gdzie jest dużo ludzi lub na randce gdzie poznaje właśnie nową osobę. W takich przypadkach nie mogę wg. przełknąć jedzenia oraz gdy piję alkohol z nowymi osobami to wg. mi ten alkohol nie podchodzi nieważne jaki by on nie był.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Kapral
Mgr Katarzyna Kapral
Dotyczy: Psychologia Randki

Jak się pozbyć potrzeby posiadania partnerki?

Dzień dobry, Jako iż mam już dość problemów psychicznych odnośnie poszukiwania partnerki, chicałem się spytać, czy da się jakoś pozbyć "potrzeby uczucia miłości" czy "potrzeby posiadania partnerki", trochę wyjaśnień: 26 lat, przegryw, brzydki, nie atrakcyjny, nie umiejętny, bez szans na... Dzień dobry, Jako iż mam już dość problemów psychicznych odnośnie poszukiwania partnerki, chicałem się spytać, czy da się jakoś pozbyć "potrzeby uczucia miłości" czy "potrzeby posiadania partnerki", trochę wyjaśnień: 26 lat, przegryw, brzydki, nie atrakcyjny, nie umiejętny, bez szans na co kolwiek [próbowałem przeszło z 500razy i nawet nie doszło do pierwszej randki...] (tylko kariera jakoś się udaje mi w życiu), chcę sie tego zła pozbyć, by żyć chociaż na poziomie umysłowym dość normalnie (bez zmartwień/użalania się/dobić itd.). Odnośnie próby naprawienia tego - próbowałem już wiele sposobów, w tym głównie przez psychologów [couching, normalny psycholog, terapia tsr, psychologia oddechu], wiele artykułów, książek na temat psychologi i jeszcze NIC NIE POMOGŁO. Skoro jestem w tej swerze "warzywem", chicałbym się tego pozbyć i o tym komplenie nie myśleć, nie łudząc się w życiu jaką kolwiek nadzieją, iż kiedyś będę miał u boku partnerkę. Tak więc, czy istnieje jakiś sposób, czy już tylko eutanazja zostaje? Dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam i życzę miłego dnia. Bezimenny.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Czy moja dziewczyna może mieć jakieś zaburzenia?

Moja była dziewczyna dwa lata temu cięła się i chciała popełnić samobójstwo. Poznałem ją wtedy i uratowałem. Nie spałem czasem przez całe noce. Płakaliśmy razem. Było jej bardzo ciężko. Chciała to zrobić z powodu chłopaka który ją zostawił. Pomogłem... Moja była dziewczyna dwa lata temu cięła się i chciała popełnić samobójstwo. Poznałem ją wtedy i uratowałem. Nie spałem czasem przez całe noce. Płakaliśmy razem. Było jej bardzo ciężko. Chciała to zrobić z powodu chłopaka który ją zostawił. Pomogłem jej. Byliśmy szczęśliwa parą przez prawie dwa lata. W tym roku zmarł jej dziadek. Ona bardzo to przeżyła. Ja starałem się jej pomoc jak tylko mogłem ale nie dopuszczała mnie za bardzo do siebie. W tym tygodniu dowiedziałem się, że mnie zdradziła (nie fizycznie), opowiadała ze zmuszałem ją do stosunków, że robiliśmy to tylko 5 razy bo ona nie chciała, że po śmierci dziadka zostawiłem ją samą i chciałem tylko stosunków. Osoby którym to opowiedziała powiedziały mi o tym. Ja pokazałem im nasze rozmowy i pokazałem, że to co mówiła to kłamstwa. Wśród tych osób był chłopak, który był okłamywny. On się jej podobał i ona się z nim spotykała. On nie odbierał tego jaki randki bo znają się już 3-4 lata. Teraz ona mówi wszystkim, że mnie nienawidzi, że nigdy jej nie pomagałem, że jestem potworem. Chciała mnie zniszczyć. Wiem o tym. Chciała mnie pozbawić znajomych, odwrócić od rodziny i na końcu odjeść do innego. Na szczęście nie dopuściłem do tego. Moje pytanie brzmi, czy ona jest na coś chora? Zarzucała mi kontrole ale to ona mnie kontrolowała, nie mogłem się spotykać z koleżankami a ona mogła z kolegami. Nie mogłem nikomu mówić i tym co się dzieje między nami a ona mówiła komu chciała. Jeżeli ma jakiś problem z głowa to czy jest szansa, że po wspólnej terapii z tego wyjdzie? Ja wiem ze już nie będziemy razem po prostu nie chce żeby niszczyła sobie życie. Ta sytuacja nie jest pierwsza. Dokładnie w taki sam sposób zachowywała się przy kończeniu wcześniejszych związków.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Alicja Maria Jankowska
Mgr Alicja Maria Jankowska

Jak radzić sobie z tym napięciem w podbrzuszu?

Mam taki problem ze sprawami intymnymi. Mam 27 lat. Za każdym razem gdy zaczyna sie u mnie podniecenie to zaczyna mnie palić podbrzusze, jakby pod spojeniem łonowym. Dodatkowo zaczynam oddawać duże ilości moczu i gdy pęcherz wypełni sie nawet do... Mam taki problem ze sprawami intymnymi. Mam 27 lat. Za każdym razem gdy zaczyna sie u mnie podniecenie to zaczyna mnie palić podbrzusze, jakby pod spojeniem łonowym. Dodatkowo zaczynam oddawać duże ilości moczu i gdy pęcherz wypełni sie nawet do połowy to wtedy czuje już dyskomfort i parcie. Chodze niemal ciągle sikać, nawet co 5 minut. Mam jakby napięcie podbrzusza. Wszystko przechodzi po jakimś czasie od ustania podniecenia i uspokojenia sie. Bardzo mi to przeszkadza w życiu seksualnym, gdyż nie sprawia mi to takiej przyjemności jak jeszcze pare lat temu. Co to może być przykładowo i jak sobie z tym poradzić? Do kogo można się udać? Aktualnie jestem singlem i przez te dolegliwości rezygnuje z randek i spotkań, czuje sie z tym źle.
odpowiada 1 ekspert:
 Dariusz Pysz-Waberski
Dariusz Pysz-Waberski
Dotyczy: Seksuologia Randki

Dlaczego nie mam ochoty na relacje z mężczyznami?

Mam 33 lata, jestem singlem, kobietą. Od 2 lat mam super pracę, znajomych i fajne życie. Czerpię radość z małych rzeczy, awansów, podróży, czytania książek, ćwiczenia jogi. Jedyny problem tkwi w tym, że nie umiem się zakochać i nie czuję... Mam 33 lata, jestem singlem, kobietą. Od 2 lat mam super pracę, znajomych i fajne życie. Czerpię radość z małych rzeczy, awansów, podróży, czytania książek, ćwiczenia jogi. Jedyny problem tkwi w tym, że nie umiem się zakochać i nie czuję żadnych uczuć pożądania do płci przeciwnej. Od razu zaznaczę, że jestem w 100% osobą heteroseksualną, nie mam wypartej płci; wiem, że zawsze pociągali mnie faceci. W sensie brak u mnie zauroczenia platonicznego, jakie zazwyczaj występuje najpierw (potem dopiero zakochanie, wiadomo). Ostatni związek skończył się 4 lata temu, ja go zakończyłam bo był toksyczny (przemoc psychiczna). 7 lat temu przeszłam załamanie nerwowe spowodowane innym związkiem w którym byłam, spałam po 15 godzin, byłam już w fazie niewstawania z łóżka, miałam opóźnienie psychoruchowe, zaciemniałam okna w sypialni, starałam się spać, bo myślenie i szukanie sensu życia bolało. Dostawałam od specjalisty Fevarin, brałam 2 lata. Pomogło, odzyskałam wtedy radość życia. Od jakiegoś czasu (2021) próbowałam umawiać się na randki, tak na luzie, poszukać faceta. Niestety, totalnie nie czuję do mężczyzn emocji (nie podobają mi się nawet Ci najwięksi przystojniacy, którzy powinni się podobać normalnej kobiecie?). Nie wyobrażam sobie (z relacji koleżanek, z innych forum dla kobiet, z relacji znajomych) wiem, że współczesne kobiety mniej więcej na 2-6 randce idą do łóżka (zalezy jak się szanują), całują już facetów (jest dotyk, brak bariery u nich). Dla mnie to nie do przejścia (seks dopiero po 3 miesiącach, o ile w ogóle poczuję jakiekolwiek pożądanie seksualne do mężczyzny i więź duchową). Zaobserwowałam też, że kiedy wstaję rano w wolne dni od pracy, to nie mam ochoty w ogóle wstawać z łóżka ani jeść śniadania (byłam typem jedzącym rano ze smakiem cokolwiek). Jedyne co mam ochotę zrobić to natychmiast wybiec z mieszkania na świeże powietrze. Czy ja mam nawrót jakiejś ukrytej depresji, ahedonię czy to zimowa apatia? Dlaczego ranki są takie ciężkie dla mnie, podczas gdy koniec dnia jest w porządku? Czy ewidentnie coś nie tak ze mną, skoro nie wyobrażam sobie w dzisiejszym świecie tak szybkiego kontaktu z płcią przeciwną? Czy to możliwe, że mogę mieć zespół stresu pourazowego po tym związku sprzed 7 lat? (Facet zrobił mi pranie mózgu, bo "zerwał ze mną" w fatalny sposób z dnia na dzień: upozorował swój pogrzeb, na który poszłam i dowiedziałam się, że byłam okłamywana aż 2 lata, a on miał dziewczynę i dziecko). Potem właśnie było to załamanie. Proszę pisać śmiało terminami naukowymi, interesuję się psychologią i rozwojem osobistym, więc załapię o co chodzi.
odpowiada 2 ekspertów:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie
Lek. Karol Gołębiewski
Lek. Karol Gołębiewski

Jak powinno wyglądać takie pierwsze spotkanie?

Dzień dobry, minęło kilka miesięcy od zakończenia mojego ostatniego związku, który trwał kilka lat. Z racji trybu życia, pracy oraz braku samooceny poznaję kobiety jedynie przez portale randkowe, jednak z przerażającym niepowodzeniem. Zacząłem dopytywać o powody, kilkukrotnie otrzymałem odpowiedź, że... Dzień dobry, minęło kilka miesięcy od zakończenia mojego ostatniego związku, który trwał kilka lat. Z racji trybu życia, pracy oraz braku samooceny poznaję kobiety jedynie przez portale randkowe, jednak z przerażającym niepowodzeniem. Zacząłem dopytywać o powody, kilkukrotnie otrzymałem odpowiedź, że brakuje chemii, pozostałe wydają się być mało wiarygodne. Co do wyglądu, czuję się gdzieś po środku (autentyczne zdjęcia generują spotkania), nie mam jakichś kompleksów z powodu wyglądu, jednak większość "randek" kończy się właśnie na tej pierwszej. Staram się być uśmiechnięty, nawiązuję do informacji otrzymanych przez kobiety, do zainteresowań, jestem uprzejmy, zapraszam w różne miejsca, ale to chyba za mało. Nie wiem kiedy wypada robić komplementy ani jak odbierać reakcje na nie. Konsultacje z psychologiem pokierowały mnie w odpowiednim kierunku, jednak czuję, że to za mało. Będę niezwykle wdzięczny za porady (jak powinna wyglądać pierwsza randka z perspektywy kobiety, jak działać na kolejnych, aby nie zostać "olanym" ani traktowanym jak kolega, przyjaciel, ktoś do zabijania czasu). Z góry dziękuję i pozdrawiam.
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Co myśleć o tym związku?

Witam, jestem w związku od 4 miesięcy. Znamy się od około 2-3 lat. Półtora roku temu, wykazał pierwsze zainteresowanie mną, ja na początku nic chyba nie czułam. Potem zaczęliśmy kręcić, mi też wydawało się, że jestem zainteresowana. Jednak skończyło się... Witam, jestem w związku od 4 miesięcy. Znamy się od około 2-3 lat. Półtora roku temu, wykazał pierwsze zainteresowanie mną, ja na początku nic chyba nie czułam. Potem zaczęliśmy kręcić, mi też wydawało się, że jestem zainteresowana. Jednak skończyło się to średnio. Mialam od początku duże problemy, bariery, które mnie ograniczały, nie czułam się swobodnie i byłam zestresowana. Kiedy stwierdziłam, że możemy spróbować, wyjaśniłam mu jak sie czuję, że nie jest mi łatwo i że to wszystko jest dla mnie w jakiś sposób trudne (to, czyli związek itd). Jednak jeszcze tego samego dnia, mimo mojego zwierzenia się, postąpił trochę za szybko, a ja jeszcze wczezniwj tuż po naszej rozmowie, zaczelam się wycofywać z tego, że chcę spróbować. Ostatecznie powiedziałam nie chyba już po raz drugi(pierwszy ze dwa miesiaxe wczesniej, kiedy po pierwszym wspólnym spotkaniu wracajsc do domu płakałam i nie potrafiłam sobie poradzić z tym wszystkim. Przez kolejne kilka miesięcy nasze relacje były dość nieciekawe. Widywaliśmy się rzadko, ja unikałam spotkań. Widywaliśmy się tak naprawdę tylko przy okazji różnych wydarzeń i działań w naszym środowisku. Prywatnie spotkan nie było. Jednak chyba za każdym razem kiedy się widzieliśmy dzialo sie to samo, czyli kończyliśmy leżąc przytuleni. Potem przyszła pandemia i w tym czasie sporo pisaliśmy. Ja caly czas mialam wątpliwości. Po każdym wydarzeniu, gdzie dochodziło do tego przytulania stwierdzałam ponownie, ze nie chce tego i ze musimy to przerwać, a potem dzialo się to znowu. Moim zdaniem tez nie było to zdrowe. No ale, kilka miesięcy później znowu się widywaliśmy i tym razem zdałam sobie sprawę że naprawdę mi zależy, bo gdy usłyszałam od kogoś ze podobno juz mnie sobie odpuścił (wczesniej zawsze mowil ze chce poczekac, aż bede wiedziec i bede gotowa na ew związek) poczułam się jakbym go straciła, ogolnie bardzo okropnie. Okazało sie, ze to nie była prawda i nie odpuścił. Ostatecznie jakis miesiąc później doszło do faktycznego pierwszego pocałunku, staliśmy się sobie bliżsi i zaczęliśmy bardziej kręcić. Po jakimś czasie byliśmy na pierwszej randce (bo dopiero wtedy ja tak określiłam jedno z naszych spotkań). jakies dwa miesiące później zeszliśmy się faktycznie, powiedzialam, że tak jesteśmy razem to jest związek. Wszystko było cudownie, aż jakis tydzień temu zaczelam się okropnie zastanawiać, czy na pewno go kocham, jak sie czuję w tym związku, znowu zaczelam się stresować i czuć podobnie jak kiedyś, gdy mieliśmy ten problematyczny moment relacji i nie wiedziałam co mam zrobić i jaki mam stosunek do wszystkiego. Kilka razy juz płakałam, jestem zdenerwowana. Zależy mi na nim i chciałabym spróbować pociągnąć ten związek dalej, jednak moje wątpliwości utrudniają mi funkcjonowanie z nim i moje nastawienie do niego. Przeszła mi nawet myśl o tym, że może uczucie wygasło i będę musiała to skończyć. Jak sobie z tym poradzić? Jak pokonać wątpliwości? Wiem, ze nie caly czas w związku jest cudnie a początkowy szał zakochania nie zostaje na zawsze, jednak to dopiero 4 miesiace oficjalnego związku. Czy to możliwe, że to już koniec? Moze ta historia którą mamy od samego początku tez wpływa na to i wlicza się w ten nasz czas..? A może to juz ten etap związku u mnie, w którym przychodzi kryzys zgodnie z teoria kilku faz miłości? Moze wkradła się rutyna i tez ma na to wszystko jakis wplyw?Albo presja - jak zerwiemy bedzie ciezko bo działamy w tym.samym środowisku i zadne z nas go nie zostawi, mamy wspólnych znajomych, moi rodzice poznali się praktycznie tak samo jak my, a ludzie tez mowili ze powinniśmy być razem. Myślę tez ze nawet gdybym zerwala to chciałabym do niego potem wrócić. Nie wiem jak poradzić sobie z wątpliwościami i myślami, powodują one zmartwienia i utrudniają mi działanie zarówno poza jak i w związku. Wydsje mi sie ze uważam że warto probowac w tym związku byc i ze moze on miec jakas przyszłość. Niestety po tych wątpliwościach i niepewnościach nie jest mi łatwo. Dzisiaj widzialam się z chłopakiem i znajomymi, ale bylam bardziej odsunieta i zdystansowana niż wczesniej w stosunku do niego. Kiedy odwoził mnie i byliśmy sam na sam również odczuwałam pewien dystans. Jednak mysle ze to wszystko jest tylko z mojej strony i ze on nie ma takich wątpliwości. Co robić, jakies porady? Czy jest szansa na powrót do tego co bylo i pozbycia się niechcianych wątpliwości i stresu? Wpływają one na całą mnie i jest to okropne. Nie mam chyba podstaw do takich wątpliwości na podstawie jego czynów,jest to po prostu pewne poczucie które spowodowało to wszystko. Proszę o pomoc i z góry dziękuję, sama srednio sobie chyba z tym radze.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Jakubowska
Mgr Kamila Jakubowska

Jak otworzyć się na związek?

Mam 29 lat, jestem singlem, prawiczkiem, nigdy nie miałem dziewczyny, na randce byłem tylko raz, nigdy się nie całowałem, nie trzymałem za rękę itd. Jestem samotny, bez przyjaciół, mam kilku kolegów (spotykamy się sporadycznie), jestem wycofany zwłaszcza w stosunku do... Mam 29 lat, jestem singlem, prawiczkiem, nigdy nie miałem dziewczyny, na randce byłem tylko raz, nigdy się nie całowałem, nie trzymałem za rękę itd. Jestem samotny, bez przyjaciół, mam kilku kolegów (spotykamy się sporadycznie), jestem wycofany zwłaszcza w stosunku do kobiet. Chciałbym mieć przyjaciół, dziewczynę, po jakimś czasie rodzinę, ale bardzo boję się związać, boję się dziewczyn, boję się romantyczności i seksu. Teoretycznie nie powinienem mieć takich zahamowań, bo mam swoje mocne strony, które powinny przyciągać uwagę kobiet: przystojny, wysportowany, elokwentny, wrażliwy, ambitny, z poczuciem humoru, utalentowany, z pasjami. Mam też oczywiście słabe strony: zahamowany, długo się otwieram, słabo radzę sobie z finansami i pracą, mam dość puste, jednostajne życie, jestem bojaźliwy, a regularny wysiłek i konsekwentne działanie sprawiają mi opór, trochę egocentryczny, żyjący we własnym świecie, trochę zagubiony. Byłem hospitalizowany pół roku w klinice nerwic, łącznie w terapiach różnorakich chyba z 5 lat spędziłem, najdłuższa terapia, którą niedawno przerwałem z powodu braku namacalnych efektów trwała prawie 3 lata. Jestem teraz w innej terapii, ale z powodów finansowych na razie spotykamy się co 2 tyg (przez co nie mogę się podzielić z terapeutką wszystkimi moimi problemami a terapia ma wolny przebieg). Jestem od niedawna pod opieką psychiatry, zacząłem brać ssri. Staram się. Od dłuższego czasu mindfulness - który skutecznie sabotuję swoją nieregularnością i przerwami w praktyce. Pracuję trochę nad mową ciała. Czytam ostatnio więcej mądrych książek psychologicznych. Jestem w terapiach, u psychiatry. Starałem się też otwierać na ludzi. Ostatnią moją relację z pewną dziewczyną, na której mi bardzo zależało urwałem (i miałem przez wiele miesięcy, kiedy ze mną pracowała również wrażenie, że jej na mnie bardzo zależy), bo mnie wywalono z pracy. Nie stać mnie było na jasne zasygnalizowanie, że pragnę kontynuować z nią znajomość. Ostatniego dnia pracy miałem wrażenie, że ona mnie odrzuca i ma gdzieś to, że jestem ostatni dzień, ale tak się prawdopodobnie nie stało (piszę prawdopodobnie, bo tego nie wiem). Może jej "mam gdzieś" wypływało z tego, że ja sprawiałem wrażenie, że mam gdzieś, że się rozstajemy, tym że nie zasygnalizowałem dość jasno tego, co chciałbym zrobić dalej z naszą relacją. Relacja się urwała. Od miesięcy nie mamy z sobą kontaktu. Bardzo mnie męczy mój problem. Poprzednie relacje z dziewczynami w których się zakochiwałem, z wzajemnością, były podobne, byłem jeszcze bardziej skryty z moimi intencjami, i zależało mi, żeby do niczego nie dochodziło, żeby stawiać granicę i tamę, głębszej znajomości. Nie wiem jednak dlaczego, bo przecież nie miałem negatywnych doświadczeń w związkach (winne są więc dzieciństwo i geny). Efekt jest taki, że jestem fajnym facetem, który nie posmakował nawet namiastki radości, wypływającej ze spełnionej miłości i bardzo, bardzo mi to doskwiera. Nie wiem co z tym zrobić. A może troszeczkę wiem? - ale mimo wszystko, mocno boję się o swoją przyszłość, że moje starania, prace, terapie, będą szły strasznie powoli i że to może się ostatecznie nie udać. Pozdrawiam.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Kapral
Mgr Katarzyna Kapral

Dlaczego partner nie chce bliskości?

Witam. Mój partner jest obcokrajowcem(Kamerun). Rozumiem, że mamy inne kultury, ale strasznie męczy mnie to, że jest mało uczuciowy i w ogóle romantyczny. Mamy 2 dzieci w wieku 2 lata i 9 miesięcy. Czasami poproszę go, żebyśmy wyszli na randkę,... Witam. Mój partner jest obcokrajowcem(Kamerun). Rozumiem, że mamy inne kultury, ale strasznie męczy mnie to, że jest mało uczuciowy i w ogóle romantyczny. Mamy 2 dzieci w wieku 2 lata i 9 miesięcy. Czasami poproszę go, żebyśmy wyszli na randkę, a dzieci dali pod opiekę mamy, zawsze mówi nie, że jak mamy gdzieś wyjść to on będzie to planował, ale nigdy do tych planów nie dochodzi. Jest między nami też duża różnica wieku, ja mam 22 lata, on 40. Czasami czuję, że traktuje mnie jak swoje 'dziecko' mówi mi co mam robić, a czego nie, a jak się do tego nie stosuje to robi mi na złość lub kłótnię. Co do zbliżenia, jestem młoda kobieta i potrzebuje tego, a zbliżenie u nas jest raz w tygodniu lub raz na 2 tygodnie. Gdy mówię mu o tym, twierdzi że to nie jest najważniejsze. Brak bliskości, uczucia dobija mnie, nie czuje się szczęśliwa. Jak zapytam czy nie kocha, mówi że tak. Czym może być spowodowane jego zachowanie?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Jak radzić sobie z paranojami u partnera?

Witam, mam 25 lat mój chłopak 27. Nasz problem polega na jego chorobliwej zazdrości a także paranojach na tym podłoży. Dochodzi do takich skrajnych sytuacji, że ktoś u niego w pracy wspomni na przykład " byłem z kimś na randce"... Witam, mam 25 lat mój chłopak 27. Nasz problem polega na jego chorobliwej zazdrości a także paranojach na tym podłoży. Dochodzi do takich skrajnych sytuacji, że ktoś u niego w pracy wspomni na przykład " byłem z kimś na randce" a mój chłopak łączy to sobie że tą dziewczyną musiałam być ja i że go zdradzam. Że może akurat o te porze się nie widzieliśmy, że może nie poszłam do pracy tylko się z tym spotkałam. Sama wiem, że sytuacja jest niezwykle ciężka, jednak on sam rozumie problem i zdaje się ze jest jego swiadomy. Sam ze sobą walczy by nie zadawać mi natrętnych pytań typu " czy wczoraj napewno byłaś w pracy a nie spotkałaś się z kimś". Widzę, ze on sobie nie radzi z tymi myślam pojawiającymi się w jego głowie, on sam chce się zmienić i nad sobą pracować i chciałabym mu pomóc ale nie wiem jak. Dużo otwarcie rozmawiamy i zawsze przekonuję go że go bardzo kocham, ze tylko on się dla mnie liczy. Nigdy też w życiu go nie zdradziłam. Proszę o pomoc. Czy on potrzebuje pomocy specjalisty?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Kulczycka
Mgr Katarzyna Kulczycka

Jak leczyć te zaburzenia emocjonalne?

Witam. Mam problem dość nietypowy, mam nadzieje, że znajdę tutaj rozwiązanie. Zacznę od tego, że miałem trudne dzieciństwo. Tak jak powiedziałą mi psycholog do której chodzę od około miesiąca, w młodym wieku rozwinęło się u mnie tzw. myślenie magiczne. Innymi... Witam. Mam problem dość nietypowy, mam nadzieje, że znajdę tutaj rozwiązanie. Zacznę od tego, że miałem trudne dzieciństwo. Tak jak powiedziałą mi psycholog do której chodzę od około miesiąca, w młodym wieku rozwinęło się u mnie tzw. myślenie magiczne. Innymi słowy wykreowałem sobie swój świat, żeby radzić z rzeczywistością. Zostałem również wychowany religijnie przez moją babcię, a w związku z nią rozwinęły się pierwsze objawy nerwicy natręctw. Moja babcia wierzyłą również w przesądy, dlatego nie rozumiałem, że jest to złe i nie należy łączyć wiary z przesądami. Niemniej, miałem lęki przed rzekomymi złymi znakami, oraz wpoiłem sobie, że jeżeli nie będę wstawać na krótki czas z łóżka w nocy to coś złego się stanie moim rodzicom. Przez taką dziwaczność w pewnym momencie zacząłem się bardzo zadręczać i spadło moje poczucie własnej wartości. W pewnym momencie odpuśliłem sobie te rytuały, bo stwierdziłem, że jest to dziwne i nie wypada tak robić. Niestety to, że z tego zrezygnowałem nie spowodowało, że się całkowicie od tego zwolniłem. Kiedy zakochiwałem się w jakiejś dziewczynie to mówiłem sobie w głowie, że jeżeli coś się stanie, lub nie stanie (coś zupełnie losowego, np czy usłyszę z tłumu tak lub nie) to wtedy będę lub nie będę z tą dziewczyną. Bardzo mocno się angażowałem w to emocjonalnie, i się bardzo zadręczałem, kiedy ten rytuał był na nie moją korzyść. W zasadzie przez całe moje życie miałem wrażenie, że nie pozwalam sobie na szczęście. Z kolei uznałem, że jak znajdę tą jedyną to nieszczęście się skończy. Obecnie jestem ze swoją dziewczyną, natomiast ostatnio zrozumiałem, że przez cały rok coś w głowie mi podpowiadało, żebym z nią skończył. Po tym jak zdałem sobie sprawę co to było, to się załamałem. Okazuję się, że w podświadomości zapisałem sobie fakt przebiegnięcia przez drogę czarnego kota na naszej pierwszej randce. Ubzdurałem sobie, że z tą dziewczyną będę nieszczęśliwy mimo, że ona jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Przez to wpadłem w depresję, oraz zacząłem mieć lęki. W pewnym momencie zacząłem się obawiać o swoje życie, gdyż depresja jest chorobą śmiertelną z racji samobójstw. Walczę z nią od miesiąca, i nawet nieżle mi szło, natomiast ciągle starałem się jakoś z tą nerwicą targować. Pewnego dnia stwierdziłem, że trzeba ostro skonfrontować swoją wiarę w zabobony. Wszedłem na stronkę magiczna kula tak/nie i zadałem pytanie czy się zabiję. Kiedy odpowiedź wyszłą na tak to się znowu na siebie wkurzyłem, że to zrobiłem. Muszę dodać, że się uważam na co dzień za osobę która nie wierzy w takie rzeczy i wiem, że ta strona jest picem. Z kolei negatywne emocje i nieuzasadniony lęk pozostaje. Czy da się jakoś z tym uporać?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Mgr Małgorzata Ziółkowska

Jak leczyć depresję u 29-letniej kobiety?

Witam, mam 29 lat i od 7 lat cierpię na depresję. Przez te 7 lat bywało ze mną różnie, raz lepiej, raz gorzej. Jednak od około roku jest beznadziejnie, mam wrażenie jakbym w ogóle nie miała uczuć. Stałam się skrajnie... Witam, mam 29 lat i od 7 lat cierpię na depresję. Przez te 7 lat bywało ze mną różnie, raz lepiej, raz gorzej. Jednak od około roku jest beznadziejnie, mam wrażenie jakbym w ogóle nie miała uczuć. Stałam się skrajnie egoistycznani tak bardzo skupiam się na swoich problemach, że wręcz nie interesują mnie problemy moich bliskich. To jest straszne co teraz napiszę i mnie samą to przeraża, ale ja nie czuję żadnych uczuć w stosunku do moich rodziców czy siostry. Wiem, że to jest chore i ktoś pomyśli jak trzeba być znieczulonym na drugiego człowieka. Ale ja tak właśnie się czuję. Oprócz tego, nigdy nie byłam w związku, co prawda chodziłam na randki, ale nigdy nic z nich nie wychodziło i myślę, że to moja wina. Do tej pory myślałam, że mam problem z otwarciem się na drugiego człowieka, a dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że ja nie mam potrzeby bycia z kimś w bliskiej relacji i to mnie przeraża. Oczywiście poszukałam trochę w internecie co to może być i wpadłam na pojęcie "aleksytymii" i obawiam się, że mogę mieć ten syndrom. Czy jest dla mnie jakaś nadzieja na normalne życie i funkcjonowanie wśród ludzi oczywiście bo nie chcę być samotna?
odpowiada 1 ekspert:
Dr Krzysztof Dudziński
Dr Krzysztof Dudziński

Witam mam problem związany z moim partnerem

Witam mam problem związany z moim partnerem. Zostałam zdradzona i porzucona po 5-letnim związku dla innej kobiety. Po krótkim czasie mój były mężczyzna postanowił, że chce odbudować naszą relację... W czasie gdy go nie było byłam na kilku randkach, ale... Witam mam problem związany z moim partnerem. Zostałam zdradzona i porzucona po 5-letnim związku dla innej kobiety. Po krótkim czasie mój były mężczyzna postanowił, że chce odbudować naszą relację... W czasie gdy go nie było byłam na kilku randkach, ale nie miałam zamiaru pogłębiać tamtej relacji - niestety tamten mężczyzna się zakochał i w chwili obecnej oboje nie dają mi spokoju... Najwazniejszym jednak problemem dla mnie jest zazdrość ze strony byłego mężczyzny - której wcześniej nie było, a na pewno nie na taką skalę. Nic z tego nie rozumiem... To on mnie zdradził i zostawił - dlaczego teraz po wszystkim jest aż tak zazdrosny o wszystkich mężczyzn jacy się wokół mnie kręcą?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Kulczycka
Mgr Katarzyna Kulczycka

Długotrwały problem - co robić?

Witam Państwa, mam pewien problem, który nie daje mi spokoju już od bardzo długiego czasu. Dopiero dziś widzę, jak długo to się za mną ciągnie. Najgorsze jest to, że sam nie umiem zdiagnozować o co chodzi. Przechodzę więc do meritum.... Witam Państwa, mam pewien problem, który nie daje mi spokoju już od bardzo długiego czasu. Dopiero dziś widzę, jak długo to się za mną ciągnie. Najgorsze jest to, że sam nie umiem zdiagnozować o co chodzi. Przechodzę więc do meritum. Od kilku już lat odczuwam dużą samotność, która niewątpliwie powiązana jest z brakiem bliskich znajomych, jak i brakiem stałej partnerki. Moją receptą na ten smutek i realizowanie tej potrzeby jest zakładanie portali na kontach społecznościowych, typu Tinder. Lecz nie tylko. No właśnie. Chodzi też o portale związane ze spotkaniami, randkami na seks. Dziś mam 22 lata, masturbuję się dość regularnie od około dziesięciu lat. Regularnie nie oznacza, że często. Raz na tydzień, czasem bywało częściej, czasem rzadziej. Różnie. Sęk w tym, że dla mnie przyjemnością jest jedynie moment samej „zabawy”, kiedy osiągam zaś orgazm czuję się zupełnie fatalnie. Przykładem niech będą te seks-randki. Umówiłem się kiedyś z dziewczyną, wszystko było dobrze do momentu orgazmu, w którym jakby „uprzytomniłem” sobie co ja w zasadzie odwalam i nie rozumiałem dlaczego tam jestem. Z pisaniem (cyberseksem) jest podobna historia. Wydaje mi się, że bardzo chcę, jestem już naprawdę podniecony i kręci mnie wizja ewentualnego zbliżenia, a kiedy „dochodzę”, to w momencie wszystko gaśnie. Jest mi poniekąd wstyd, a z drugiej strony zastanawiam się, jak to możliwe, że w ciągu kilku sekund nagle zmieniam światopogląd. Od razu usuwam konta na tych portalach, tłumacząc sobie, że tak naprawdę szukam sobie normalnej dziewczyny, z którą seks mógłby być jedynie dodatkiem. No właśnie. Kiedy ponad rok temu byłem w jakiejś relacji z kobietą, podczas jednej z zabaw „nie podołałem” i nie osiągnąłem wzwodu. Zareagowałem na to płaczem, naprawdę. Niekontrolowanym poczuciem bezradności. Wracając do portali - mówię sobie więc wtedy, że już nigdy więcej nie założę konta na takim portalu, bo zabiera mi on za dużo czasu (warto podkreślić, że po założeniu konta na portalu społecznościowym, a zwłaszcza gdy dotyczy on seksu, spędzam po kilka godzin dziennie i nie mogę się od tego oderwać), a poza tym do niczego dobrego mnie nie doprowadzi. Cóż jednak z tego, skoro mija kilka dni, czasami tygodni, a moje poczucie smutku i samotności dobija do takich granic, że ponownie zakładam konto. Często kupuję VIP, płacę prawdziwe pieniądze, żeby tylko z kimś popisać, mieć kontakt, a w pewnym momencie stwierdzić, że to nie ma żadnego sensu i przecież nie da mi żadnego szczęścia. Nie umiem sobie zupełnie z tym poradzić, nie wiem nawet co mi jest. W jednej chwili potrafię myśleć w jeden sposób, ale chwilę później całkowicie zmieniam pogląd. Jedno wiem – coś u mnie z tą strefą seksualną (niekoniecznie dotyczącą samego seksu, bardziej relacji) jest bardzo mocno nie tak. Na pewno nie ująłem tutaj wszystkiego, ale piszę na gorąco, bo dopiero co jestem po takiej akcji i czuję się podle, jakbym miał jakieś rozdwojenie. Nie wiem nawet, czego chcę… Dodam tylko, że przez ten czas wielokrotnie spotykałem się na normalne spotkania z dziewczynami z Tindera na kawę. Zawsze z teoretycznie autentyczną nadzieją na związek. Zawsze jednak rezygnowałem, bo uznawałem, że to jednak nie to. Nawet nie wiem, czy to kwestia wymagań, czy czego. Być może, bo miałem wrażenie, że zasługuję na kogoś ładniejszego, mądrzejszego, po prostu lepszego. Choć brzmi to okrutnie i naprawdę źle. Bardzo proszę o pomoc i wskazówki, co robić. Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Kulczycka
Mgr Katarzyna Kulczycka

Co oznacza taka biała narośl na migdałku?

Dzień dobry, Zadaje drugi raz pytanie ponieważ pojawiły się u mnie nowe objawy a jeszcze muszę poczekać na wizytę u lekarza. Zacznę od początku: nieco ponad 3 tygodnie temu miałem przygodny seks z dziewczyną poznaną przez internet, która raczej często... Dzień dobry, Zadaje drugi raz pytanie ponieważ pojawiły się u mnie nowe objawy a jeszcze muszę poczekać na wizytę u lekarza. Zacznę od początku: nieco ponad 3 tygodnie temu miałem przygodny seks z dziewczyną poznaną przez internet, która raczej często umawia się na takie randki więc często zmienia partnerów. Użyłem prezerwatywy przy seksie klasycznym. Jednak seks oralny gdzie byłem stroną bierną odbył się bez prezerwatywy. Po dwóch tygodniach pojawiła się grzybica penisa tak przynajmniej zdiagnozował lekarz ( objawy to czerwone kropki na prąciu i trochę śmierdzącej wydzieliny dodatkowo swędzenie i pieczenie). Jakiś czas po wizycie u doktora zauważyłem też że mam brzydki zapach z ust i jakby biały nalot na języku - na wizycie o tym nie wspominałem. Leki jakie otrzymałem Flucofast, Tinidazolum i maść Travocort. Po 4-5 dniach grzybica zniknęła oraz przykry zapach z penisa i z jamy ustnej. Jednak zauważyłem białą grudkę na lewym migdałku nie wiem czy tam wcześniej była bo wcześniej dokładnie nie obserwowałem gardła, język dalej jest biały szczególnie po umyciu zębów robi się bielszy (dodam że mam chorobę refluxową więc może wcześniej taki stan się zmienił). Przeglądając sporo artykułów pomyślałem że może być to kiła, kupiłem test w aptece i zrobiłem dokładnie po trzech tygodniach od ryzykownej sytuacji wyszedł negatywnie na chwilę się uspokoiłem. Jednak słyszałem, że może za wcześnie i mógł być niedokładny. I teraz najgorsze wczoraj pojawiło mi się parę krostek na plecach które na początku swędziały a potem strasznie piekły momentami nawet bolały, dzisiaj już trochę mniej pieką. Mam jeszcze ze 2 może 4 na ręku które wczoraj swędziały i z tyłu głowy nad karkiem i za uszami trochę swędzą ale nie pieką. Dodam jeszcze, że z rana po przebudzeniu mam wysuszone gardło i suche spojówki nad jednym okiem pojawił mi się tj. pryszcz na początku był bolesny a drugie oko tez zaczęło piec. Najbardziej obawiam się białej grudki wewnątrz migdałka (chyba bezbolesnej) i tej wysypki na plecach czy to nie HIV i półpasiec. Minęło 23-24 dni od zakażenia. Zdjęcie białej grudki i języka https://photos.google.com/photo/AF1QipMVwOzK8OKnV-Bwofcf3GUS59UPj44qqGPpuUEs https://photos.google.com/photo/AF1QipO1viS6IOLWIF4iwRmf77N7IfaSV-5dXbmUqVHT Proszę i dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Konstanty Dąbski
Lek. Konstanty Dąbski

Jak poradzić sobie z takim zachowaniem męża?

Dzień dobry , jesteśmy z mężem po " ogromnej burzy " małżeńskiej . Trochę już uspokojonej ale nie umiem sobie poradzic z Jego kłamstwami . Wiem że kiedy na trzy mce się rozstaliśmy miła konto na.portalu randko.seks.. wiem że proponował... Dzień dobry , jesteśmy z mężem po " ogromnej burzy " małżeńskiej . Trochę już uspokojonej ale nie umiem sobie poradzic z Jego kłamstwami . Wiem że kiedy na trzy mce się rozstaliśmy miła konto na.portalu randko.seks.. wiem że proponował kobietom seks . Nie wiem czy do tego doszło . On nie potrafił powiedzieć mi prawdy . Nawet gdy powiedziałam mu że wiem o tym to nadal się wypierał i twierdził ze to bylo i się nie liczy i on nie wiedział czy ja chcę z nim być ! . To bardzo boli bo ja zawsze o nas walczyłam bo.mamy dwoje dzieci . Mówił że był moment kiedy chciał zamknąć rozdział i rozpocząć kolejny . Dziwnie się czuję z tym że mu na.nas nie.zalezy i jesteśmy tylko rozdziałem ,.że szukał innej kobiety a.mowil.mi że mnie kocha . Czuje się czasami jak naiwna idiotka . To zresztą kolejny raz kiedy on coś " nabroi " a ja walczę . Ostatnio nie umiem sobie z.tym poradzić . Proszę o pomoc . 

Czy jest sens się dalej spotykać?

Spotykam się z facetem od paru miesięcy, w czasie randki rozmawiamy tylko o pracy.Z tego względu, że niedawno straciłam pracę on cały czas o nią pyta mimo że wysyłam CV. Czy jest sens się z nim spotykac . Piszemy smsy jąder raz w tygodniu
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Kulczycka
Mgr Katarzyna Kulczycka
Dotyczy: Psychologia Randki

Jak pozbyć się takich objawów na tle nerwowym?

Witam może zacznę od tego,że mam 20 lat i moim głównym problemem jest stres, lęk,obawa. Bardzo szybko wpadam w panikę, szybko mnie zdenerwować itd W dzieciństwie często klocilam się z rodzicami, rodzeństwem. Wyobrażałam sobie siebie jako osobę która chciałabym być... Witam może zacznę od tego,że mam 20 lat i moim głównym problemem jest stres, lęk,obawa. Bardzo szybko wpadam w panikę, szybko mnie zdenerwować itd W dzieciństwie często klocilam się z rodzicami, rodzeństwem. Wyobrażałam sobie siebie jako osobę która chciałabym być ale było inaczej. Głównym takim czynnikiem który mi przeszkadza w wykonywaniu różnych czynności typu np umówienie się na randkę, występ przed duża ilością osób, wizyta u kosmetyczki np wykonywanie jakiegos zabiegu na twarz.. jest trzęsąca głowa i właśnie z obawy,że ta głowa zacznie mi drzyć zaczynam się stresować, mam przyspieszone bicie serca i często po prostu rezygnuje z takich rzeczy. Proszę o jakaś radę, ewenetulanie z porady jakiego lekarza mogłabym skorzystać, pozdrawiam :) Wiem ze w głębi jestem pewna siebie osoba, jednak zawsze to cos mówi mi ze zacznie mi drzeć głowa, co inni powiedza..
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Dziwota
Mgr Kamila Dziwota

Jak radzić sobie z lękiem związanym z relacjami partnerskimi?

Witam, mam 19 lat, byłam w wielu bliższych relacjach damsko-męskich, które polegały na kręceniu ze sobą, randkach itp. Wszystkie kończyły się po max. trzech miesiącach, wtedy czar pryskał, przestawałam idealizować „partnera”, z którym właściwie nie byłam w związku, zawsze mówiłam,... Witam, mam 19 lat, byłam w wielu bliższych relacjach damsko-męskich, które polegały na kręceniu ze sobą, randkach itp. Wszystkie kończyły się po max. trzech miesiącach, wtedy czar pryskał, przestawałam idealizować „partnera”, z którym właściwie nie byłam w związku, zawsze mówiłam, że potrzebuję czasu lub nie jestem na to gotowa, a tak naprawdę nie chciałam być ograniczana. Związki kojarzą mi się właśnie z byciem ograniczoną, zniewoloną. Jestem naprawdę atrakcyjną młodą kobietą, piszę tak, bo często jest mi to mówione, wielu mężczyzn jest mną zainteresowanych. Głównie to jest powodem niechęci wejścia w związek, czuję, że dużo mnie wtedy omija. Pragnę być adorowana nie przez jedną osobę, lecz przez wszystkich. Uwielbiam flirtować z mężczyznami, a następnie zostawiać ich bez słowa na odchodne. Mam potem ogromne wyrzuty sumienia, ale zostawiam ich, zanim oni zostawią mnie, bądź zraziłam się do nich, co jest moim kolejnym problemem. Jestem w moim pierwszym związku, mijają trzy miesiące, a ja nie mogę na niego patrzeć, zrozumiałam, że nie żywię do niego takich uczuć jak on do mnie po jednej z naszych rozmów. Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę interesuje go tylko to, co czuję wobec niego, nic poza tym, nie obchodzi go to, że mam bardzo zły okres, czuję się fatalnie, nie mam na nic siły. Nie rozmawia ze mną o tym, nie drąży tematu, nawet nie zapyta jak się czuję, nawet jeśli ja zacznę konwersację, on zmienia temat. Często zdarza się, że nie reaguje na to co mówię, a gdy zrobię tak samo względem niego, jest zły, a następnie przeprasza i prosi o powtórzenie. Nie wyobrażam sobie takich sytuacji na dłuższą metę, choć próbowałam go tego oduczyć, rozmawiać na ten temat, lecz nic to nie daje. Najdrobniejsze rzeczy, które choć trochę mi się nie podobają sprawiają, że czuję niewyobrażalne obrzydzenie względem niego. Poza tym, nie podnieca mnie on tak, jak wcześniej. Nie chcę robić z nim nic o zabarwieniu seksualnym, nawet dać buziaka, bo nie mam na to ochoty. Czuję, że w ciągu najbliższych dni zakończę tę relację. Na samą myśl o możliwości ponownego flirtowania z innymi, kokietowania ich, rośnie we mnie ekscytacja. Czuję się jak zwykła pani spod latarni z różnicą taką, że uprawiałam seks z dwoma osobami i był on w niestety dużej mierze wymuszony przez samą siebie na sobie. Bałam się, że dane osoby będą chciały zerwać przez to kontakt. Boję się seksu, wystarczy mi całowanie się oraz pieszczoty rękoma, nie mam często ochoty na dotykanie partnera w strefy intymne. W pewnym sensie chcę tego, ale gdy już ma do tego dojść, czuję niechęć. Nie chodzi o brak higieny z jego strony, ale o to, że po prostu nie czuję potrzeby dotykania go tam. Problem związków chodzi za mną już od podstawówki, lat, kiedy zaczynały się pierwsze niewinne miłostki, już wtedy bałam się bycia ograniczoną, gdy wszystkie dzieciaki były w związkopodobnych relacjach, mnie to przerażało, zastanawiałam się, jak oni tak mogą, jak nie czują się w ten sposób zniewoleni. Proszę o pomoc, bo rujnuje to moje zdrowie psychiczne oraz relacje, nawet te najlepsze.
odpowiada 1 ekspert:
Naturopata - specjalista medycyny naturalnej Mariusz Bek
Naturopata - specjalista medycyny naturalnej Mariusz Bek

Problemy w relacjach z partnerem u 21-latki

Witam. Od 4 lat jestem w zwiazku. Spedzamy ze soba duzo czasu mimo tego ze w wiekszosci nie jest to czas milo spedzony. Ciagle sie klocimy pare razy doszlo nawet do rekoczynow. Nie mamy wspolnych znajomych, ja nie chce wychodzic... Witam. Od 4 lat jestem w zwiazku. Spedzamy ze soba duzo czasu mimo tego ze w wiekszosci nie jest to czas milo spedzony. Ciagle sie klocimy pare razy doszlo nawet do rekoczynow. Nie mamy wspolnych znajomych, ja nie chce wychodzic z jego bo zle sie czuje w ich towarzystwie a moje zycie towarzyskie sprowadza sie do jednej przyjaciolki i do wychodzenia na imprezy z koleznkami. Z mojej strony wszyczynam klotnie o to ze po sobie nie sprzata lub ze nie dba o mnie jak ja o niego i ze nie obchodza go moje problemy , o to ze czasem umawia sie ze mna a w ostatniej chwili zmienia plany i wychodzi z kolegami oraz o to ze czesto wychodzi i nie informuje mnie gdzie byl, najczesciej wtedy siedze sama w domu, placze i mysle o rozstaniu choc nigdy do tego nie dochodzi. On ma do mnie pretensje o to ze nie wychodze i nie potrafie bawic sie z jego znajomymi i czesto porownuje mnie do innych dziewczyn pod tym wzgledem. Czasem rowniez uwaza ze o niego nie dbam. Nasze spotkania czesto koncza sie siedzeniem na telefonie lub moimi scenami zazdrosci gdy przypadkiem dowiem sie ze w spotkaniach uczestniczyla jakas kobieta. Zaczynamy sie ze soba nudzic ciagle chodziny do kina na basen i kolacje by jakos wypelnic sobie czas ale glownie jego zaczyna to nudzic. Ja jestem z nim dlatego ze potrzeboje bliskosci drugiego czlowieka, wie o mnie tyle co prawie nikt inny, jest ze mna mimo ze jestem mniej towarZyska i bardziej chumorzasta od innych kobiet, czasem duzo sie ze soba smiejemy i randki bywaja mile. Gdy zostawia mnie w domu sama mysle ze jestem z nim bo boje sie ze nie spotkam nikogo innego. Nie wychodze z nim takze dlatego ze jestem zazdrosna o inne kobiety. Z powodw klotni potrafie przelezec caly weekend w lozku lub zaniedbywac wazne obowiazki. Nie wiem co robic, sama juz nie wiem czy wina lezy po obu stronach, czy tylko po mojej, czy moze po prostu do siebie nie pasujemy. Moim zdaniem on jest ze mna bo po prostu mnie kocha, bez problemu znalazlby sobie inna dziewczyne. Strach przed rozpadem tego zwiazku napawa mnie wiekszym przerazeniem niz to ze oboje jestesmy nieszczesliwi. Bardzo prosze o pomoc. Bylam juz dwukrotnie u psychologa lecz uslyszalam tylko ze „ jestem zagubiona w zyciu”.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Kulczycka
Mgr Katarzyna Kulczycka
Patronaty